NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harlequin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harlequin. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 sierpnia 2017

Książka #462: Słodkie kłopoty, aut. Susan Mallery


   Najgorszym jest kontynuowanie serii po kilku latach od lektury poprzedniej książki. Najwyraźniej jeszcze gorszym pomysłem jest pisanie o tej książce, po 3 miesiącach. Ostatnie moje spotkanie z siostrami Keyes odbyło się około 3 lat temu. W końcu jednak znalazłam chwilę czasu na zakończenie trylogii o wyjątkowych kobietach w biznesie cukierniczym, o tytule „Słodkie kłopoty”.

     Trzeci tom koncentruje się na losach najmłodszej z sióstr- Jesse. Po konflikcie z siostrą, a także z ukochanym odeszła z cukierni odziedziczonej wraz z pozostałymi siostrami po rodzicach, spakowała walizki i wyjechała z miasta. Słuch po niej zaginął, aż do teraz. Buntownicza siostrzyczka powraca pewna siebie, poukładana i z nowym pomysłem na życie, a także z małym kawalerem u boku- swoim synem. Chce, aby Gabe poznał swoją rodzinę, łącznie z ciotką oraz ojcem, którzy przed laty odwrócili się od Jesse.
     Każdy zna to cudowne, acz trochę niepokojące uczucie, gdy kończy się jedną ze swoich ulubionych serii. Dominuje wtedy uczucie przejęcia, spełnienia pomieszane z tęsknotą i żalem, że to już koniec. Nie mniej, „Słodkie kłopoty” oferują jeszcze szersze spektrum emocji, dając bohaterów bardzo porywczych i niekiedy totalnie niezrozumiałych dla zwykłego śmiertelnika zaczytanego w podobnych historiach. Pomimo lekkiej amnezji po lekturze „Słodkiej wolności” można było czerpać pełną przyjemność z lektury, w szczególności, że w trakcie czytania wspomnienia zdają się powracać. Świetne w tym tomie jest możliwość spojrzenia na nieprawdopodobne wydarzenia z tomu poprzedniego z punktu widzenia samej winowajczyni. Mamy szansę zrozumieć jej postępowanie, co nie znaczy, że koniecznie mamy to zrobić. Fabularnie jest to więc niezwykły rollercoaster. Bardzo szybko przejmujemy uczucia głównej bohaterki wraz z nią stresując się z powodu powrotu do domu, z którego ją wyrzucono. Wzgardzona i zhańbiona powraca jednak w pełni sił, wszystkich zaskakując- nawet czytelników. Musi jednak naprawić relację z siostrą- po tym jak odeszła z cukierni i zabrała ze sobą przepis na ciasto czekoladowe. Tak... sławetne ciasto czekoladowe rodu Keyes. Nie będzie to łatwe, w końcu na nowo musi zdobyć jej zaufanie, a tak naprawdę pokazać, że jest coś warta, a tym samym dać sposobność do tego, aby w końcu można było ją zrozumieć i uwierzyć jej słowom. Tym bardzo ciekawym próbom udowodnienia siostrze swoją wartość przeciwstawia się problematykę miłosną. Tutaj jest ona dwojaka, gdyż z jednej strony mamy bardzo pasjonującą relację Jesse z Matem, a z drugiej pokraczne postanowienie gościa na daniu w kość swojej byłej ukochanej. W pewnym momencie nieistotne staje się zdanie dziecka, nieistotna jest przeszłość, która łączyła tę dwójkę- wszystko przyćmiewa przeogromna chęć zemsty. To zaprawdę szokujące i dobija za każdym razem, gdy Mat w myślach, choć w zasadzie to na głos, snuje kolejne plany jak tu skrzywdzić Jesse. Wywołuje to cały pokład emocji, bo mamy ochotę wziąć laleczkę VooDoo przypominającą tego kolesia i wykręcać mu rączki we wszystkie strony, tudzież pozbawić męskości. Fajne jest jednak to, w jaki sposób prezentuje się tutaj tematykę rodzicielstwa- wyrzeczenia jakich ono wymaga, a także radości, które oddaje w zamian. Autorka rozbudowuje również stronę romantyczną, w końcu to także jest ważne w związku- nawet w takim gdzie żyje dziecko. Świetnie udaje się tu wkomponować również wątek odkupienia win, czego uosobieniem jest matka Mata- niegdyś patrząca z pogardą na Jesse, a teraz mogąca wydrapać oczy każdemu, kto chciałby ją skrzywdzić- nawet własnemu synowi. Potencjał tej historii i jej wątków pobocznych był przeogromny, i na szczęście został w pełni wykorzystany.
     Z prawdziwą przyjemnością przychodzi mi zaczytywać się w książkach typu „Słodkie kłopoty”. To nie są typowe powieści romantyczne, a powieści traktujące o szukaniu swojego miejsca w życiu i trudach jakie trzeba przejść, aby je odnaleźć. Susan Mallery udało się stworzyć wielopłaszczyznową opowieść z naprawdę wieloma postaciami, w których każdy odnajdzie uosobienie samego siebie. Mamy chwile na refleksje, na danie upust negatywnym emocjom, ale również i chwile prawdziwego relaksu, no i oczywiście rozrywki. Pewnym jest, że powieść gwarantuje wzruszenie, daje pewność emocjonującej lektury, która będzie stanowić genialne zakończenie trylogii. I nawet na finał zakręci się łezka w oku, gdy dotrze do nas zmierzch cukierniczych i miłosnych losów sióstr Keyes.

Ocena: 6/6

Tytuł oryginalny: Sweet Trouble / Tłumaczenie: Alicja Rosłan / Wydawca: Harlequin / Gatunek: romans / ISBN 978-83-238-6655-8 / Ilość stron: 384 / Format: -
Rok wydania: 2008 (Świat), 2010 (Polska) 

środa, 22 lipca 2015

Książka #359: Lato w Rzymie, aut. Kate Hardy, Susanna Carr, Kathy Williams


     Piękne słońce otulające naszą twarz, wspaniałe antyczne budynki zapierające dech w piersi, pyszna kawa i makarony, ale przede wszystkim przystojni mieszkańcy. Nie trzeba wyruszać w swoja życiową podróż (choć byłoby fajnie!), aby zasmakować gorącego klimatu, uroku i cudowności Włoch. Wydawnictwo Harlequin pod nową nazwą HarperCollins Polska jednoczy w jednym tomie trzy przebojowe romanse o gorącej włoskiej krwi dając im nowy tytuł - „Lato w Rzymie”.

     Trzy różne kobiety na różnym etapie swojej kariery, z różnymi planami na życie, które łączy jedno- wakacje w słonecznym Rzymie. Tam każda z nich spotyka swojego włoskiego księcia z bajki, romantyka, a zarazem zwykłego uwodziciela. Niezależna Ella zakochuje się w swoim własnym przewodniku, który skrywa przed nią sekret. Zakochana w Antonio Isabella staje się przyczyną konfliktu pomiędzy nim a jego bratem. Natomiast Bethany zostaje wzięta za bogaczkę, gdy podczas opiekowania się domem pewnej Włoszki poznaje przystojnego i bogatego Cristiano.
     Nie ma lepszej lektury na błogie lato niżeli lekkie, niezobowiązujące i bardzo zmysłowe „harlequiny”. A gdy już czyta się je skomponowane w jednej książce i związane tematycznie... to jest coś. Były już klimaty greckie, były hiszpańskie rytmy, a teraz przyszedł czas na włoską krew. W końcu nie ma na świecie większych uwodzicieli niż Włosi. Nie mniej, każda z trzech powieści trzech różnych pisarek romansów mocno zakrzywia wizerunek prawdziwego, rasowego Włocha. Bo choć ich zdolność do flirtu, a także temperament jest czymś oczywistym, tak pochodzenie z rodziny bogaczy nie wydaje się być raczej normą. Wiadomo jednak, typowa historia romantyczna, niczym nie różniąca się od disneyowskich wytworów pokazujących, że jedynym celem kobiety jest znalezienie bogatego i kochającego ją księcia na białym rumaku. Schemat stary jak świat, wciąż powielany, bo przecież nie można było bohaterem uczynić jakiegoś biedaka o przeciętnej urodzie. Kto by to wtedy czytał? Która kobieta z pasją zaczytywałaby się w scenach erotycznych, gdyby nie był to piękny i opalony człowieczek? Tanie chwyty, które są idealne na odmóżdżenie.
     Takie własne są te historyjki. Z jednej strony naiwnością i melodramatyzmem przebijają najlepsze telenowele, ale z drugiej potrafią wprowadzić również sporo zamieszania i porządnie namieszać w ludzkich emocjach. Nie ma tutaj mowy o beztroskiej zabawie. Podczas „Trzech dni w Rzymie” dzieje się bardzo dużo. Niezobowiązujący seks, wycieczki po najważniejszych zabytkach, zaraźliwa wręcz chęć pochłonięcia każdego centymetra rzymskich uliczek i budowli. Jednocześnie przy tej sielance porusza się również temat zdrady i trudności z ufnością wobec nowych osób. „W cieniu Kapitolu” to zupełnie inny rodzaj rozrywki. Nie ruszymy już uliczkami wiecznego miasta, skupimy się za to na ognistym temperamencie Włochów. Konflikt w rodzinie bogaczy, to nie jest coś niespotykanego. Dodając do tego kobietę z sekretem, dodając do tego włoskich członków rodziny, emocje mamy gwarantowane. Jednakże pomimo wszystko ten niezrozumiały wątek zdrady... serio? Skąd to się wzięło?! „Rzymskie noce” z zupełnie innej strony uderza w temat bogaczy i Rzymu. Sytuacja niczym z „Pokojówki na Manhattanie”. Uzurpowanie sobie praw do bycia bogatym, aczkolwiek nie z premedytacją. Zaskakująco ciekawe, w szczególności, że tworzą się z tego problemy na miarę światową. Kolejny niezrozumiały konflikt nie mający logicznych podwalin. Wszystkie te historie mają wspólny mianownik i to nie tylko pięknych mężczyzn, ale trzeba pamiętać też, że muszą być bogaci, bo przecież na innych nie spojrzymy, a z drugiej strony jest jeszcze jeden maleńki sekret, którym kończy się każda z tych minipowieści. O dziwo, nie szokuje to, aczkolwiek trzeba przyznać, że jednak najlepiej ze wszystkich prezentuje się Kate Hardy. 
      Każdej z autorek udało się wykreować dość mocno charakterystyczne postaci. Takich ludzi spotkamy w każdym „harlequinie”. Piękni, młodzi i bogaci! Jak zawsze z problemami, bo przecież... kto ich nie ma. Na dokładkę solidna dawka słońca, wspaniałych widoków i przepysznych potraw, aby najwyraźniej wszystkie kobiety od razu po lekturze spakowały walizki po brzegi i kupiły bilet na pierwszy lepszy pociąg do Włoch. Każdy marzy o takiej podróży życia. Dla tych jednak, którzy póki co nie mogą sobie pozwolić na takie wakacje pozostaje wziąć książkę w swoje ręce i spróbować się rozluźnić, i poczuć tak, jakbyśmy siedzieli na słonecznej włoskiej plaży. Akurat to, „Lato w Rzymie” jest w stanie nam zapewnić!

Ocena: 4/6

Recenzja dla HarperCollins Polska!

Tytuł oryginalny: The Hidden Heart of Rico Rossi. The Shameful Secret. The Italian's One-Night Love-Child / Tłumaczenie: Agnieszka Baranowska, Janusz Maćczak, Magdalena Kalemba / Wydawca: Harper Collins Polska / Gatunek: romans / ISBN 978-83-276-1397-4 / Ilość stron: 384 / Format: 120x200mm

Rok wydania: 2010, 2011, 2012 (Świat), 2015 (Polska)


Kup książkę: Ravelo

sobota, 15 czerwca 2013

Książka #261. Kto się śmieje ostatni, aut. Trish Wylie

Tytuł oryginalny: Her Man in Manhattan
Gatunek: romans
Wydawca: Harlequin
Rok wydania: 2012 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Małgorzata Zipper
ISBN 978-83-238-9770-5
Ilość stron: 240   Format: 100x170 mm

Kup książkę: Harlequin
     Seria KISS od Wydawnictwa Harlequin to zupełna nowość na rynku książki, która ożywić ma zmęczone rutyną Polki. Najznakomitsze pisarki romansów zebrane w jednym cyklu, uwodząc i bawiąc swoje czytelniczki. Trish Wylie, autorka, w której płynie irlandzka krew, także ma coś do powiedzenia w kwestii kobiecych uczuć. W swojej powieści „Kto się śmieje ostatni”wyrusza n podbój serc wyższych sfer Manhattanu.
     Zbliżają się wybory wobec czego burmistrz Nowego Jorku nie może pozwolić sobie na żaden skandal. Jednakże jego córka- Miranda Kravitz, nic sobie z tego nie robi, co jakiś czas znajdując się na pierwszych stronach gazet w najbardziej kompromitujących sytuacjach. Ze względu na liczne groźby jej ojciec musiał powziąć pewne kroki, dlatego też wymienia całą ochronę. Osobistym ochroniarzem jej córki zostaje policjant imieniem Tyler Brannigan, najtwardszy z facetów chodzących po ziemi. Jednakże wszystko wskazuje na to, że ta dwójka znajdzie sposób, aby wspólnie się porozumieć.
     Dziewczyna trzymana pod kluczem niczym Roszpunka w wysokiej wieży i tajemniczy książę uzbrojony w pistolet chroniący jej życia i godności. Połączenie nie mogące się udać w rzeczywistym życiu, ale dla pisarki romansów jest to idealny temat do pracy, otwierający bardzo wiele możliwości. Czy z okazji korzysta autorka? Nawet bardzo. Bowiem powieść to nie tylko melancholijna historia miłosna, ale również element policyjnego dreszczyku i młodzieńczej niefrasobliwości. Co zaskakujące, nie ma tutaj wspaniałych uniesień, które towarzyszyłyby nam na każdej stronie powieści. Jest za to urocza niezgrabność i fascynacja z poznawania czegoś nowego. Jest pasja, nieodzowny element tego co zakazane. Fajnie się to czyta, nie trudno jest bowiem poddać się chwili i wraz z Mirandą przeżywać podobne uniesienia. Jednakże większość czasu trwa tutaj bezsensowna przepychanka, charakterystyczna dla typowych paranormal romance. Coś w stylu „kocham Cię, ale nie mogę z Tobą być bo to, bo tamto...”.
    Zaskakująca jest tutaj infantylność towarzysząca bohaterom, która pojawia się jakby znienacka. Te wszystkie banały, te oklepane wyznania, jakby rzucane od niechcenia, a może wręcz z pewnym wymuszeniem. W pewnym momencie mocno to irytuje, w szczególności, gdy wyczytujemy je jedna za drugą. Autorka mogła wykazać się większą elokwencją i zdecydowanie zastosować tutaj bardziej rozbudowane słownictwo. Zaskakuje to tym bardziej, że postaci to nie jakieś przeciętniaki. Są to bardzo wyraźne osobowości, które zdecydowanie wybijają się na tle nijakości charakterów co niektórych postaci świata literatury. On jest twardy jak głaz, niemalże nie do naruszenia. A ona zadziorna lolitka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Dziwne, że takim bohaterom, tak wyrazistym, tak nieprzeciętnym autorka wsadza w usta chwilami takie frazesy. Jednakże usprawiedliwienia szukać możemy w uczuciu, które je łączy, bo jak wiadomo, miłość ogłupia.
    Czy to jednak oznacza, że „Kto się śmieje ostatni”jest lekturą głupią? Absolutnie nie. Jest to typowy romans dla kobiet w każdym wieku, który nie jest aż tak prostolinijny, jak można by oczekiwać. Ma w sobie prawdziwego ducha, niesamowicie pasjonujący romans i rewelacyjne postaci. Harlequin dając powieściom KISS bardzo kobiecy charakter sprawiają, że w łatwy sposób przykuwają ich uwagę. Jeżeli ktoś myśli, że się wynudzi popełnia wielki błąd. Oczywiście, lektura jest niezwykle przyjemna i lekka, ale taki jest urok tego gatunku. Nie ma tu może zbyt łzawych zakończeń, ale z pewnością bazą jest tutaj bardzo mocna historia, która przełamuje te banalne i niekiedy frustrujące dialogi. Zdecydowanie jest to książka dla każdej kobiety, która nie marzy o niczym więcej jak o rozrywce na Manhattanie.
Ocena: 3/6
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Harlequin!

