NOWOŚCI

sobota, 23 kwietnia 2016

SZORTy #34: Wojownicze Żółwie Ninja, Dracula- Historia nieznana, Noah- Wybraniec Boga


Oryginalny tytuł: Teenage Mutant Ninja Turtles | Reżyseria: Jonathan Liebesman | Scenariusz: Josh Appelbaum, André Nemec, Evan Daugherty | Obsada: Megan Fox, Will Arnett, William Fichtner, Alan Ritchson, Noel Fisher, Pete Ploszek, Jeremy Howard, Tohoru Masamune, Danny Woodburn | Kraj: USA | Gatunek: Komedia, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 03 sierpnia 2014 (Świat) 08 sierpnia 2014 (Polska)
Ocena: 4/10

      Historia wszystkim bardzo dobrze znana. Wielokrotnie ekranizowana- w formie serialu, animacji, a teraz filmu aktorskiego. Fabuła już się chyba przejadła, bo „Wojownicze Żółwie Ninja” nowej generacji nie wywołują fali entuzjazmu wśród krytyków, co widać chociażby bo kilku nominacjach do tegorocznych Złotych Malin.
     Miasto terroryzowane jest przez Klan Stopy rządzonej przez Shreddera. April O'Neal liczy na to, że rozwikłanie sprawy otworzy furtkę do jej dziennikarskiej kariery. Podczas prywatnego śledztwa trafia nie tylko na Klan, ale również tajemniczych wybawców. Wkrótce okazuje się, że znała ich już wcześniej jako eksperyment laboratoryjny jej ojca.
     Film akcji, który nie budzi sensacji. Film z użyciem efekciarskich gadżetów, który nie zachwyca. „Wojownicze Żółwie Ninja” pod żadnym względem nie spełniają oczekiwań, które nań nałożono. Fabuła bardzo oklepana i wtórna, poza wątkiem żółwi wielokrotnie maglowanym nie wiadomo do końca o co w ogóle toczy się stawka. W tym wszystkim akcja jest potwornie nudna. Zaskakujące jest to, że wciąż coś się dzieje, ale tempo wydarzeń nie porywa. Żółwie tak często podlegające obróbce... wypadałoby, aby w końcu wyglądały świetnie. Przeraża więc, że w dzisiejszych czasach wypuszcza się jeszcze tak wyglądające filmy. Każdy z zielonych bohaterów ma swoją własną osobowość, tak wyraźną, że z łatwością można ich odróżnić, ale młodzieńcza energia nie do końca ma odzwierciedlenie w wizerunku. Do tego wszystkiego jeszcze blaszany Shredder. Wielkiego hardkoru dawno nie było, no ale przecież trzeba wyjść naprzód współczesnej fascynacji widza robotami. Jak roboty to tylko Megan Fox, która ma w tym temacie sporo doświadczenia. Niezbyt wymagająca rola, dla niezbyt utalentowanej aktorki, w niezbyt wymagającym filmie rozrywkowym. Wszystko więc gra i pasuje.

Oryginalny tytuł: Dracula Untold | Reżyseria: Gary Shore | Scenariusz: Matt Sazama, Burk Sharpless | Obsada: Luke Ecans, Sarah Gadon, Dominic Cooper, Art Parkinson, Charles Dance, Zach McGowan, Jakub Gierszał | Kraj: USA | Gatunek: Fantasy, Horror
Premiera: 01 października 2014 (Świat) 17 października 2014 (Polska)
Ocena: 4/10

      Kolejna opowieść o wampirach, ale całkiem w innym stylu. Jeżeli ktoś nie znał ludzkiego życia Draculi, dzięki debiutującemu reżyserowi- Gary'emu Shore, w końcu ma szansę nadrobić zaległości. W końcu bowiem pojawia się „Dracula. Historia nieznana” i wszystko staje się takie oczywiste.
     Wszyscy obawiają się o swój żywot kiedy do akcji wkracza Vlad Palownik. Mający swój przydomek od nabijania ofiar na pale poznaje piękną kobietę i postanawia się ustatkować. Powraca do Transylwanii, aby w pokoju sprawować władzę, być dobrym mężem i ojcem. Jednakże gdy u wrót czekają wojska Turków Vlad zmuszony jest podjąć drastyczną decyzję, aby ratować swoich podwładnych. Wyrusza w góry, do tajemniczej, nieśmiertelnej istoty i zawiera z nią pakt, która odmieni jego życie.
      Stara historia opowiedziana całkowicie na nowo. Ugryziona bardziej od historycznej strony, nakreślające prawdziwą genezę Draculi. Za mało w tym jednak prawdziwie historycznych faktów, za dużo ględzenia o niczym, ale przede wszystkim dziwnych przepychanek pomiędzy bohaterami. Choć to fabuła skupiająca się na postaci Draculi, którego osobę definiować można jednym określeniem – WAMPIR!, to jednak za mało tutaj rozlewu krwi, za mało tutaj fantastyki, za mało wampiryzmu i kłów. Powód? Dość prosty, większa część to zdecydowane zmagania księcia z przeciwnościami, z prawdziwym wrogiem jakim są Turcy. Jest to chwila kiedy może wykazywać się odwagą, ale przede wszystkim mądrością. Wypicie wampirzej krwi ma uczynić go superbohaterem, który w pojedynkę rozwali całą armię przeciwników. O dziwo, da się! Nie dziwne skoro jest się superszybkim, uzbrojonym w kły i mogącym zamieniać się w stado nietoperzy. Pokusa krwi jest jednak silna, ale pamiętać musi, że jak tylko napije się choć kropli stanie się wieczną istotą. Bardzo zgrabnie ukryte zmaganie się człowieka z wewnętrznymi demonami i własnym sumieniem. Świetna rzecz, w dość ciekawym średniowiecznym klimacie, z nawet zaskakująco dobrą muzyką. Jak na pierwszy film to „Dracula. Historia nieznana” wypada całkiem nie najgorzej, ale prawda jest taka, że nie niesie za sobą praktycznie nic, poza wspaniałym licem Luke'a Evansa, który tak fajnie wygląda w czarnym wdzianku, z kłami i umazany krwią. Za to finałowa scena... całkiem kontrastowa, ale intrygująca!

Oryginalny tytuł: Noah | Reżyseria: Darren Aronofsky | Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel | Obsada: Russell Crowe, Jennifer Connelly, Ray Winstone, Anthony Hopkins, Emma Watson, Logan Lerman, Douglas Booth, Nick Nolte | Kraj: USA | Gatunek: Fantasy, Dramat
Premiera: 10 marca 2014 (Świat) 28 marca 2014 (Polska)
Ocena: 5/10

     Trudno jest się otrząsnąć z szoku, jaki wywołuje ten film. W końcu kto by się spodziewał, że Darren Aronofsky, który stworzył takie genialne filmy jak „Requiem dla snu”, czy „Czarny łabędź” popełni taką zbrodnię jaką jest ekranizacja jego własnego komiksu o tytule „Noe. Za niegodziwość ludzi”.
    Kiedy Kain zabija Abla, jego potomkowie rozprzestrzeniają się na całą planetę, niszcząc i eksploatując wszelkie jej zasoby, a także żyjąc w grzechu. Jedynie potomkowie Seta żyją w zgodzie z Bogiem i swoim sumieniem. Jeden z nich, Noe, miewa wizje dotyczące potopu mającego oczyścić ludzkość. Podążając za wolą Stwórcy postanawia zbudować Arkę, która ochroni jedynie niewinne istoty.
     Jeszcze nigdy oglądanie biblijnego filmu nie sprawiało tak ogromnego bólu. Jednakże Aronofsky po raz kolejny łamie wszelkie zasady. Niestety, tym razem wychodzi to produkcji bardziej na złe niż dobre. „Noe” to nie jest typowy obraz z tego gatunku. Poza moralizatorskim charakterem bardzo dużo tu o fanatyzmie religijnym. Przerażająca jest to wizja ślepego podążania za wolą Boga i swoistą nadinterpretacją jego woli. W końcu każdemu człowiekowi dał rozum, serce i wolę... Wartość merytoryczna nie jest tutaj problemem, aczkolwiek wchodzenie w fazę oczyszczania Ziemi z ludzkiej niegodziwości jest mocno naciągane i ciężkie do strawienia. Bardziej boli tutaj nadnaturalność całej opowieści, a dokładnie kamiennych strażników. Nie każdemu może spodobać się ta wersja opowieści, bo dodawanie fantastyki może godzić w uczucia wielu katolików. Samo wykonanie jest jednak bardzo kanciaste. I nie chodzi tu jedynie o kamienne posągi, ale i całą resztę wizualności produkcji. Dziwnie się na to patrzy, jest to mocno abstrakcyjne i nie każdy musi to zrozumieć. Piękne są jednak zdjęcia obrazujące zniszczenie planety i jej surowość. Efekciarstwa jest tu cała masa, aczkolwiek chyba wszyscy wyczekiwali na wielką falę powodziową. Niestety, jest to jedna z najsłabszych jakie powstały w kinie. Szkoda. Na pewno produkcji bardzo sprzyja muzyka stworzona przez Clinta Mansella, ale na dół ciągnie ją przeciętne aktorstwo, a także osoba uroczej, choć zwyczajnie nijakiej Emmy Watson. W efekcie film staje się bardzo przeciętny, a w pamięci pozostanie jedynie jako niszczyciel biblijnego Noego.

Prześlij komentarz