NOWOŚCI

piątek, 20 lipca 2012

962. Wyścig z czasem, reż. Andrew Niccol

Oryginalny tytuł: In Time
Reżyseria: Andrew Niccol
Scenariusz: Andrew Niccol
Zdjęcia: Roger Deakins
Muzyka: Craig Armstrong
Kraj: USA
Gatunek: Sci-Fi, Thriller
Premiera: 26 października 2011 (Świat) 02 grudnia 2011 (Polska)
Obsada: Justin Timberlake, Amanda Seyfried, Cillian Murphy, Vincent Kartheiser, Olivia Wilde, Alex Pettyfer, Johnny Galecki, Matt Bomer, Collins Pennie, Toby Hemingway i inni

     Czy czasem wydaje Ci się, że masz za mało czasu? Marzysz, aby doba wydłużyła się o kolejne godziny? Narzekasz na stan w kraju i rosnące ceny wszystkiego? A co, gdyby jedyną walutą obsługiwaną na całym świecie był ludzki czas? Z pewnością w obliczu współczesnego kryzysu, nie pożylibyśmy długo. Podobną ponurą wizję prezentuje niezwykle spostrzegawczy i interesujący reżyser pochodzący z Nowej Zelandii- Andrew Niccol, twórca takich hitów jak „Truman Show”, czy „Pan życia i śmierci”. W swoim najnowszym filmie o tytule „Wyścig z czasem”, prezentuje widzowi świat, w którym żadne z nas nie chciałoby żyć.
     W świecie przyszłości jedynym pieniądzem jest czas, który pozostaje człowiekowi do końca życia. Czasem życia płaci się za wszystko, a także zarabia się pod postacią czasu. Biedniejsi ludzie mieszkający w gettcie żyją z dnia na dzień, a rosnące ceny wszystkich produktów i usług powodują, że każdego dnia ginie kilkaset osób. Inaczej sytuacja wygląda w New Greenwich, gdzie najbogatsi mogą żyć wiecznie. Pewnego wieczoru, Will Salas (Justin Timberlake), pochodzący z getta, ratuje przez złodziejami czasu mieszkańca New Greenwich. Ten zmęczony swoim długim życiem w ramach wdzięczności oddaje mu pozostały czas- ponad 100 lat. Kiedy następnego wieczoru na skutek braku czasu ginie matka Salasa (Olivia Wilde) ten postanawia zemścić się na mieszkańcach New Greenwich zabierając im wszystko co posiadają. W ten sposób poznaje on przepiękną córkę bankiera- Sylvię (Amanda Seyfried), którą postanawia porwać. Tym samym ściąga sobie na głowę strażników czasu pod dowództwem Reymonda (Cillian Murphy). Kiedy ojciec nie chce zapłacić okupu za dziewczynę, Will i Sylvia postanawiają okradać banki i rozdawać czas najbardziej potrzebującym.
     Kiedy oglądamy film „In Time”, nie trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby podobny wątek pojawił się we współczesnym świecie, to niestety zbyt długo byśmy nie pożyli. Zupełnie podobna sytuacja pojawia się kiedy wkraczamy do Getta zaprezentowanego przez Andrew Niccola. Trzeba przyznać, że wizja świata przyszłości jest niezwykle przerażająca. Bogaci ludzie żyją w nieskończoność, a biedni umierają nie osiągając nawet 30 ludzkich lat. Wizja przygnębiająca i jak najbardziej odzwierciedlająca tragizm dzisiejszego świata. Jeszcze bardziej uświadamia nam wysokość cen, które przychodzi nam płacić za najbardziej podstawowe potrzebny. Jednakże nie należy zapominać, że czas biegnie swoim torem i nie dość, że płacimy o usługi i produkty to w dodatku każda kolejna minuta przybliża nas do śmierci. W tym świecie pojawiają się także złodzieje, zupełnie tak jak w normalnym życiu złodzieje pieniędzy. Aczkolwiek jeżeli ktoś obrabuje Cię z kasy na ulicy masz szansę to przeżyć- jeżeli złodziej nie jest zbyt psychopatyczny. Jeżeli w świecie z „Wyścigu z czasem” zostaniesz pozbawiony całej waluty to niestety... umierasz! 
Gdyby tego było mało trudno jest się ukryć ze swoim dorobkiem, bowiem twórcy postanowili wytatuować pozostały czas na naszym przedramieniu. W dodatku tatuaż ten świeci! Wobec czego potencjalny złodziejaszek bez problemu dowie się ile masz na koncie i jak najszybciej Cię tego pozbawić. Sytuacja ta wzbudza niebywałe uczucia w widzu. Nie jest to tylko przerażenie, ale też i zrozumienie. Kiedy przenosimy się do świata bogaczy, trudno jest opanować szok. Ludzie żyjący po tysiące, miliony lat? Rzecz nie do pomyślenia, ale wobec koncepcji zaprezentowanej przez Niccola jest to całkiem normalne. I znowu mamy tutaj porównanie do bogaczy, tego typu bogaczy, którzy trzymają tylko dla siebie, a nie dzielą się z innymi, biednymi, tymi, którzy umierają na ulicach z głodu. Tymi, którzy aż błagają o pomoc. Oni pozostają obojętni, bo bezpieczniej jest trzymać w sejfie taki milion lat w zanadrzu. Taki stan rzeczy może mieć także swoje zalety. Ludzie szanują swoje życie i cieszą się każdą chwilą. Bogaci trwonią wszystko jak leci, nie martwiąc się jutrem. Idealnym tego przykładem jest przyjaciel Salasa- Borel, którego Will obdarowuje częścią otrzymanego czasu. To idealnie trafia w mentalność niektórych ludzi, a jednocześnie trudno jest powstrzymać łzy cisnące się do oczu.
     Nad moralnym przesłaniem tej produkcji rozprawiać można bardzo wiele, jednakże jakby nie było film „In Time” to przede wszystkim thriller, który teoretycznie powinien też ocierać się o kino akcji. Jednakowoż takowej jest tutaj bardzo niewiele. Przeczytałam raz stwierdzenie, że akcja nie potrafi się rozkręcić. Wydawało mi się, że to niemożliwe, ale teraz rozumiem co autor tego zdania miał na myśli. Kiedy nabiera ona tempa w pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, czasem przez zwykły przypadek zostaje wstrzymana. W pewnym momencie zaczyna to już irytować, aczkolwiek wynagrodzić sobie można te straty napadami na bank. Nie jest to, niestety, aż tak bardzo porywające jak można by oczekiwać. Nie jest to też tak efektowne, jak można się spodziewać. Jedynym intrygującym elementem są świecące tatuaże, a także ich funkcjonalność.
     Z czasem walczą naprawdę same młode i mniej młode gwiazdy. Justin Timberlake chyba już na poważnie odsunął się od muzyki, aby poświęcić się karierze aktorskiej. Daleko mu do Roberta De Niro, ale całkiem nie najgorzej sobie radzi- chociaż ostatnią sceną z matką w ogóle nie przekonuje do swojego żalu. Na ekranie towarzyszy mu przede wszystkim młoda i urocza Amanda Seyfried, która występowała już chyba w każdym gatunku filmowym. Jako Sylvia nie fascynuje. Nie wykazuje żadnych większych emocji, wydaje się, że miotła ma w sobie więcej pasji niż ona. Jednakże kiedy spojrzymy na Cilliana Murphy'ego widzimy dokładnie ten sam problem. Czy ktoś im wsadził kijki w tyłki? A może za dużo botoksu zaoferowano ich twarzom? Bo nawet Murphy niewiele potrafi zdziałać. Oczywiście, trzeba brać na to pewien margines bezpieczeństwa, bo być może taką kreację miał właśnie stworzyć. Największym zaskoczeniem okazał się być Alex Pettyfer. W końcu zerwał z wizerunkiem młodego i słodkiego chłopaczka i w końcu stał się mężczyzną. I to w dodatku nie byle jakim, ale takim, który wywoła rumieniec na twarzy każdej kobiety.
     „Wyścig z czasem” to naprawdę ciekawa produkcja, która skłoni do myślenia każdego widza. Porusza bardzo wiele istotnych problemów, które nikomu nie są obce, bo albo ich doświadczamy, albo dostrzegamy w dzisiejszym świecie. Szkoda tylko, że przesłanie, a także ogólna koncepcja to jedyna zaleta tej produkcji. Niestety, akcja za bardzo się wlecze, a kiedy już mamy nadzieję na jakimś konkretny rozwój to szybko studzi się nasze zafascynowanie. Filmu nie ratują także młodzi gniewni, a jedyną zaletą może być w tym zakresie zaangażowanie do produkcji Pettyfera, któremu w nowej odsłonie daleko do dzieciaczka z filmu „Stormbreaker”. Niestety, „In Time” trochę zawodzi, ale czy po tym seansie ktokolwiek będzie śmiał znów stwierdzić, że nie ma na coś czasu?

9 komentarzy :

  1. Oglądałem i szczerze nie spodziewałem się tak fajnego filmu. Według mnie scenariusz i sam pomysł jest wręcz świetny, gorzej z wykonaniem, chociaż i tak jest nawet dobre :)
    PS A Justin Timberlake lepiej niech śpiewa, bo to mu lepiej wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś, ciekawy pomysł - owszem, mądre przesłanie - oczywiście, ale to trochę za mało aby określić film mianem dobrego. Szkoda, że w filmie zawarte jest więcej patosu, mniej akcji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a mi się film podobał:D

    OdpowiedzUsuń
  4. W mojej ocenie całkiem ciekawy film. MOże inaczej, temat naprawdę arcyciekawy ale już realizacji sporo zabrakło. Akcja, jak celnie zauważyłaś czasem się wlecze i trochę za mało emocji w tym filmie. Niemniej zaskoczył mnie on jednak jakością. Największe obawy miałem do Justina i przeżyłem miłe rozczarowanie. Nie tylko mnie nie irytował ale i w pewnym stopniu przekonywał grą. "Wyścig z czasem" to film z niewykorzystanym potencjałem. Twoja recenzja jest przyjemna w odbiorze i co bardzo ważne trafna. Ale tutaj to już rzecz gustu ;)
    Dwayne

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie porwał mnie, aczkolwiek oglądało się go naprawdę nieźle. Nie spodziewałem się niczego wybitnego i tak też było w rzeczywistości, ale też film niczym szczególnym nie irytował. Ot, dobra rozrywka, którą ogląda sie z przyjemnością, ale jakoś nie pozostaje w pamięci na długo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam jakiś czas temu. Taki tam lajtowy, bez większego zachwytu, ale fajnie się oglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądąłam i w zupełności się z Tobą zgadzam;) kiedy wydawało mi się, że akcja zaraz ruszy z impetem do przodu nagle coś ją hamowało... takie tam filmidło z przystojniakiem i ładną laleczką:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, czy celowo, czy nie, ale opowiedziałaś całą fabułę filmu:) Bzitko tak spojlerować:)

    Oglądałam jakiś czas temu, nawet nie recenzowałam, bo mi ręce opadły, jak można tak zniszczyć scenariusz i nie wykorzystać potencjału historii. Pomysł na opowieść świetny, realizacja i obsada - dramatyczna. Zresztą sama zobacz, jakie refleksje dominują u Ciebie - idea przewyższa film:) No nie wyszło im, kurczę, szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam ten film :)
    Świetny!
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń