NOWOŚCI

sobota, 3 lipca 2010

653. Deja Vu, reż. Tony Scott

Reżyseria: Tony Scott 
Scenariusz: Bill Marsilii, Terry Rossio
Zdjęcia: Paul Cameron
 
Muzyka: Harry Gregson-Williams 
Kraj: USA, Wielka Brytania 
Gatunek: Thriller / Sci - Fi 
Premiera światowa: 20 listopada 2006 
Premiera polska: 05 stycznia 2007 
Obsada: Denzel Washington, Val Kilmer, Paula Patton, James Caviezel, Adam Goldberg



    Brytyjski reżyser Tony Scott to ulubiony reżyser wytrawnych fanów kina akcji. Zyskał sobie uwielbienie takimi filmami jak „Wróg publiczny” czy też „Karmazynowy przypływ”. Ja osobiście pokochałam inny jego film „Człowiek w ogniu”, w którym także wystąpił Denzel Washington. Dlatego też ucieszyłam się mogąc obejrzeć kolejny film tego niesamowitego i jednocześnie zgranego duetu. „Deja Vu” to z pewnością film niespodzianka, w którym dwie różne płci znajdą coś co jest zainteresuje- żywa akcja, zakręcona fabuła oraz wątek miłosny.  Miał jednak pewną wadę- totalnie nic nie rozumiałam z tego co się tam dzieje. Z tego też powodu nie opisałam tego filmu,gdy pierwszy raz go oglądałam.
    W Nowym Orleanie dochodzi do wybuchu na jednym z promów w wyniku czego śmierć ponosi ponad 500 osób. Na miejsce przybywa agent ATF- Doug Carlin, który bada miejsce zbrodni i odkrywa, że przyczyną tragedii był wybuch bomby na pokładzie. FBI chce odnaleźć zamachowca i dlatego proszą o pomoc Carlina, który zna się narzeczy bardziej niż ktokolwiek inny. Za pomocą nowoczesnej technologii mają możliwość obejrzenia wydarzeń z czterodniowym opóźnieniem, dlatego mają nadzieję, że Carlin dzięki tym ujęciom pomoże im schwytać winowajcę. Jednakże Carlin odkrywa, że nie są to zwyczajne filmy nagrane przez satelity, ale relacja na żywo- okazuje się bowiem, że spece od fizyki znaleźli most łączący teraźniejszość z przeszłością. Carlin ma nadzieję na przedwczesne złapanie zamachowca, uratowanie pięknej kobiety imieniem Claire, a także uratować wszystkich pasażerów promu. Aby to zrobić decyduje się na drastyczny krok.
    Gdy po raz drugi zasiadłam do tego filmu postanowiłam totalnie się skupić, aby móc w końcu podzielić się wrażeniami. Jakby nie było mam je całkiem pozytywne, no ale pomimo upływu 3 lat od kiedy film widziałam dalej nie do końca wiedziałam o co chodzi. No, ale najważniejsze jest to, że złapałam ogólny sens filmu. Na szczęście, bo już myślałam, że będę zmuszona napisać Wam, że film jest totalnie niezrozumiały. Momentami tak jest, ale nie wpływa to na ogólne wrażenie.
    Film to zdecydowanie spora dawka akcji. Jest kilka scen, które z pewnością przykuwają uwagę. Oczywiście najlepszą z nich moim skromnym zdaniem jest pościg Douga za Carrollem. Fascynował jednakże nie sam wyścig, ale to jak się odbywał. Bowiem Doug nie ścigał go w teraźniejszości, ale w przeszłości. Mógł tego dokonać za sprawą specjalnych… soczewek? Jakoś tak. W każdym bądź razie jeździł po mieście z dziwnym hełmem, przez który widział przeszłość. Cała akcja była o tyle intrygująca, że musiał on uważać na to jak prowadzi w teraźniejszości pomimo tego, że miał te ‘okulary’ na głowie. Wyglądało to dość niezwykle i faktycznie przykuwało uwagę. Pomysł po prostu genialny. Cała akcja w przeszłości także misię podobała. Nie powiem Wam co dokładnie się działo, ale momentami trzymało w napięciu, a zakończenie? Bombowe. Lepszego bym chyba nie wymyśliła. Zaskakujące zakończenie, którego w sumie można było się domyśleć odpowiednio zwieńczyło cały film i sprawiło, że moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne.
    Uwielbiam filmy, w których trzeba troszkę pomyśleć. No, ale ludzie… bez przesady. Bez podstaw fizyki odnośnie zaginania czasoprzestrzeni to ani rusz. W scenie kiedy spece od fizyki wyjaśnialiwszystko Doug`owi siedziałam z rozdziawioną szczęką i zastanawiałam się… o co chodzi. Nie zrozumiałam prawie żadnego słowa z tych wszystkich tłumaczeń. Jedyne co zapamiętałam to zaginanie czasoprzestrzeni i tworzenie mostu pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Jak do tego doszło? Tego Wam już nie wyjaśnię. W ogóle to te wszystkie filmy i seriale („Lost”), które bazują na wszelkich skokach w czasie są dla mnie niezrozumiałe. Przynajmniej nie do końca. Moim zdaniem jest to nie lada wyczyn wszystko ze sobą połączyć, tak aby wyszła z tego logiczna całość w teraźniejszości. Nie do końca rozumiałam dlaczego akcja w tym filmie potoczyła się tak a nie inaczej, bo gdy policja przeszukiwała mieszkanie Claire już po wypadku znaleźli tam zakrwawione ciuchy, itp. To się zgadzało, ale skoro w teraźniejszości dało się odczuć wydarzenia z przeszłości, które wniósł tam Doug to dlaczego Claire zginęła za pierwszym razem i dlaczegow ogóle doszło do wybuchu? Dlaczego nie zostało to zmienione skoro wcześniejsię cofnął już? Przecież widać było tą karetkę, którą wjechał w kryjówkę Carrolla. Zakręcone to trochę. Gdy do filmu wprowadzano wątek skoków w czasie to zawsze gubiłam się w rozumowaniu- prędzej czy później. Jednakże pomysł z wprowadzeniem przeszłości do przyszłości, a właściwie obserwacją okazał się być jak dla mnie rewelacyjnym pomysłem.
    Przyznam się od razu, że jednym z elementów, dla których odczuwałam ogromną chęć obejrzenia tego filmu był sam Denzel Washington. Uwielbiam go. Jeszcze w żadnym filmie mnie nie zawiódł. Moim zdaniem jest świetnym aktorem. Zawsze idealnie potrafi wczuć się w graną przez siebie rolę i to widać. Robi wszystko tak, abybyło dopięte na ostatni guzik. No, a o tym, że znowu zagrał genialnego agenta to nie będę się wypowiadać. Widocznie w takich rolach wypada najlepiej. Tym razem czarnym charakterem został James Caviezel, którego ja wciąż pamiętam z roli Jezusa w „Pasji”. Wtedy stworzył postać, o której nie powinnam się w ogóle wypowiadać, bo to nie na miejscu i żadne moje słowa nie oddadzą w pełni jej sensu. Od tamtej pory nie przypadły mu jednak żadne wiekopomne role. Ta może i była ciekawa, ale było go zdecydowanie za mało, zarówno pod względem postaci, jak i jego charakteru. Główną rolę kobiecą zagrała Paula Patton. Śliczna dziewczyna, którą ja osobiście widziałam jeszcze tylko w jednym filmie-„Lustra”. Zobaczymy czy przypadnie jej więcej ról. Jak na razie słabo jej idzie, a i też za rewelacyjna to ona nie jest. W pozostałych rolach wystąpili między innymi Val Kilmer oraz Adam Goldberg.
    Film robi wrażenie na widzu. Trudno jest się przy nim nudzić, chociaż niektórym może sięto zdarzyć podczas zwyczajnego obserwowania mieszkania Claire. Ja jednakże nie odczułam czegoś podobnego. Byłam maksymalnie skupiona na tym filmie. Jednakże, aby do końca go pojąć trzeba obejrzeć go co najmniej dwa razy. Ja widziałam go właśnie tyle i dalej są rzeczy, których nie pojmuję- jak na przykład tłumaczenie Dougowi całego systemu. Jednakże nie sprawia to iż film jest gorszy, po prostu trzeba uważnie go oglądać, aby objąć go w całości swoim umysłem, a myślę, że każdemu przyda się podobne doświadczenie.

1 komentarz :

  1. Może zacznę od tego, że obraz tego filmu wywoływał we mnie nudności, zbyt ruchliwy były, przez co w połowie filmu musiałam zrobić przerwę, bo już nie wytrzymywałam. Fabuła mało dla mnie interesująca, więc pod tym względem też nie zdobył u mnie uznania. Ogólnie średni film akcji.

    OdpowiedzUsuń