Reżyseria: Conrad Vernon, Rob Letterman
Scenariusz: Maya Forbes, Wallace Wolodarsky, Rob Letterman, Jonathan Aibel, Glenn Berger
Muzyka: Henry Jackman
Kraj: USA
Gatunek: Animacja / Familijny / Akcja / Sci - Fi
Premiera światowa: 19 marca 2009
Premiera polska: 29 maja 2009
Obsada: Reese Witherspoon, Seth Green, Hugh Laurie, Will Arnett, Rainn Wilson, Paul Rudd, Kiefer Sutherland, Stephen Colbert
Historie o obcych atakujących naszą planetę są powszechnie stosowane jako fabuła dzisiejszych filmów. Wciąż jesteśmy zasypywani coraz to nowszymi produkcjami tego typu. Jedyną rzeczą jaką „Potwory kontra Obcy” wyróżnia się na tle innych podobnych filmów to fakt, że przy jego produkcji zastosowano najnowszą technologię 3D. Na taki, mniej lub bardziej, udany pomysł wpadli Conrad Vernoni Rob Letterman korzystając z usług DreamWorksa. Nie jest to aż tak oryginalne biorąc pod uwagę fakt, że teraz spora ilość filmów pojawia się na ekranach wtrój wymiarze.
Susan Murphy
szykuje się do swojego wyjątkowego dnia, którego to poślubi
znanego prezentera telewizyjnego – Dereka. Niestety, kiedy idzie
zaczerpnąć świeżego powietrza na Ziemię spada tajemniczy meteor, który
trafia w Susan powodując, że ta rośnie do ogromnych rozmiarów. Na miejsce
przybywa wojsko niszcząc ślub i porywając pannę młodą. Zostaje zabrana
do tajnej bazy armii Stanów Zjednoczonych, gdzie poznaje inne potwory
przetrzymywane wbrew ich woli –zmutowanego Dr Karalucha, galaretowatego
B.O.B.a, brakujące ogniwo zwanego Linko raz gigantycznego robala
Insektozaurusa. Potwory tracą nadzieję, że kiedykolwiek opuszczą
więzienie, w którym się znajdują, do czasu gdy na Ziemi ląduje dziwna
maszyna. Generał Monger przekonuje prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby
użył jego potworów do walki z obcymi. Susan i inne potwory przystają na
propozycję generała w szczególności, że po wykonaniu zadania zostaną
wypuszczeni na wolność. Susan nie wie jednak, że powrót do domu wcale nie
musi okazać się radosny.
Film chciałam
zobaczyć w kinie. Jednakże wszędzie był wyświetlany w wersji 3D, a
jak wiadomo ceny biletów na takie seanse są zbyt wysokie jak na mój
budżet, w związku z tym stwierdziłam, że sobie daruję. Gdybym widziała
ten film w kinie byłbym bardzo zdenerwowana tym, że wydałam tyle kasy,
żeby obejrzeć raczej przeciętną produkcję. Na szczęście udało mi się
uniknąć tego błędu. Może i kocham animacje, ale wiadome, że raz zdarzają
się lepsze, a raz gorsze. Ten nie jest ani dobry, ani też zły – czyli
zwykły średniak. Niczym właściwie nie zachwyca. Oczywiście można doszukać
się tutaj znikomych zabawnych zwrotów czy akcji. Jest to też pewnego
rodzaju rozrywka zarówno pod względem efekciarstwa,jak i wydarzeń
pojawiających się w filmie. Jednakże efekt końcowy wychodzi taki jak
wychodzi i po obejrzeniu filmu człowiek bez żadnych większych
fascynacji nad filmem przechodzi do czynności codziennych.
Historia zaczyna
się dość niepozornie, bo od ślubu Susan. Kto by pomyślał, że to film
o kosmitach – oczywiście pomijając wejściówkę DreamWorksa, która raczej
zdradza o czym będzie film. Ogólna fabuła filmu oparta jest na
standardowym zagraniu,czyli jeden gatunek bohaterów kontra inny. Było
już przecież starcie największych morderców kina – „Freddy kontra Jason”,
potem na ring wkroczyły kosmiczne stwory – „Obcy kontra Predator”, no i w
końcu musiało dojść do tego,że zmierzyły się ze sobą bardziej ziemskie
dziwne stwory i kosmici. Niby fajne, ale w sumie… no jakoś mało
przekonujące. Nie wiem dlaczego, ale nie pociąga mnie ta historia.
Prawdopodobnie jest to wina tego, że zabrakło tutaj wystarczającej dozy
humoru, który powinien się tutaj pojawić. W końcu jest to animacja, a
przy takowych zawsze jest zabawnie. Oczywiście bywało śmiesznie,
przykładowo kiedy generał Monger prezentował potwory prezydentowi, a
jedna z asystentek cały czas wrzeszczała. Ubawiło mnie to tak bardzo, że
aż się popłakałam ze śmiechu.Niestety jest to jedyna scena, która tak
mnie rozśmieszyła, chociaż coś mi świta, ze w drugiej połowie filmu też
coś podobnego było, ale więcej szczegółów nie pamiętam niestety. Poza
tym, za mało chwytliwych dialogów, a właściwie tonie ma żadnych
ciekawych tekstów, no ale może jakbym oglądała film z dubbingiem a nie z
napisami miałabym inne wrażenia.
Zdecydowanie
za mało było także akcji. Większość problemów opierała się na osobistych
rozterkach Susan, kiedy to Derek okazał się być palantem.Przyznam, że
trochę mnie to męczyło, a właściwie to dość bardzo. Już zaczęło mnie to
irytować w pewnym momencie. Jednakże nie był to film
pozbawiony fascynujących sytuacji. Jedną z takowych jest oczywiście walka
Susan z kosmicznym robotem na moście, no i oczywiście ostateczna
rozgrywka z Galaxarem. Niestety jednak wszystko to było do przewidzenia,
ale w sumie na to się nie zwraca specjalnej uwagi, najważniejsze, że
człowiek dobrze się bawi.
W głównych
rolach zobaczyć, a właściwie usłyszeć możemy same gwiazdy.
Reese Witherspoon dała głos jedynemu potworowi płci żeńskiej w tym
filmie. Dało się zauważyć, że to właśnie była Reese, gdyż jej postać
przejęła część jej min.Momentami jednakże wydawało mi się, że lepiej
byłoby obsadzić w tej roli kogoś innego, bo Reese ma zbyt delikatny
głosik jak na taką postać, co momentami może sprawiać wrażenie, że Susan
jest nastolatką a nie dorosłą kobietą. Bardzo ciekawie brzmi Hugh Laurie,
który został dr Karaluchem. Z początku w ogóle gonie poznałam i
autentycznie nie mogłam rozszyfrować kto to może być, ale
te charakterystyczne uniesienia w barwie głosu Hugh sprawiły, że w końcu
się domyśliłam. Chyba tylko on mi się dość podobał w tej swojej
karaluszek formie.Zaciekawiło mnie to jakie niezwykłe rzeczy potrafi
robić swoim głosem.Intrygowała mnie także postać generała Mongera. Mówił
on głosem Kiefera Sutherlanda, którego wcale nie poznałam, ale jakoś nie
przepadam za tym aktorem. Jednakże tutaj jakoś mnie urzekł, nie wiem czy
to ze względu na samą animację Mongera, czy po prostu ten twardy głos
Kiefera zrobił na mnie wrażenie. Pozostałym bohaterom głosów użyczyli
między innymi – Seth Rogen, Will Arnett, Paul Rudd, Rainn Wilson oraz
Stephen Colbert.
Film „Potwory
kontra Obcy”, pomimo chwytliwego tytułu, wypada dość blado. Co
prawda momentami robi wrażenie, ale jednak na sam koniec pozostawia
uczucie niedosytu. Pomimo tego, że udało się twórcom przykuć moją uwagę
to jednak nie zachwycili mnie formą. Może lepsze wrażenia miałabym po
obejrzeniu filmu w 3D, albo przynajmniej w polskiej wersji językowej, ale
nic przecież nie zmieniłoby mojego zdania na temat tego, że film nie
powala. Jest to schematyczna animacja,która ani nie bawi, ani nie wbija w
fotel. Ciekawe na co jeszcze skuszą się najbardziej znane wytwórnie
animacji, aby przyciągnąć najmłodszych widzów do kina.
Mam całkiem podobne odczucia względem tej animacji, co Ty. Po prostu za dużo tego wszystkiego w niej jest. Bohaterowie wcale nie są aż tak zabawni, ani sympatyczni. A pod koniec zamienia się to wszystko w jedną wielką, chaotyczną rozpierduchę. No i ten prolog, trochę za długi i nudnawy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń