NOWOŚCI

czwartek, 2 maja 2019

Książka #497: Świat obok świata, aut. Liz Braswell

 „Małej Syrence” na opak, to tom „Mrocznej baśni”, który ukazał się jako drugi na polskim rynku wydawniczym. Szkoda, że przygodę z tą serią zaczęłam od „Dawno, dawno temu... we śnie”, bo książka odrobinę zniechęciła mnie to do dalszych lektur. Nie mniej, miesiąc później i: „BAM!”, wciągnęłam się bez reszty. Zawsze byłam sympatykiem Ariel i jej ziemsko-morskich przygód, dlatego z łatwością przyjęłam wygraną Vanessy i z pewnym zaciekawieniem spoglądałam na świat, w którym to królewska syrenka nie zdobywa księcia.
   Opowieść o

    Może i jestem brutalna, może nawet jestem sadystką, ale czy może być coś ciekawszego niż szczęśliwe zakończenia dla złoczyńców? Wszyscy pamiętają okrutną wiedźmę morską, która dała syrence nogi i trzy dni na rozkochanie w sobie księcia. Disney zaserwował Arielce szczęśliwe zakończenie pod postacią pokonanej wiedźmy, nóg i oczywiście przystojnego księcia za męża. Klasyka nie była aż taka łaskawa. Z kolei Liz Braswell bardziej skłania się ku tej drugiej opcji i postanawia zaserwować syrence przegraną, zabierając jej przy tym głos, księcia, no i ojca. Syrenka zostaje królową wśród syrenich pobratymców, ale gdy pojawia się cień nadziei, że jej ojciec żyje nie waha się na nowo stawić czoła Urszuli, znanej w lądowym świecie jako Vanessa.

     Oj, co to była za opowieść! Tak samo fascynująca, jak disneyowski pierwowzór. Zastajemy Ariel w bardzo ciężkiej sytuacji. Jej ojciec, król Tryton, został uznany za zmarłego, więc to ona musiała zasiąść na tronie. Książę Eryk przegrał walkę z Vanessą więc ta rzuciła urok na wszystkich, całkowicie pozwalając im zapomnieć u czerwonowłosej syrence, a z siebie robiąc jego małżonkę księcia. Ariel musi zatem bezgłośnie walczyć o dobro swojego królestwa, a może też i lądowego świata? Historia jak z koszmaru? Prawie, bo w sumie można to traktować niemalże tak, jakby to wyglądało w rzeczywistym świecie, gdzie nie zawsze wygrywa dobro, a złoczyńcy nie dostają zasłużonej kary i życie toczy się dalej. Historia ta pozbawiona jest większych melodramatów, natomiast nie brak jej grozy, w szczególności, gdy na jaw wychodzą prawdziwe zamiary Urszuli. Szczęśliwie (lub też nieszczęśliwie) dość szybko nadciąga nowa nadzieja i już wiemy, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Tak, bardzo ciężkie było to do przewidzenia. Przecież ostatecznie, w baśniach, dobro zawsze musi zwyciężyć.

     Nie ma tutaj większych objawień, choć fajnie, że przemyca się odrobinę tematu „na czasie” dbania o środowisko zarówno lądowe, jak i wodne. Trochę, jak w najnowszym „Aquamanie”. W pewnym momencie ma miejsce naprawdę epicka scena, którą zobaczyłam oczami widza na sali kinowej i wydaje mi się, że mógłby być z tego niezły film katastroficzny, a o tej scenie gadaliby naprawdę wszyscy. Reszta to natomiast takie przepychanie się, budowanie strategii, która opiera się zasadniczo na jednym durnym pomyśle, który w każdej chwili może polecieć na łeb, na szyję.

       Cudownie jest spotkać się ze starymi postaciami, które odrobinę się postarzały. Arielka i Eryk nie są już tymi samymi ludźmi sprzed lat. Niosą dodatkowy bagaż, choć mam wrażenie, że wewnętrznie pozostało w nich coś z przeszłości. Vanessa budzi odrobinę więcej podziwu, ale przede wszystkim przerażenia. Dość interesujący jest udział służby, która miała okazję przed laty pomóc dostosować się syrence do ludzkich obyczajów. Kto mówi, że teraz nie może być równie pomocna. Z drugiej strony jest też i pewna postać, którą bardzo ciężko rozgryźć. Niby służąca wiedźmy, niby konspiratorka o nieprzeniknionej sympatii Ariel. Trochę ona niepokojąca i wygląda na to, jakoby miało się kontynuować jej wątek gdzieś, kiedyś.

     Seria „Mroczna baśń” całkowicie mnie do siebie przekonuje. Uwielbiam ten zamysł na zwycięstwa złoczyńców i pochowanych po kątach bohaterów. „Świat obok świata” odebrałam o wiele lepiej niżeli „Dawno, dawno temu... we śnie”. Winę zrzucam nie na samą autorkę, ale na historię bazową. Syrenka zawsze bardziej mi odpowiadała niż Śpiąca Królewna. O dziwo, to co spotyka nową Ariel jest bardzo porywające i o wiele bardziej przyswajalne. Mamy trochę morza, trochę lądu, trochę zła, trochę dobra. Tutaj choć odrobinę próbuje się poznać przyczyny problemów, dlaczego w zasadzie Urszula stała się wiedźmą morską. Nie sprawia to jednak, że historia jest mniej makabryczna i w żaden sposób nie usprawiedliwia to naszej wiedźmy, ale o dziwo dobrze się to czyta i odzyskuje się nadzieję w stare dobre baśnie. Polecam sympatykom Disneya i baśni!

Ocena: 5/6
Recenzja dla wydawnictwa Egmont!

Tytuł oryginalny: Part of Your World / Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska / Wydawca: Egmont / Gatunek: fantasy / Ilość stron: 416 / Format: 148x210mm

Rok wydania: 2019 (Polska) 2018 (Świat)

Prześlij komentarz