NOWOŚCI

środa, 8 grudnia 2010

480. Harry Potter i Książę Półkrwi, reż. David Yates

Oryginalny tytuł: Harry Potter and the Half-Blood Prince
Seria: Harry Potter #6
Reżyseria: David Yates  
Scenariusz: Steven Kloves
Zdjęcia: Bruno Delbonnel 
Muzyka: Nicholas Hooper, John Williams 
Na podstawie: powieści J.K. Rowling 
Kraj: USA / Wielka Brytania 
Gatunek: Fantasy / Przygodowy 
Premiera światowa: 17 lipca 2009
Premiera polska: 24 lipca 2009 
Obsada: Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint, Evanna Lynch, Bonnie Wright, Tom Felton, Michael Gabon, Maggie Smith, Alan Rickman, Robbie Coltrane, Jim Broadbent, Helena Bonham Carter, David Thewlis
 
    Seria książek o przygodach młodego czarodzieja bije rekordy popularności i to właśnie dzięki nim J.K. Rowling dorobiła się milionów, a także wielu fanów. W 2001 roku ekranizacji doczekała się pierwsza powieść z tej serii, co zresztą było tylko kwestią czasu. Na prawie 10 lat po tamtym wydarzeniu na ekrany weszła szósta część filmu w reżyserii Davida Yatesa, na którą miliony czekały z zapartym tchem - w tym i ja. Niestety, jak można było się tego spodziewać, film ten jest wielkim rozczarowaniem.
  Szykuje się wielka bitwa w świecie magicznym. Voldemort (Ralph Fiennes) przestaje się ukrywać i czarne moce przedostają się do świata mugoli. Młodzi czarodzieje, w tym Harry Potter (Daniel Radcliffe), po raz kolejny udają się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa o nazwie Hogwart. Pomimo czyhającego niebezpieczeństwa podejmują dalszą naukę, a także próbują zmagać się z uczuciami, które nimi miotają. Jedno jest pewne- w czasach, gdy Voldemort chodzi po świecie nikt nie może czuć się bezpiecznie. Trudno jest też poznać komu można ufać. A każda błędna decyzja może okazać się zgubna.
    Już przy piątym filmie zauważyłam tendencję spadkową, jeżeli chodzi o filmy z Harrym Potterem. Czytając książkę "Książę Półkrwi" liczyłam na to, że film podgoni trochę stracone punkty. Jakie było moje zdziwienie, gdy film okazał się być niezwykle nudny, pozbawiony uczuć i magii - której nie powinno przecież zabraknąć. Cały film czekałam na atak na Hogwart, która niestety została ograniczona do trzaskania talerzy i okien. Było to po prostu słabe.
    Szkoda, że nie pamiętam za bardzo książki. Film jednak w przeciwieństwie do niej niczym nie zaskakiwał. Niestety od samego początku zostało nam podsunięte kto jest tytułowym Księciem Półkrwi, więc tylko nieuważny widz mógł się nie domyśleć. Tym bardziej przykry jest fakt sceny, w którym Harry poznaje prawdę. Nie jest ona tak bardzo dramatyczna jak być powinna. Jedyny dramatyzm pojawił się przy śmierci jednego z kluczowych bohaterów. Wiedziałam, że to nastąpi, ale ani mnie, ani mojej siostrze nie przeszkodziło to w zalewaniu się łzami zupełnie jak podczas czytania książki. Poza tym nie mogę pojąć jak scenarzyści mogli dopuścić do takich dziur w scenariuszu. Najbardziej po oczach bije wspomniana przeze mnie walka w Hogwarcie, której jako takiej nie było. W związku z tym po co były te wszystkie przygotowania Malfoya i budowanie tego napięcia? Tylko po to, aby kilku nieproszonych gości mogło sobie przejść po zamku niszcząc jedynie wnętrze Wielkiej Sali? Żenujące. Szkoda, że nie wykorzystano tej sceny- a mogło być naprawdę fascynująco. Niektórzy twierdzą, że dobrze się stało, ze względu na to, że w kolejnej części znowu  ma miejsce bitwa. Ja uważam jednak, że był to poważny błąd. A jeżeli był to jeden z powodów, dla których darowali sobie ten fragment to najwyraźniej nie powinni się w ogóle za to zabierać.
    Zaletą filmu może być humor. Może, ale nie koniecznie jest. Zabawnych dialogów i scen jest jak na lekarstwo, a wszystko to popędzane jest hormonami młodych bohaterów, czyli standard. Taka jest brutalna prawda. Teksty niestety nie wpadają w ucho. Wyjątkiem jest reakcja Hermiony na widok lepiących się do siebie Rona i Lavender: "Przepraszam, muszę iść się wyrzygać". Co do scen to z pewnością śmieszne były efekty wypicia eliksirów - Ron po eliksirze miłosnym podziwiał uroki Księżyca oraz profesora Slughorna, natomiast Harry po Felix Felicis (nie wiem czy tak się zwał ten eliksir szczęścia) zachowywał się jak naćpany i rozentuzjazmowany dzieciak. Zabawnie było także popatrzeć na związek Rona z Lavender.
    Jednego nie można twórcom zarzucić - umiejętności tworzenia klimatu. Film jest dość specyficzny i zdecydowanie różni się w tej kwestii od filmów poprzednich. Cały ten klimat zbliżającej się wojny robił swoje. Już pierwsze minuty filmu - atak Śmierciożerców, wprowadzają nas w świat grozy. Te wszystkie tajemnice odnośnie roli Dracona w całej tej farsie także odpowiednio wprawiały w atmosferę. uczucia te dodatkowo potęgowały niesamowite zdjęcia Bruna Delbonnel`a, a także muzyka Nicholasa Hoopera, który użył już tradycyjnych i dobrze znanych dźwięków z poprzednich filmów, nieco je wzbogacając.
Mocną stroną filmu są także efekty specjalne. Niestety twórcy ograniczyli je do minimum. Bardzo efektowny był atak Śmierciożerców na miasto i zniszczenie mostu. Fascynująca była także wyprawa Harryego i Dumbledora do jaskini w poszukiwaniu horkruksa Voldemorta. Wrażenie zrobiły na mnie czary Dumbledora - ten ogień był niesamowity. Niestety istoty wychodzące z jeziora nie były dopracowane - a szkoda. Film pod względem wizualnym wiele stracić poprzez pozbawienie go sceny ataku na Hogwart. Żałuję, że film pozbawiono także mgii. Pewnie przez to Watykan poparł ten film wcześniej zakazując całej serii książek o Harrym Potterze. Czarów nie było zbyt wiele. Dobrze, że pozostawiono chociaż sceny z zajęć u Slughorna, no i niesamowity sklep magiczny Freda i George`a.
    Aktorzy całkiem nieźle się spisywali. Snape (Alan Rickman) w końcu o siebie zadbał. Dumbledore (Michael Gambon) był o wiele sympatyczniejszy niż wcześniej. Pojawiła się także nowa, ciekawa postać profesora Slughorna, chociaż Jim Broadbent mnie do niego nie przekonał. Przebojem tego filmu okazał się być Draco Malfoy (Tom Felton). Spodobało mi się to, że zaczął okazywać trochę człowieczeństwa. W końcu można było dotrzec w nim coś dobrego - pomimo tej grobowej miny. Luna (Evanna Lynch) po raz kolejny robiła pozytywne wrażenie. Niestety film widziałam w wersji dubbingowanej, a dubbing toleruję jedynie w animacjach. Film traci przez to na uroku. Nie podobał mi się w ogóle i chyba nigdy się do niego nie przekonam.
    Tyle lat czekania na ekranizację jednej z najlepszych części serii i totalny zawód. Film pozbawiony został jakiegokolwiek uroku. Cała historia ogranicza się jedynie do miłosnych rozterek głównych bohaterów niczym w żałosnej komedii romantycznej. Wszystkie ważniejsze sceny, kluczowe sceny zostały okrojone przez co straciły swoją magię i dramaturgię. Jeżeli ktoś jest fanem książki i filmów, nie widział poprzednich filmów to zdecydowanie, ale i z bólem serca odradzam ten film. Na koniec pozostawię Was z moim komentarzem na sam koniec seansu - "To było autentycznie słabe".

19 komentarzy :

  1. Już na moviepilot widziałem Twoją ocene i nie mogłem uwierzyć własnym oczom :D
    mnie nie podobały się nowe Transformersy, a Agniecha zachwala. Agniecha krytykuje nowego Pottera, a ja jestem zachwycony. Hehe :D
    No ale do rzeczy może: dla mnie to jak dotąd najlepszy filmowy Potter jaki powstał. Czułem niesamowicie klimat obrazu, a emocji to nie było jeszcze chyba więcej nigdy w tej sadze: i uśmiałem się, i wzruszyłem, poruszyłem, wystraszyłem- wyszedłem totalnie przejęty, a ciarki mam nawet teraz gdy piszę o tym filmie. Fenomenalnie Yates oddał narastający rozłam w świecie Czarodziejów, kapitalnie rozbudowano postacie Helen Bohan Carter, czy Toma Feltona. Zdjęcia, efekty komputerowe, montaż- genialne. Reżyser fantastycznie rozbroił mroczny klimat mnóstwem scen humoru (śmiałem przez chyba pół filmu).
    Oczywiście można narzekać, że z tytyułowego wątku niewiele pozostało, ale jak dla mnie szósta częśc zawsze pozostawała jedynie pewnego rodzaju pomostem do części siódmej. No i tam już pewnie będzie mnóstwo miejsca na wszelkie wyjaśnienia i nadrabianie fabularnych szczegółów. Tutaj więcej miejsca pozostawiono wyobraźni widza.
    Mam niesamowicie rozbudzony apetyt na więcej :) Yates jest wielki, to jego triumf!
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozumiem Twoje zaskoczenie, bo mnie tak samo zaskoczyła Twoja pozytywna ocena :D no jak dla mnie film był słaby, co miałam ochotę podkreślać przy mojej "recenzji" co drugie zdanie ;P zresztą moi towarzysze w kinie się ze mną zgodzili. Niestety nie mogłam dać wyżej, a chciałam dać jeszcze mniej za ten film. Żałuję, bo pokładałam ogromne nadzieje w tym filmie. Jednakże klimat faktycznie był fenomenalny. Według mnie to nie wystarczyło

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm..to dziwne, bo moi WSZYSCY znajomi, którzy widzieli ten film zgodzili się, że to najlepszy filmowy Potter, jaki został nakręcony. Dziwne :D moze to uwarunkowane regionalnie? :D hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Nie spodziewałam się tak krytycznej recenzji. Te które do tej pory przeczytałam były raczej na plus, no, ale wiadomo, każdy podchodzi do tego inaczej. Ja za niedługo zamierzam obejrzeć, to wtedy będę mogła podzielić się szerszymi przemyśleniami. Teraz nie za bardzo mogę. Pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Mocno mnie zaskoczyłaś krytyką, zwłaszcza po tylu przeczytanych pozytywnych recenzjach. Ja mam bardzo pozytywną opinię, choć do moich ulubionych części nie będzie należał. Za mało było tych wspomnień z Tomem, ale do przeżycia, to co dla mnie było istotne w książce, było na filmie. A prawdziwość śmierci Dumbledora, tak jak przy lekturze, pozostaje zagadką dla tych co nie znają jeszcze następnej części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech. zastanawiam się, czy znajdzie się ktoś kogo nie zaskoczę tak niską oceną dla Pottera :D z bólem serca dałam tak niską ocenę, ale no nie mogłam nic na to poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest pierwsza nieprzychylna opinia o ostatnim Harrym Potterze ! Szok. wszyscy opowiadają o nim w samych superlatywach, a tu jednak ktoś ma całkiem inne, mocne zdanie podtrzymując je mocnymi, dobrze rozbudowanymi argumentami ;). Filmu na pewno nie obejrzę, bo HP nie darzę szczególną sympatią, i skończyłem na dwóch pierwszych częściach. I masz z jedną rzeczą rację. Mianowicie klimat. Faktycznie potrafią go stworzyć.
    już obiecuje, że przenosić się nie będę. na prawdę... ;] bo ja to sam nie wiem czego chce xD. przepraszam ;)
    pozdrawiam i zapraszam jutro na "Nagi instynkt"

    OdpowiedzUsuń
  8. milczący_krytyk26 stycznia 2011 18:25

    Muzykę napisał Nicholas Hooper! John Williams opuścił Harrego po trzeciej części.

    OdpowiedzUsuń
  9. oj. dzięki za info. już zmieniam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza negatywna recenzja, którą przeczytałem na temat tego filmu! Ale polemizował nie będę, bo sam jeszcze nie widziałem. Chociaż moim zdaniem trudno, żeby film zaskoczył osobę znającą książkę. Ale zobaczymy w przyszłym tygodniu jak będzie ;)
    Pozdrawiam,
    pawcio

    OdpowiedzUsuń
  11. no wiadomo, ale nie o to dokładnie mi chodzi. Zaskoczyło mnie po prostu to, że tak wszystko zostało rzucone naprzód.

    OdpowiedzUsuń
  12. wiedziałem, że tak będzie! słabizna to znak rozpoznawczy większości ekranizacji. słyszałem, bo jeszcze nie oglądałem filmu, że usunięto scenę pogrzebu Dumbledore'a!!! żenada normalnie. czy oni mają mózg?!
    brak słów, ale na stówę oglądnę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. wszędzie słyszę to o pogrzebie, a prawda jest taka, że ja za bardzo z książki go nie pamiętam. Może dadzą na początek 7części.

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm.. no widzę, że wiele osób się nie zgadza z Twoją opinią. Ja niestety dopiero co wróciłam do Polski tak więc jeszcze nie widziałam filmu, ale dzięki Twojej opinii bardzo chętnie się wybiorę do kina i sprawdzę to. :D
    tymczasem zapraszam na nową notkę

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzisiaj właśnie byłam na tym w kinie ;-] Mnie się tam bardzo podobało, efekty specjalne, charakteryzacja i scenerie były naprawdę godne podziwu. Jak dla mnie, to "bardzo dobry" ;-] Może też go opiszę kiedyś na swoim blogu ;d filboo

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jestem fanka HP, nie czytałam książek, ale na filmach byłam, ze szkoła oczywiście ;) I moim skromnym zdaniem co kolejna część to gorsza. Jedyna bardzo mi się podobała, a póżniej to już tylko gorzej. Pozdrawiam ciepło - movies now.

    OdpowiedzUsuń
  17. masz racje, że zaskakująca recenzja. Mi się ta cześć bardzo podobała zresztą jak wszystkie do tej pory ;) mi osobiście strasznie podobała się ta scena jak bellatrix rozwalała sale główna ;) ale wiadomo kwestie gusty ja daje 8/10 ;) pozdrawiam i zapraszam na nowa notkę

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam wszystkie książki tej serii i oglądałam wszystkie filmy, oprócz najnowszego właśnie, planuję wkrótce to nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. ja uważam że najlepiej zagrał Tom Felton. Daniel Radcliffe schrzanił cały film:;

    OdpowiedzUsuń