NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaguar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaguar. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 czerwca 2015

Książka #353. Jedyna, aut. Kiera Cass

Tytuł oryginalny: The One
Gatunek: dystopia, romans
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2014 (USA), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
ISBN 978-83-7686-287-3
Ilość stron: 336      Format: 140x210 mm

     Po długich wyczekiwaniach upragniony finał nadszedł. Emocje niczym przy kawalerze do wzięcia, która dziewczyna zostanie wybrana? Czy będzie to nasza faworytka? Kiera Cass rozumie nasz ból i nie chce trzymać nas już dłużej w niepewności. Wielkie Eliminacje wkrótce zostaną zakończone, Maxon w końcu dostanie swoją ukochaną, a my poznamy tę „Jedyną”
     Na placu boju zostały już jedynie cztery dziewczyny, a wśród nich ona- Ami. Uwielbiana przez społeczność za jej waleczność, honorowość, ale przede wszystkim wstawiennictwo za obywatelami. Jej nieokrzesana natura choć podoba się innym wywołuje wrogość wśród innych, przede wszystkim u Króla Clarksona, który nie jest zadowolony, że nie może jej kontrolować. Ami i Maxon coraz bardziej się do niego zbliżają i wydaje się być coraz bardziej prawdopodobnym, że to właśnie na nią padnie jego wybór. W szczególności, że jedna z frakcji Rebeliantów to właśnie ją widziałaby u boku księcia. Rywalizacja staje się coraz bardziej zacięta, nie tylko w królewskim pałacu pomiędzy dziewczętami, ale przede wszystkim wśród społeczności i grupy Rebeliantów, która nie spocznie dopóki nie obali władzy.
     Emocje, emocje i jeszcze raz emocje! Czyli wszystko to co powinien w sobie zawierać niesamowity finał niesamowitej opowieści. Wszyscy Ci, którzy mieli szczęście posiadać trzeci tom pod ręką po zakończeniu poprzedniego mogą uznawać się za farciarzy, bowiem nie muszą już dłużej czekać na rozwój wydarzeń. Atmosfera jest jeszcze bardziej napięta niż dotychczas. Coraz częściej dochodzi do ataków na pałac, w wyniku którego cierpią niewinni. Rebelianci mordują nie tylko wysoko postawionych urzędników, ale zaczynają zabierać się za klasy finalistek Eliminacji, licząc na to, że uda im się zakończyć ten cyrk. Cierpi wielu, także uczestniczki. Z jednej strony zastraszane przez rewolucjonistów z drugiej obawiające się o swój los w pałacu. Aczkolwiek pomiędzy ich zaciekłą rywalizacją pojawia się coś niezwykłego, co zaskoczy wielu, w szczególności tych, którzy wyrobili sobie zdanie na temat każdej z dziewczyn. Teraz możemy zobaczyć naszych ulubieńców i tych, których nie znosimy z zupełnie innej strony. I to jest naprawdę świetne!
     Zacieśniają się więzy pomiędzy dziewczynami, ale przede wszystkim pomiędzy tymi najważniejszymi w duecie. Robi się bardzo romantycznie, choć momentami te huśtawki nastrojów są potworne i nie do zniesienia. Raz się uwielbiają, raz się nie znoszą, a tak naprawdę to żadne nie jest w stanie powiedzieć temu drugiemu, co już wszyscy wiedzą od drugiego tomu! Zaskakujące, mocno frustrujące, ale z drugiej strony ciekawe, bowiem trzyma czytelnika w napięciu i pozwala na wyrobienie sobie własnej opinii.
     Jak wszystkie powieści, także i ta nie mogła obejść się bez wielkiego finału. Ten, który zaserwowała Kiera Cass łamie serce! Trudno jest uniknąć łez, kiedy tracimy tych, których zdążyliśmy polubić przez ostatnie strony. Trudno jest stłumić szloch, zaczytując się w licznych poświęceniach dla ukochanej osoby. Trudno jest nie wzruszyć się kiedy serca są łamane, a czaszki rozstrzeliwane. Ogarnia nas wtedy smutek, gdyż przez te trzy tomy już zżyliśmy się z postaciami. Wielki finał pozostawia pustkę, aczkolwiek zaraz za nią przychodzi fala ukojenia. Ulga, która odmaluje uśmiech na naszych twarzach, bo w końcu poznajemy tę „Jedyną”, ale przede wszystkim łzy szczęścia. Nie ważne, że już na samym początku wykreśliliśmy finał oczami naszej wyobraźni. Ważne, że jest dokładnie tak, jak w bajce o księżniczkach być powinno!
     Czego można było się spodziewać o historii, gdzie dziewczęta walczą o bycie księżniczką? Przecież nie obdarciuchów, nie dramatycznego rozlewu krwi, czy potworów czyhających za rogiem. „Jedyna”to świetna opowieść dla dorosłych dziewczynek, które wciąż czekają, bądź już doczekały się swoich książąt. Kiera Cass stworzyła rewelacyjną, wzruszającą i pełną emocji powieść o miłości ubraną w piękną suknię, która rodzi się na tle wielkich rewolucji i podziałów klasowych. Choć przeważają tutaj dylematy młodych, to jednak podnoszone są też i większe tematy, ambitniejsze rozprawy o wolności i równości. Szkoda, że etap Eliminacji jest już za nami, aż żal rozstawać się z naszymi ukochanymi bohaterami. Co na pozostaje poza książkami w cudownych okładkach? Cierpliwe wyczekiwanie na „Następczynię”.
Ocena: 6/6

wtorek, 21 kwietnia 2015

Książka #348. Elita, aut. Kiera Cass

Tytuł oryginalny: The Elite
Gatunek: dystopia, romans
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2013 (USA), 2014 (Polska)
Tłumaczenie:Małgorzata Kaczarowska
ISBN978-83-7686-245-3
Ilość stron: 328     Format: 140x210 mm



     Powieść, która urzekła mnie swoją oryginalną okładką. Książka, dla której polski wydawca zachował pierwotny wygląd. Opowieść o księżniczkach, książętach, balach i Eliminacjach, która porusza niezbadane dotąd w tych klimatach wątki. Kiera Cass pozwala nam jeszcze bardziej zagłębić się w historię młodych dziewcząt walczących o serce księcia, ale przede wszystkim problemy Iléi, wraz z kolejnym tomem serii o tytule „Elita”.
     W rywalizacji o miano ukochanej księżniczki Iléi, a także księcia Maxona została zaledwie garstka dziewczyn. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, obserwuje się każdy krok kandydatek na żonę. Wśród nich jest również America, która wciąż pozostaje rozdarta pomiędzy uczuciami do Aspena, będącego teraz w szeregach Gwardzistów, a rodzącą się miłością do Maxona. Każde kolejne zadanie wystawia na próbę jej cierpliwość i niechęć wyparcia się swojego pochodzenia. Udaje jej się jednak utrzymywać nerwy na wodzy, aż do momentu, kiedy jej najlepsza przyjaciółka zostaje skrzywdzona. To stawia pod znakiem zapytania jej walkę o księcia, gdy przykuwa uwagę niepochlebnej opinii publicznej oraz samego króla.
      Drugi tom powieści rozpoczyna się dość niemrawo. Autorka stara się przypomnieć nam choć odrobinę wydarzenia z poprzedniej opowieści o Ami i Maxonie. „Elita” nie pozwala jednak za bardzo się nudzić, bowiem kiedy już się rozpędza, pozostawia emocje czytelniczek w zgliszczach. Wszystkie fanki, które od końca pierwszej części zaczęły gorąco kibicować tej uroczej parce będzie musiała uzbroić się w cierpliwość, bowiem standardowo w takich opowieściach na tym etapie zaczyna się coś psuć. Nie inaczej jest tym razem, a zapalnikiem wydarzeń jest nieokrzesana natura Ameriki. Dziewczyna, która nie potrafi trzymać swoich nerwów na wodzy, wciąż łamiąca protokół, nie wydaje się być idealną kandydatką na księżniczkę. Wie o tym nie tylko opinia publiczna, nie tylko król, ale także.... ona sama! Większa część tego tomu dotyczy wewnętrznych dylematów naszej bohaterki. Tutaj nie chodzi już tylko o jej uczucia do Aspena, czy Maxona, tutaj zaczyna rozgrywać się inna walka, od czasu kiedy pojawia się możliwość zwyciężenia w Eliminacjach. Za tym idą rozterki, czy będzie w stanie być księżniczką, czy będzie mogła podejmować trudne decyzje, racjonalne decyzje. Decyzje, które dla niej samej mogą okazać się krzywdzące, ale będą stanowiły sprawiedliwe wyroki.
     Rywalizacja pomiędzy dziewczętami nie jest aż tak ognista, jak podczas pierwszej lektury. Nie oznacza to, że nie da się wyczuć napięcia panującego pomiędzy nimi. Nie sabotują się wzajemnie, ale zaczynają się posuwać do coraz śmielszych rzeczy, aby zdobyć serce księcia i władzę. Na tym etapie dochodzi również do zawiązywania więzi i to nie tylko pomiędzy dziewczętami, ale z zewnętrznymi sojusznikami. Jest to więc kluczowy moment na wyrobienie sobie ważnych przyjaciół.
     Ostatnie strony drugiej części nie pozostawiają suchej nitki na bohaterach. Pomiędzy rosnącymi niepokojami społecznymi i wzmożoną aktywnością Rebeliantów dochodzi do wydarzeń ciężkich dla fanek, ale z drugiej strony budujących nadzieję. Nie trudno jest nie ulec uwielbieniu dla pałacowego zachowania, tych koronek, tych kreacji, ale to tylko tło da dziejących się dramatów, które niejednokrotnie doprowadzają do łez. Dodatkowo ostatnie linijki książki zawieszają fabułę w sposób, który nie pozwala dłużej czekać na rozwinięcie. Szczęśliwcami są Ci, którzy dysponują tomem trzecim (czyt. JA!) i mogą bez dłuższej przerwy zagłębiać się w rozwój wydarzeń...
     Już zdążyłam zapomnieć jak wielkie emocje wzbudzały we mnie Eliminacje. „Elita” na nowo rozbudziła we mnie uwielbienie dla historii Ami i Maxona, a także całej Iléi. Powieść ponownie pochłania nas w całości, sprawiając, że trudno jest się oderwać od niej chociażby na minutę. Akcja nabiera tempa, w poczynania kandydatek na żonę są coraz śmielsze. Dramaty, które się tutaj rozgrywają dotykają nie tylko najważniejszej pary w tej opowieści, ale również ich przyjaciół, czy poddanych. To jednak jeszcze nic, bo skoro tyle emocji dostarcza półfinał... to co będzie się działo przy finale Eliminacji?

Ocena: 5/6

środa, 16 kwietnia 2014

Książka #314. Rywalki, aut. Kiera Cass

Tytuł oryginalny:Selection
Seria: Rywalki #1
Gatunek: fantastyka, dystopia, romans
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2012 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
ISBN 978-83-7686-128-9
Ilość stron: 336    Format: 140x210mm

Kup książkę: L&L


     Były już programy, gdzie mężczyźni starali się o rękę kobiet i odwrotnie. Były już powieści, w których podkreślano różnice rasowe i klasowe wynikłe z przystosowywania się ludzkości to nowego świata, w którym przyszło im żyć. W dodatku, gdzieś na przestrzeni różnych dystopijnych powieści przewinął się wątek nagradzania w zamian za wykonywanie zadania, swoistej tradycji panującej w nowym państwie. Młoda pisarka, Kiera Cass najwyraźniej jest zaznajomiona ze wszystkimi tymi trendami sprawnie wykorzystując je w swojej powieści „Rywalki”.


     Kraina Illéi jest miejscem, gdzie mieszkańcy podzieleni są na klasy. Im bliżej pierwszej klasy tym dalej od ubóstwa. America Singer jest córką znanej i lubianej rodzinnej grupy artystycznej, sama nie tylko pięknie gra, ale również cudownie śpiewa. Niestety, ona i jej rodzina należą do piątek wobec czego nie raz zdarza się, że chodzą głodni. Ami jest jednak szczęśliwa, gdyż ma swojego ukochanego Aspena. Wkrótce jej świat wywraca się do góry nogami, gdy ogłoszone zostaje, że książę Maxon poszukuje kandydatki na żonę. Jako, że rodzina każdej z wybranych dziewczyn zostanie zasilona pieniężnie zgłoszeń jest bardzo wiele. Pod naciskiem matki i ku uciesze uroczej siostrzyczki również Ami bierze udział wyborach. Gdy okazuje się, że jej skromna uroda i naturalność przypadły do gustu księciu staje ona do walki wraz z 34 innymi dziewczynami o względy przystojnego potomka rodziny królewskiej, a także o przetrwanie dla własnej rodziny.
     Dość niecodzienny pomysł na fabułę książki z gatunku dystopii. W zasadzie to o przypasowaniu jej do tej tematyki świadczy bardzo niewiele. Podział klasowy, walka o przetrwanie, grupy rebeliantów chcące obalić rząd. Wydaje się to oczywiste, ale z drugiej strony tak rzadko się tutaj przewija, że z łatwością można zapomnieć o wyzwoleńczym charakterze opowieści. Dla młodszych i starszych czytelniczek większą atrakcją będzie z pewnością sama selekcja, no i oczywiście wątek romantyczny. Ten drugi ze śmiałością dominuje w tej historii. Dylematy głównej bohaterki są mocno żenujące, ale nie oznacza to, że nie potrafią zainteresować, no i przede wszystkim wzbudzić emocji. Jest to może zbyt banalne, ale nie żeby ktoś zwracał na to uwagę przy bohaterach takich, jak Ami, Aspen oraz Maxon. Kolejna seria książkowa z nietypowym, różnoklasowym trójkątem. Wszystko jest tutaj bardzo niewinne, wszystko takie nowe i świeże. Wszystkie problemy, z którymi borykają się bohaterowie wydają się zaskakujące- poświęcanie własnego szczęścia dla dobra innych, to najwyższy ze szczytów prawdziwej i czystej miłości.
     Nie mniej, z pewnością wielu w napięciu oczekiwało na kolejne zmagania kandydatek do ręki superbogacza w licznych reality show. Teraz zostaje to przelane na papier i w dodatku ubrane zostają w to nastolatki. Piękne kreacje, uważanie na każde wypowiadane słowo- niczym w wyborach miss świata! Jak ma się jednak tytuł najpiękniejszej, do tytułu ukochanej księcia? Oczywiście, że nijak, ta druga kategoria zdecydowanie wygrywa, a więc wiadomo, że rywalizacja jest zaciekła i nie zawsze fair. „Rywalki”mocno akcentuje do czego zdolne są dziewczęta, aby zdobyć serce faceta, a jak do tego dochodzi dodatkowa kasa dla rodzin to więcej argumentów nie potrzeba.
      Trzeba przyznać, że bohaterowie biorą się w zasadzie znikąd, nie poznajemy za bardzo ich przeszłości, ani powodów zawiązanych relacji, ale jednak dają się polubić. Współczesne pisarki mają jednak tendencję do porzucania utartych już wzorców i rzucania się w wir emocji z nowo poznanym i nie tak całkiem odizolowanym człowiekiem. Kiedy pojawia się nowy przystojniak na horyzoncie jest to zawsze pewne- w dotychczasowych emocjach głównej bohaterki nastąpi niezwykle mocne zawirowanie. Pod tym względem Kiera Cass nie zaskakuje swojego czytelnika, ale przynajmniej udaje jej się stworzyć postaci z mocnymi charakterami i wzbudzające wiele emocji- bez względu na to, czy widnieją na pierwszym, czy na dalszym planie.
     Choć „Rywalki” nie są może zbytnio zaskakującą lekturą, to przez baśniowy charakter powiązany z dystopijnym klimatem staje się ona mocno intrygująca i zachęcająca. Każda kolejna strona wciąga nas coraz bardziej w niesamowity świat Illéi, a także zagmatwanych relacji pomiędzy bohaterami. Nie trudno jest zachwycić się selekcją, kreacjami oraz wszelkimi scenami przypominającymi rozgrywki o szczyt pomiędzy rasowymi modelkami. Bywa uroczo, bywa groźnie, choć nie tak wstrząsająco, jak przy innych tego typu książkach. Jeżeli ktoś chce mocnych wrażeń i wstrząsów, to powinien sięgnąć chociażby po „Gone”. Natomiast dla tych, którzy oczekują niecodziennego podejścia do ostatnio powielanego tematu, powieść Kiery Cass będzie właściwą odpowiedzią!
Ocena: 6/6
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Jaguar!
wydawnictwo-jaguar.pl

niedziela, 16 marca 2014

Książka #308. Badacz potworów, aut. Rick Yancey

Tytuł oryginalny: The Monstrumologist
Seria: Monstrumolog #1
Gatunek: fantasy, horror
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2009 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
ISBN: 978-83-7686-226-2
Ilość stron: 464   Format: 125x180mm
Kup książkę: L&L
     Wydawałoby się, że jedynie z ekranów telewizorni krew lać może się strumieniami. Po wszelkich slasherach i monster movie, po wszystkich serialach z gatunku łowiectwa na potwory, przychodzi czas na powieści. Rick Yancey dał się poznać polskim czytelnikom bardziej w sferze fantastyki naukowej, kiedy to na rynku pojawiła się „Piąta fala”. Po niedługim czasie przychodzi nam zobaczyć jego nowe oblicze- w krwawym, morderczym horrorze dla młodzieży, gdzie ludzie i potwory stają do walki- „Badaczu potworów”.
     Młody Will Henry, po tragicznej śmierci swoich rodziców trafia pod opiekę tajemniczego człowieka- Pellinore'a Warthropa. Mężczyzna jest znanym monstrumologiem, specjalistą w sprawie potworów wszelkiej maści. Ojciec Willa Henry'ego był niegdyś jego pomocnikiem i teraz schedę po nim przejmuje właśnie młody Henry. Wraz z Warthropem, nie mówiąc nic nikomu, bada sprawę pojawienia się w Anglii tajemniczych stworów- antropofagów. Kiedy jednak dochodzi do tragedii w wyniku, której kilkuosobowa rodzina zostaje rozerwana na strzępy idą o krok dalej i wraz z innym łowcą potworów- Johnem Kearnesem, postanawiają zapolować na krwiożercze i brutalne bestie.
     Z „Badaczem potworów” mam spory problem. Za późno zorientowałam się, że utrzymany jest w klimacie bardzo dalekim od moich ulubionych. Motyw potworów, jak najbardziej na tak. Jednakże zdecydowanie za mało było tutaj różnorodności, o ile w ogóle można o jakiejkolwiek mówić, kiedy pierwszy tom koncentruje się na jednym gatunku bestii. Jednakże to z gotycką atmosferą standardowo miałam problem. To właśnie ten szczegół utrudniał mi przetrwanie pierwszej połowy powieści, dłużącej mi się niemiłosiernie. Doceniam Ricka Yanceya, że z taką pieczołowitością starał się oddać charakter zawodu montrumologa, ale drobiazgi, na których się skupiał sprawiały, że za dużo było tutaj paplaniny o niczym. Opisy bardzo mroczne, bardzo piękne i wspaniale zbudowane- nie można zarzucić autorowi nieumiejętności zabawy językiem, ale momentami naprawdę przytłaczające. Oczywiście, to co męczyło mnie, nie oznacza, że u innych nie będzie najważniejszym powodem do sięgnięcia po książkę.
     Przyznać jednak muszę, że podczas tej niesłychanej opisówki autor skupił się nie tylko na detalach z otoczenia, ale przede wszystkim zbudował całkiem ciekawe postaci. Jedną walczącą z brzemieniem zesłanym na nią przez nieżyjącego ojca, a druga z ciężarem utraty najbliższych w zbyt młodym wieku. W interesujący sposób przekłada się to na dalsze wydarzenia, a przede wszystkim usprawiedliwia relacje, jakie połączyły Willa i Pellinore'a.
     Gdzieś od połowy pierwszego tomu faktycznie zaczyna się coś dziać. W końcu antropofagi nabierają kształtu, stają się autentycznym zagrożeniem, no i lektura zaczyna przybierać krwawy i momentami bardzo brutalny obrót. Niekiedy wzbudzając przerażanie, innym razem odruch wymiotny, ale z pewnością staje się to symbolem znacznie ciekawszej części „Badacza potworów”. W końcu rozpoczyna się najważniejsza przygoda, najistotniejszy element bycia łowcą potworów. I to tak bardzo fascynuje, choć może za bardzo przypomina inne twory z tego gatunku. Autor z pewnością wie, jak zainteresować czytelnika, jak wzbudzać w nim skrajne emocje. Dzięki niektórym scenom idealnie gra na najwrażliwszych strunach człowieka. Nie boi się uśmiercić postaci, które polubimy, ale sprawia nam przyjemność, kiedy maltretuje tych, których samami poddalibyśmy torturom. Dla każdego coś dobrego, ot co!
     Słowem podsumowania, „Badacz potworów” nie do końca spełnił moje oczekiwania. Spodziewałam się czegoś bardziej dynamicznego, bardziej makabrycznego i charakterystycznego. Oczywiście, Rick Yancey wyszedł poza sztywno przyjęte ramy, bowiem dość niesztampowo podszedł do zawodu badacza, łowcy potworów. Pierwszy tom „Monstrumologa” jest idealnym wstępem do dalszych części serii i z pewnością sympatycy tego gotyckiego klimatu powrócą do tej opowieści. Niestety, mną lektura nie wstrząsnęła na tyle, abym z zafascynowaniem chciała kontynuować tę przygodę. Dla mnie było to zdecydowanie za mało!
Ocena: 3/6
Z książką zapoznałam się dzięki Wydawnictwu Jaguar!
wydawnictwo-jaguar.pl

wtorek, 25 lutego 2014

Książka #306. Morze spokoju, aut. Katja Millay

Tytuł oryginalny: The Sea of Tranquility
Gatunek: romans
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2012 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
ISBN 978-83-7686-234-7
Ilość stron: 460     Format: 135x200mm

PREMIERA: 18.03.2014!
     Rok 2014 jest kolejnym z kolei, w którym to nowi pisarze wylęgają na powierzchnię niczym grzyby po deszczu. Do świeżynek zaliczyć można również Katję Millay- kobietę z zamiłowaniem do filmu, ale przede wszystkim kochającą pisanie. Dzięki temu powstała jej debiutancka powieść „Morze spokoju”, która już zdążyła podbić serca milionów czytelników na całym świecie, a w Polsce swoją premierę będzie miała w drugiej połowie marca. I nie mam najmniejszych wątpliwości, że i w naszym kraju dziewczęta zakochają się w tej historii na zabój.
      Jeszcze ponad dwa lata temu Nastya była uroczą dziewczyną znaną i lubianą przez wszystkich. Jej prawdziwym marzeniem była gra na fortepianie, które realizowała z ogromną miłością i pasją. Jednakże jeden wieczór sprawił, że dziewczyna nie tylko straciła możność realizowania swoich aktualnych zainteresowań, ale również odbiło piętno na jej przyszłości. Po długiej rehabilitacji przestaje mówić całkowicie odcinając się od swojej rodziny, wyjeżdża i zamieszkuje ze swoją ciotką imieniem Margot. Rozpoczyna naukę w nowej szkole, a tam spotyka przystojnego Drew i jego kolegę- Josha. Z początku zdystansowana szybko znajduje wspólny język z chłopakami, w szczególności z tym drugim z zamiłowaniem do stolarki. Nie mniej, bez względu na to, jak blisko z nim jest nie chce zdradzić mu swojego sekretu. Nie wie jednak, że i on nosi na barkach przytłaczający ciężar.
      Powieść to nie różniąca się zbytnio od innych dominujących współcześnie lektur młodzieżowych. Nie mniej, tym razem wszelkie niebezpieczeństwo pod postacią związków i niezwiązków z mitycznymi stworzeniami- wampirami, wilkołakami i innymi dziwactwami, zamienione zostaje przez coś znacznie gorszego, człowieka. Główna bohaterka tej nietuzinkowej historii przeżywa najgorszy z możliwych koszmarów, z którym nie dzieli się z nikim. Wszyscy ludzie, którzy poznali ją po incydencie, nawet rodzina, znają ją jako niemowę. Oczywiście, w końcu otwiera usta i to dla jednego człowieka- tak samo zniszczonego przez życie, jak ona. On nie zadaje pytań, a ona nie musi na nie odpowiadać- układ idealny! Nic dziwnego, że tak świetnie zaczynają się dogadywać- nawet wtedy, gdy ona nie mówi. Rozumieją się więc nawet i bez słów. Kwestia ujmującego porozumienia pomiędzy Nastyą oraz Joshem jest tutaj znacząca, ale nie dominująca. Stanowi jedynie pewnego rodzaju odskocznię od dotychczasowego życia, ale również i swoistą formę terapii.
      Autorka sprawnie stopniuje napięcie. Nie robi tego, co większość pisarzy czyni u początku podróży- nie zdradza tak od razu prawdziwego problemu, przez co czytelnik nie ma możliwości oceny zachowania Nastyi. Poznaje prawdę w tym samym momencie co nieświadoma część bohaterów i to jest najciekawszy manewr jaki można było tutaj zastosować. Przez większość czasu jedynie czego doświadczamy to zwyczajową formę adaptacji bohaterki do nowego otoczenia. Nie znamy powodów jej przeprowadzki, nie wiemy dlaczego nie mówi i dlaczego separuje się od wszystkich wokół. Wraz z postępem historii, stopniowo, poznajemy strzępki informacji o wydarzeniach sprzed lat, które odmieniły dziewczynę na zawsze. Umarła i odrodziła się na nowo, jako ktoś zupełnie inny. Teraz, w ten czy w inny sposób, mierzy się ze swoimi demonami. Z początku czyni to dość chaotycznie, jak na typową nastolatkę przystało. Widać tu bunt, widać nienawiść, widać niechęć. Z czasem nabiera to na sile, gdy mimowolnie dopuszcza do siebie chłopaka, a czego nie powinna w ogóle czynić. Następuje tutaj również punkt kulminacyjny, gdzie wydaje się, że właśnie na tę chwilę zarówno bohaterka, jak i czytelnik, cały czas czekali. I to właśnie wzbudza największe emocje!
     Zazwyczaj amerykańskie nastoletnie obyczajówki nie gwarantują ciekawych postaci. Katja Millay wybija się ponad wszystkich i u niej drugoplanowe postaci siedzą na swoim miejscu, a pierwsze skrzypce grają główni bohaterowie. Nastya to dziewczyna z charakterem, zmieniona nie do poznania, której każdy może się obawiać, ale ostatecznie trudno jej nie polubić. Nastolatka o wielu twarzach, dość nieprzewidywalna, a tym samym niezmiernie ciekawa. Naprzeciw niej postawić można Josha, który także ma swój charakterek, ale przede wszystkim nie jest zdeprawowany przez otoczenie. Szkoda jedynie, że autorka nie skupia się bardziej na dramaturgii jego postaci. Jako wsparcie rewelacyjnie sprawdza się tu też Drew, będący jednym z najsympatyczniejszych bohaterów książkowych, jakich udało się stworzyć ostatnimi laty. Zabawny, momentami zagubiony i tak bardzo charyzmatyczny.
     „Morze spokoju” to wielobarwna opowieść o miłości, nad którą wisi cień demonów z przeszłości. Fabuła, w której kluczem jest walka o swoją przyszłość, nabieraniu zaufania do otoczenia i wychodzenia z własnej skorupy. Swój sukces zawdzięcza również i nietuzinkowym postaciom, które zaskakują na każdym kroku. Powieść ta na naszych oczach przemieniająca się z niepozornej obyczajówki w historię z dreszczykiem, gdzie imprezy źle się kończą, a młode i niewinne dziewczyny zostają skrzywdzone. Napięcie sięga zenitu, a emocje szaleją w nas niczym huragan. Nie sposób się nudzić, a wręcz przeciwnie- z łatwością można pokochać zarówno historię, jak i duet Nastya oraz Josha.
Ocena: 6/6
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Jaguar!
wydawnictwo-jaguar.pl

wtorek, 11 lutego 2014

Książka #302. Poza czasem, aut. Alexandra Monir

Tytuł oryginalny:Timeless
Seria: Poza czasem #1
Gatunek: romans, fantasy
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2011 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Natalia Mętrak
ISBN 978-83-7686-107-4
Ilość stron: 288     Format: 140x205mm
Kup książkę: L&L

    Podróże w czasie od dawien dawna pojawiają się w literaturze światowego formatu. Pisał o nich już sam Julius Verne, gdy to wsadził swojego bohatera w „Wehikuł czasu”. Jednakże motyw ten coraz częściej wykorzystywany jest w literaturze romantycznej i świetnie się przy tym sprawdza, czego dowodzi tytuł „Zaklęci w czasie”autorstwa Audrey Niffenegger. A co gdyby uczucie połączyło dwójkę ludzi, których dzieli cały wiek i nie mogący w żaden sposób być razem? Taki schemat to specyfika literatury młodzieżowej dzisiejszych czasów, a także i skrócona fabuła debiutanckiej powieści młodej piosenkarki i autorki tekstów- Alexandry Monir, o tytule „Poza czasem”.
     Michele Windsor to dla wielu zwyczajna nastolatka, jednakże dla jej przyjaciółek, którą znajdą prawdę jest kimś znacznie więcej – dziedziczką szlachetnego rodu Windsorów. Wychowywana samotnie przez matkę jest z nią bardzo zżyta, dlatego też traumatyczną jest dla niej wieść o jej śmierci. Michele zostaje odesłana do swoich dziadków, którzy przed laty zniszczyli związek jej matki i ojca, zaginionego w tajemniczych okolicznościach, którego nigdy nie miała okazji poznać. W nowym domu zachwyca się wspaniałościami architektury i przepychem, choć w nowej szkole trzyma się z dala od rozpieszczonych nastoletnich dziedziców wielkich elit. Wtedy odnajduje tajemniczy klucz, który w zetknięciu z pamiątką z przeszłości przenosi ją do niej. Tak właśnie trafia do 1910 roku, gdzie poznaje swoich przodków, a także przystojnego Phillipa Walkera, który od kiedy była mała odwiedzał ją we snach.
     Połączenie banalnego romansu z fantastyką i do tego historycznymi wątkami wydaje się być przerostem formy nad treścią. Na pozór sprawia to wrażenie przeładowania fabuły, w której łatwo można się poplątać. Jednakże Alexandra Monir daje przepis na to jak z tego wybrnąć, a kluczem do sukcesu staje się wrodzona skromność. W powieści „Poza czasem”znaleźć można wszystko to czego dusza zapragnie. Barwi bohaterowie? Są! Niemożliwa do spełnienia miłość? Jest! Science fiction pod postacią skoków w czasie? Jest! No i do tego co? Oczywiście... odrobina historii rodziny z niesamowitym rodowodem i... muzyka! To ostatnie nie jest takie szokujące zważywszy na to, czym zajmuje się autorka. Na strony książki przelewa teksty swoich piosenek, sprawnie łącząc je z wymagającymi tego wątkami. Najważniejsze, że wszystko to ma w sobie smak, nie ma tutaj przeładowania i pchania na siłę czegoś, co tutaj nie pasuje, tworząc coś na kształt karykatury powieści. Być może dziwne jest to, że takie rozwiązania się tutaj sprawdzają, ale istotne jest, że mają silną podstawę, jaką jest ogólny sens fabuły. W końcu jest to nie tylko historia o nastolatce i jej miłości do człowieka z zupełnie innej epoki, ale przede wszystkim o dziewczynie szukającej swoich korzeni, chcącej zbadać przeszłość swojej szlachetnej rodziny oraz zaginięcia swojego ojca. Ciekawym doświadczeniem jest towarzyszenie jej podczas tych niezwykłych podróży, gdzie może przez chwile pobyć ze swoimi babciami i prababciami. Któż nie chciałby przeżyć tego samego. Autorka wprowadza tutaj odrobinę suspensu. Nie do końca wiadomo, co za tajemnicę skrywają dziadkowie dziewczyny i niestety, na etapie pierwszego tomu pozostają nam jedynie nasze własne domysły. Wystarczająco rozbudza nasze zainteresowanie, aby sięgnąć po kolejny tom. W szczególności, że na dokładkę serwuje taki obrót spraw, że czytelnik nie wie, co ze sobą począć. Takie zawieszenie w przestrzeni aż prosi się o czym prędszą publikację kolejnego tomu!
    Cała ta otoczka, w której toczy się życie Michele Windsor jest powalająca. Podróż w czasie tak wyraziście nakreślona, że i my mamy wrażenie przeniesienia się do przeszłości wraz z bohaterką. Sceny romantyczne są tak zmysłowe, że trudno jest nie czytać książki z rozpalonymi policzkami. Oczywiście, nie brak jest tutaj banałów, ale od tego nie jest wolna żadna książka romantyczna, natomiast nie jest to głupia opowiastka dla młodzieży. Co prawda, momentami język mógłby być dojrzalszy, ale i tak mogłoby to wyglądać znacznie gorzej. To co jednak najbardziej rozbudza wyobraźnię to opisy wszystkich wnętrz, w których pojawia się nasza główna bohaterka. Biją po oczach naszego umysłu swoim pięknem i blaskiem. Każda zamieniłaby swoje lokum na podobne pałace.
     Bohaterowie są typowi dla tego gatunku. Młoda dziewczyna chcąca odnaleźć siebie i niesamowicie przystojny chłopak, który traci dla niej głowę. Jak zawsze wszystko jest przeciwne, a oni jak zawsze walczą o siebie wzajemnie. Jednakże postępujący czas jest tutaj bardzo widoczny i aż łza kręci się w oku na myśl o przewidywalnej przyszłości. Szczęśliwie nie jest tak, że postacie z drugiego planu próbują rozbić w drobny mak emocje i więzi łączące czytelników z pierwszoplanowymi. Na szczęście!
     Pisząc o książce, której rozpowszechnieniem zajęło się wydawnictwo Jaguar nie można nie wspomnieć o jej genialniej oprawie. Solidna budowa, ale przede wszystkim PRZEPIĘKNA OKŁADKA! Piękniejszej dawno już nie widziałam. Wszystko w tak enigmatycznych barwach, kojarzących się ze steampunkowymi czasami. Zegar odmierzający czas, piękna dziewczyna, ale przede wszystkim wykonanie zdjęcia, które zostało wybrane na okładkę jest nieskazitelne. Człowiek patrzy się w nią jak zaczarowany. Wewnątrz również ozdobniki, które z kolei troszkę kłócą się z efektem stworzonym przez front. Nie mniej, jest to jedna z najfajniej wydanych powieści od tegoż wydawnictwa.
     „Poza czasem”niekoniecznie powala każdego fabułą, jednakże jest idealną odskocznią od coraz bardziej mdlących opowieści dla młodzieży. Wychodzi poza utarte schematy, zaskakuje kierunkiem, w którym podąża. Świetnie łączy w sobie kilka skrajnych gatunków literackich, nie tworząc przy tym chaosu. Bohaterów da się lubić, nawet i pokochać, bo po tak wielu przejściach ciężko przejść obok nich obojętnie. Z pewnością debiutancka powieść pióra Alexandry Monir jest idealną propozycją na rozluźnienie i przeniesienie się do początku XIX wieku, gdzie światem rządziły tradycje i dobre obyczaje. Gdzie odmienność była zakazana, a liczył się status. Piękna historia na problematycznym gruncie, ale przede wszystkim zachwycająca!
Ocena: 5/6
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Jaguar!
wydawnictwo-jaguar.pl

sobota, 23 listopada 2013

Książka #292. Gone. Zniknęli. Faza 6- Światło, aut. Michael Grant

Tytuł oryginalny: Light
Seria: Gone #6
Gatunek: fantastyka
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2013 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
ISBN 978-83-7686-203-3
Ilość stron: 376   Format: 140x210 mm

 Kup książkę: L&L
     Wszystko co się zaczyna, kiedyś musi się skończyć. Z seriami wielotomowymi jest zazwyczaj tak, że przez wiele lat ich publikacji wskakujesz już w zupełnie inną strefę wiekową. Nie zmienia się jednak to uczucie, które towarzyszy, gdy po tylu latach przygód sięgasz po ostatnią książkę i okazuje się, że nie ma już nic więcej. Choć wyczekiwanie końca cyklu „Gone”było mniej więcej o połowę krótsze niżeli przy „Harrym Potterze”to nie zmienia to faktu, że było to równie emocjonujące pożegnanie. Tak też, po niespełna pięciu latach pobytu w odizolowanym od reszty świata Perdido Beach, Michael Grant wprowadza do naszego życia „Światło”i pozwala opuścić swoim bohaterom, a także czytelnikom, granice ETAPu.
     To już prawie rok, kiedy magiczna siła odgrodziła Perdido Beach od reszty świata i wyrzuciła stamtąd wszystkich mieszkańców powyżej piętnastego roku życia. Jednakże dopiero od niedługiego czasu świat zewnętrzny może obserwować to, co dzieje się w środku. Wszyscy więc widzą pokaz najrozmaitszych mocy, którymi obdarowane zostały ich dzieci, każdy na świecie zobaczył jak Sam spala swoimi laserami jedno z dzieci- co czyni go wrogiem numer jeden, jednakże uwadze nie umyka także śliczna dziewczynka, która powoduje, że jeden z dorosłych wpada do ETAPu, a ona sama, z niezwykłym okrucieństwem, daje wszystkim odczuć jak potężne są jej moce. Wszystkie dzieci wiedzą, że lada chwila bariera opadnie, ale muszą zjednoczyć siły, aby Ciemność gaiaphage nie wydostała się na zewnątrz.
     Przygoda wszystkich dzieciaków, które zostały uwięzione pod tajemniczą kopułą chyli się ku końcowi. Świadomi są nie tylko czytelnicy, ale również i same dzieci. Teraz ciąży na nich widmo odpowiedzialności za dotychczasowe czyny, kiedy to samowolnie palili, pili, zabijali zwierzęta chcąc zjeść ich mięso, czy też i inne dzieci. Tym największym zbrodniom przygląda się cały świat, który zaczyna oceniać, moralizować, nie zdając sobie sprawy ani z powodów tego, co zaobserwowali, ani tego co wydarzenia te robią z ich dziećmi. Chęć zniszczenia, znalezienia kozła ofiarnego jest wręcz oczywista, gdyż autor tym samym świetnie przenosi na strony książki prawa rządzące dzisiejszym światem. Przetrwa najsilniejszy, to oczywiste, ale cóż tu zrobić, kiedy naszemu istnieniu zagraża tajemnicza siła z kosmosu, która nie spocznie przed niczym dopóki nie obrośnie w jeszcze większą siłę? Oczywiście, niektóre z jej zapędów są co najmniej groteskowe, ale nie oznacza to, że nie budzi przerażenia w każdym. Wobec czego ze zwykłym przerażeniem na twarzy zaczytujemy się w kolejnych podbojach małej dziewczynki, która przecież dopiero co wyszła z łona jednej z nastolatek. Jednakże za jej niesamowicie potężną mocą skrywa się ogromna tajemnica. Daje gotową odpowiedź na to, co inni powinni zrobić, aby ją powstrzymać. Wydaje się oczywiste, ale autor zdecydowanie nie nawołuje do bestialskich zachowań i załatwiania sprawy najłatwiejszymi sposobami. Tutaj zmusza każdego z czytających do refleksji, czy wybrałby metodę Sama, czy może i Edilla. Bada nasze zasady moralne, a tym samym podsuwa kilka ciekawych myśli. Wszystko zależy od tego, po której stronie staniemy. Genialnym posunieciem ze strony Granta okazało się kontynuowanie opowieści nawet po tym, jak już skończył się ETAP. Pokazanie konsekwencji tego co wydarzyło się przez miniony rok. Niekiedy daje wręcz po twarzy donosząc o bardzo tragicznych skutkach dla niektórych dzieci. Można by też powiedzieć, że nie słodzi, ale byłoby to błędem, bowiem scena podczas jednego z nagrań telewizyjnych rozczula do granic możliwości, a nawet powoduje, że w oku łezka się kręci.
     Bohaterowie.. tradycyjny antagoniści i nie tak oczywiści protagoniści. Niektórzy przechodzących skrajne przemiany, jak wróg publiczny numer jeden imieniem Caine, czy jego towarzyszka Diana. Postaci pozytywne, którym kibicujemy, aby dotrwały do końca tej straszliwej rzezi w wykonaniu gaiaphage. Przez tych sześć tomów naprawdę nie trudno było polubić ich wszystkich, nawet i tych złych. Ciężko jest się rozstać z Edilem, czy Orkiem, a nawet i tęskno jest za Drake'm, któremu życzyliśmy szybkiej zguby. Wszyscy bowiem dawali równowagę w przyrodzie i choć Ci źli nie posuwali się do takich straszliwych czynów, jak wcześniej, to i tak budzili grozę. Autorowi świetnie udało się wyeksponować każdą z postaci, które przyczyniły się do wielkiego finału. Szkoda, że duża część poniosła klęskę, ale jeszcze bardziej cieszy, że tak wiele naszych ulubieńców przetrwało. A jeszcze bardziej, że Grant opowiedział nam o tym, jak ułożyło się ich życie po powrocie do normalnego świata.
      Michael Grant zakończył swoją serię z wielką klasą. Nie bał się wstrząsnąć czytelnikiem uśmiercając tych, którzym życzyliśmy happy endu, nie bał się poruszyć naszych najwrażliwszych strun w głębi serca. Bezwzględnie rozszarpał nas emocjonalnie, ale też i dał nadzieję na lepsze jutro. Nie zostawił w niepewności, ale perfekcyjnie wykończył swoją opowieść. Emocje, które towarzyszą nam podczas czytania ostatnich stronic finałowego tomu, porównywalne są do tych, które zwładnęły nami przy zamknięciu Harry'ego Pottera. Polały się rzeki łez, emocje wybuchały na każdej stronie, a my z coraz większą niechęcią zbliżaliśmy się ku końcowi, ku pożegnaniu z ulubionymi i tymi znienawidzonymi bohaterami serii „Gone”. Jednakże wszystko co dobre kiedyś się kończy, a i Sam, Astrid, Caine, Diana oraz inni muszą w końcu odpocząć.
Ocena: 6+/6

Za niezwykłe pożegnanie z mieszkańcami ETAPu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
wydawnictwo-jaguar.pl

niedziela, 23 czerwca 2013

Książka #262. Partials. Częściowcy, aut. Dan Wells

Tytuł oryginalny: Partials
Seria: Partials #1
Gatunek: fantastyka, antyutopia
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2012 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Paweł Ziemkiewicz
ISBN 978-83-7686-168-5
Ilość stron: 416    Format: 140x210 mm
Kup książkę: L&L
    Wirus wybijający większą część populacji, to nie pierwszyzna w literackim świecie. Ale co gdyby nie było nadziei na to, że ludzie będą mieli potomstwo? Kolejna lektura postapokaliptyczna, której grupą docelową jest starsza młodzież. Dan Wells, twórca serii o młodym socjopacie Johnie Cleaverze, powraca w zupełnie innej stylizacji. Z horroru do fantastyki robi duży krok naprzód, ale nie gubi swojego stylu. „Partials. Częściowcy” od wydawnictwa Jaguar, to nowe, intrygujące spojrzenie na przyszłość.
    Świat przyszłości, jedenaście lat po wielkiej wojnie z utworzonymi przez ludzi Częściowcami, którzy mieli być sekretną bronią. Później tajemniczy wirus wyniszczył ponad 99% całej populacji. W takim świecie przyszło żyć młodej dziewczynie, lekarce imieniem Kira Walker, która każdego dnia musi stawiać czoło nowej rzeczywistości. Każdy człowiek nosi w sobie wirusa RM, w efekcie każde nowo narodzone dziecko umiera w ciągu kilku pierwszych chwil swojego życia. W dodatku rząd wprowadza nowelizację Ustawy Nadziei, która obniża wiek przymusu do zachodzenia w ciążę, do szesnastu lat. Kiedy Kira dowiaduje się, że jej najbliższa przyjaciółka spodziewa się dziecka robi wszystko, aby wymyślić lekarstwo na RM. Jedynym ratunkiem okazują się być ich wrogowie- Częściowcy.
     „Partials”zaczyna się dość nużąco. Fabuła bardzo wolno się rozkręca, ale najważniejsze, że w ogóle idzie do przodu. Prezentacja świata przyszłości, gdzie ludzie nie mają już nadziei na to, że kiedykolwiek uda im się utrzymać przy życiu nowo narodzonych, całkiem przerażająca. Duża część to zwyczajne użalanie się nad światem i rozpaczliwa próba buntu przeciwko nowej władzy nakłaniającej młode dziewczyny do bezsensownego zachodzenia w ciążę. W jednej chwili wszystko ulega zmianie, kiedy młoda bohaterka Kira zostaje zmotywowana do odkrycia lekarstwa, gdy jej przyjaciółka zachodzi w ciążę. Buntuje się, ucieka wraz z przyjaciółmi, aby porwać jednego Częściowca i przeprowadzić na nim testy. Dochodzi więc do kolejnych moralnych rozważań na tematy ludzkiego ocalenia i próby odpowiedzenia na pytanie, jak bardzo nieludzko może zachować się człowiek, aby zrealizować swoje własne plany.
     Dan Wells wciąż staranie miesza fabułą, aby równomiernie rozłożyć chwile na rozważania, a także i te, które naładowane są dynamiczną akcją. Wybuchy, walki, strzelaniny. Ucieczki i najrozmaitsze przejawy działania Głosu. Jednakże wszystko to wydaje się być tylko fikcją, dla osiągnięcia wyższych celów. Zabawy ludźmi niczym marionetkami, aby naprowadzić ich na właściwy tor mający przysłużyć się ich własnym korzyściom. Dlatego też „Partials” w tak wielu momentach szokuje. Pełno tu jest nieoczekiwanych zwrotów sytuacji, pełnych napięcia chwil, a także te które wywołują w nas wzruszenie. Wszystko z powodu tego, że udaje mu się stworzyć wyraziste postaci, po raz kolejny. Nie są to bezmyślni, pasywni bohaterowie, którzy nic nie wnoszą do fabuły. Są to prawdziwy bohaterowie i antybohaterowie, którzy zmuszą czytelnika do rozmyśleń, którzy potrząsną nim i pomogą otworzyć oczy na niektóre sprawy. Mocne charaktery, ale przede wszystkim odważne postaci, z których wielu mogłoby brać przykład.
     Najnowsza powieść Dana Wellsa, to w zasadzie wszystko to, czego wymagać można od współczesnej literatury fantastycznej. „Partials”prezentuje niezmordowany świat, w którym ludzie walczą o przetrwanie nie tylko z buntownikami, czy istotami stworzonymi w laboratorium, ale również i z własną fizjologią. Świat Częściowców to zasnute czarnymi chmurami otoczenie, w którym ciężko o zrozumienie i najmniejsze dozy humanitaryzmu. W dosadny sposób prezentujący kontrolę władz nad zwykłymi ludźmi, manipulację nimi i informacjami, aby wykorzystać je do własnych celów. Tym samym lektura okazuje się być porywająca, trzymająca w napięciu i poruszająca, choć z początku wcale się na taką nie zapowiadała. „Częściowcy” to ten typ książki, która okazuje się być zupełnie czymś innym niż się spodziewaliśmy, i w dodatku przemawia to na jej korzyść.
Ocena: 4/6
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Jaguar!