środa, 12 czerwca 2013

Książka #260. Kronika ślubnych wypadków, aut. Jessica Hart


Tytuł oryginalny: Hitched!
Gatunek: romans
Wydawca: Harlequin
Rok wydania: 2012 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Melania Gruszczyńska
ISBN 978-83-238-9769-9
Ilość stron: 240  Format: 100x170mm
Kup książkę: Harlequin
    Każda kobieta potrzebuje czasu dla siebie. Nic tak nie poprawia humoru, jak dobra książka, herbata, tudzież wino, oraz cisza i spokój. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom współczesnych kobiet, wydawnictwo Harlequin stworzyło nową serię specjalnie dla nich. Te romantyczne opowieści, to jednak coś więcej. Powieścią otwierającą cykl jest „Kronika ślubnych wypadków”autorstwa znanej na całym świecie brytyjskiej pisarki Jessiki Hart.
     Spoglądając na Frith Williams nikt nigdy nie pomyślałbym, że ta kobieta to pani inżynier marząca o nadzorowaniu największych robót budowlanych na świecie. Póki jednak zdobędzie doświadczenie zastępuje swojego kolegę na budowie na terenie Whellerby- posiadłości znanego bogacza. To właśnie na tej budowie planuje zorganizować wieczór panieński dla swojej przybranej siostry- Saffron, ulubienicy ich ojca, która poślubia znaną gwiazdę świata muzyki. Dla Frith, nie lubiącej być w centrum uwagi, granie roli druhny honorowej to straszliwa męka. Dlatego też prosi o pomoc dopiero co poznanego, ale bardzo przystojnego George'a Challonera- zarządcy posiadłości lorda Whallerby. Jednakże jego pomoc nie jest taka bezinteresowna, bowiem i on chce czegoś od niej.
    „Kronika ślubnych wypadków” to lektura jakich wiele. Schematyczna opowieść o miłości, skupiająca się nie tyle na samej historii, co na samych bohaterach, których ona łączy. Zazwyczaj dwójka normalnych ludzi, których niczym za dotknięciem magicznej różdżki zaczyna łączyć uczucie- niezwykle gorące, pasjonujące. Bardzo często są to ludzie z przeszłością. I tak właśnie Frith to niezwykła w swojej zwyczajności kobieta. Przeciętna, ale zupełnie niebanalna. Twarda kobieta, która robi wszystko, aby podążać swoimi marzeniami i nie wierzy, że cokolwiek mogłoby ją przed nimi powstrzymać. Po ciężkich przeżyciach z byłym partnerem, a także ojcem ma problemy z tym, aby zaufać mężczyznom. Wszystko może się jednak zmienić, kiedy poznaje jego- George'a. Przystojniak, który może mieć każdą a uwagę swoją skupił na niej. Człowiek o dość przedziwnym poczuciu humoru, który lubi się droczyć na każdym kroku. Ambitny, typowo wiejski, ale pełen swobody. Jego relacje z rodziną to zamierzchła przeszłość, po tym, gdy jego próba uratowania rodzinnej firmy stała się pretekstem dla ojca i wujka do odsunięcia go ze stanowiska. Tych dwójka to mieszana wybuchowa, dwa przeciwstawne bieguny w życiu codziennym, które niczym magnes ciągną do siebie. Nic dziwnego, że zaczyna rozwijać się między nimi coś więcej niż przyjaźń.
     Z zamysłu seria KISS ma być tą, która rozbudzi zmysły. Mają być to powieści, które wzruszą, ale również zaintrygują wyrazistymi bohaterami. „Kronika ślubnych wypadków”ma to wszystko, a także i o wiele więcej. Nie ma tutaj może dynamicznej akcji, aczkolwiek wydarzenia, w których udział biorą Frith oraz George to równie ciekawe historie. Dotykają bowiem pragnienia aprobaty ze strony rodziny, a także i naszego partnera. To również i walka z samym sobą i dokonywanie ciężkich wyborów pomiędzy szczęściem, a ambicjami. Bohaterowie nie siedzą tu bezczynnie, a wręcz przeciwnie, sami napędzają to co się wokół nich dzieje. Trafiają do świata pełnego bogactwa i stosują najrozmaitsze podejścia do tego faktu. Nie chcą się uzależniać, a tym samym ściągają na siebie niezadowolenie. W całości pochłaniają wielkie imprezy urządzone z przepychem, co spodobać może się każdemu. Dodatkowo zachwycić można się wiejskim klimat, budowlanymi realiami, ale przede wszystkim przygotowaniami do wielkiego dnia, jakim jest ślub. Stres jest tu również mile widziany!
     Wszystko to takie niecukierkowe, na szczęście! Wszystko zaczyna się od jednego pocałunku, który zamiesza bohaterom w głowach. Fabuła „Kroniki ślubnych wypadków” nie skupia się jedynie na planowaniu tego ważnego dnia, ale na planowaniu całego swojego życia. Powieść ta uzmysłowi każdemu, że są rzeczy, których nie da się przewidzieć, nie da się ułożyć konkretnego planu. Dobrym planem będzie jednak przeczytać tę książkę, w szczególności jeżeli naszym celem jest wyciszenie się i rozluźnienie. Miłosna przygoda Frith i George'a to ich wspólna podróż w poznawaniu siebie wzajemnie, a także wzajemna pomoc w rozwiązywaniu swoich problemów. W końcu, co dwie głowy, to nie jedna. Tym samym seria KISS może dać Wam wiele radości!
Ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Książka #250. Wszystkie chwyty dozwolone, aut. Liz Fielding

Tytuł oryginalny: The Corporate Bridegroom, The Marriage Merger, The Tycoon's Takeover
Gatunek: romans
Wydawca: Mira Harlequin
Rok wydania: 2002 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Anna Bieńkowska
ISBN 978-83-238-8972-4
Ilość stron: 480    Format: 125x200 mm
Kup książkę: Harlequin

    Wielka wojna na słowa, na emocje rozpoczęła się w rodzie Claibourne'ów oraz Farraday'ów. Jeszcze nigdy nikt nie podchodził do uczuć, jak do kolejnego interesu. Liz Fielding, czytelniczka od najmłodszych lat, jest jedną z najbardziej płodnych pisarek powieści romantycznych. Choć pisze w zaciszu swojego domu, to swoich bohaterów wysyła do najegzotyczniejszych krajów. Jednakże „Wszystkie chwyty dozwolone” to takie trzy powieści w jednym, w której pierwszy plan grają potyczki o władzę w biznesie oraz... miłość.
     Dziedziczki majątku Petera Claibourne'a, jego córki z trzech różnych małżeństw- Romana, Flora i India, walczą o władzę nad najlepszym i jednym z najstarszych domów towarowych w Wielkiej Brytanii- „Claibourne&Farraday”. Ich rywale, trójka kuzynów z rodu Farraday – Neill, Bram oraz Jordan, nie spoczną dopóki nie odbiorą im tego co w znaczącej części należy się im. Uważając, że swoją wiedzą i talentami do biznesu oraz prawa, sprawią się lepiej niż miłośniczki marketingu i zakupów, są niemalże pewni sukcesu. Jednakże przed podjęciem ostatecznej decyzji każdy z nich będzie musiał spędzić miesiąc czasu z jedną z wybranych sióstr. Żadne z nich nie spodziewa się, że pomimo ciężkich ciosów od losu sprzed lat, rywalizacja może niespodziewanie przerodzić się w głębsze uczucia.
     „Wszystkie chwyty dozwolone” to jedna wielka trylogia traktująca o tym, jak trzy samotne i zabiegane siostry odnajdują swoje szczęście tam, gdzie trudno o jego znalezienie- na polu bitwy, jakim jest biznes. Są to trzy totalnie takie same historie, ale przedstawione w zupełnie różny sposób, w całkowicie odmiennymi, choć z drugiej strony- niesamowicie podobnymi do siebie bohaterami. To właśnie ta dziwaczna schematyczność całkowicie trochę odbiera przyjemności z czytania, bo choć wiadomo, jak każda z kolejnych opowieści się zakończy, to fajnie byłoby o jakiś element suspensu. Nie ma na to jednak mowy. Niestety. Bohaterowie, najpierw się nienawidzą, bo przecież mają jakiś potężny bagaż na barkach, aby potem, niczym za dotknięciem magicznej różdżki, wszystko mogło się w ich życiu odmienić. Jest to niesłychanie banalne, tak bardzo infantylne podejście, że włos się jeży na karku, ale przyznać trzeba, że jest to bardzo dobry zapychacz czasu, który ma stanowić przede wszystkim rozrywkę i tak też jest. Bowiem każda z czytelniczek lubi te romantyczne uniesienia bohaterów. Nieśmiałe flirty, namiętne sceny łóżkowe, a potem szczęśliwe, bądź prawie szczęśliwe, zakończenia, które tak samo szybko wywołują nas fascynację, jak szybko wypadają nam z pamięci. Wszystko dlatego, że choć jest to specyficzne podejście do miłości, z punktu widzenia biznesmenów, to niczym nie różni się od tradycyjnych miłosnych historii.
    Każdy z bohaterów wnosi zupełnie coś innego do świata powieści Liz Fielding. Z jednej strony mamy pierwiastek żeński, reprezentowany przez trzy kobiety, których imiona biorą się od miejsc, w których ich ojciec poznał ich matki. Każda z nich zrównoważona, ale o całkiem innych upodobaniach. Romana odpowiadająca za marketing, obracająca się w bardzo dobrym towarzystwie. Za nią Flora, dbająca o dostawy najbardziej oryginalnych towarów do domu towarowego, taka pani naukowiec. Na koniec India, mocno stąpająca po ziemi kobieta, siedząca na najwyższym krześle w firmie. Kobiety borykające się z konfliktami ze swoimi matkami, których nie znały, bądź nie chciały poznać. I to właśnie im stawia się naprzeciw trzech mężczyzn, bardzo przystojnych mężczyzn, którzy skupieni są przede wszystkim na swoim celu. Pan bankier, czy też prawnik- nieistotne, każdy z nich myśli o interesach, a także dotychczasowych przejściach z kobietami. To oni stracili żony w wypadach, bądź zmuszeni byli do rozwodów. Oni chcą zranić głęboko, w akcie zemsty. Nie cofną się przed niczym, choć okazuje się, że każdy może zostać zmiękczony.
     W końcu jest to książka, w której bohaterowie muszą przełamywać swoje własne obawy, żegnać się z przeszłością i witać nadchodzące jutro. Lektura, w której najważniejsze są emocje, a nie plany finansowe. Powieść, gdzie fabuła nie wymusza myślenia u czytelniczki, ale nie sprawia, że znieczula się ona na problemy bohaterów. Momentami bawi, innym razem rozczula. Sprawia, że każda z nas może utożsamiać się z bohaterkami i spróbować odnaleźć się w ich pokręconym świecie.
    Trylogia autorstwa Liz Fielding to nie jest nic odkrywczego. „Wszystkie chwyty dozwolone” powielają wszystkie schematy pojawiające się w romansach i stosują je w każdej kolejnej swojej podczęści. Już na etapie drugiej zaczyna się robić męcząco, tak samo jak oglądanie naraz wszystkich „Piątków trzynastego”. Nie mniej, jest to lektura bardzo przyjemna, szybko zapominamy o całym świecie. Idealna na rozluźnienia, choć raczej niezbyt zmuszająca do refleksji. Spodoba się każdej niewymagającej czytelniczce, ale te drugie także mogą rozpłynąć się nad czułościami rodów Claibourne oraz Farraday.

Ocena: 4/6


Recenzja dla Wydawictwa Mira!



niedziela, 19 sierpnia 2012

Książka #192. Smak hiszpańskich pomarańczy, aut. Kim Lawrance, Kathryn Ross, Chantelle Shaw

Tytuł oryginalny: Santiago's Love-Child, A Spanish Engagement, The Spanish Duke's Virgin Bride
Gatunek: romans
Wydawca: Mira
Rok wydania: 2005, 2003, 2007 (USA), 2012 (Polska)
Projekt okładki: Kuba Magierowski
Tłumaczenie: Marta Dmitruk, Klaryssa Słowiczanka, Iwa Pilawska
ISBN 978-83-238-9208-33
Ilość stron: 400   Format: 125x200 mm

Książka dostępna na stronie: Mira

    Lato sprzyja pełnym słońca i energii lekturom. Jedną z nich jest zdecydowanie „Smak hiszpańskich pomarańczy”, który stanowi zbiór trzech mini powieści, niegdyś ukazanych pod zupełnie innymi tytułami, dzięki Wydawnictwu Harlequin. Pełne miłości, smaku i pięknych opalonych Hiszpanów powróciły w nowym wydaniu, aby raz jeszcze zaskarbić sobie serca miliony kobiet, którym marzą się egzotyczne romanse.

     Lily leczy rany po rozstaniu z mężem w słonecznej Hiszpanii. Pomaga jej w tym przystojny kelner- Santiago. Jednakże ich wakacyjny romans szybko się kończy, a kobieta musi wrócić do szarej codzienności i mierzyć się z konsekwencjami własnych czynów oraz z rozwodem. Rok później, jej najlepsza przyjaciółka zabiera ją na urlop, a tak kobieta ponownie spotyka swojego byłego kochanka. Carrie zajmująca się reklamą udaje się do Hiszpanii, aby wypromować wina Santos. W samolocie poznaje przystojnego prawnika. Nie wie jednak, że to właśnie dla niego ma pracować. Maks proponuje jej niecodzienny układ, w zamian za przyjęcie jej zlecenia chce, aby ta udawała jego narzeczoną. Grace przybywa do zamku księcia Javiera, aby wybłagać u niego darowanie długu jej ojca, który zaciągnął jako dyrektor jednego z jego banków. Javier widzi w tym szansę na wypełnienie woli dziadka z testamentu, w którym zapisane jest, że nie zostanie prezesem banku jeżeli nie ożeni się jeszcze przed skończeniem trzydziestu sześciu lat. Javier wycofa się z zarzutów jeżeli Grace go poślubi i zostanie jego żoną przez najbliższy rok.
     Trzy przepiękne i magnetyczne historie o trzech pięknych i dotkniętych przez życie kobietach oraz trzech przystojnych Hiszpanach u władzy. Nie są to jedynie historie romantyczne, ale przede wszystkim pełne naturalnego okrucieństwa jakie serwuje nam los. Gdzieś pomiędzy miłosnymi uniesieniami bohaterów, niekiedy krótkimi wakacyjnymi romansami, innym razem przyrzeczeniami na całe życie kryją się osobiste dramaty. I tak Lily targana jest emocjami nie tylko ze względu na rozwód, który wypalił ja do reszty. Ponadto mierzy się z innymi konsekwencjami hiszpańskiego romansu, który diametralnie ją odmienił, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie czyniąc ją kruchą, ale jednocześnie i pełną hartu ducha. Z drugiej strony mamy piękną Carrie, która zmuszona jest opiekować się swoją siostrzenicą po straszliwych wydarzeniach, który miały miejsce w jej życiu. Musi nauczyć się pogodzić nowo nabytą rolę matki z karierą zawodową oraz chęcią chodzenia na randki. W końcu pojawia się także Grace, piękna, zadziorna i wydawałoby się, że niesamowicie rozpieszczona. Kobieta, która próbuje pogodzić się ze śmiercią matki i szuka ratunku dla ojca popadającego w coraz większy obłęd. Pełna oddania i chętna do poświęceń. Wszystkie te trzy kobiety łączy jedno, słabość do przystojnych Hiszpanów, którzy świata poza nimi nie widzą. Oczywiście, nie przyznają się do tego, bowiem tak to już jest z tymi romansami i mężczyznami. Chowają się ze swoimi emocjami pod maską oziębłości, przysłaniając się pracą. Zaskakujące jest to, że zawsze w tych książkach mężczyźni są tymi, którzy świetnie radzą sobie zawodowo i zarabiają grubą kasę. Lekką przesadą trąci „Tylko w Madrycie”, gdzie dziewczynie zdarza się prawdziwy fart i staje się żoną księcia. Czyż nie każda kobieta marzy o tym by być księżniczką? Szczęśliwie jest to tylko otoczka dla prawdziwych wartości, które poniekąd udaje się przekazać za tej pomocą lektury. Z pewnością wydarzenia będą nas poruszały, innym razem zawistne zachowania wzbudzą w nas agresję. Zdarzy się też tak, że z rozbawieniem będziemy zaczytywać się w grach, które prowadzą zakochani, aby nieporadnie zamaskować prawdziwe zamiary, prawdziwe emocje.
    Ciepło kominka, piękne gaje, a także i malownicze krajobrazy Hiszpanii, to zaledwie kilka ze wspaniałych zabiegów, którymi najlepsze pisarki romansów- Kim Lawrence, Kathryn Ross i Chantelle Shaw, zaskakują swoje czytelniczki. Bez większych oporów uwodzą nas jednak dobrymi postaciami, przystojnymi mężczyznami, z którymi każda z nas mogłaby się pokusić o romans. Wywołują zazdrość w nas samych, bo któż nie chciałby mieć przy sobie takiego rosłego, umięśnionego i śniadego mężczyzny. Zaskakujące jest jednak to, że prezentują ich jakoś nieokrzesanych, ale niekiedy również i bezdusznych mężczyzn. Słynący z gorących romansów wydają się kiepskimi kandydatami na stałe związki, aczkolwiek w oczach autorek okazują się być wręcz wyśnionymi wybrankami! Trochę jest tutaj naciągania i zwykłej kobiecej naiwności, szkoda, że życie nie jest takie proste.
    „Smak hiszpańskich pomarańczy”to naprawdę odświeżające i pełna namiętności czytadło. Z pewnością każda czytelniczka odnajdzie w tym małym zbiorku coś dla siebie. Mnie nie urzekło jedynie „Wino, słońce, Barcelona”, jednakże chodzi bardziej o opowiedzianą historię niżeli walory hiszpańskiej krwi. Gdy tylko damy szansę tym trzem opowieściom, w każdej z nich znajdziemy silne kobiety, krnąbrnych mężczyzn, a także przeżyjemy z nimi pełne uniesień chwile. I choć są banalne, choć dość infantylne, to jednak niejednokrotnie nas wzruszą, rozbawią i wywołają rumieniec na twarzy. Idealna dla wszystkich tych kobiet, które spragnione są niecodziennego wakacyjnego romansu!

Ocena: 5/6

Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Mira.

niedziela, 1 lipca 2012

Książka #171. Tamtego lata, aut. Susan Stephens, Jane Porter, Maggie Cox

Tytuł oryginalny: The Greek's Seven- Day Seduction. At the Greek Boss's Bidding. The Mediterranean Millionaire's Mistress.
Gatunek: romans
Wydawca: Mira Harlequin
Rok wydania: 2004, 2007, 2006 (USA), 2012 (Polska)
Projekt okładki: Kuba Magierowski
Tłumaczenie: Marta Dmitruk, Krystyna Rabińska, Magdalena Filipczuk
ISBN 978-83-238-9187-1
Ilość stron: 396   | Format: 130x200 mm

Książka do kupienia na stronie: Harlequin

     Wyjeżdżając do innych krajów z chęcią zapoznajemy się z tamtejszą kulturą, a także ich mieszkańcami. Wakacje w rozmaitych, egzotycznych miejscach, sprzyjają romansom. Pod tym względem niezwykle gorące są kraje południowe, jak Grecja. Dlatego też to właśnie Grecy stali się uwodzicielami w nowelach najlepszych autorek romantycznych- Susan Stephens, Jane Porter i Maggie Cox, które zostały zebrane w zbiorze pt: „Tamtego lata”.

     Jedna z amerykańskich dziennikarek przyjeżdża na małą grecką wyspę na urlop, a także w poszukiwaniu inspiracji do nowego artykułu. Tam też spotyka tajemniczego rybaka, który od razu przykuwa jej uwagę i wzbudza w niej wielkie namiętności („Rybak z greckiej wyspy”). Właścicielka agencji zajmującej się usługami pielęgnacyjnymi przybywa do Grecji, gdzie jeden z jej podopiecznych z powodzeniem zniechęca kolejne pielęgniarki do pracy. Kiedy poznaje go, kalekiego i niewidomego sama postanawia, pomimo wielu przykrości doznanej od Greków, robi wszystko, aby mu pomóc („W cieniu i w słońcu”). Bohaterką ostatniego opowiadania jest młoda angielka o greckiej krwi, która przybywa do kraju swych przodków, aby odkryć swoje korzenie. Tam też poznaje przystojnego Greka, który dodatkowo pomaga jej odnaleźć szczęście („Odnaleźć dom”).
     „Tamtego lata” to trzy niezwykłe, całkiem różne opowieści, których akcja rozgrywa się w malowniczej i niezwykle namiętnej Grecji. Trudno więc nie poddać się niesamowitej atmosferze tego miejsca, tak jak uległy mu trzy różne bohaterki. Każda z nich dotknięta przez los, każda reprezentująca zupełnie inny poziom. Charlotte Clare, z opowiadania „Rybak z greckiej wyspy”, to młoda rozwódka, która liczy na to, że na greckiej wyspie odnajdzie spokój. Jej los dzieli także Elizabeth Hatchet z „W cieniu i w słońcu”, która w dodatku została wykorzystana przez swojego byłego męża- Greka, i teraz zdecydowanie stroni od mężczyzn z tego regionu. Zupełnie inną tajemnicę skrywa Ianthe, która odmiennie od koleżanek przybywa do Grecji w celu odnalezienia samej siebie, w „Odnaleźć dom”. To te trzy kobiety stają na drodze Greków, którzy także borykają się ze swoimi własnymi problemami. Kręcą się one jedynie wokół zaufania kobietom, których uczucia, ze względu na status społeczny Greków, były zdecydowanie wątpliwe. Uczucia, które połączyły te trzy pary miały zdecydowanie moc uleczającą, co można dostrzec przede wszystkim poprzez postać niepełnosprawnego Kristiana. Miłość zdecydowanie go zmotywowała, dając możliwość dalszego, lepszego życia. Jednakże wszystkim udało się znaleźć drugie połówki, ale czy kłamstwa i tajemnice nie będą na tyle istotne, że nie będą większymi przeszkodami w relacjach tych par?
    Trzy różne autorki, a jakże podobne mają style pisarskie. Okazuje się, że napisanie romansu wcale nie musi być takim trudnym zajęciem, jako, że niewiele potrzeba, aby w głowie kobiety zrodził się romans wszech czasów. Oczywiście, tym ze zbioru „Tamtego lata”, daleko jest do takiego określnika, ale jak na literaturę tego typu sprawują się całkiem nie najgorzej. Trzeba jednak przyznać, że jest to gatunek niesamowicie naiwny. Pełna banalności proza nie jest w stanie niczym nas zaskoczyć. Ani przez chwilę nie wprowadza się elementu niepewności i swoistego napięcia. Pewne jest jednak to, że przeładowane są emocjami, czy to w odniesieniu do relacji damsko- męskich czy rodzinnych. Zaskakuje to jednak, że pisarki z taką łatwością i brakiem jakiejkolwiek płynności przeskakują z jednej emocji do drugiej. Nie od dziś wiadomo, że między miłością a nienawiścią istnieje bardzo cienka granica, ale to co rozgrywało się na łamach tego zbioru było zdecydowaną przesadą. Niezrozumiałe obroty spraw i emocji były co najmniej obezwładniające pod każdym względem, aż ręce opadają. Jedynie co naprawdę fascynuje to niesamowity grecki klimat, który udało się przenieść do książki zaskakująco dobrze.
    Na niektórych płaszczyznach, „Tamtego lata”,zawodzi na całej linii. Bardzo prosta i mało porywająca. Autorkom udaje się jednak rozbudzić zmysły każdej kobiety, czyniąc ją idealną lekturą w gatunku. Niestety, dla bardziej wymagającego czytelnika przewidywalność tej pozycji może okazać się niezwykle męcząca. Pomimo wszystko, dla tych, którzy chcą spędzić mile chwile przy przyjemnym czytadle, ten tytuł może okazać się strzałem w dziesiątkę.

Ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin.