NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 11 września. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 11 września. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 grudnia 2011

836. Twój na zawsze, reż. Allen Coulter

Oryginalny tytuł: Remember Me
Reżyseria: Allen Coulter
Scenariusz: Will Fetters
Zdjęcia: Johnathan Freeman
Muzyka: Marcelo Zarvos
Kraj: USA 
Gatunek: Melodramat
Premiera światowa: 01 marca 2010 
Premiera polska: 19 marca 2010 
Obsada: Robert Pattinson, 
Emillie de Ravin, Pierce Brosnan, Chris Cooper, Lena Olin, Chris McKiney, Morgan Turner, Peyton List, Tate Ellington


     Powszechnie wiadomo, że dzięki serialom telewizyjnym wielu aktorów jest w stanie zrobić światową karierę, jeżeli podejmą właściwie decyzje we właściwych chwilach. W większości przypadków ich kariera kończy się na występie na telewizyjnych ekranach. Podobna sytuacja odnosi się także do twórców tych seriali, których przykładem jest Allen Coulter. To właśnie on stworzył takie telewizyjne hity, jak „Z archiwum X”, „Sex w wielkim mieście”, czy też z nowszych - „Rzym”. W 2006 po raz pierwszy postanowił stworzyć film fabularny „Hollywoodland”, który przeminął bez większego echa. 4 lata później nadał życie scenariuszowi Jenny Lumet i Willa Fettersa, i tak powstał film „Twój na zawsze”.
     Tyler Hawkins (Robert Pattinson) jest młodym chłopakiem, który nie radzi sobie po stracie swojego starszego brata. Za jego śmierć obwinia ojca – Charlesa (Pierce Brosnan), co powoduje, że żyje z nim w napiętych stosunkach. Podczas kolejnej imprezy w jednym z nowojorskich barów dochodzi do bójki, w wyniku, której Tyler wraz ze swoim współlokatorem – Aidanem (Tate Ellington), trafiają do aresztu zamknięci przez funkcjonariusza Neila Craiga (Chris Cooper). Kiedy ojciec Tyler wyciąga ich tej samej nocy młodzi obmyślają plan zemsty na policjancie. Szybko nadarza się okazja, gdy dowiadują się, że jego córka – Ally (Emillie de Ravin), studiuje razem z nimi. Tyler chce uwieść dziewczynę, nie spodziewając się, że sam zakocha się po uszy. Nie wie jednak, że Ally także boryka się z demonami z przeszłości.

poniedziałek, 29 listopada 2010

247. World Trade Center, reż. Oliver Stone

Reżyseria: Oliver Stone
Scenariusz: Andrea Berloff
Zdjęcia: Seamus McGarvey
Muzyka: Craig Armstrong
Kraj: USA
Gatunek: Dramat
Premiera światowa: 09 sierpnia 2006
Premiera polska: 06 października 2006
Obsada: Nicholas Cage, Maria Bello, Michael Peńa, Maggie Gyllenhaal, Jay Hernandez


    Gdy 11 września 2001 roku dwa samoloty uderzyły w dwie bliźniacze wieże World Trade Center do akcji ratunkowej ruszyły setki strażaków, ratowników i policjantów. Jednymi z nich był sierżant John McLoughlin i Will Jimeno z Port Authority Police Department. Gdy wraz z pozostałymi policjantami, którzy zgłosili się na ochotnika, czyli Dominick Pezzulo, Chris Amoroso i Antonio Rodrigues, weszli do pierwszej wieży World Trade Center nie spodziewali się, że za kilka minut gigantyczny wieżowiec runie im na głowę. Pod gruzami przeżyli tylko McLoughlin i Jimeno, których uratowano dzięki sprawnej akcji ratowniczej.
Plusy:
-    historia. Wszystkie filmy, które oparte są o jakieś wydarzenia, które wpłynęły na cały świat zawsze poruszają. Trudno, żeby się tak nie działo, gdy ginie kilka tysięcy ludzi prawie w jednej chwili. Historia 11 września jakoś szczególnie mną wstrząsnęła, dlatego też filmy o tej tematyce trafiają prosto w moje serce.
-    wszystkie filmy zawsze skupiały się na pasażerach lotu 93, tzn. większość, lub ogólnie na całym wydarzeniu. Ten film jest inny, bo pokazuje tragedię WTC od strony ratowników. Dla mnie było to szczególnie wstrząsające.
-    zdjęcia. Pamiętam jak w tamtych dniach, czyli już po 11 września, w telewizji wciąż pokazywane były coraz to nowsze zdjęcia z chwili uderzenia. Pamiętam, że wszyscy wtedy uważali, że wygląda to jak kolejny amerykański film, a była to niestety prawda. W tym filmie również zostało wykorzystanych wiele takich zdjęć. Między innymi jak ludzie wyskakiwali przez okna, jak nad Mahnattanem unosiły się kłęby dymu i później jak już nie pozostało nic z bliźniaczych wież WTC.
-    niezwykle podobały mi się różne strony tej tragedii. Gdy McLoughlin i Jimeno byli uwięzieni pod gruzami i ich własne rozmyślania i gdy pokazywane było życie ich rodzin w tym czasie. Takie rzeczy najbardziej mną wstrząsają, bo w sumie nie reaguję na to jak coś złego się stanie tylko na to jak reagują na to inni. Tak wiem dziwna jestem, ale nic na to nie poradzę. Popłakałam się parę razy jak widziałam w jakim stanie jest Allison Jimeno i jak bardzo to przeżywa wszystko, co jest oczywiście zrozumiałe. W pewnym sensie utożsamiamy się z postaciami, tzn. ja tak miałam, od razu zaczęłam myśleć co by było gdyby...
-    zakończenie. Na samym końcu zostało zapisane, że zobaczyliśmy wiele zła tego dnia, ale musimy także dostrzec dobro, o którym tylu zapomina. Chodzi tutaj głównie o to, że niezwykłe jest to jak jeden człowiek stara się pomóc drugiemu w nieszczęściu. Ratownicy, którzy narażając własne życie, wchodząc pod gruzy, ratowali Jimeno i McLoughlina. Lub gdy rodziny ofiar łączą się razem w smutku, a jednocześnie pocieszają się wzajemnie. Jednak przykre jest to, że dopiero w takich tragicznych chwilach dostrzegamy w sobie ten ludzki pierwiastek. Też miałam taką sytuację, gdy zmarła 15-letnia siostra mojego kolegi z klasy z gimnazjum i jednocześnie z podstawówki. I wtedy... cała nasza klasa, tzn. większość, złożyła się na wieniec i wszyscy razem poszliśmy na ten pogrzeb. Przykre było to, że tylko w takiej tragicznej sytuacji potrafiliśmy się zgrać i spotkać.
Minusy:
-    film momentami strasznie się dłużył i myślałam, że usnę, ale jakoś wytrwałam.
Ulubiona scena:
-    gdy Jimeno i McLoughlin zostali wyciągnięci,
Moja opinia:
    Mam mieszane uczucia względem tego filmu. Uważam, że można było go zrobić lepiej i więcej włożyć w to serca, ale i tak nie jest najgorszy.

 

piątek, 26 listopada 2010

192. Lot 93, reż. Paul Greengrass

 Oryginalny tytuł: United 93
Reżyseria: Paul Greengrass
Scenariusz: Paul Greengrass
Zdjęcia: Barry Ackroyd
Muzyka: John Powell
Kraj: USA, Wielka Brytania, Francja
Gatunek: Dramat, Historyczny
Premiera światowa: 28 kwietnia 2006
Premiera polska: 01 września 2006
Obsada: Corey Johnson, Christian Clemenson, April Telek, Trish Gates, David Alan Basche. Polly Adams, Cheyenne Jackson

    11 września 2001 roku zostały porwane 4 samoloty. Dwa z nich uderzyły w bliźniacze wieże World Trade Center, znajdujących się w dzielnicy Manhattan w Nowym Jorku. Kolejny uderzył w Pentagon. Czwartym samolotem jest samolot linii United 93, który również został uprowadzony, ale dzięki odwadze pasażerów nigdy nie dotarł do celu, którym prawdopodobnie miał być Biały Dom.
    Film powstał na podstawie wydarzeń z 11 września 2001 roku, kiedy cały świat wstrzymał oddech widząc dym unoszący się z World Trade Center. Pamiętam, że do mojej mamy zadzwonił wtedy wujek i kazał jej włączyć TV. Tak jak każdy myślałam, że to był jakiś film. Gdy jednak zorientowałam się, że to dzieje się naprawdę nie mogłam oderwać wzroku od telewizora. Wciąż zastanawiało mnie ilu ludzi jeszcze znajdą żywych i ile w ogóle zginęło. To były straszne wydarzenia i wtedy gdy tylko o tym myślałam to zbierało mi się na płacz.
    Pewnie dlatego właśnie spodziewałam się czegoś lepszego po tym filmie. Myślałam, że ukarzą cały dramatyzm tej sytuacji, rozpacz, przerażenie, no nie wiem jakiekolwiek uczucia. To co zobaczyłam w tym filmie po prostu mnie przerosło. W końcu film ma tytuł Lot 93 więc musi dotyczyć bezpośrednio tego co się działo na tym samolocie, a tutaj tylko migawki i dopiero pod koniec dopiero coś tam się działo. Półtorej godziny filmu to jest totalny chaos. W ogóle nic z tego nie rozumiałam. Było to takie przeskakiwanie z jednej wieży lotów do innej. Totalny chaos, nie wiedziałam co, gdzie i jak. Poza tym tutaj obserwują jakiś samolot, za chwile obserwują inny, potem tamten pierwszy im znika, potem znowu się pojawia. Rozumiem, że tak było naprawdę, ale można było to przedstawić w bardziej uporządkowany sposób, a nie, żeby widz taki jak ja, czyli taki nie znający się na lotnictwie zastanawiał się pół filmu o co chodzi. Dopiero ostatnie 30 minut było dla mnie sensowne i taki powinien być cały film, a nie tylko urywek. Ja rozumiem, że oni to robią tylko na podstawie zapisów i rozmów telefonicznych, ale na pewno było tego więcej, a nie tylko jakieś strzępy. Zresztą wiele można było się domyśleć i tak już potem oczywiście było, gdy większa część pasażerów zainterweniowała. Film mnie osobiście w ogóle nie wzruszył, nie wczułam się i to pewnie dlatego. Oglądałam dokument o locie 93 i powiem wam, że tam naprawdę płakałam, bo to było naprawdę poruszające, te relacje rodzin i wogóle, tutaj też mogli przecież coś takiego zrobić, tzn. chodzi mi o to, że jak dzwonili do swoich rodzin to mogli też z tym jakieś tło wytworzyć, bo jak dla mnie to tutaj nic nie było poruszającego, smutne, bo wydarzenia tamtych dni są przygnębiające, ale nie poruszające tak bardzo jak powinny być. Jeżeli ktoś chce zobaczyć lepszy film od tego, a też dotyczący Lotu 93 i wydarzeń z 11 września to niech obejrzy sobie owy dokument, którego tytułu już nie pamiętam... hmm.. jak znajdę to najwyżej was poinformuję.
Możecie mnie potępiać za to co napisałam, ale takie jest moje zdanie. Ja jestem osobą bardzo wrażliwą więc powinnam ryczeć na tym filmie jak dziecko, ale niestety nic takiego miejsca nie miało. Film to tylko i wyłącznie suche fakty bez żadnych emocji.
    Tylko proszę niech mi nikt tutaj nie pisze, że nie mam szacunku do tamtej tragedii i do ofiar, bo o to chodzi, że mam i to nawet duży szacunek, ale uważam, że można było zrobić lepszy film.
    Mocną stroną tego filmu są napisy na końcu, tzn. te wyjaśnienia. Szokujące i najbardziej wzruszające ku pamięci ofiar ataku z 11 września 2001 roku.
    Tragedia wstrząsnęła całym światem, ale film nie wstrząsnął mną.
    Co do aktorów to nie spotkamy tutaj żadnej gwiazdy filmowej, jedyną znaną mi twarzą była postać jednego z pasażerów, gdyż aktor go grający występował w Mumii. Nie była to też zbyt znacząca rola, ale utrzymał się on najdłużej przy życiu z Amerykanów, którzy zbezcześcili sarkofag Imhotepa. Mówię o Coreyu Johnsonie.
    Podsumowując film w ogóle mi się nie podobał, był strasznie chaotyczny i w ogóle nie poruszający, ale ze względu na wydarzenia tamtych dni wypadałoby, żeby każdy go obejrzał.