NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura filmowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura filmowa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 stycznia 2016

Książa #385: 1001 filmów, które musisz zobaczyć, aut. Steven Jay Schneider

      Album, który od wielu lat święci triumfy na rynku wydawniczym, zarówno światowym, jak i polskim. Hasło, które wszyscy słyszymy, od kiedy tylko byliśmy na tyle świadomi, aby wiedzieć, co znaczą. Tytuły, które powinien znać każdy, a na pewno musi je obejrzeć. Nowe, uaktualnione o rewelacyjne filmy 2014 roku wydanie. Innymi słowy „1001 filmów, które musisz obejrzeć”, publikacja stworzona przez Stevena Jaya Schneidera, w której zaprasza do współpracy znanych krytyków światowego kina.
      Niesamowita gratka dla każdego sympatyka kina. Zbiór informacji o filmach, które już widzieliście, a także tych, które dopiero przyjdzie Wam zobaczyć! Kompendium wiedzy o klasycznych tytułach, które odmieniły historię światowego kina, miały wpływ na jego kierunek i trendy w tematyce. Na tych produkcjach bazuje dzisiaj niemalże każda propozycja od nowszych twórców. Idealny przegląd historii kinematografii począwszy od roku 1902, kiedy to na ekranach pojawił się pierwszy film „Podróż na Księżyc” w reżyserii Georgesa Méliésa, aż po ostatni film z 2014 roku „Grand Budapest Hotel” stworzonego przez Wesa Andersona.
      Świetna książka! Kompleksowo zebrane filmy, które powinno się obejrzeć, więc nie może tutaj zabraknąć swoistego spisu treści. Już na wstępie wita nas wykaz wszystkich filmów w kolejności alfabetycznej z odsyłaczami do konkretnych stron. Można skorzystać z długopisu, tudzież ołówka i z uporem maniaka odhaczać kolejne tytuły, z którymi poznaliśmy się bliżej. Rewelacyjna sprawa, w szczególności, gdy dojdziemy do końca, zsumujemy haczyki i z przerażeniem stwierdzimy, że jesteśmy w czarnym lesie z klasyką. Nic dziwnego, kiedy o większości tytułów zawartych w tej publikacji człowiek w ogóle nie słyszał. W końcu nie są to tylko filmy prosto z amerykańskiego kontynentu, ale również i europejskie produkcje. O większości z nich jest bardzo głośno, o wielu mówi się bardzo często przy okazji historii kina, przykładowo o takiej „Nietolerancji”, czy „Nosferatu”, ale o innych dowiadujemy się całkiem przypadkiem, gdy telewizja publiczna zaszczyci nas seansem, gdy odwiedzimy jakiś festiwal filmowy, bądź gdy przejrzymy sobie nagrodzone różnymi statuetkami filmy. Nadrabiać to teraz? Wydaje się, że człowiekowi zabraknie życia, aby być na bieżąco z aktualnymi hitami kinowymi, a do tego z koniecznością nadrobienia dodatkowych 900 tytułów, które albo przespał w łonie matki, albo w ogóle rozminął się z nimi egzystencjalnie. Czy taka propozycja czytelnicza dla fanatyków filmów jest więc idealnym pomysłem, czy raczej czymś co będzie dobijać za każdym razem, gdy się na nią spojrzy?
      Z pewnością idealne jest tutaj jej wykonanie. Co prawda, jest szalenie nieporęczna, bowiem jest tak solidnie wydana, że waży sobie parę kilo- ciężko jest ogarnąć tę pracę jedną ręką. Nie mniej, jest to jeden z najpiękniejszych albumów filmowych, jakie człowiek trzyma tą nadwątloną ręką! Jest to bowiem nie tylko zbiór tekstów o kluczowych produkcjach opatrzonych dodatkowo metryczką, w której znajdziemy dane twórców, obsady, a także informacje o nagrodach. Jest to nie tylko miejsce spisania kilku cytatów z filmów, opinie twórców, czy ciekawostek odnośnie samych produkcji. Jest to przede wszystkim wspaniałe zbiorowisko plakatów reklamujących swego czasu konkretne tytuły, a co za tym idzie możemy zachwycać się również przeglądem prac artystycznych na przełomie tych stu lat, ale także przepięknych zdjęć- czasami bardzo wiekopomnych kadrów z filmów, charakterystycznych właśnie dla nich.
      Podczas przeglądania tej publikacji nie raz zadajemy sobie pytanie, co kierowało autorem, kiedy planował rozmieszczenie konkretnych tekstów i zdjęć. Próżno jednak szukać tutaj odpowiedzi, czy bardziej fascynujące tytuły dostają dwie strony miejsca, czy mniej ważne dzieła umiejscawia się po dwa na jednej stronie. Dlaczego przy jednym z tekstów pojawia się zdjęcie na całą stronę, a czemu przy innym stanowi jedynie drobne uzupełnienie. Taki zamysł koncepcyjny i najwyraźniej nie ma na to żadnej metody. Pewne jest jednak to, że teksty, które mamy okazję przeczytać to zwyczajne mini recenzje a niekiedy nawet i normalne recenzje dotyczące konkretnych tytułów. Człowiek spodziewałby się raczej konkretnych powodów, dla których akurat ten film znajduje się w takim zestawieniu. Niestety, nadzieje są płonne. 
     „1001 filmów, które musisz zobaczyć” jest ponadczasową publikacją, jedną z wielu z serii „1001: ...”, która doczekała się już kilku wznowień. To które ukazało się w Polsce w 2015 roku jest bodajże 4 z kolei, a można mieć pewność, że po kilku latach doczekamy się kolejnego, które wzbogacone będzie o tytuły z przyszłych lat. Nic dziwnego, bowiem każdy szanujący się maniak filmowy chciałby wiedzieć jakie filmy powinien oglądać, a jakich unikać. Dla takiej osoby tytuł skomponowany przez Schneidera będzie idealny!

Ocena: 6/6
Recenzja dla wydawnictwa Elipsa!
https://publicat.pl/elipsa

Tytuł oryginalny: 1001: Movies You Must See Before You Die / Tłumaczenie: Jolanta Kozak / Wydawca: Elipsa / Gatunek: album / ISBN 978-83-245-9619-5 / Ilość stron: 960 / Format: 160x210mm
Rok wydania: 2015 (Świat), 2015 (Polska)

sobota, 20 grudnia 2014

Książka #338. Filmowy Paryż, aut. Michał Bąk

Gatunek:popularnonaukowe, przewodnik
Wydawca: PWN
Rok wydania: 2014
Redakcja: Krzysztof Gajowiak
ISBN 978-83-7705-651-6
Ilość stron: 320    Format: 145x205 mm 
     Dwie, a nawet i trzy przyjemności w jednym- film, książka i najlepsza podróż wszech czasów. Chyba właśnie z tą myślą każdy kinomaniak zabiera się za lekturę „Filmowy Paryż”, bo w końcu to właśnie to miasto jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez filmowców miejsc. Dlaczego więc tak ciężko było mi przebrnąć przez kolejnych 50 stron tego nietypowego przewodnika? Bynajmniej nie z powodu zdolności pisarskich Michała Bąka.
     Paryż jest jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. To właśnie tam rodzili się najwięksi artyści, to tam dochodziło do wielkich wydarzeń również historycznych. Czy można wyobrazić sobie lepsze miejsce do stworzenia klimatycznych, romantycznych, zachwycających filmów? Twórcy filmowi najwyraźniej nie potrafią, bo to właśnie stolica Francji jest często tłem dla wydarzeń w produkcji. To co na przestrzeni lat robili reżyserzy i producenci, teraz w jednym miejscu, robi to Michał Bąk. Sprawia tym samym, że jego debiutancka książka, którą z prawdziwą chęcią wydało wydawnictwo PWN jest czymś na skraju przewodnika nie tylko po tym zabytkowym mieście, ale również po jego historii i tradycji oraz filmach, których akcja miała szczęście rozgrywać się w tych cudownych okolicach.
     Sam układ książki jest dość oczywisty. Autor dzieli ją na dwie części – Paryż, którego nie ma i Paryż, który pozostał, aby przy pomocy wybranych przez siebie tytułów filmów poprowadzić nas przed dawne i współczesne miasto. Część z tych tytułów jest znana miłośnikom kina, część niestety niekoniecznie, aczkolwiek autor już na samym początku zaznacza, że przed lekturą dobrze byłoby sobie zaserwować seanse wybranych pozycji, co by nie zaspoilerować sobie kluczowych scen ze wspomnianych obrazów. Wszystko miałoby oczywiście sens, gdyby nie fakt, że praca ta bardziej skupia się na historycznych aspektach samego Paryża niż faktycznych odniesień do filmów. Takowych też nie zabraknie, ale zważywszy na tytuł filmu nie są one dominujące. Przykładem jest chociażby traktowanie o „Dzwonniku z Notre Dame”bardziej od strony historii spisanej przez Victora Hugo niżeli tworu Disneya. Autor bardziej skupia się na genezie, na historycznych podwalinach stworzenia danej produkcji a dopiero później umiejscowieniu w niej konkretnych miejsc. To właśnie animacja disneyowska skupiła najwięcej mojej uwagi, bo nie dość, że jest jednym z moich ulubionych tytułów tutaj zaprezentowanych to jeszcze pokazuje całkiem odmieniony Paryż. W książce autor wspomina także i o innych moich ulubieńcach jak „Bękarty wojny”- przy czym rozpisuje się o problemie nazistów, który dotknął także i Francji, czy „Nietykalnych”, aby poruszyć temat biedniejszej, zasypanej blokowiskami części miasta. Przy pomocy różnych tytułów Michał Bąk stara się pokazać Paryż z najrozmaitszych jego stron, nie powinno więc nikogo zdziwić, że wśród wybrańców znalazł się też „Diabeł ubiera się u Prady”, aby przy tej okazji opowiedzieć więcej o stolicy światowej mody. Ta wielorakość poruszanych tematów jest bardzo ciekawa, przynajmniej dla niektórych, bo dla człowieka, który zawsze stronił od wątków historycznych jest to momentami bardzo nużąca lektura, wręcz nie do przebrnięcia.
     Co do samej formuły książki nie można się zbytnio przyczepić, bowiem jak dla mnie wybory tytułów mają swój konkretny cel. Natomiast, w moim przypadku, całkowicie nie sprawdza się forma przypisów. Dość uciążliwym jest szukanie końca podrozdziału, aby przeczytać dopowiedzenie, czy jakiś mały spoiler, czy wyjaśnienia do konkretnego zdania. Natomiast odczytywanie ich zbiorczo również mija się z celem. Z drugiej strony to może nawet i lepiej, że tak spora ilość kartek dzieli nas od wyjaśnienia dlaczego tworzenie „Dzwonnika z Notre Dame 2” jest totalnie nielogiczne z punktu widzenia powieści Hugo. Układ kolumnowy treści też nie do końca należy do najprzyjemniejszych, natomiast niezliczona ilość zdjęć prezentujących wspaniałe paryskie zabytki, możliwość zajrzenia do Luwru, czy pałacu Marii Antoniny, no oczopląsu można dostać, a przy okazji poczuć się, jakby naprawdę było się w tym mieście.
      Nigdy nie sądziłam, że czytanie o filmach może być aż tak męczące. Początkowo „Filmowy Paryż” zapowiadał się czymś na miarę prawdziwego przewodnika, który będę mogła wziąć pod pachę i ruszyć na podbój Paryża, aby znaleźć się w kawiarenkach, w których kawę pijali ulubieni bohaterowie filmów, czy po prostu przejść za śladem Roberta Landona po Luwrze. Innymi słowy, poczuć się jakbym był jednym ze statystów w tych filmach. Nic takiego jednak nie ma miejsca, bo zamiast skupić się na wspaniałościach Paryża zapoznajemy się głównie z jego historią. Osobiście podróże do przeszłości znoszę, a wręcz uwielbiam jedynie pod postacią filmową, podczas gdy wersja czytana działa na mnie jak bardzo dobry środek usypiający. Dlatego lekturę bardziej polecić można miłośnikom sztuki i historii niżeli faktycznym maniakom filmowym.
Ocena: 3/6

