NOWOŚCI

niedziela, 18 stycznia 2015

1161. Exodus: Bogowie i królowie, reż. Ridley Scott

Oryginalny tytuł: Exodus. Gods and Kings
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Steven Zaillian, Adam Cooper, Bill Collage, Jeffrey Caine
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Muzyka: Alberto Iglesias
Kraj: USA, Wielka Brytania, Hiszpania
Gatunek: Dramat
Premiera: 03 grudnia 2014 (Świat) 09 stycznia 2015 (Polska)
Obsada: Christian Bale, Joel Edgerton, John Turturro, Aaron Paul, Ben Mendelsohn, Maria Valverde, Sigourney Weaver, Ben Kinglsey, Hiam Abbass
     Ridley Scott lata swojej świetności reżyserskiej ma już za sobą. Od premiery „Gladiatora” próbuje powtórzyć ten sukces co jakiś czas powracając myślami do czasów zamierzchłych. Tym razem sięga do dogmatów wiary chrześcijańskiej, do człowieka znanego z biblijnych przypowieści, który wyzwolił naród Izraela z niewoli egipskiej. Niestety, do opowieści o Maximusie się to nie umywa, ale zawsze ciekawie jest zobaczyć nową wizję prastarej historii.

     Gdy był dzieckiem znaleziono go na rzece w kołysce. Ocalony został przed śmiercią przez faraona Setiego (John Turturro) i wychowany wraz z jego synem- Ramzesem (Joel Edgerton), prawowitym następcą tronu egipskiego. Władca widząc znaczącą różnicę pomiędzy uczciwym i serdecznym Mojżeszem (Christian Bale), a rozkapryszonym, zapatrzonym w siebie synem to tego pierwszego widziałby w roli jego następcy. Jednakże, gdy Seti umiera Ramzes dochodzi do władzy, a niewolnictwo rozrasta się. Wówczas Mojżesz oskarżony zostaje o bycie Hebrajczykiem i wygnany poza granice kraju. Osiada w małym mieście, gdzie poznaje przepiękną Seforę i układa sobie z nią życie. Nie mniej, Bóg ma wobec niego o wiele większe plany i nakazuje mu powrócić do Egiptu i wyzwolić swój lud spod niewoli nowego władcy.
     Opowieść, która zapowiadała się spektakularnym widowiskiem, była jedynie pięknym obrazkiem. Pozbawiona duszy i charyzmatycznych postaci nie może uchodzić za arcydzieło, czy twór tak dobry jak „Gladiator”. Kolejna historia o człowieku, który wyzwolił Hebrajczyków z niewoli egipskiej, którego Bóg sprowadził na Egipt plagi, i któremu podarował kamień z dziesięcioma przykazaniami. Ten sam człowiek, z krwi i kości Christiana Bale'a, wspierany przez Boga pod postacią rozkapryszonego dzieciaka. Interesujący w swojej formie pozwalający poznać inną stronę życia Moszego, życia w blasku faraońskiego rodu, życia na wygnaniu i w końcu wielkiego przywódcy wielotysięcznego ludu. Dramat człowieka wybranego do wielkich czynów, który porzuca na wiele dni swoich ukochanych, ale przede wszystkim człowieka, który musi stoczyć walkę ze swoim bratem! „Exodus” to walka o władzę, bitwa z ambicją i rozkapryszeniem. Film o grzechach, o wierze i wypełnianiu własnego przeznaczenia. Przez patetyczne gadki mocno wydłużony, a przy tym potwornie nużący. Podobny efekt uzyskano by nawet gdyby był krótszy o godzinę. Aczkolwiek zdarzają się chwile- bardzo nieliczne, co prawda- kiedy człowieka zaczynają intrygować te wielkie dysputy o Bogu i faktycznie zmuszają do refleksji. Pamiętne są to sceny, momentami chwytające za serce, o których rozmyślać będziemy jeszcze długo po zakończeniu seansu.
     Miało być wielkie widowisko, ale prawda jest taka, że niewiele było ku temu okazji. Natomiast wszelkie sytuacje nie do końca wykorzystały swoje możliwości. Ridley Scott postawił jednak na minimalizm, przynajmniej w większości przypadków, gdyż przy Morzu Czerwonym nieźle poszalał. Fascynujące jest to z jaką subtelnością wykorzystał motyw plag egipskich, które nadały szybszego tempa akcji, ale przede wszystkim wypadły względnie ciekawie i realistycznie. Cały obraz skupia się jednak na pracy operatorów, kostiumologów, scenografów i oczywiście specjalistów w zabawie z grafiką komputerową, którym udało się stworzyć wspaniałe miejsca, kreacje i wszystko to co oddawało cudowny charakter starożytnego Egiptu. Wyglądało to cudownie i niekiedy majestatycznie! Lekka przesada pojawiła się przy końcu podróży, pamiętnego przeprowadzania przez morze, które co prawda wzbudzało o wiele więcej emocji, ale stanowiło mocno nierealny wątek całej produkcji. Trzeba jednak przyznać, że muzyka towarzysząca temu wydarzeniu, ale też i cała ścieżka dźwiękowa stworzona przez Alberto Iglesiasa z perfekcją wbijała się w klimat filmu, podsycając wrażenia, dając możliwość poczucia tego miejsca! Zjawiskowa!
     Niektórzy wciąż myślą, że zaangażowanie do filmu znanej twarzy zagwarantuje sukces. Ridley Scott miał już swoich wielkich aktorów przy okazji „Gladiatora” więc i tym razem liczy na to samo. Choć Batman jeszcze jakoś udźwignął ciężar swojej roli, to sam jeden nie mógł pociągnąć całego obrazu. Jako Mojżesz starał się zainteresować widza swoja postacią, przekazać jej cierpienie, ale przede wszystkim ból wynikający z obowiązku narzuconego mu przez Boga. Nie mniej, w jakiś niewytłumaczalny sposób w tego biblijnego bohatera wkradła się nuda i nijakość. Prawdziwą moc dało się wyczuć podczas rozmów z Bogiem, kiedy to Bale wykrzesał z siebie najwięcej emocji. Ramzes, tj. Joel Edgerton, nie sprostał wyzwaniu przed jakim go postawiono. Nie udało mu się stworzyć godnego przeciwnika dla Mojżesza, aczkolwiek nawet i on miewał swoje lepsze chwile. Niestety, jak na taką postać był za mało wyrazisty. Dużo dla filmu zrobiła prawdziwa hiszpańska krew. Maria Valverde, tak piękna, dodała blasku i swoistego romantyzmu- o dziwo, całej fabule. Miło było popatrzeć na jej egzotyczną urodę i zobaczyć jak włada całym tym męskim gronem.
     Niestety, mimo dobrych chęci, „Exodus” nie jest najlepszym filmem Ridleya Scotta, a nawet jednym z lepszych. Wielu uważa, że czasy jego świetności już dawno minęły. Jak dla mnie jego najnowsza produkcja jest to po prostu ładnym obrazem, opowiadającym o jednej z najważniejszych osobowości wiary chrześcijańskiej. Intryguje podejściem, zachwyca estetyką wizualną i muzyczną. Wyszło dobrze, ale mogło być jeszcze lepiej. Szkoda jedynie, że nie wywołuje większych emocji, gdyż nie trudno odnieść wrażenie, że więcej napięcia pojawiło się, gdy samotny koń uciekał przed gigantyczną falą Morza Czerwonego, niż przez cały film. Brakowało tu jedynie informacji, że podczas produkcji nie ucierpiał żaden koń.
Ocena: 7/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
a-g-w.info cinema-city.pl

2 komentarze :