Reżyseria: Roman Polański
Scenariusz: Roman Polański, John Brownjohn, Gerard Brach
Na
podstawie: powieści Thomasa Hardy'ego o tytule „Tessa
d'Urberville”
Zdjęcia:
Ghislain Cloquet, Geoffrey Unsworth
Muzyka:
Philippe Sard
Kraj:
Wielka Brytania, Francja
Gatunek:
MelodramatPremiera: październik 1979 (Świat) 29 sierpnia 2013 (Polska na DVD)
Obsada: Nastassja Kinski, Peter Firth, Leigh Lawson, John Collin, Rosemary Martin, Tony Church, Tom Chadbon
Reżyser
znany całemu światu i uznawany za jednego z najwybitniejszych,
jakiego zrodziła polska ziemia. XIX wieczna powieść, której
tragiczny finał inspirowany jest osobistymi doświadczeniami Thomasa
Hardy'ego. W konsekwencji daje to przepiękny film wielokrotnie
nagradzany, w tym Złotym Globem dla najbardziej obiecującej nowej
aktorki Nastassji Kinski. Lubiana zarówno pod literacką postacią,
jak i tą filmową-
„Tess”,
po raz kolejny powraca, aby złamać serca i wskazać na postrzeganie
grzesznej kobiety w konserwatywnym społeczeństwie.
Biedny,
ale wciąż podchmielony woźnica, John Durbeyfield (John
Collins),
podczas powrotu do swojego domu w Merlott i swojej rodziny, dowiaduje
się, że jest prawdziwym potomkiem starego rodu rycerskiego
D'Urberville. Nakazuje swojej córce, Tessie (Nastassja
Kinski),
aby wyjechała do pałacu ich dalekich krewnych i przekonała o
prawdziwości tych wieści. Tam dziewczyna poznaje przystojnego, ale
dużo starszego syna wdowy- Aleca (Leigh
Lawson).
Pracując w pałacu Tessa zostaje przez niego uwiedziona, a po kilku
tygodniach ucieka w swoje rodzinne strony. Kiedy na świat przychodzi
jej dziecko okazuje się być bardzo chore. Po jego śmierci
dziewczyna szuka swojego miejsca i trafia do pracy na jedną z farm.
Tam poznaje przystojnego Angela Clare (Peter
Firth),
który jest całkowicie urzeczony jej osobą. Oboje są bardzo
szczęśliwi, oczywiście do chwili, kiedy mężczyzna poznaje prawdę
o swojej ukochanej.
Film
zaczynający się tak niewinnie, jak „Tess”
nie zapowiada dramatu, który ma się wkrótce rozegrać na ekranach.
Nie mniej, urocza buzia i proste wiejskie życie nie mydlą oczu tym,
którzy zapoznali się z lekturą Thomasa Hardy'ego (nie, żebym ja
miała tę przyjemność). Otoczenie, w którym rozgrywa się akcja,
napawa wewnętrznym spokojem. Dziewczęta mają piękny bal z dość
skromną ilością przedstawicieli płci przeciwnej, ludzie jednoczą
się ze zwierzętami czerpiąc z nich korzyści pod postacią
chociażby mleka, i gdzieś tutaj całkowicie zanika trud pracy w
polu, a także wiejskiego życia. Oczywiście, do chwili, kiedy
dobrze ułożona dziewczyna dotychczas poważana wśród
konserwatywnego społeczeństwa nie popełnia błąd i wdaje się w
romans ze starszym od siebie mężczyzną, w dodatku rodzi dziecko,
które umiera, a które ona sama chrzci i chowa, tym samym
sprzeciwiając się ogólnie panującym zasadom kościoła
katolickiego. Nie jest to aż tak bardzo uwydatnione, aż do chwili,
gdy jej nowopoślubiony mąż się o tym nie dowie. Mąż, syn
pastora, czyli wielce z religią zaznajomiony i świadomie
przestrzegający wszystkich nakładanych przez nią restrykcji. Obraz
Romana Polańskiego daje po twarzy wszystkim tym niekonwencjonalnym
postaciom, które nijak nie chcą wpasować się w sztywne zasady
panujące u ogółu. W tym wszystkim daje się zauważyć piętno
jakie ciąży na młodej dziewczynie, błąd, który rzuca się
cieniem na całe jej życie. Tess, pragnąca jedynie tego, aby ją
kochano, a za to otrzymała jedynie obdarcie z niewinności. Całość
filmu bardzo poruszająca, momentami fascynująca, innym razem
szokująca. Zakończenie dość nieobliczalne, ale w konsekwencji
lepszego trudno się spodziewać.
Bardzo
pięknie wyglądają tutaj kostiumy stworzone przez Anthony'ego
Powella („Hook”),
który za swoją pracę przy „Tess”
uhonorowany został Oscarem. Cudowność jego tworów przejawia się
przede wszystkim w kreacjach Teresy. Sprezentował jej najrozmaitsze
kreacje, z czego wszystkie utrzymane w kolorystyce odpowiedniej do
aktualnie rozgrywanych zdarzeń. Najwięcej emocji wzbudza nie kolor
niewinności, czy żałoby, ale miłości i zbrodni, czyli ta jedna
suknia, w której widzimy kobietę do ostatnich minut filmu. Coś
wspaniałego! Uwadze umknąć nie może również praca duetu
Ghislaina Cloqueta oraz Geoffrey'a Unswortha. Trafnie udało im się
uchwycić niewątpliwy urok mieszkania i pracy na wsi, ale nawet i
lekkość nadmorskich mieścin, czy innych wiktoriańskich uliczek
angielskich miast. Przy tej swoistej wycieczce towarzyszą nam utwory
stworzone przez Philippe Sarde'a, momentami tak bardzo liryczne,
melancholijne, nostalgiczne, że aż trudno jest nie zatracić się w
tych melodiach.
Dzięki
„Tess”
cały świat zobaczył Nastassję Kinksy, dziewczynę, która już w
wieku 16 lat potrafiła zagrać tak trudną rolę. Z pewnością
stanowiła dla niej spore wyzwanie, a najwyraźniej wówczas nie było
w zwyczaju dawać ról nastolatków trzydziestolatkom. I bardzo
dobrze. Niewinność aktorki zdecydowanie miała zbawienny wpływ na
odbiór obrazu, dodała mu świeżości, a także realności.
Zachwyciła, choć być może nie był to jakiś niesamowity kunszt
aktorski. Przy okazji doboru obsady pochwalić można również i
Panów, którzy mieli spory wpływ na bohaterkę, czyli Leigha
Lawsona oraz Petera Firtha. Oboje stanęli na wysokości zadania i
bez przeszkód wcielili się w swoje role. Pierwszy snobistycznego
mężczyznę nie mającego żadnych skrupułów z uwiedzeniem młodej
dziewczyny, a drugi całkowicie zapatrzony w religię, ale też
oddany do ostatniej chwili. Charyzmatyczni, choć tak bardzo różni.
Godne uznania jest to, jak udało się rozgraniczyć te dwa
charaktery.
Swoją
realizacją
„Tess”
Polański wbił się w bardzo pokręcony etap swojego życia.
Oskarżony o gwałt na nieletniej nie mógł trzymać się
określonych ram narzuconych prze powieść, jak chociażby
ulokowania miejsca akcji. Szczęśliwie zdjęcia kręcone we Francji,
a nie w Anglii praktycznie nie wpływają na odbiór filmu, nie
umniejsza to pięknu scenografii i zdjęć. Produkcja ta nie należy
do najłatwiejszych do przetrawienia, prawdopodobnie najlepiej byłoby
przeczytać wpierw książkę, ale z pewnością przyjemnie się na
to patrzy i bez trudu współodczuwa z bohaterką. Jest to jeden z
tych niebanalnych obrazów dających do myślenia, a wypowiadanie
jakiegokolwiek słowa o nich wydaje się być niegodne.
Ocena:
7/10
Film
obejrzałam dzięki dystrybutorowi Kino Świat!
Stary film. Wiele lat temu oglądałem go w kinie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! PS: Zbiegłyśmy się z Polańskim, ale on zasługuje na dobre recenzje :)
OdpowiedzUsuń