piątek, 14 grudnia 2012

Książka #228. 13 po 13. Subiektywny remanent kina, aut. Lech Kurpiewski, Robert Ziębiński



Gatunek: literatura faktu
Rok wydania: 2012 (Polska)
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz
ISBN 978-83-7839-402-0
Ilość stron: 424    Format: 142x202 mm



     Pisać recenzję o recenzjach, to zakrawa o szaleństwo. Jednakże to właśnie z takich krótkich opinii o filmach największej i najmniejszej sławy składa się najnowsza publikacja dwóch krytyków filmowych. Były naczelny miesięcznika „Film”- Lech Kurpiewski, oraz redaktor „Przekroju”, czy „Newsweeka”- Robert Ziębiński biorą na tapetę 169 filmów, które koniecznie powinniśmy obejrzeć, bądź puścić w niepamięć.
     W tym osobliwym leksykonie „13 po 13. Subiektywny remanent kina”znajdziemy wszystko, co zapowiadane jest w tytlu. Autorzy prezentują swoje własne odczucia względem filmów, które w ciągu ostatniego wieku zagościły na ekranach kinowych. Dodatkowo robią to w bardzo ułożony sposób- 13 kategorii po 13 filmów w każdym, ma pomóc w uporządkowaniu i tak już poukładanych myśli.
     Publikacja to nic innego, jak to czym zajmują się współcześni blogerzy- także Ci filmowi. Otóż tak, wyobraźcie sobie, że choć blogów o książkach znajdziecie w sieci setki, to obok nich pojawiają się także Ci pasjonujący się filmami. Być może wyrosną z nich niegdyś redaktorzy naczelni „Filmu”, czy redaktorzy tak wziętych magazynów, jak „Newsweek”. Większość z nich już dorównuje swoim kunsztem tym, którzy zabrali się za stworzenie subiektywnych zestawień filmów na potrzeby tej książki. Póki co, to właśnie ta dwójka poprowadzi nas przez produkcje filmowe. Każdy z „rozdziałów” rozpoczynają oni dyskusją na temat wybranego filmu, najwyraźniej tego, który wzbudził w nich największe emocje w danej kategorii. Dwanaście kolejnych to wymienne opinie tych dwóch osobników, z których dowiemy się, dlaczego „Sucker Punch” uznawany jest za genialne dzieło Zacka Snydera, a także dlaczego Leonardo DiCaprio rolą w „Incepcji” nigdy nie dorówna Jackowi Nicholsonowi w „Lot nad kukułczym gniazdem”. Poczytamy o chaotyczności „Gangów Nowego Jorku”, a także jak wielki dystans ma do siebie Quentin Tarantino budując takie obrazy jak „Bękarty wojny”, czy „Kill Bill”. Najciekawsze jest to, że autorzy w dość mocny sposób obalają ogólnie przyjęte za genialne filmy- „Psychozie”zarzucają naiwność, a „Komornikowi” nijakość. Tam, gdzie inni się zachwycali, oni nie zostawiają suchej nitki, i odwrotnie. Czego przykładem może być polecenie dość przeciętnej „Gry pozorów” a zmieszanie z błotem przebojowego „Love Story”, czy nazwanie „Gothiki” banalną. O gustach się nie dyskutuje, ale niektóre z zestawień mogą nas zaszokować, inne zainteresować, a jeszcze inne doprowadzić do ataku śmiechu. Jak dzieci cieszymy się, gdy nasz gust jest choć trochę zbliżony do krytyków filmowych, ale też trochę irytujemy, gdy są one całkowicie rozbieżne.
     Kurpiewski i Ziębiński są jak najbardziej poprawnymi krytykami. Nie owijają w bawełnę, więc niejednokrotnie ich wypowiedzi wypadają nie tylko komicznie, ale i nawet groteskowo. Zdarza im się nadużywać co niektórych wyrazów, aczkolwiek tym samym kreują swój własny styl, z którego są rozpoznawani. Do tematu podchodzą z dystansem i jest to jak najbardziej ich subiektywna opinia, o czym zdarza im się przypominać. Szkoda tylko, że swoimi rozważaniami próbują narzucić czytelnikowi, a także widzowi pewien tok rozumowania. Po lekturze ich opinii ciężko będzie nie skoncentrować się właśnie na tych elementach, które poruszali. Może to i lepiej, bowiem więcej dostrzeżemy, ale z drugiej strony może zepsuć nam to całe widowisko.
     „13 po 13. Subiektywny remanent kina” to przede wszystkim wprawna lektura dla ambitnego miłośnika kina. Każdy dowie się z niej co ma obejrzeć przed śmiercią, a które romanse wywołają u niego mdłości. Które horrory nas rozśmieszą, a które superprodukcje mogą nas zawieść. Dobre jest to, że Kurpiewski i Ziębiński nie bazują jedynie na klasycznych obrazach, ale także tych, które pojawiły się w ciągu ostatniego półrocza- czego dowodem jest pojawienie się w zestawieniu „Prometeusza”. Napisana w bardzo pomysłowy sposób, ale przede wszystkim z humorem i własnym stylem sprawia, że jest to nie tylko lektura, która odświeży, a także pomoże spojrzeć nam inaczej na widziane przez nas filmy, ale i które dopiero przed nami. Trzeba jednak patrzeć na to z pewnym dystansem, bowiem nie należy zapominać, że ile osób na świecie tyle różnych gustów, więc coś całkowicie subiektywnego zapisane przez tą elokwentną dwójkę, nie powinno być wyznacznikiem naszym osobistych wrażeń i odczuć względem filmów!

Ocena: 4/6

Recenzja dla portalu IRKA.

wtorek, 3 stycznia 2012

Książka #74. Dr House. Oficjalny przewodnik po serialu, aut. Ian Jackman

Tytuł oryginalny: House. The Official Guide to the Hit Medical Drama
Gatunek: przewodnik
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2010
Projekt okładki: Amanda Kain
Projekt książki: Janet M. Evans Fotografie na okładce: NBC Photo
Tłumaczenie: Paweł Laskowicz
ISBN 978-83-7510-615-2
Ilość stron: 324  | Format: 150x225 mm

    Na całym świecie serial „House” zrzesza przed telewizorami ponad 60 milionów widzów. Jakby nie było jest to fenomen na skalę światową. Widzowie zaintrygowani nie tylko głównym bohaterem, ale i zagadkami medycznymi, z którymi przychodzi mu się zmierzyć, wciąż pozostają wierni temu uzależnionemu od Vicodinu i dawania wszystkim w kość lekarzu. Na temat serialowej produkcji powstało już wiele książek, jednakże na ich tle wyróżnia się „Dr House. Oficjalny przewodnik po serialu” autorstwa Iana Jackmana, ponieważ stanowi zbiór, niemalże, całkowitej wiedzy z pierwszych sześciu sezonów serialu. 

    Przewodnik po serialu „House” rozpoczyna się od przedmowy aktora kreującego na małym ekranie postać House’a. W bezpośredni sposób zwraca się on do czytelnika, fana serialu, aby przybliżyć mu nieco swoją historię, a także zalążki tego jak to się stało, że się tam zjawił. Próbuje też przybliżyć o czym będzie trzymana w naszym ręku książka i czego ciekawego możemy się z niej dowiedzieć. Wszystko prezentuje w sposób niezwykle dowcipny, ale też i sarkastyczny, przez co mamy wrażenie, że to sam House przemawia do nas z tych kilku pierwszych stron publikacji. 
    „Dr House. Oficjalny przewodnik po serialu” to podróż autora po umysłach twórców od chwili zrodzenia się pomysłu, przez produkcję, aż po ostateczne rozważanie głównego założenia serialu „Wszyscy kłamią”. Pisarz przybliża nam to jak ciężką pracą jest wymyślenie takiej produkcji, a jeszcze cięższą jej zrealizowanie. Bowiem wszystko powstawało tutaj od podstaw. Główne postaci House’a i jego przyjaciela Wilsona zostały zainspirowane znanymi bohaterami powieści Arthura Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie. Jackman dowiaduje się co łączy Holmesa i Watsona z Housem i Wilsonem- oczywiście poza inicjałami nazwisk. Prawdopodobnie wnikliwy fan serialu już sam dostrzegł podobieństwa. Oprócz takich ciekawostek czytelnik pozna dzięki autorowi pracę całej ekipy, która działa nad serialem „House”. Dowiemy się tutaj jaki system mają jego scenarzyści, między innymi tego, że choć scenariusze pisane są przez wielu twórców to jednak wszystkie muszą zostać zaakceptowane przez twórcę serialu- Davida Shore. A także tego jak ciężką i czasochłonną pracą jest już produkcja. W dalszej kolejności poznamy sekrety castingu, przykładowo, kogo było trudno obsadzić w rolach Katie Jacobs i jak bardzo różnią się ostateczne postacie od pierwotnych założeń. Nie zabraknie również omawiania elementów dotyczących medycyny, czyli samych pomysłów na choroby, a także tego jak powstają zabiegi. Aby wszystko wyglądało bardzo realistycznie nie tylko zatrudniona zostaje ekipa od efektów, ale też i konsultantka medyczna, która z doświadczenia wie, jak co ma wyglądać. Oglądając serial każdy choć raz zastanawiał się, czy opisywane tam choroby kiedykolwiek mogły mieć miejsce. Współdziałający przy serialu lekarz medycyny, David Foster, odpowiada jednoznacznie – „Jeśli to się zdarzyło choć raz, możemy to brać na warsztat(…)”. Dla ekipy pomocne zdaje się przede wszystkim Internet, w którym można odnaleźć wszystko i o wszystkim. Na sam koniec autor zostawia czytelnikowi zapoznanie się z elementami dopełniającymi całości, czyli pracę scenografów, rekwizytorów i specjalistów od efektów specjalnych oraz wizualnych. Dowiadujemy się między innymi, że aktorzy niegdyś korzystali jedynie z jednej strzykawki z chowającą się igłą, poznamy przy tym także jej cenę, a także tego, że szpital akademicki, w którym pracują bohaterowie tak naprawdę nie pojawia się w serialu. Wszystko zbudowane zostało od podstaw, wzorowane jest na prawdziwym szpitalu, choć zaprezentowane w sposób ułatwiający pracę ekipie. Na sam koniec autor prezentuje czytelnikowi filozofię serialu – „Wszyscy kłamią” popierając to elementami scenariusza niektórych odcinków. Gdyby tego było mało w całą tą kompozycję sprawnie wplata charakterystyki głównych bohaterów serialu. Są to kolejno: Cameron, Chase, Foreman, Trzynastka, Taub, Kutner, Cuddy, Wilson i House. Autor stara się w odpowiedni sposób zaprezentować te czołowe postaci sześciu sezonów, dodatkowo wzbogacając ich opisy o wywiady z aktorów, a także ich opinie o kolegach. Dzięki temu czytelnik ma całościowy obraz tego jak kto wygląda, ale też tego co dzieje się w jego psychice.  
    Ian Jackman jest niezwykle zaznajomiony z serialem. Pisząc ten przewodnik co chwilę powołuje się na wydarzenia z konkretnego odcinka, pamiętając jego tytuł. W swojej pracy używa niemalże każdego z nich idealnie wplatając go w swój tok rozumowania i tego co chce przekazać tym czytelnikowi. Szokujące jest to jak wnikliwe są jego opisy, wydawałoby się, że sam siedział obok reżysera podczas kręcenia serialu. Niemalże z pewnością pomocni byli mu właśnie twórcy, którzy chętnie z nim współpracowali podczas tworzenia publikacji „Dr House. Oficjalny przewodnik po serialu”, co potwierdza tak częste umieszczanie ich wypowiedzi czy też wywiadów z nimi. To co zastanawia to z pewnością fakt, że choć przy tworzeniu kart postaci we wszystkich przypadkach autor popiera się wywiadami z odtwórcą roli, która jest omawiana, to w przypadku Kutnera tak się już nie dzieje. Niemalże wszystko skupia się na zagadce, której House’owi nie udaje się rozwiązać. Nie odczytamy wywiadu z Kalem Pennem o Kutnerze, a jedynie wypowiedzi innych na jego temat. Może to być spowodowane sposobem w jaki Penn odszedł z serialu, więc aby nadać swojej pracy realizmu Jackman nie przeprowadzał z nim wywiadu na żaden z tematów. Autor wykazuje się nie tylko sporą wiedzą na poziomie znajomości tworzenia „House’a”, ale przede wszystkim ma dar przekazywania swojej wiedzy. Choć momentami książka jest dość nużąca, to po dalszym zagłębieniu się w nią okazuje się prawdziwą perełką.  
    Oprócz samej treści książka ta to także zbiór ciekawych zdjęć idealnie dopasowanych do wybranego elementu tekstu. Można je podzielić w zasadzie na dwa rodzaje. Bowiem w książce znajdujemy przede wszystkim czarno-białe prace, ale część z nich, mniej więcej w połowie publikacji, to zdjęcia kolorowe. Wszystkie prezentują bądź fragmenty z serialu, bądź pracę twórców. Znajdą się wśród nich zdjęcia rekwizytów i sprzętów, czy też konkretnych pomieszczeń. Bawią tablice z rozpiską co jest, na którym piętrze szpitala, a także zdjęcie tablicy z nazwiskami fundatorów szpitala, co stanowi również ukłon w stronę ekipy tworzącej pilota serialu, bo to właśnie oni na tej tablicy się znajdują. Te wszystkie zdjęcia stanowią idealne uzupełnienie lektury, a całości dopełnia już tylko okładka frontowa, która jest jednocześnie jednym z plakatów promujących serial.  
    Ian Jackman, tworząc „Dr House. Oficjalny przewodnik po serialu” odwalił kawał dobrej roboty. Jego przewodnik jest w zasadzie kompletny. Fan serialu dowie się z niego niemalże wszystkiego o powstawaniu serialu, a także znajdzie potwierdzenie w tym, czego już sam się domyślał w kwestii jego ulubionych postaci. Dodatkowo może jeszcze głębiej wejść w tajemnice swojego ulubionego serialu, bo, nie oszukujmy się, jest tego całkiem sporo. Z zafascynowaniem przyjdzie mu poznawać niektóre szczegóły, przez co książka z pewnością znajdzie się na honorowym miejscu jego biblioteczki.

Ocena: 6/6
 

Przewodnik przeczytałam i zrecenzowałam dzięki serdeczności Wydawnictwa Rebis, a także portalu Sztukater.