Reżyseria:
Ridley Scott
Scenariusz: Steven Zaillian, Adam Cooper, Bill Collage, Jeffrey Caine
Scenariusz: Steven Zaillian, Adam Cooper, Bill Collage, Jeffrey Caine
Zdjęcia:
Dariusz Wolski
Muzyka:
Alberto Iglesias
Kraj:
USA, Wielka Brytania, Hiszpania
Gatunek:
Dramat
Premiera: 03 grudnia 2014 (Świat) 09 stycznia 2015 (Polska)
Obsada: Christian Bale, Joel Edgerton, John Turturro, Aaron Paul, Ben Mendelsohn, Maria Valverde, Sigourney Weaver, Ben Kinglsey, Hiam Abbass
Premiera: 03 grudnia 2014 (Świat) 09 stycznia 2015 (Polska)
Obsada: Christian Bale, Joel Edgerton, John Turturro, Aaron Paul, Ben Mendelsohn, Maria Valverde, Sigourney Weaver, Ben Kinglsey, Hiam Abbass
Ridley Scott lata swojej świetności reżyserskiej ma już za sobą.
Od premiery „Gladiatora” próbuje powtórzyć ten
sukces co jakiś czas powracając myślami do czasów zamierzchłych.
Tym razem sięga do dogmatów wiary chrześcijańskiej, do człowieka
znanego z biblijnych przypowieści, który wyzwolił naród Izraela z
niewoli egipskiej. Niestety, do opowieści o Maximusie się to nie
umywa, ale zawsze ciekawie jest zobaczyć nową wizję prastarej
historii.
Gdy był dzieckiem znaleziono go na rzece w kołysce. Ocalony został
przed śmiercią przez faraona Setiego (John
Turturro) i wychowany wraz z jego synem- Ramzesem
(Joel Edgerton),
prawowitym następcą tronu egipskiego. Władca widząc znaczącą
różnicę pomiędzy uczciwym i serdecznym Mojżeszem (Christian
Bale), a rozkapryszonym, zapatrzonym w siebie synem to tego
pierwszego widziałby w roli jego następcy. Jednakże, gdy Seti
umiera Ramzes dochodzi do władzy, a niewolnictwo rozrasta się.
Wówczas Mojżesz oskarżony zostaje o bycie Hebrajczykiem i wygnany
poza granice kraju. Osiada w małym mieście, gdzie poznaje
przepiękną Seforę i układa sobie z nią życie. Nie mniej, Bóg
ma wobec niego o wiele większe plany i nakazuje mu powrócić do
Egiptu i wyzwolić swój lud spod niewoli nowego władcy.
Opowieść, która zapowiadała się spektakularnym widowiskiem,
była jedynie pięknym obrazkiem. Pozbawiona duszy i charyzmatycznych
postaci nie może uchodzić za arcydzieło, czy twór tak dobry jak
„Gladiator”. Kolejna historia o człowieku, który
wyzwolił Hebrajczyków z niewoli egipskiej, którego Bóg sprowadził
na Egipt plagi, i któremu podarował kamień z dziesięcioma
przykazaniami. Ten sam człowiek, z krwi i kości Christiana Bale'a,
wspierany przez Boga pod postacią rozkapryszonego dzieciaka.
Interesujący w swojej formie pozwalający poznać inną stronę
życia Moszego, życia w blasku faraońskiego rodu, życia na
wygnaniu i w końcu wielkiego przywódcy wielotysięcznego ludu.
Dramat człowieka wybranego do wielkich czynów, który porzuca na
wiele dni swoich ukochanych, ale przede wszystkim człowieka, który
musi stoczyć walkę ze swoim bratem! „Exodus” to
walka o władzę, bitwa z ambicją i rozkapryszeniem. Film o
grzechach, o wierze i wypełnianiu własnego przeznaczenia. Przez
patetyczne gadki mocno wydłużony, a przy tym potwornie nużący.
Podobny efekt uzyskano by nawet gdyby był krótszy o godzinę.
Aczkolwiek zdarzają się chwile- bardzo nieliczne, co prawda- kiedy
człowieka zaczynają intrygować te wielkie dysputy o Bogu i
faktycznie zmuszają do refleksji. Pamiętne są to sceny, momentami
chwytające za serce, o których rozmyślać będziemy jeszcze długo
po zakończeniu seansu.
Miało być wielkie widowisko, ale prawda jest taka, że niewiele
było ku temu okazji. Natomiast wszelkie sytuacje nie do końca
wykorzystały swoje możliwości. Ridley Scott postawił jednak na
minimalizm, przynajmniej w większości przypadków, gdyż przy Morzu
Czerwonym nieźle poszalał. Fascynujące jest to z jaką
subtelnością wykorzystał motyw plag egipskich, które nadały
szybszego tempa akcji, ale przede wszystkim wypadły względnie
ciekawie i realistycznie. Cały obraz skupia się jednak na pracy
operatorów, kostiumologów, scenografów i oczywiście specjalistów
w zabawie z grafiką komputerową, którym udało się stworzyć
wspaniałe miejsca, kreacje i wszystko to co oddawało cudowny
charakter starożytnego Egiptu. Wyglądało to cudownie i niekiedy
majestatycznie! Lekka przesada pojawiła się przy końcu podróży,
pamiętnego przeprowadzania przez morze, które co prawda wzbudzało
o wiele więcej emocji, ale stanowiło mocno nierealny wątek całej
produkcji. Trzeba jednak przyznać, że muzyka towarzysząca temu
wydarzeniu, ale też i cała ścieżka dźwiękowa stworzona przez
Alberto Iglesiasa z perfekcją wbijała się w klimat filmu,
podsycając wrażenia, dając możliwość poczucia tego miejsca!
Zjawiskowa!
Niektórzy wciąż myślą, że zaangażowanie do filmu znanej
twarzy zagwarantuje sukces. Ridley Scott miał już swoich wielkich
aktorów przy okazji „Gladiatora” więc i tym razem
liczy na to samo. Choć Batman jeszcze jakoś udźwignął ciężar
swojej roli, to sam jeden nie mógł pociągnąć całego obrazu.
Jako Mojżesz starał się zainteresować widza swoja postacią,
przekazać jej cierpienie, ale przede wszystkim ból wynikający z
obowiązku narzuconego mu przez Boga. Nie mniej, w jakiś
niewytłumaczalny sposób w tego biblijnego bohatera wkradła się
nuda i nijakość. Prawdziwą moc dało się wyczuć podczas rozmów
z Bogiem, kiedy to Bale wykrzesał z siebie najwięcej emocji.
Ramzes, tj. Joel Edgerton, nie
sprostał wyzwaniu przed jakim go postawiono. Nie udało mu się
stworzyć godnego przeciwnika dla Mojżesza, aczkolwiek nawet i on
miewał swoje lepsze chwile. Niestety, jak na taką postać był za
mało wyrazisty. Dużo dla filmu zrobiła prawdziwa hiszpańska krew.
Maria Valverde, tak piękna, dodała blasku i swoistego romantyzmu- o
dziwo, całej fabule. Miło było popatrzeć na jej egzotyczną
urodę i zobaczyć jak włada całym tym męskim gronem.
Niestety, mimo dobrych chęci, „Exodus” nie jest
najlepszym filmem Ridleya Scotta, a nawet jednym z lepszych. Wielu
uważa, że czasy jego świetności już dawno minęły. Jak dla mnie
jego najnowsza produkcja jest to po prostu ładnym obrazem,
opowiadającym o jednej z najważniejszych osobowości wiary
chrześcijańskiej. Intryguje podejściem, zachwyca estetyką
wizualną i muzyczną. Wyszło dobrze, ale mogło być jeszcze
lepiej. Szkoda jedynie, że nie wywołuje większych emocji, gdyż
nie trudno odnieść wrażenie, że więcej napięcia pojawiło się,
gdy samotny koń uciekał przed gigantyczną falą Morza Czerwonego,
niż przez cały film. Brakowało tu jedynie informacji, że podczas
produkcji nie ucierpiał żaden koń.
Ocena: 7/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpolecam ten film!!
OdpowiedzUsuń