Tytuł oryginalny: Warm Bodies
Ocena: 3/6
Seria: Ciepłe ciała #1
Gatunek: fantastyka, romans
Wydawca: Replika
Rok wydania: 2010 (Świat), 2011 (Polska)
Tłumaczenie: Martyna Plisenko
ISBN 978-83-7674-134-5
Ilość stron: 308 Format: 130x200 mm
Tego jeszcze nie było. Gdyby połączyć ze sobą dwa popularne rodzaje literatury, które uwielbiane są przez dzisiejszą młodzież, gdyby wątki romansu paranormalnego powiązać z opowieścią postapokaliptyczną, wyszedł by z tego twór, taki właśnie jak „Ciepłe ciała” autorstwa Isaaca Mariona. Ten debiut literacki to oczywiste ułagodzenie wizerunku zombie, aczkolwiek romans z takowym osobnikiem okazuje się być nie tylko straszliwie obrzydliwy, ale i zbawienny dla losu świata.
Na świat spadła straszliwa epidemia, choroba, która zamieniła większość ludzkości w chodzących nieumarłych. Jednym z nim jest R niepamiętający swojego życia za życia, a pomieszkujący na opuszczonym lotnisku wraz z jemu podobnymi. Podczas jednego z ataków ludzi pożywia się mózgiem młodego chłopaka imieniem Perry, a jego wspomnienia uderzają w R z ogromną siłą. Chwilę później objawia mu się Julie, ukochana jego ofiary, a szczątki pamięci są na tyle duże, aby umarły poczuł do niej ogromne emocje. R ratuje Julie przed atakiem innych zombie i oferuje schronienie w swoim domu. Dziewczyna szybko się do niego przekonuje, a wkrótce zauważają, że ich relacje zaczynają mieć zbawienny wpływ nie tylko na samego R, ale również jego pobratymców.
Isaac Marion wybija się pomiędzy współczesną literaturą młodzieżową, dając nurt zupełnie nowemu gatunkowi- romans zombie. Pamiętacie jak w paranormalach najważniejszymi wątkami były miłość wampira/wilkołaka/anioła/demona do śmiertelniczki? Okazuje się, że może być coś jeszcze bardziej obrzydliwego- miłość zombie. Wyobrażacie sobie pocałunki z truposzem? Okropność! To niczym całowanie mumii Imhotepa. Jednakże ciężko mówić tutaj o takowym wysoce rozwiniętym romansem. Pojawiają się emocje, pojawiają się porywy namiętności, ale okazuje się, że wszystko to wynika z pewnego straszliwego czynu. Ponadto może mieć to zbawienny wpływ na umarłych, w których znów zacznie tlić się życie? Co za absurd. A jednak w świecie „Warm Bodies” nie jest to takie nieprawdopodobne. Poza tym, tytuł ma znamiona tradycyjnego romansu, bo oboje chcą, ale niczym Romeo i Julia pochodzą z dwóch różnych światów pozostających ze sobą w niezgodzie. Dochodzi więc do głosu swoista walka o tolerancję, a tym samym ze stereotypami. Trudno jednak stwierdzić, że przełamywanie dotychczasowego poglądu na temat zombiaków jest dobre. Wiadome jest, że po tym jak wampiry przestały pić z ludzi, demony zaprzestały opętań i przybrały ludzką postać, a wilkołaki kontrolują swoją chęć rozszarpania ludzi na strzępy, także i chodzący umarli musieli przejść na dietę. Nie jest to jednak do końca tak oczywiste, bo mowa tu zaledwie o jednostce, ale zmiany, które się tu dokonują są dość kontrowersyjne i nie do końca przekonujące. Bo choć miłość Belli i Edwarda, czy też Nory i Patcha były nad wyraz porywające i ujmujące, tak Julie i R nie ponawiają tego sukcesu.
Zapomnijcie tutaj o jakimkolwiek napięciu. Lektura jest w zdecydowanej większości przegadana i momentami mocno nuży. O dziwo, Isaac Marion, z pewnym dystansem podchodzi do samej postaci zombiaka i przez to nie brak tu humoru. Dialogi nie są zbytnio porywające, a momentami mocno patetyczne, ale to nic nie szkodzi. Najważniejsze, że szybko się czyta, przez co można dość drastycznie skrócić swoje męki. Nawet takie postaci jak R, czy Julie nie do końca ratują ten tytuł. Bowiem pierwszoplanowi bohaterowie nie są zbyt wysoce rozbudowane, a przez to nie mamy do końca możliwości ich poznania. Choć z drugiej strony prowadzenie narracji pierwszoosobowej, gdzie całość widzimy z punktu widzenia zombie daje bardzo spore możliwości. W jego głowie rozwija się ciekawa walka, przez co czytelnik doświadcza wszelkich rozterek, które rozlegają się wewnątrz podobnego bohatera. Przecież każdy chciałby wiedzieć o czym myśli truposz, kiedy szama sobie swoją ofiarę. A może jednak i nie? Trąci to obrzydliwością.
„Ciepłe ciała” to lektura inna od wszystkich, a jednak niekiedy dość do innych podobna. Romans jakich wiele, ale tym razem w okrutnym świecie rządzonym przez zombie niczym w „Resident Evil”. Poleje się krew, zjedzone zostaną ludzkie mózgi, a serca znów zaczną bić. Dość ciekawa powieść, nawet i wciągająca, choć ze słabymi charakterami. Nie jest to wymagająca historia, bardziej pewnego rodzaju rozrywka na jeden, góra dwa wieczory. Nie ma się jednak co dziwić, że jeszcze w marcu tego roku zobaczymy ją na ekranie.
Ocena: 3/6
Kupiłam tę książkę ze względu n film, więc na razie nie będę się zniechęcać ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta książka to swoisty pastisz wszystkich paranormali, przynajmniej ja ją tak odebrałam i absolutnie nie traktowałam wątku miłosnego poważnie. Mnie się "Ciepłe ciała" bardzo podobały, maja w sobie coś innego. Miło wspominam tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńMam książkę na półce :) Mimo dość niskiej oceny i tak ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta książka to swoisty pastisz wszystkich paranormali, przynajmniej ja ją tak odebrałam i absolutnie nie traktowałam wątku miłosnego poważnie. Mnie się "Ciepłe ciała" bardzo podobały, maja w sobie coś innego. Miło wspominam tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńNie. Jakoś nie mogę się przemóc do tej książki. Zombie mnie wcaaale nie interesują, a trailer ekranizacji mnie tak odstraszył, że nie zamierzam tykać jej nawet kijem. Pfe :D
OdpowiedzUsuńKsiążka już od dłuższego czasu leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej i jakoś doczekać się nie może. Niestety, zombie to najmniej ulubione nadprzyrodzone kreatury z wszystkich, więc z dużym sceptycyzmem podchodzę do "Ciepłych ciał". A ponoć w tym roku ma pojawić się ekranizacja :O
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój ból. Zanim ja się za nią zabrałam też trochę minęło czasu, ale ostatecznie właśnie szybko zbliżająca się premiera ekranizacji zmotywowała mnie do lektury. Za zombiakami też nie przepadam, ale dzięki The Walking Dead i Resident Evil zaczynam się do nich przekonywać.
UsuńTego się spodziewałam. Ja również nie przepadam za Zombie, a książkę chcę tylko poznać z powodu filmu, chociaż też nie oczekuję czegoś super. :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam zombie :) Poluję na dobrą książkę o podobnej tematyce i mam na celowniku "Feed". Co do Ciepłych ciał, nie jestem pewna, czy mam ochotę na książkę, ale zwiastun do filmu wydawał mi się pocieszny i może nie będzie to ambitne kino. Wygląda mi raczej na ocieploną wersję Zmierzchu, co nie zmienia faktu, że mam ochotę obejrzec ekranizację.
OdpowiedzUsuńA po ksiażkę z ciekawości pewnie kiedyś sięgnę;)
Wiesz, kiedyś jak nas wydawnictwa zasypywały tym paranormal shitem, to stwierdziliśmy, że jeszcze tylko zakochanego zombie nam brakuje. I któregoś pięknego dnia układam sobie książki na swoim dziale, a tu co? "Ciepłe ciała". I mi wszystko opadło ;] Ponad moje siły ta książka ;]
OdpowiedzUsuńjeszcze mumii nie było :D w sensie.. w literaturze :) ale spoko, myślę, że i ten czas nadejdzie :)
UsuńAga ja Cię błagam, Ty nie kuś losu takimi pomysłami :D:D:D
UsuńJeszcze pamiętam, że w toku dyskusji padło stwierdzenie, że skoro Edward świeci w słońcu to zakochany zombie powinien śmierdzieć w słońcu. To tak na marginesie xD
no nie wiem... śmierdzenie na słońcu to żadna nowość dla zombiaka, który i tak śmierdzi. poza tym, co w tym takiego pociągającego? no chyba, że ktoś lubi zapaszek rozkładającego się seksownego ciałka :D:D:D
UsuńDobra Aguś, uspokój się i nie podsuwaj mojej wyobraźni takich obrazków bo mi się słabo zrobi :D
UsuńA świecenie w słońcu to niby jest pociągające?:P
na pewno bardziej niż śmierdzenie :P
UsuńNo co racja, to racja :D
UsuńJak dla mnie, książka nawet fajna, ale rzeczywiście szału niema :P
OdpowiedzUsuńPomimo niskiej oceny po książkę mam ochotę sięgnąć;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać i przerwałam, chyba z powrotem do niej powrócę za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńJa szczerze zakochałam się w 'Ciepłych ciałach'. Może to banalny romans, ale kiedyś znienawidzeni i siejący strach zombie, dzięki tej książce nabrali nowego, lepszego wyrazu. Dla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuń