NOWOŚCI

środa, 14 marca 2012

920. Rytuał, reż. Mikael Håfström

Oryginalny tytuł: The Rite
Reżyseria: Mikael Håfström
Scenariusz: Michael Petroni
Na podstawie: książki Matt Baglio "Obrzęd"
Zdjęcia: Ben Davis
Muzyka: Alex Heffes
Kraj: USA, Węgry
Gatunek: Horror, Dramat
Premiera światowa: 26 stycznia 2011
Premiera polska: 01 kwietnia 2011
Obsada: Anthony Hopkins, Colin O'Donoghue, Alice Braga, Ciarán Hinds, Toby Jones, Rutger Hauer, Maria Grazia Cucinotta i inni 

    Egzorcyzmy. Tematyka budząca kontrowersje wśród ludzi. Coś do czego nie przyznaje się Kościół. Pomimo tego wciąż powstają książki i filmy dotyczące egzorcyzmów, a w sieci pojawiają się kolejne donosy o zjawiskach opętania na całym świecie. Zazwyczaj uwaga ludzi skupia się na samych egzorcyzmach i osobach, które one dotykają. Rzadko kiedy ważna jest postać egzorcysty. Innym tropem poszedł dziennikarz Matt Baglio, który w książce „Obrzęd” skupił się na współczesnych egzorcystach, a jego historia została zbudowana na prawdziwych wydarzeniach. Publikacja ta stała się inspiracją dla Michaela Petroni („Królowa potępionych”, „Possession”), który stworzył scenariusz dla filmu „Rytuał”. Reżyserii podjął się Mikael Håfström („1408”, „Wykolejony”), który do jednej z ról zaangażował gwiazdę kina Anthony’ego Hopkinsa.
     Michael Kovak (Colin O’Donoghue) jest młodym mężczyzną, który wstępuje do seminarium, aby uciec z rodzinnych stron. Po czterech latach chce jednak zrezygnować z kapłaństwa nie czując do tego powołania. Innego zdania jest jego przełożony, ojciec Matthew (Toby Jones), który widzi w nim potencjał. Z tego też powodu wysyła go do Watykanu na dwumiesięczny kurs dla egzorcystów prowadzony przez ojca Xaviera (Ciaran Hinds). Jednakże Michael podchodzi dość sceptycznie do zajęć przez niego prowadzonych, tak samo jak i w ogóle do tematyki egzorcyzmów, traktując to jako niezwykłą chorobę psychiczną. Aby Michael nabrał wiary ojciec Xavier poleca mu swojego starego przyjaciela, ojca Lucasa (Anthony Hopkins), który od wielu lat zajmuje się egzorcyzmami i aktualnie pracuje nad ciężkim przypadkiem opętania nastoletniej ciężarnej Rosarii (Marta Gastini).
     Które horrory są najbardziej przerażające? Te o duchach i egzorcyzmach. Wrażenia spotęguje także wiadomość, że fabuła oparta jest na wydarzeniach prawdziwych. Jednakże bardzo często zdarza się, że jedynie drobinka z całego filmu wydarzyła się naprawdę. Bazą może być albo postać, albo urywek wydarzenia, na którym zbudowana jest cała akcja filmu, czego przykładem jest choćby „Teksańska masakra piłą mechaniczną”. Jak jest w przypadku „Rytuału”? Na pewno istniał młody mężczyzna, tak naprawdę Gary Thomas, który znalazł się na rozstaju dróg między kapłaństwem a zwyczajnym życiem. Na pewno spotkał się z przypadkami opętania i do dziś dzień się tym zajmuje. To co wydarzyło się w filmie w międzyczasie niekoniecznie musiało mieć miejsce naprawdę. Bohater produkcji, tak jak i jego pierwowzór, nie wierzyli w Diabła. Jest to dość dziwaczna sytuacja, bo przecież jeżeli wierzyć w Boga musisz też wierzyć w jego przeciwieństwo- Diabła. Wiadome jest bowiem, że istnieje zarówno dobro, jak i zło, jednakże Michael nie uważał, aby zło w człowieku wynikało od działania Szatana. 
W filmie dochodzi do osobistych wędrówek seminarzysty. Poznajemy elementy jego przeszłości, które wpłynęły na to kim teraz jest. Miłość i śmierć jego matki, czy też niechęć ze strony ojca. Pomimo wielu wydarzeń, jak chociażby błogosławieństwo umierającej, Michael nadal chciał zrezygnować ze swojego powołania. Wyruszył więc do Rzymu, do Watykanu, gdzie uczestniczył w kursie na egzorcystę. Powodem tego była chęć wprowadzenia do każdej parafii egzorcysty, a to ze względu na rosnącą ilość opętań. Film daje widzowi także przykłady na to jak rozpoznać opętanie, jak rozróżnić je od zaawansowanej choroby psychicznej, co przewija się przez większą część filmu, ostatecznie wprowadzając oglądającego w błąd. Widzimy przerażające objawy opętania- wywijanie kończyn, mówienie różnymi językami, czy też… wypluwanie gwoździ. Autentyczne okropności, które w zasadzie przewijają się w każdym filmie o egzorcyzmach, a tutaj zostają wzbogacone o efekty specjalne. Okrucieństwo- to także jeden z charakterystycznych objawień opętania. Wszystko to widzimy nie tylko poprzez obserwację bohaterów filmu, ale także na zdjęciach podczas zajęć. Tak na marginesie– Watykan jest po prostu przepiękny!
     Tworzenie filmów o egzorcyzmach nie mogłoby się obyć bez użycia technik audiowizualnych, które nie tylko wzbudzą grozę w widzu, ale też w jakiś sposób zrobią na nim wrażenie estetyczne. Tutaj efektów nie było aż tak wiele, większość ze straszliwości, którym się przyglądamy zawdzięczać można jedynie rewelacyjnej grze aktorskiej, nie mniej części z nich nie dałoby się osiągnąć bez cudów techniki. Przykładem jest oczywiście zmiana twarzy podczas opętania, co widać przy egzorcyzmach jednego z bohaterów filmu. Dzięki temu widz jest jeszcze bardziej przerażony. Mroczny klimat tej historii odzwierciedlony został przez operatorów. Kierownik zdjęć, Ben Davis („Gwiezdny pył”, „Kick-Ass”), już wcześniej zapoznał się z Budapesztem i Rzymem, gdzie kręcone były zdjęcia. Dzięki temu bardzo dobrze orientował się w tym co robił, a to sprawiło, że jego praca odniosła zamierzony efekt, czyli potęgowała uczucie grozy. Wspaniale jest patrzeć na te nieoświetlone uliczki Rzymu, a wyposażenie wnętrz także robi spore wrażenie. Każdy szczegół idealnie pasuje. Całości dopełniała wspaniała muzyka skomponowana przez Alexa Heffesa („Dziewczyna w czerwonej pelerynie”), która potęgowała napięcie i w jednym z kluczowych momentów widz przeżywa prawdziwe katharsis.
     Do filmu zaangażowani zostali aktorzy, którzy światu są bardzo znani, mniej znani i w ogóle nieznani. Do pierwszej grupy z pewnością zalicza się kultowa już postać Anthony’ego Hopkinsa, który w roli ojca Lucasa wypadł rewelacyjnie. Jednakże momentami odnosiło się wrażenie, że w ogóle nie czuje swojej postaci, gdyż jego spojrzenie nie przejawiało jakichkolwiek uczuć. Nie mniej miło było patrzeć jak staruszek radzi sobie w takiej roli. Do drugiej części obsady należy przede wszystkim Ciaran Hinds w roli ojca Xaviera, który pojawia się dość sporadycznie, nie mniej jego gra aktorska za specjalnie nie denerwuje. To samo dotyczy Alice Bragi, którą kinomaniacy kojarzyć mogą z takich produkcji jak „Miasto ślepców”, czy „Predators”. Najmniej znany w całym filmie jest oczywiście Colin O’Donoghue, który na swoim koncie ma zdecydowanie za mało ról, jak na taki talent. Jako początkujący egzorcysta spisał się rewelacyjnie. Chociaż nie trudno stwierdzić, że najłatwiejszym sposobem na popisanie się aktorstwem byłoby zagranie osoby opętanej. Taka też rola Rosarii trafiła się Marcie Gastini. Włoszka ta była niezwykłą postacią, rewelacyjnie zagraną. Gastini zagrała opętaną z przekonaniem, była tak dobra, że nie trudno było uwierzyć, że naprawdę jest opętana.
     Nigdy nie przepadałam za filmami o egzorcyzmach, bo wzbudzają we mnie największą grozę ze wszystkich filmów, jakie tylko można by obejrzeć. „Rytuał” wcale nie jest inny. Człowiekowi włos się jeży, kiedy tylko przychodzi mu oglądać te opętania. Makabryczne i co najmniej niemożliwe rzeczy się tu rozgrywają. Dobrze, że produkcja ta nie jest jednostajna w swojej grozie. Co jakiś czas następuje rozproszenie przynudnawymi dialogami i powrotami do przeszłości. Ma to jednak swój plus, bowiem okazuje się, że nie chodzi tutaj jedynie o opętania, ale też, a może nawet przede wszystkim o ludzi i o ich wiarę. Produkcja bardzo ciekawa, przez większość czasu przerażająca, innym razem wzruszająca, ale i piękna w swoim wykonaniu.

2 komentarze :

  1. Nie jestem zbytnią entuzjastką horrorów, ale czasem się przełamię. Mój problem z Hopkinsem jest taki, że jego obecność nie jest gwarancją dobrego filmu.
    Z drugiej strony widzę na zdjęciu Toby'ego Jonesa i Ciarana Hindsa, więc pokusa działa.

    Mam sceptyczny stosunek do egzorcyzmów i opętań przez siły nieczyste. Mnie bardziej przeraża horror, który może się urzeczywistnić ("Piła", "Hostel"), a nie duszki i wampiry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja o dziwo mam odwrotnie. sama nie wiem dlaczego. bardziej mnie przerażają "duchowe" historie niżeli sadystyczne obrzydlistwa typu Piła. Choć Piłę jeszcze jakoś zdzierżę, ale z Hostelem wciąż mam przed oczami przecięte ścięgna- mam uraz do zajęć ze stepem na fitnesie od tamtej pory :P

      Usuń