Oryginalny
tytuł: Teenage Mutant
Ninja Turtles |
Reżyseria: Jonathan Liebesman | Scenariusz: Josh Appelbaum, André
Nemec, Evan Daugherty | Obsada: Megan Fox, Will Arnett, William
Fichtner, Alan Ritchson, Noel Fisher, Pete Ploszek, Jeremy Howard,
Tohoru Masamune, Danny Woodburn | Kraj: USA | Gatunek: Komedia,
Akcja, Sci-Fi
Premiera: 03 sierpnia 2014 (Świat) 08 sierpnia 2014 (Polska)
Ocena:
4/10
Historia
wszystkim bardzo dobrze znana. Wielokrotnie ekranizowana- w formie
serialu, animacji, a teraz filmu aktorskiego. Fabuła już się chyba
przejadła, bo „Wojownicze Żółwie Ninja”
nowej generacji nie wywołują fali entuzjazmu wśród krytyków, co
widać chociażby bo kilku nominacjach do tegorocznych Złotych
Malin.
Miasto terroryzowane jest przez Klan Stopy rządzonej przez
Shreddera. April O'Neal liczy na to, że rozwikłanie sprawy otworzy
furtkę do jej dziennikarskiej kariery. Podczas prywatnego śledztwa
trafia nie tylko na Klan, ale również tajemniczych wybawców.
Wkrótce okazuje się, że znała ich już wcześniej jako
eksperyment laboratoryjny jej ojca.
Film
akcji, który nie budzi sensacji. Film z użyciem efekciarskich
gadżetów, który nie zachwyca. „Wojownicze Żółwie
Ninja” pod żadnym
względem nie spełniają oczekiwań, które nań nałożono. Fabuła
bardzo oklepana i wtórna, poza wątkiem żółwi wielokrotnie
maglowanym nie wiadomo do końca o co w ogóle toczy się stawka. W
tym wszystkim akcja jest potwornie nudna. Zaskakujące jest to, że
wciąż coś się dzieje, ale tempo wydarzeń nie porywa. Żółwie
tak często podlegające obróbce... wypadałoby, aby w końcu
wyglądały świetnie. Przeraża więc, że w dzisiejszych czasach
wypuszcza się jeszcze tak wyglądające filmy. Każdy z zielonych
bohaterów ma swoją własną osobowość, tak wyraźną, że z
łatwością można ich odróżnić, ale młodzieńcza energia nie do
końca ma odzwierciedlenie w wizerunku. Do tego wszystkiego jeszcze
blaszany Shredder. Wielkiego hardkoru dawno nie było, no ale
przecież trzeba wyjść naprzód współczesnej fascynacji widza
robotami. Jak roboty to tylko Megan Fox, która ma w tym temacie
sporo doświadczenia. Niezbyt wymagająca rola, dla niezbyt
utalentowanej aktorki, w niezbyt wymagającym filmie rozrywkowym.
Wszystko więc gra i pasuje.
Oryginalny
tytuł: Dracula Untold
| Reżyseria: Gary Shore | Scenariusz: Matt Sazama, Burk Sharpless |
Obsada: Luke Ecans, Sarah Gadon, Dominic Cooper, Art Parkinson,
Charles Dance, Zach McGowan, Jakub Gierszał | Kraj: USA | Gatunek:
Fantasy, Horror
Premiera: 01 października 2014 (Świat) 17 października 2014
(Polska)
Ocena:
4/10
Kolejna
opowieść o wampirach, ale całkiem w innym stylu. Jeżeli ktoś nie
znał ludzkiego życia Draculi, dzięki debiutującemu reżyserowi-
Gary'emu Shore, w końcu ma szansę nadrobić zaległości. W końcu
bowiem pojawia się „Dracula. Historia nieznana”
i wszystko staje się takie oczywiste.
Wszyscy obawiają się o swój żywot kiedy do akcji wkracza Vlad
Palownik. Mający swój przydomek od nabijania ofiar na pale poznaje
piękną kobietę i postanawia się ustatkować. Powraca do
Transylwanii, aby w pokoju sprawować władzę, być dobrym mężem i
ojcem. Jednakże gdy u wrót czekają wojska Turków Vlad zmuszony
jest podjąć drastyczną decyzję, aby ratować swoich podwładnych.
Wyrusza w góry, do tajemniczej, nieśmiertelnej istoty i zawiera z
nią pakt, która odmieni jego życie.
Stara
historia opowiedziana całkowicie na nowo. Ugryziona bardziej od
historycznej strony, nakreślające prawdziwą genezę Draculi. Za
mało w tym jednak prawdziwie historycznych faktów, za dużo
ględzenia o niczym, ale przede wszystkim dziwnych przepychanek
pomiędzy bohaterami. Choć to fabuła skupiająca się na postaci
Draculi, którego osobę definiować można jednym określeniem –
WAMPIR!, to jednak za mało tutaj rozlewu krwi, za mało tutaj
fantastyki, za mało wampiryzmu i kłów. Powód? Dość prosty,
większa część to zdecydowane zmagania księcia z przeciwnościami,
z prawdziwym wrogiem jakim są Turcy. Jest to chwila kiedy może
wykazywać się odwagą, ale przede wszystkim mądrością. Wypicie
wampirzej krwi ma uczynić go superbohaterem, który w pojedynkę
rozwali całą armię przeciwników. O dziwo, da się! Nie dziwne
skoro jest się superszybkim, uzbrojonym w kły i mogącym zamieniać
się w stado nietoperzy. Pokusa krwi jest jednak silna, ale pamiętać
musi, że jak tylko napije się choć kropli stanie się wieczną
istotą. Bardzo zgrabnie ukryte zmaganie się człowieka z
wewnętrznymi demonami i własnym sumieniem. Świetna rzecz, w dość
ciekawym średniowiecznym klimacie, z nawet zaskakująco dobrą
muzyką. Jak na pierwszy film to „Dracula. Historia
nieznana” wypada całkiem
nie najgorzej, ale prawda jest taka, że nie niesie za sobą
praktycznie nic, poza wspaniałym licem Luke'a Evansa, który tak
fajnie wygląda w czarnym wdzianku, z kłami i umazany krwią. Za to
finałowa scena... całkiem kontrastowa, ale intrygująca!
Oryginalny
tytuł: Noah
| Reżyseria: Darren Aronofsky | Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari
Handel | Obsada: Russell Crowe, Jennifer Connelly, Ray Winstone,
Anthony Hopkins, Emma Watson, Logan Lerman, Douglas Booth, Nick Nolte
| Kraj: USA | Gatunek: Fantasy, Dramat
Premiera:
10 marca 2014 (Świat) 28 marca 2014 (Polska)
Ocena:
5/10
Trudno
jest się otrząsnąć z szoku, jaki wywołuje ten film. W końcu kto
by się spodziewał, że Darren Aronofsky, który stworzył takie
genialne filmy jak „Requiem dla snu”, czy „Czarny
łabędź” popełni taką zbrodnię jaką jest ekranizacja
jego własnego komiksu o tytule „Noe. Za niegodziwość ludzi”.
Kiedy
Kain zabija Abla, jego potomkowie rozprzestrzeniają się na całą
planetę, niszcząc i eksploatując wszelkie jej zasoby, a także
żyjąc w grzechu. Jedynie potomkowie Seta żyją w zgodzie z Bogiem
i swoim sumieniem. Jeden z nich, Noe, miewa wizje dotyczące potopu
mającego oczyścić ludzkość. Podążając za wolą Stwórcy
postanawia zbudować Arkę, która ochroni jedynie niewinne istoty.
Jeszcze
nigdy oglądanie biblijnego filmu nie sprawiało tak ogromnego bólu.
Jednakże Aronofsky po raz kolejny łamie wszelkie zasady. Niestety,
tym razem wychodzi to produkcji bardziej na złe niż dobre. „Noe”
to nie jest typowy obraz z tego gatunku. Poza moralizatorskim
charakterem bardzo dużo tu o fanatyzmie religijnym. Przerażająca
jest to wizja ślepego podążania za wolą Boga i swoistą
nadinterpretacją jego woli. W końcu każdemu człowiekowi dał
rozum, serce i wolę... Wartość merytoryczna nie jest tutaj
problemem, aczkolwiek wchodzenie w fazę oczyszczania Ziemi z
ludzkiej niegodziwości jest mocno naciągane i ciężkie do
strawienia. Bardziej boli tutaj nadnaturalność całej opowieści, a
dokładnie kamiennych strażników. Nie każdemu może spodobać się
ta wersja opowieści, bo dodawanie fantastyki może godzić w uczucia
wielu katolików. Samo wykonanie jest jednak bardzo kanciaste. I nie
chodzi tu jedynie o kamienne posągi, ale i całą resztę
wizualności produkcji. Dziwnie się na to patrzy, jest to mocno
abstrakcyjne i nie każdy musi to zrozumieć. Piękne są jednak
zdjęcia obrazujące zniszczenie planety i jej surowość.
Efekciarstwa jest tu cała masa, aczkolwiek chyba wszyscy wyczekiwali
na wielką falę powodziową. Niestety, jest to jedna z najsłabszych
jakie powstały w kinie. Szkoda. Na pewno produkcji bardzo sprzyja
muzyka stworzona przez Clinta Mansella, ale na dół ciągnie ją
przeciętne aktorstwo, a także osoba uroczej, choć zwyczajnie
nijakiej Emmy Watson. W efekcie film staje się bardzo przeciętny, a
w pamięci pozostanie jedynie jako niszczyciel biblijnego Noego.
Prześlij komentarz