NOWOŚCI

czwartek, 26 września 2013

1076. Tess, reż. Roman Polański

Oryginalny tytuł: Tess
Reżyseria: Roman Polański
Scenariusz: Roman Polański, John Brownjohn, Gerard Brach
Na podstawie: powieści Thomasa Hardy'ego o tytule „Tessa d'Urberville”
Zdjęcia: Ghislain Cloquet, Geoffrey Unsworth
Muzyka: Philippe Sard
Kraj: Wielka Brytania, Francja
Gatunek: Melodramat
Premiera: październik 1979 (Świat) 29 sierpnia 2013 (Polska na DVD)
Obsada: Nastassja Kinski, Peter Firth, Leigh Lawson, John Collin, Rosemary Martin, Tony Church, Tom Chadbon

    Reżyser znany całemu światu i uznawany za jednego z najwybitniejszych, jakiego zrodziła polska ziemia. XIX wieczna powieść, której tragiczny finał inspirowany jest osobistymi doświadczeniami Thomasa Hardy'ego. W konsekwencji daje to przepiękny film wielokrotnie nagradzany, w tym Złotym Globem dla najbardziej obiecującej nowej aktorki Nastassji Kinski. Lubiana zarówno pod literacką postacią, jak i tą filmową- „Tess”, po raz kolejny powraca, aby złamać serca i wskazać na postrzeganie grzesznej kobiety w konserwatywnym społeczeństwie.

    Biedny, ale wciąż podchmielony woźnica, John Durbeyfield (John Collins), podczas powrotu do swojego domu w Merlott i swojej rodziny, dowiaduje się, że jest prawdziwym potomkiem starego rodu rycerskiego D'Urberville. Nakazuje swojej córce, Tessie (Nastassja Kinski), aby wyjechała do pałacu ich dalekich krewnych i przekonała o prawdziwości tych wieści. Tam dziewczyna poznaje przystojnego, ale dużo starszego syna wdowy- Aleca (Leigh Lawson). Pracując w pałacu Tessa zostaje przez niego uwiedziona, a po kilku tygodniach ucieka w swoje rodzinne strony. Kiedy na świat przychodzi jej dziecko okazuje się być bardzo chore. Po jego śmierci dziewczyna szuka swojego miejsca i trafia do pracy na jedną z farm. Tam poznaje przystojnego Angela Clare (Peter Firth), który jest całkowicie urzeczony jej osobą. Oboje są bardzo szczęśliwi, oczywiście do chwili, kiedy mężczyzna poznaje prawdę o swojej ukochanej.
    Film zaczynający się tak niewinnie, jak „Tess” nie zapowiada dramatu, który ma się wkrótce rozegrać na ekranach. Nie mniej, urocza buzia i proste wiejskie życie nie mydlą oczu tym, którzy zapoznali się z lekturą Thomasa Hardy'ego (nie, żebym ja miała tę przyjemność). Otoczenie, w którym rozgrywa się akcja, napawa wewnętrznym spokojem. Dziewczęta mają piękny bal z dość skromną ilością przedstawicieli płci przeciwnej, ludzie jednoczą się ze zwierzętami czerpiąc z nich korzyści pod postacią chociażby mleka, i gdzieś tutaj całkowicie zanika trud pracy w polu, a także wiejskiego życia. Oczywiście, do chwili, kiedy dobrze ułożona dziewczyna dotychczas poważana wśród konserwatywnego społeczeństwa nie popełnia błąd i wdaje się w romans ze starszym od siebie mężczyzną, w dodatku rodzi dziecko, które umiera, a które ona sama chrzci i chowa, tym samym sprzeciwiając się ogólnie panującym zasadom kościoła katolickiego. Nie jest to aż tak bardzo uwydatnione, aż do chwili, gdy jej nowopoślubiony mąż się o tym nie dowie. Mąż, syn pastora, czyli wielce z religią zaznajomiony i świadomie przestrzegający wszystkich nakładanych przez nią restrykcji. Obraz Romana Polańskiego daje po twarzy wszystkim tym niekonwencjonalnym postaciom, które nijak nie chcą wpasować się w sztywne zasady panujące u ogółu. W tym wszystkim daje się zauważyć piętno jakie ciąży na młodej dziewczynie, błąd, który rzuca się cieniem na całe jej życie. Tess, pragnąca jedynie tego, aby ją kochano, a za to otrzymała jedynie obdarcie z niewinności. Całość filmu bardzo poruszająca, momentami fascynująca, innym razem szokująca. Zakończenie dość nieobliczalne, ale w konsekwencji lepszego trudno się spodziewać.
    Bardzo pięknie wyglądają tutaj kostiumy stworzone przez Anthony'ego Powella („Hook”), który za swoją pracę przy „Tess” uhonorowany został Oscarem. Cudowność jego tworów przejawia się przede wszystkim w kreacjach Teresy. Sprezentował jej najrozmaitsze kreacje, z czego wszystkie utrzymane w kolorystyce odpowiedniej do aktualnie rozgrywanych zdarzeń. Najwięcej emocji wzbudza nie kolor niewinności, czy żałoby, ale miłości i zbrodni, czyli ta jedna suknia, w której widzimy kobietę do ostatnich minut filmu. Coś wspaniałego! Uwadze umknąć nie może również praca duetu Ghislaina Cloqueta oraz Geoffrey'a Unswortha. Trafnie udało im się uchwycić niewątpliwy urok mieszkania i pracy na wsi, ale nawet i lekkość nadmorskich mieścin, czy innych wiktoriańskich uliczek angielskich miast. Przy tej swoistej wycieczce towarzyszą nam utwory stworzone przez Philippe Sarde'a, momentami tak bardzo liryczne, melancholijne, nostalgiczne, że aż trudno jest nie zatracić się w tych melodiach.
    Dzięki „Tess” cały świat zobaczył Nastassję Kinksy, dziewczynę, która już w wieku 16 lat potrafiła zagrać tak trudną rolę. Z pewnością stanowiła dla niej spore wyzwanie, a najwyraźniej wówczas nie było w zwyczaju dawać ról nastolatków trzydziestolatkom. I bardzo dobrze. Niewinność aktorki zdecydowanie miała zbawienny wpływ na odbiór obrazu, dodała mu świeżości, a także realności. Zachwyciła, choć być może nie był to jakiś niesamowity kunszt aktorski. Przy okazji doboru obsady pochwalić można również i Panów, którzy mieli spory wpływ na bohaterkę, czyli Leigha Lawsona oraz Petera Firtha. Oboje stanęli na wysokości zadania i bez przeszkód wcielili się w swoje role. Pierwszy snobistycznego mężczyznę nie mającego żadnych skrupułów z uwiedzeniem młodej dziewczyny, a drugi całkowicie zapatrzony w religię, ale też oddany do ostatniej chwili. Charyzmatyczni, choć tak bardzo różni. Godne uznania jest to, jak udało się rozgraniczyć te dwa charaktery.
    Swoją realizacją „Tess” Polański wbił się w bardzo pokręcony etap swojego życia. Oskarżony o gwałt na nieletniej nie mógł trzymać się określonych ram narzuconych prze powieść, jak chociażby ulokowania miejsca akcji. Szczęśliwie zdjęcia kręcone we Francji, a nie w Anglii praktycznie nie wpływają na odbiór filmu, nie umniejsza to pięknu scenografii i zdjęć. Produkcja ta nie należy do najłatwiejszych do przetrawienia, prawdopodobnie najlepiej byłoby przeczytać wpierw książkę, ale z pewnością przyjemnie się na to patrzy i bez trudu współodczuwa z bohaterką. Jest to jeden z tych niebanalnych obrazów dających do myślenia, a wypowiadanie jakiegokolwiek słowa o nich wydaje się być niegodne.

Ocena: 7/10

Film obejrzałam dzięki dystrybutorowi Kino Świat!

2 komentarze :

  1. Stary film. Wiele lat temu oglądałem go w kinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny! PS: Zbiegłyśmy się z Polańskim, ale on zasługuje na dobre recenzje :)

    OdpowiedzUsuń