NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wróżki i elfy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wróżki i elfy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 czerwca 2014

1132. Czarownica, reż. Robert Stromberg

Oryginalny tytuł: Maleficent
Reżyseria: Robert Stromberg
Scenariusz: Linda Woolverton
Na podstawie: baśni Charlesa Perraulta „Śpiąca królewna”
Zdjęcia: Dean Semler
Muzyka: James Newton Howard
Kraj: USA
Gatunek: Familijny, Fantasy
Premiera: 28 maja 2014 (Świat) 30 maja 2014 (Polska)
Obsada: Angelina Jolie, Elle Fanning, Sharlto Copley, Sam Riley, Lesley Manville, Imelda Staunton, Juno Temple, Brenton T
hwaites

     „Śpiącą Królewną”, a w zasadzie alternatywną historią Diaboliny. O dziwo scenariusz wpadł w ręce człowieka, który dotychczas zajmował się scenografią w „Alicji w Krainie Czarów”, czy też „Oz Wielki i Potężny”. „Czarownica” jest jego debiutem w roli reżysera i trzeba powiedzieć, że dobrze sobie poradził z tak dobrze znaną wszystkim baśnią.

niedziela, 11 maja 2014

Książka #318. Na zawsze martwy, aut. Charlaine Harris

Tytuł oryginalny: Dead Ever After
Seria: Sookie Stackhouse #13
Gatunek: romans paranormalny
Wydawca: MAG
Rok wydania: 2013 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
ISBN 978-83-7480-382-3
Ilość stron: 448    Format: 150x225 mm
      Wszystko to, co ma swój początek, w końcu musi się też i zakończyć. Dlatego też, gdy w 2001 roku Charlaine Harris stworzyła niezapomnianą Sookie Stackhouse i nakreśliła wokół niej niezwykły romans i przygody oczywiste było, że pomysł ten nie będzie żył wiecznie. Choć historia o wampirach z południa miała swoje wzloty i upadki, to jednak fanki były wierne bohaterce. „Na zawsze martwy”to trzynasty, zamykający całą serię tom, którym autorka zaskoczyła, nawet rozjuszyła wszystkie miłośniczki kłów i przystojnego Erica. A mnie?
     Sookie próbuje pozbierać się po tym, jak wykorzystała wróżkowy kamień cluvier dor do ożywienia swojego najlepszego przyjaciela i jednocześnie szefa- Sama. Zważywszy na to, w jakiej złości jej ukochany Eric opuścił ją ówczesnego wieczoru zwiastuje ona rychły koniec ich związku. Nie myli się, bowiem wampir wiking musi spełnić swoje powinności względem Freydy, która niegdyś została mu wybrana na żonę. Tymczasem Sookie nie zdaje sobie sprawy, że ktoś czyha na jej życie, a niegodziwcy wrabiają ją w zabójstwo jej niegdysiejszej najlepszej przyjaciółki. Na pomoc przybywa jej ojciec chrzestny, półdemoniczny prawnik Cataliedes, a także wiedźmowata przyjaciółka, którzy zrobią wszystko, aby ocalić jej skórę.
      Za każdym razem, gdy kończy się epoka konkretnej książki czytelnikowi trudno jest się rozstać z bohaterami. Na siłę przeciąga wczytywanie się w kolejne strony, bo zwyczajnie nie znosi pożegnań z czymś, co zajmowało mu myśli przez kilka, kilkanaście lat. Pożegnanie z Sookie jest tym trudniejsze, że z książki na książkę autorka próbowała, jak najbardziej urozmaicić przygody dziewczyny- choć niekiedy wpadła w mocną przesadę. Kogoż to nasza blond kelnerka telepatka nie spotkała na swojej drodze. Wszystko zaczęło się od wampirów, ale okazały się być one jedynie kroplą w morzu dziwactw, które pojawiły się w Bon Temps i życiu dziewczyny. Jak się teraz patrzy na to całościowo to dość zaskakujące jest to, jak wiele przeżyć może jedna dziewczyna. Atak menad, starcie z boską armią zbawienia, demony, wampiry, wilkołaki, rygrysołaki i inni zmiennokształtni, no i oczywiście wróżki! Była niczym magnes na wszelkie istoty. W finałowym tomie, o dziwo- wszystko to schodzi na dalszy plan, choć i nawet tutaj autorka potrafi zaskoczyć czytelnika wprowadzając kolejną, nadprzyrodzoną postać- samego diabła. Niestety, nie ma on większego wpływu na akcję więc w ogóle było to bezsensowne, ale mniejsza o to. To co najbardziej boli w tej części to właśnie takie ułagodzenie wszystkiego. Po tych wszystkich nadnaturalnych przygodach bohaterka musi mierzyć się z czymś ludzkim, z czymś w czym niewielu potrafi jej pomóc. Przeżyła tak wiele starć, a osłabić ma ją zwykłe oskarżenie o morderstwo. Oczywiście wiadomo, że jest to odrobinka misternego planu wyższych sfer, ale i tak szybko się o tym zapomina. Wszystkich fanów boli najbardziej rozwój wydarzeń, bo całą serię Sookie na zmianę spotyka się to z Billem to z Erikiem- czyli wampirzymi swoimi adoratorami, a jednak w finale relacje z owymi bohaterami mocno się ochładzają- przynajmniej z tym drugim, co po wydarzeniach z wcześniejszych tomów jest tym bardziej niezrozumiałe. Autorka podąża w zupełnie inną stronę, co szokuje równie bardzo jak finał 6 sezonu „Czystej krwi”.Ponoć rozwścieczone fanki pisały nawet listy z groźbami, ale prawda jest taka, że to co daje autorka wydaje się być najbardziej logicznym zamknięciem opowieści Sookie i jej straszliwych nieraz przeżyć. Jak dla mnie, to zakończenie jest idealne!
     Nasza główna bohaterka przechodzi diametralną przemianę. Jakby nagle stała się doroślejsza, mniej irytująca i bardziej niezależna- choć to ostatnie można akurat zwalić na jej głupotę. Podejmuje racjonalne decyzje, niekiedy szokując swoimi wyborami. Nie biega za swoimi facetami, ale murem stoi za przyjaciółmi. Po dwunastu tomach, w końcu, w tym finałowym staje się wzorową obywatelką miasteczka i przyjaciółką. Brawo. To nic, że autorka robi taki nierealny przeskok w zachowaniu, a w dodatku totalnie zapomina o prawdziwej naturze Sookie...
     Jak na finał opowieści książka „Na zawsze martwy”nie jest specjalnie melodramatyczna, bardziej zaskakuje niektórymi posunięciami. Autorka niemrawo zamyka wszystkie rozpoczęte wątki, czego przykładem może być finał Sookie. Nie każdemu podobać musi się droga, którą wybrała kelnerka, ale jej decyzja jest dowodem na to, jak wielkiej przemianie uległa ta dziewczyna. Jest to nietuzinkowe rozwiązanie, ale jednocześnie jeden z najbardziej rozsądnych i oczywistych sposobów na finał. Może nie tak chcielibyśmy zakończyć nasze spotkanie z Sookie, ale nie należy zapominać, że zawsze możemy wpaść do niej w odwiedziny, czy to otwierając książkę, czy włączając kolejny epizod serialu „Czysta krew”... Ona zawsze będzie tam na nas czekać!
Ocena: 4/6

sobota, 25 stycznia 2014

Książka #299. Moc przeznaczenia, aut. Aprilynne Pike

Tytuł oryginalny:Destined
Seria: Skrzydła Laurel #4
Gatunek: fantasy
Wydawca: Dolnośląskie
Rok wydania: 2011 (Świat), 2012 (Polska)
Tłumaczenie: Donata Olejnik
ISBN 978-83-245-9246-3
Ilość stron: 272     Format: 130x205mm
Kup książkę: Najlepszy prezent
     Cztery lata trwała przygoda z magicznym Avalonem. Cztery lata pełne pracy dla młodej autorki Aprilynne Pike, która stała się jedną z najpoczytniejszych pisarek romansów młodzieżowych. I choć droga polskich czytelników do finału „Skrzydel Laurel”była znacznie krótsza, to i tak każda młoda osoba, która zaznajomiła się z tekstem od razu polubiła bohaterów. Tym sposobem, poprzez „Moc przeznaczenia”, historia zatacza koło- dając wiele przyjemności i przynosząc dość nietypowe, aczkolwiek idealne zakończenie.
     Tamani i Shar schwytali zimową wróżkę, którą okazała się być Yuki. Laurel wciąż chce pokojowych rozwiązań, ale gdy Klea próbuje odbić swoją podopieczną, cały światopogląd dziewczyny ulega zmianie. Wtedy właśnie jeden z nich traci życie. Bohaterowie nie mogą jednak zbyt długo opłakiwać zmarłych, gdyż wróg nie odpoczywa. Wraz z oddziałami trollów Klea wyrusza na podbój Avalonu i nie cofnie się przed niczym, aby dokonać zemsty. Wówczas przyjaciele Laurel poznają swoje całkiem nowe oblicze, a Laurel poznaje swoje prawdziwe przeznaczenie. Z przyjaciółmi przy boku walczy ramie w ramię z innym wróżkami, aby raz na zawsze położyć kres tyranii i dokonać zmian.
      Ciężko jest rozstawać się z ulubionymi bohaterami, z którymi spotykaliśmy się każdego roku. Jeszcze trudniej jest czynić to w taki sposób, ten jeden indywidualny, narzucony nam przez autorkę. Seria o Laurel od samego początku była bardzo czarująca. Od pierwszych stron wrzucała nas w magiczny świat wróżek, tajemniczych kwiatów i trolli. Minęło już dużo czasu i w końcu ukazuje nam się większy sens całej tej historii. Jak zawsze wszystko zmierza ku konkretnemu wydarzeniu, jak wielkie starcie Cullenów i Voulturi w sadze „Zmierzch”, czy walka na śmierć i życie Harry'ego Pottera i Voldemorta. I choć może „Moc przeznaczenia”nie finiszuje w równie widowiskowy sposób, to jednak stara się, a efekt jest zachwycający. Takie obrotu spraw, jaki się tutaj ma niewielu ludzi się spodziewało. Choć początkowy rozwój wydarzeń sugerowałby, że akcja rozgrywać się będzie w znanej nam współczesności, to jednak autorka szybko rozmywa nasze wszelkie wątpliwości od razu przerzucając nas do magicznego świata Avalonu. A tam dramat nie z tej ziemi! Masowe zabójstwa, śmiertelne gazy i mocarne starcia. Jest to czas kiedy rodzą się bohaterowie na miarę króla Artura i przewodnicy. Pomiędzy walką na śmierć i życie, która fundamenty ma w zwykłej chęci zemsty, znajdzie się również chwila na dramaty romantyczne. Uczucie straty przyjaciela, ale również i ukochanej osoby, stanie się bardzo znajome dla bohaterów powieści, a także determinantem wszelkich późniejszych wydarzeń. O dziwo nie trąci to banałem, o dziwo potrafi nawet i zaskoczyć, ale przede wszystkim zmusza nas do rozmyślań, w szczególności tym całym twistem u końca.
     To właśnie u finału naszej przygody z Laurel i jej przyjaciółmi, okazuje się, że to nie wróżka jesienna była kluczowym bohaterem. Całe to zakończenie przypomina formułą finał filmu „Sucker Punch”. Oczywiście, Laurel odegrała bardzo ważną rolę, w końcu poznała swoje prawdziwe ja, no i odnalazła sens życia. Natomiast dopowiedzenie, które znajdziemy na samym końcu książki, tuż po wtrąceniu od autorki, pokazuje coś zupełnie innego. Niczym niewidzialnym palcem wskazuje człowieka, który staje się symbolem każdego z nas. Człowieka tak samo zwykłego, z takimi samymi problemami, a postawionego twarzą w twarz z najdziwniejszą prawdą- magia istnieje! Te kilka stron zmienia całkowicie nasze podejście do całej serii „Skrzydła Laurel”. Takiego zakończenia chyba nikt się nie spodziewał, gdyż ukazało one moc charakteru tego człowieka, to jak wielki wpływ miały na niego psychikę wydarzenia z Avalonu i znajomość z kwiecistą wróżką.
    „Moc przeznaczenia”nie jest zbyt wymagającą lekturą, nie przedstawia nam wielkich egzystencjalnych dylematów, które mogłyby spędzić nam sen z powiek. Nic dziwnego, w końcu to nie ten typ literatury. Nie ma tutaj też i żadnych podtekstów, może to i lepiej nie doszukiwać się drugiego dna. Aczkolwiek, książka ta- tak samo zresztą, jak i cała seria, najlepiej smakuje na ciepło, a to znaczy, że wzbudza najprzyjemniejsze uczucia w każdym, kto tylko po nią sięgnie. Przyjaźń przeplatająca się z miłością, a bohaterstwo z lojalnością to naprawdę te elementy, które potrafią zainteresować, a gdy dołożyć do tego magiczny świat wróżek, trolli i mściwych Preparatorek dostajemy naprawdę dynamiczne czytadło, nie dające się nudzić. Zdecydowanie jest to pozycja dla mniej wybrednych, ale chcących się zrelaksować przy książce czytelników.

Ocena: 4/6

Za możliwość zakończenia serii gorąco dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskie!
http://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie.html

czwartek, 29 sierpnia 2013

Książka #275. Złudzenie, aut. Aprilynne Pike

Tytuł oryginalny: Illusions
Seria: Skrzydła Laurel #3
Gatunek: fantasy, romans
Wydawca: Dolnośląskie
Rok wydania: 2010 (Świat), 2012 (Polska)
Tłumaczenie: Donata Olejnik
ISBN 978-83-245-9031-5
Ilość stron: 336     Format: 130x205 mm
Kup książkę: Najlepszy prezent

    „Złudzenia”to już trzeci tom z serii o pewnej nastolatce, która każdego roku zakwita. Aprilynne Pike, jak przystało na prawdziwą romantyczkę, wciąż nie stroni od lektur, tak bardzo popularnych wśród dzisiejszej młodzieży. Prawdziwe powieści fantasy zastąpione przez te, w których bohaterami są młodzi ludzie, a akcja rozgrywa się w zwyczajnym mieście, w jakim mieszka każda z nas. I tak właśnie Pike wraz ze swoimi wróżkami próbuje odbić się trochę od przejedzonego tematu młodzieżówek, choć nie do końca wychodzi to tak, jakby się oczekiwało.

    Przed Laurel i jej przyjaciółmi kolejny rok szkolny. Wraz z jego rozpoczęciem w szkole pojawiają się uczniowie z międzynarodowej wymiany. Ku zdziwieniu dziewczyny pierwszego dnia spotyka Tamaniego, którego jedynym celem jest ochrona Laurel, choć wcale nie ukrywa, że coś do niej czuje i wciąż będzie próbował odbić ją Davidowi. Jednakże największy niepokój wzbudza w nich i innych wróżkach pojawienie się tajemniczej Yuki, nie tylko dlatego, że opiekę sprawuje nad nią spotkana przez nich wcześniej łowczyni, ale również z powodu swojej wróżkowej natury. Obawiając się, że mają do czynienia z zimową wróżką mogącą zniszczyć ich ukochany dom wciąż mają dziewczynę pod obserwacją.
    Przedostatni tom serii o nastoletnich wróżkach i ich nastoletnich problemach zaczyna się bardzo niemrawo. Zero jakiejkolwiek akcji, zero atrakcyjności, a jedyne co się tutaj przedstawia to jakieś wielce rozdumane dyskusje. Nawet zabawy w melodramatyczne rozmyślanie, którego to chłopaka wybrać zaczyna się robić nużące. Na szczęście, taka męka nie trwa zbyt długo, bo jak wspominałam cienki jest zaledwie początek. Z każdym kolejnym słowem, każdą kolejną stroną akcja nabiera tempa. Pojawia się coraz więcej tajemnic, które czytelnik ma ochotę zgłębić. Najchętniej od razu pochłonęłoby się cały cykl, książka za książką, aby dostać kompletne wrażenia.
    Kiedy w końcu uwaga autorki skupia się na czymś innym poza miłosnymi dylematami naszej bohaterki, zaczyna się problemowe życie nastolatków, które nie ogranicza się jedynie do przelotnych miłostek. Bohaterowie rozpoczynają walkę z czymś o wiele większym, a to co dotychczas wydawało im się bardzo oczywiste okazuje się być całkowicie odmienne. Do tego dochodzą jeszcze problemy z dostosowaniem się do nowego otoczenia oraz tajemnice, które za nic nie chcą zostać rozwiązane. Zakończenie niczym z dość groteskowego thrillera dostarcza sporej dawki emocji, co zwiastuje naprawdę solidny finał całej opowieści.
    Szkoda, że tym razem Pike oszczędziła nam trochę wróżkowego pyłku i magii. Być może limit wykorzystała na zeszłe tomy, a teraz próbowała skupić się na czymś innym. Aczkolwiek z dala od mocy Avalonu, z ograniczoną prezentacją magicznych istot,„Złudzenie” nabiera zupełnie innego wymiaru i wydaje się być mocno wybrakowane. Jedyną atrakcją staje się więc bal, który diametralnie różni się od tego, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni.
    Stylizacja, jaką tworzy Aprilynne Pike z pewnością jest niepowtarzalna. Ze swoim swobodnym piórem i ciekawą historią jest w stanie zauroczyć każdą niewybredną czytelniczkę. „Złudzenie” to już kolejny tom przygód wróżek i ich ludzkich przyjaciół i z pewnością zapowiada ciekawy rozwój wydarzeń w ostatniej już części. Choć momentami banalna to bardzo lekko się czyta, a ostatecznie dynamiczna akcja zaczyna coś wnosić i nie sposób jest się oderwać. Miłośnicy gatunku nie będą zawiedzeni.

Ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu!





wtorek, 4 czerwca 2013

Książka #258. Pułapka na martwego, aut. Charlaine Harris

Tytuł oryginalny: Deadlocked
Seria: Sookie Stackhouse #12
Gatunek: romans paranormalny
Wydawca: MAG
Rok wydania: 2012 (USA), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
ISBN 978-83-7480-299-4
Ilość stron: 448      Format: 125x195 mm
     Po tak wielu latach, w których towarzyszyliśmy pięknej luizjańskiej telepatce- Sookie Stackhouse, powoli, ale skutecznie, autorka zbliża się ku końcowi przygód o wampirach z południa. Cykl powieści Charlaine Harris to już pewna machina, która była z nami tak długo, która przeniosła się na ekrany telewizorów i z którą tak ciężko będzie nam się rozstać. Wszystko jednak wskazuje na to, że „Pułapka na martwego” to przedostatni tom tej niezwykłej wampirzo-wilkołako-wróżkowej opowieści.


    Do miasta przybywa król wampirzej części Luizjany- Felipe de Castro. Tymczasem Sookie przyłapuje Erica na wysysaniu krwi z żył innej kobiety, w dodatku na łóżku, w którym dziewczyna spędza noce u swojego męża. Jednakże prawdziwy problem zaczyna się w chwili, gdy ta sama kobieta zostaje znaleziona martwa przed Fangtasią. Kiedy cała wina spada na Northmana, oczywiste jest, że Sookie robi wszystko, aby znaleźć prawdziwego winnego. Tym sposobem znowu znajduje się na celowniku wilkołaków, a przy okazji odkrywa tajemnice swoich wróżkowych gości.
    Takiego tematycznego misz-maszu już dawno nie widziałam w cyklu o Sookie. Dzieje się tutaj niemalże wszystko, a w połączeniu z nadmierną ilością bohaterów całość wydaje się być bardzo przytłaczająca. Jednakże wielowątkowość nie jest tutaj wielką wadą, bowiem Harris tak sprawnie wprowadza kolejne tematy, że nie tylko nakładają się na siebie, ale również wzajemnie się uzupełniają doprowadzając do wspólnego finału. Mamy tu więc problemy Sookie z wróżami i pewną szczeliną pomiędzy światami, która pozostała niedomknięta, a także konflikty ze stadem Alcide'a. Jednakże to mały pikuś w porównaniu do problemów, które wystawią miłość Sookie i Erica na wielką próbę.
     Wszystkie wydarzenia, które się tutaj rozgrywają owiane są wielką tajemnicą. W sumie, nie jest to nic dziwnego w tej serii o wampirach. Nie mniej, jest to kolejny tom, w którym autorka nie powołuje się na magiczne zdolności naszej uroczej bohaterki. I całe szczęście, bo zaczynało być to odrobinę schematyczne. Teraz widać, że ewidentnie stara się poukładać życie wszystkich bohaterów, a także szykuje fanów serii na drastyczne zakończenia, które nie do końca mogą się wszystkim spodobać (no i podobno się nie spodobały po zamknięciu serii). Zapowiada się całkowity zwrot w akcji i w emocjach naszej bohaterki. Wielki finał tego tomu jest tak zaskakujący, tak dziwny, że aż nieprawdopodobny. Z jednej strony dość oczywisty, gdyby brać pod uwagę wcześniejsze tomy, ale z drugiej tak straszliwie niesprawiedliwy dla innych relacji. Szkoda, że autorka chce obrać akurat ten kierunek w emocjach Sookie, no ale może moje przewidywania niekoniecznie się sprawdzą.
    Bez względu na wszystko Charlaine Harris postarała się o książkę pełną najrozmaitszych uczuć. Wraz z bohaterami odczuwamy smak zdrady i ból porażki. Stajemy przed ciężkimi wyborami, a przy okazji rozwiązujemy zagadki. Jest tu także i miejsce dla szczęśliwych wydarzeń, które tym razem dotyczyć będzie przyjaciółki Sookie- Tary. Czymże jednak byłaby seria o magicznych istotach z Luizjany, gdyby nie pełne napięcia i intryg wydarzenia, które rozruszają nawet najnudniejszą fabułę.
    Innymi słowy, „Pułapka na martwego” to kalejdoskop wrażeń. Począwszy od powstania nowego życia, poprzez okrutne sceny walk, aż po prawdziwe poświęcenia. Najnowszy tom okazuje się być bardzo dynamiczny i przykuwający uwagę. Są tu chwile na wzruszenia, a także prawdziwe momenty grozy. Nie zabraknie nawet i inteligentnych dyskusji, które o dziwo coraz bardziej cechują blond telepatkę. Tęskniłam za Sookie i jej przygodami, a przedostatnia ich odsłona całkowicie spełnia oczekiwania. Jednakże z pewną trwogą wyczekuję finału serii, który zawiódł tak wiele fanek, że aż groziły autorce śmiercią jej i ich własną. Obawiam się trochę, że także i moje nadzieje nie zostaną spełnione. Czas pokaże, bowiem z pewnością będę trwać przy pannie Stackhouse u kresu jej literackiej podróży!
Ocena: 4/6
Recenzja dla portalu Anime-Games-World!

niedziela, 18 grudnia 2011

Książka #63. Niemożliwe, aut. Nancy Werlin

Tytuł oryginalny:Impossible
Gatunek: fantasy, romans
Wydawca: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2008 (USA), 2011 (Polska)
Projekt okładki: Marta Weronika Żurawska-Zaręba Zdjęcie: Elizabeth May

Tłumaczenie: Grażyna Smosna
ISBN 978-83-10-11926-1
Ilość stron: 360  | Format: 135x204 mm




     Nancy Werlin tworzy powieści młodzieżowe od 1994 roku. Pomysł na„Niemożliwe” ukształtował się w jej głowie już w 1997 roku, zaraz po tym jak usłyszała tekst piosenki Simona i Garfunkela o tytule „Scarborough Fair”. Ta staroangielska ballada do tego stopnia urzekła Werlin, że to właśnie ona stała się motywem przewodnim jej powieści. Książka miała swoją premierę jedenaście lat później i łączy w sobie elementy powieści fantasy oraz romansu. Nie brakuje w niej oddania, mściwych klątw oraz prawdziwej miłości.

    Lucinda Scarborough jest młodą dziewczyną, która od lat zmaga się z prześladowaniami swojej matki wariatki- Mirandy. Z tego też powodu wychowywali ją Soledad i Leo, którzy zapewnili jej dom pełen miłości i wsparcia. Do ich domu wprowadza się jej dawny przyjaciel z dzieciństwa- Zach. W wieczór swojego szkolnego balu Lucy zostaje zgwałcona przez swojego partnera. Jest jednak przekonana, że coś zawładnęło jego ciałem, aby go do tego zmusić, a następnie go uśmierciło. Po pewnym czasie dziewczyna z przerażeniem stwierdza, że jest w ciąży. Okazuje się jednak, że wszystko co się wydarzyło spowodowane jest klątwą rzuconą na całe pokolenia kobiet w rodzinie Scarborough, przed czym tak usilnie próbowała ostrzec ją Miranda. Teraz Lucy musi wypełnić trzy niemożliwe do wykonania zadania zanim narodzi się jej córka, a które złamią straszliwą klątwę i uratują ją przed szaleństwem.
    Książka autorstwa Nancy Werlin to powieść pełna magii i miłości. Poruszając tematykę elfów sklasyfikowana została jako powieść fantasy. To właśnie wokół nich kręci się cała ta historia, bowiem to co spotyka Lucy jest skutkiem działania klątwy nałożonej na jej ród przez Elfiego Księcia. Czytelnik wraz z bohaterami wertować będzie karty historii, gdzie pozna rodzinną tajemnicę dlaczego kobiety Scarborough spotyka taki a nie inny los. Dziwić może to, że nie ma w tej powieści typowej magii. Cała fantazja tej lekturze nie kryje się w magicznych zaklęciach, niezwykłych postaciach, czy czarnoksiężnikach. Cały jej urok dotyczy niesamowitych zadań, które ukryte zostały w balladzie „Targ w Scarborough”, a które Lucy musi wypełnić zanim urodzi dziecko. W innym przypadku skończy tak jak swoja matka wariatka- Miranda. Pomiędzy całą tą magią ukryta jest delikatna, ale też i prawdziwa miłość, która odżywa w pełni sił. Wywołuje uśmiech na ustach, a także wzrusza. Każdy marzy o podobnej, a autorka bez problemu o takowej pisze. Oprócz typowych wątków charakterystycznych dla powieści romantycznych i fantasy znajdziemy także wiele innych. Przede wszystkim autorka prezentuje stres jaki towarzyszy przygotowaniom do balu maturalnego, a także ślubu. Ponadto porusza wiele delikatnych tematów, od których wielu ludzi ucieka. Jest to przede wszystkim sprawa gwałtu, a następnie nastoletniej ciąży. Co prawda, wydarzenia, które spotykają Lucy nie są prezentowane w aż tak dramatyczny sposób, jak gdybyśmy doświadczyli tego naprawdę i osobiście, ale i tak poruszają czytelnika. Zmagania z ciążą Lucy są dość złagodzone, ale być może spowodowane jest to tym, że musiała ona dodatkowo zmagać się z niemożliwymi do wykonania zadaniami. Ten temat z kolei jest dość przewidywalny, gdyż w sumie od razu wiadomo, jak skończy się ta powieść. Nie mniej zdarzają się momenty, które mrożą krew w żyłach, a przez to ciężko jest się oderwać od tej lektury.
     Zaskakujące jest to, że Nancy Werlin pisze dla młodych czytelników już od 15 lat. Zaskakujące, bowiem w ogóle nie widać tego po powieści. Czytając „Niemożliwe” ma się wrażenie, że to bardzo swoisty debiut autorki. Wszystko przez zastosowane słownictwo, które oczywiście ma za zadanie trafiać do czytelnika, nawet tego młodego, ale przede wszystkim momentami irytuje. Wydaje się być zbyt niemądre, a niektóre wyrażenia po prostu zbijają z nóg. Można to jednak zrozumieć. Zastanawia jednak to, że pomija w treści wiele opisów. Nie wiadomo, czy robi to dlatego, że nie potrafi tego opisać, czy dlatego, że lepiej byłoby niektóre kwestie pominąć i zostawić w domysłach czytelnikowi. Nie mniej czytelnik sam ma ochotę wrzucić co nieco w tę lukę. W szczególności razi brak opisu sceny gwałtu. Scena po prostu przemija i mniej uważny mógłby nawet pominąć owy fragment. Pomimo to Nancy Werlin stara się bardzo dokładnie opisywać otoczenie, a także wydarzenia mając na celu jak najlepsze zobrazowanie ich czytelnikowi. I tak najlepsze co w tym może być to genialna piosenka „Scarborough Fair”, której w powieści poznamy kilka wersji.
     Często zdarza się tak, że okładka reprezentująca fabułę powieści zdecydowanie przebija jej treść. Czasami stanowi jej uzupełnienie i tak właśnie jest z „Niemożliwe”. Okładka oryginalna, a dokładniej mówiąc zdjęcie autorstwa Elizabeth May jest tak zdumiewające, piękne i stonowane, że od razu przykuwa uwagę. Obok takiej okładki nie przejdzie się obojętnie, a tytuł dodatkowo intryguje. W Polsce książka ukazała się dzięki Wydawnictwu Nasza Księgarnia, które specjalizuje się w literaturze młodzieżowej. Nie wydaje tradycyjnych powieści, dlatego też nie dziwi, że „Niemożliwe” sygnowane jest logiem właśnie tej oficyny.
     Niemożliwe” to elficka powieść o prawdziwej miłości, klątwie i jej przełamaniu. Każda minuta spędzona przy tej lekturze jest magiczna i fascynująca. Nie brak tutaj wątków fantastycznych, ale też i całkowicie przyziemnych, które dotyczyć mogą każdej współczesnej nastolatki. Napisana prostym językiem, ale nie prostackim. Trafia do czytelnika nie tylko treścią, ale też i niezwykła okładką, która sprawia, że „Niemożliwe”staje się pozycją obowiązkową na półce każdej maniaczki romansów z wątkami paranormalnymi. 


Ocena: 4/6


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania powieści dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia oraz portalowi Sztukater, który mi ją udostępnił.

sobota, 10 grudnia 2011

Książka #59. Skrzydła Laurel, aut. Aprilynne Pike


Tytuł oryginalny:Wings
Cykl: Laurel #1
Gatunek: fantasy młodzieżowe
Wydawca:Dolnośląskie
Rok wydania oryginału: 2009
Rok wydania w Polsce: 2010
Projekt okładki:Mariusz Banachowicz
Tłumaczenie: Dorota Olejnik
Redakcja: Anna Jackowska
Korekta: Urszula Włodarska
ISBN 978-83-245-8930-2
Ilość stron: 264
Format: 130x205 mm




     W świecie literackim bardzo często zdarzają się niezwykłe osobistości. Aprilynne Pike z pewnością można zaliczyć jako jedną z nich, nie tylko ze względu na bardzo wybujałą wyobraźnię, którą szczyci się już od dziecka. Po zakończeniu studiów z kreatywnego pisania stworzyła swoją pierwszą powieść z gatunku fantasy młodzieżowego – „Skrzydła Laurel”,udowadniając tym samym swój niezwykły talent. Nawet sama Stephanie Meyer uznała, że powieść okazała się znakomitym debiutem, a jej pozycja na liście bestsellerów New York Timesa mówi sama za siebie. W Polsce ukazała się ona w specjalnie utworzonej przez Grupę Wydawniczą Publicat S.A. serii książek „Czytaj po zmierzchu”( http://www.pozmierzchu.pl/), gdzie zajęła zaszczytne miejsce. Dlatego też każdy, kto chciałby przenieść się w świat magicznej miłości zawsze może na nią zajrzeć i odnaleźć coś dla siebie.
     Laurel jest dość specyficzną nastolatką. Nie je niczego oprócz owoców i warzyw, które najchętniej przepija Sprite’m. Teraz staje przed nie lada wyzwaniem kiedy wraz z rodzicami przeprowadza się do małego miasteczka Crassant City, w którym jej ojciec zakupił księgarnię. Dziewczyna po wielu latach nauki w domu będzie musiała podjąć trud chodzenia do szkoły i poznawania nowych ludzi. Już pierwszego dnia z pomocą przychodzi jej Dawid, który bardzo chętnie wprowadza ją w swoje otoczenie. Laurel coraz bardziej zaczyna się przekonywać do ludzi, ale wtedy zaczynają pojawiać się problemy. Na plecach dziewczyny pojawiają się specyficzne skrzydła, które pozwalają jej sądzić, że coś jest z nią nie w porządku. Prosi Dawida o pomoc, nie sądząc, że wprowadza go w magiczny świat pełen baśniowych stworzeń i niebezpieczeństw.

     Typowe fantasy nie może obejść się bez wprowadzenia do fabuły wróżek. Tak jest z tradycyjnym gatunkiem tych powieści i te właśnie zasady zaczynają pojawiać się we współczesnej literaturze dla młodzieży. Wróżki, trolle, magiczne eliksiry i bramy do niesamowitych świtów- to wszystko można odnaleźć w debiutanckiej powieści Aprilynne Pike – „Skrzydła Laurel”. Wszystko zaczyna się dość niepozornie. Czytelnik poznaje tajemniczą dziewczynę o nieznanej nikomu przeszłości, przynajmniej początkowo. Na tym etapie autorka prezentuje problem jaki wynika z przeprowadzki i konieczności zaadaptowania się w nowym otoczeniu. Jednakże już wkrótce na horyzoncie pojawi się pomoc pod postacią Dawida. Jak można się spodziewać znajomość ta rozwijać może się tylko w jedną stronę i tutaj powieść niczym nie zaskakuje. Laurel stanie też przed dylematem miłosnym, jak to zazwyczaj bywa w paranormalnych romansach dla młodzieży. Zawsze musi się pojawić wewnętrzne rozdarcie bohaterki, gdzie z jednej strony będzie miała do wyboru dotychczasowe życie, które zna, a z drugiej życie nowe, magiczne, które dopiero poznaje. Romantyczne sceny wymuszają pojawienie się rumieńców na twarzach czytelniczek. Pojawia się tutaj też czarny charakter, dziwne jest jednak to, że walka toczy się o dość przyziemny temat, bowiem ważne jest, aby dom, w którym niegdyś Laurel mieszkała z rodzicami pozostał w jej rodzinie. Powody początkowo niejasne później nabierają kształtu. Zaczyna się robić bardzo dramatycznie, kiedy dochodzi do tragedii, ale nie brakuje też pełnych akcji i walk scen, które przykuwają uwagę.
     Autorka wprowadza czytelnika w prawdziwie magiczny świat. Z początku dość niezrozumiały, a później całkowicie logiczny. Aprilynne Pike tworzy historię bardzo swobodnie i lekko, płynnie przechodząc z jednego wydarzenia do drugiego. Pomaga jej w tym narracja w trzeciej osobie, a sam narrator jest wszechwiedzący bez problemu rozpoznając uczucia bohaterów i czytając im w myślach. Pike nie męczy czytelnika zbędnymi opisami. Wszystko ma swoje miejsce i sens. Momentami z humorem, innym razem z powagą i czułością opisuje wszystko co dookoła ma miejsce. Opisy miejsc są bardzo obrazowe, pisarka nie zapomina o najdrobniejszym szczególe, aby pomóc czytelnikowi zwizualizować sobie cały ten magiczny świat.
     W Polsce książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego wchodzącego w skład Grupy Wydawniczej Publicat S.A. Powieść znalazła się wśród kilku innych romansów paranormalnych wydanych przez tę grupę noszących wspólną nazwę Czytaj po zmierzchu. Polskie wydanie jest wręcz zachwycające. Okładka zaprojektowana przez Mariusza Banachowicza przykuwa uwagę. Jej różowa barwa z pewnością jest bardzo dziewczęca i to właśnie ten typ odbiorców z przyjemnością będzie po nią sięgał. Z frontu okładki spogląda na nas urocza dziewczyna o zielonych oczach, którą utożsamiać można z Laurel. Motyl symbolizować ma skrzydła bohaterki, choć tym motylim daleko jest do tych, które pojawiły się na plecach Laurel.
     „Skrzydła Laurel” to znakomita powieść, jak na debiut, jednakże Aprilynn Pike jeszcze daleko do doskonałości. Co prawda sprawnie tworzy swoje niezwykłe postacie, a także ich otoczenie, ale jakoś czytelnikowi łatwo jest rozproszyć się podczas tej lektury. Zdarza się, że na dłużej przykuwa uwagę, ale za chwilę jakby traci się kontakt z fabułą. Magiczna opowieść o Laurel, jej przeszłości, a także problemach uczuciowych jest dość dobrze zrównoważona. Autorka bardziej skupia się na samej bohaterce, aniżeli na jej relacjach z chłopakami, przez co nie jest to banalna historia miłosna. Powieść przyjemna w odbiorze, lecz nie zachwycająca.


Ocena: 3/6


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu wchodzącego w skład Grupy Wydawniczej Publicat S.A., a także portali Sztukater, który mi ją udostępnił.

 


wtorek, 28 czerwca 2011

788. Dobra wróżka, reż. Michael Lembeck

Oryginalny tytuł: Tooth Fairy
Reżyseria: Michael Lembeck
Scenariusz: Lowell Ganz, Babaloo Mandel, Jeffrey Ventimilia, Joshua Sternin
Zdjęcia: David Tattersall
Muzyka: George S. Clinton
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Fantasy, Komedia
Premiera światowa: 14 stycznia 2010
Premiera polska: 07 maja 2010
Obsada: Dwayne Johnson, Julie Andrews, Ashley Judd, Stephen Merchant, Ryan Sheckler, Chase Ellison, Destiny Whitlock


    Tematyka Zębowych Wróżek rzadko jest poruszana, a jeżeli już to nie jest przedstawiona w pozytywny sposób, a wręcz przeciwnie – stanowi inspirację dla horrorów, przykładowo do „Gdy zapada zmrok”. Zmianę postanowił wprowadzić jeden z twórców „Śniętego Mikołaja” – Michael Lembeck, który, pod patronatem wytwórni Disneya, wyreżyserował najnowszą historię o Wróżce Zębuszce, którą można opowiadać małym dzieciom.