NOWOŚCI

piątek, 23 grudnia 2011

844. Pirania, reż. Alexandre Aja

Tytuł oryginalny: Piranha 3-D 
Reżyseria: Alexandre Aja 
Scenariusz: Alexandre Aja, Gregory Levasseur, Josh Stolberg, Pete Goldfinger 
Zdjęcia: John R. Leonetti 
Muzyka: Michael Wandmacher 
Kraj: USA 
Gatunek: Horror, Komedia 
Premiera światowa: 20 sierpnia 2010  
Premiera polska: 08 października 2010  
Obsada: Steven R. McQueen, Elisabeth Shue, Adam Scott, Jessica Szohr, Ving Rhames, Jerry O'Connell, Kelly Brook, Riley Steele, Christopher Lloyd, Ricardo Chavira


     Od kilkudziesięciu lat amerykańscy twórcy wymyślają przeróżne metody jakby tutaj wyeliminować znaczną ilość populacji lub też przeprowadzić wśród ludzi makabryczną metamorfozę w ciekawy sposób. Chwytano się różnych konwencji, gdzie do akcji wkraczały dinozaury, czy też stworzenia morskie jak rekiny. Ostatnio popularne staje się także wykorzystywanie mięsożernych piranii, jak w filmie z 1978 roku kiedy to zmutowane przez wojsko rybki pożerały każdego na swojej drodze. W 2010 roku pan od „Luster” i „Wzgórza mają oczy” – Alexandre Aja, postanowił unowocześnić historię, gdzie tym razem główną rolę odgrywać będą prehistoryczne piranie, a wszystko to w popularnej dziś technologii 3D.
     Podczas przerwy wiosennej tysiące nastolatków przyjeżdża nad jezioro Victoria, aby brać udział w różnego rodzaju mniej lub bardziej lubieżnych zabawach. Jednakże dla młodego Jake`a Forestera (Steven R. McQueen) nie jest to najlepszy czas, gdyż zamiast przyglądać się wyborom Miss mokrego podkoszulka zmuszony jest opiekować się swoim młodszym rodzeństwem, kiedy jego matka (Elisabeth Shue), a zarazem szeryf czuwa nad bezpieczeństwem turystów. Jednakże tegoroczna impreza będzie wyjątkowo krwawa, gdyż w jeziorze, na skutek wstrząsów, otwiera się podziemne jezioro, z którego uwalniają się tysiące wygłodzonych piranii zamkniętych tam na miliony lat. Szeryf Julie Forester stoi przed sporym wyzwaniem, w szczególności, że nie tylko życie turystów jest zagrożone, ale także jej własnych dzieci.
     Filmy typu „Pirania” należą do tego gatunku filmu, który ciężko jest sklasyfikować. Można by powiedzieć, że jest to typowy film klasy B, który teoretycznie jest horrorem, jednakże nie brakuje mu także poczucia humoru oraz seksualnych odniesień. Jako ten pierwszy gatunek film sprawdza się rewelacyjnie. Mamy bowiem długi wstęp, który prezentuje w pełni otoczenie w jakim będą się bawić „urocze” piranie, a także bohaterów, którzy będą stanowili ich dania główne. 
Od początku buduje się tutaj napięcie, które osiąga punkt kulminacyjny podczas zmasowanego ataku na wyborach miss mokrego podkoszulka – każdego szkoda. Twórcy od efektów specjalnych postarali się o prawdziwość oglądanych scen. Przez to są one tak makabryczne, że momentami trudno jest na nie patrzeć. To co się dzieje przy plaży jest niezwykle ohydne, ale sposób w jaki zostaje to przedstawione nadaje to pewnej niezwykłości oglądanego filmu. Widz co jakiś czas ma dość rozrywanych na pół ciał, czy też obgryzania czyjejś czaszki, dlatego dyskretnie odwraca głowę lub przysłania oczy palcami. Twórcy postarali się również, aby piranie przypominały swoim wyglądem dinozaury, ale przecież każdy zauważy podobieństwo tej znajdującej się w akwarium pana Goodmana, do dinozaura z pierwszego filmu „Parku Jurajskiego”, z którym Dennis miał bliskie spotkanie.
     Piranie próbowały być na swój sposób dowcipne, podczas gdy homo sapiens oddawali się seksualnym przyjemnościom. Ciekawie zostały połączone te dwa aspekty. Idealnie też łączy się to z wątkami, które teoretycznie powinny siać grozę. Często jednak zdarza się, że to co w zamyśle ma przerażać bardziej nas bawi. Seksualność tego filmu jest zazwyczaj nie do przyjęcia. Widz zastanawia się nad tym jaki wpływ na akcję ma wprowadzenie wątku reżysera filmów pornograficznych i jego silikonowych gwiazdek. Jednakże dzięki temu można się dowiedzieć interesujących rzeczy, jak te, że piranie mogą Cię obgryźć aż do kości, ale Twoje silikony zostawią w spokoju. Przyznać trzeba, że takie sytuacje mogą bawić. Podobnych scen było o wiele więcej i pomimo tego, że w niektórych mogą budzić niesmak, to innych z pewnością będą śmieszyć, w szczególności jeżeli mają okazję oglądać je w technologii 3D. Humoru dodają z pewnością zdjęcia Johna R. Leonetti, który swoją pracą stworzył ponadprzeciętną atmosferę, a użyta przez niego kolorystyka nadaje produkcji sielankowy charakter. Kompozycje muzyczne Michaela Wandmachera także nie pozostały bez wpływu, chociaż jego twórczość określić można mianem przeciętności, którą spotkać można w każdym innym filmie.
     Twórcy i spece od castingów zaangażowali do produkcji całą gamę znanych twarzy. Czy to będą ludzie z seriali, czy bardziej znani z produkcji filmowych – mniej bądź bardziej ambitnych, wszyscy tworzą jedną zgraną ekipę i aktorsko radzą sobie całkiem nie najgorzej. Zobaczymy tutaj Stevena R. McQueena, który znany może być co niektórym z serialu „Pamiętniki wampirów”, albo też Ricardo Chavirę, kojarzonego za rolę męża Evy Longorii Parker w serialu „Gotowe na wszystko”. Zobaczyć możemy także Elisabeth Shue, czyli znajomą „Człowieka widmo”, ale i Christopher Lloyda, który trzy razy powracał do przyszłości. Wiadome jest, że jednym z nich przypadały w udziale bardziej głupie role, jak przykładowo Richardowi Dreyfussowi, który zbytnio nie zaszalał na ekranie. Inni dostali bardziej kreatywne role, jak Jerry O`Connell, który kręcił filmy porno, ale też został nieźle poturbowany. Zdarzyły się także role wybitnie kretyńskie jak Cody`emu Longo, który bardzo sprawnie dobijał ludzi, którzy o resztkach sił próbowali wydostać się z jeziora, zanim zostaną pożarci przez piranie.
   „Pirania 3D” nie jest filmem zachwycającym, ale jako horror sprawdza się wyśmienicie. Wielobarwność postaci i jakby nie było rozbudowany scenariusz powodują, że widz nie ma problemu z wciągnięciem się w akcję. Pomimo całego humoru towarzyszącego wydarzeniom trudno jest oprzeć się pokusie stwierdzenia, że film wciąż pozostaje obrzydliwy. Ciekawe scenografie, wspaniałe widoki i dopracowane w każdym calu piranie także zrobią pozytywne wrażenie. W dodatku film pomimo całej swojej przewidywalności kończy się w zaskakujący sposób, ale nie liczcie na to, że dowiecie się jak pozbyć się z okupowanego jeziora tysięcy wygłodniałych piranii.



1 komentarz :

  1. Ja mam troszkę inne zdanie. Uważam, że jako horror film wypada nadzwyczaj słabo, ale w kategoriach przygodówki jest ok. Efekty specjalne, aż rażą po oczach swoją sztucznością - nienawidzę pikselowej krwi, która nie jest nawet fizycznie obecna na planie. Nastroju grozy nie ma tutaj wcale. Animal Attack, do którego lepiej podchodzić jako do komedii przygodowej niż horroru - wtedy lepsza zabawa gwarantowana:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń