Reżyseria: Ivan Reitman
Scenariusz: Elizabeth Meriwether
Zdjęcia: Rogier Stoffers
Muzyka: John Debney
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 21 stycznia 2011
Premiera polska: 18 marca 2011
Obsada: Natalie Portman, Ashton Kutcher, Kevin Kline, Cary Elwes, Greta Gerwig, Lake Bell, Olivia Thirlby, Ludacris, Jake M. Johnson i inni
Wiele
dorosłych osób ma pewne obawy przed ustatkowaniem się. Spowodowane
jest to niekiedy brakiem dojrzałości ze strony takiej osoby, która
chętnie jeszcze wyszalałaby się na wszelkie sposoby. Bardzo często
zdarzają się sytuacje, że młodzi ludzie spotykają się ze sobą
na niezobowiązujący seks. Taka forma spędzania ze sobą czasu
często wymaga określenia całego szeregu warunków, którego
przykładem jest niemożność zakochania się w drugiej osobie, bądź
też zakończenie takiego związku zaraz po pierwszych przejawach
narodzin potężnego uczucia. Reżyser słowackiego pochodzenia –
Ivan Reitman, twórca takich przebojowych komedii jak
„Junior”,
czy „Gliniarz
w przedszkolu”,
zrealizował film, w którym analizie poddaje jeden z tego typu
niezobowiązujących związków, a nadaje mu tytuł „No
Strings Attached”,
co dla polskich dystrybutorów znaczy nie mniej, nie więcej jak „Sex
Story”.
Bohaterem
filmu jest młody mężczyzna imieniem Adam (Ashton
Kutcher),
który żyje w cieniu swojego ojca (Kevin
Kline),
znanej gwiazdy przebojowego serialu sprzed lat. Od kiedy jest
nastolatkiem co jakiś czas w jego życiu pojawia się
niespodziewanie ta sama dziewczyna- Emma (Natalie
Portman),
która nie potrafi zatrzymać przy sobie mężczyzny na dłużej.
Teraz Adam pracuje na planie serialu dla młodzieży, natomiast Emma
została lekarzem. Kiedy Adam dowiaduje się, że jego ojciec
związał się z jego byłą dziewczyną, wpada depresje i szuka
dziewczyny na jedną noc. Budzi się w mieszkaniu Emmy i jej
przyjaciół z pracy. Oboje postanawiają spotykać się na
niezobowiązujący seks. Młodzi bardzo dobrze się ze sobą bawią
do czasu, kiedy pojawiają się pierwsze zazdrości, a na horyzoncie
pojawia się miłość.
Pomysł,
który stał się podstawą dla powstania filmu „Sex
Story”,
nie jest wcale taki zły. Oczywiście odnaleźć tutaj można banały
rządzące naszym życiem, przez co jest to całkowicie przewidywalna
historia. Wszystko to ma jednak swoje podstawy w codziennym naszym
życiu, gdyż wielokrotnie doświadczamy lub stajemy się świadkami
zawiązania tego typu paktu, gdzie dwie osoby spotykają się ze sobą
niezobowiązująco. Tylko totalnie wyzuty z uczuć człowiek nie
potrafiłby takiego związku bez zobowiązań przekształcić w coś
więcej. Zazwyczaj jednak kończy się to związkiem, od tak, po
prostu. Film „Sex
Story” rozpoczyna
się dość niepozornie. Widz poznaje wspólną przeszłość Adama i
Emma, w której nie ma może zbyt wielu wspólnych chwil, ale jednak
wytworzyła się pewna więź między bohaterami.
Zarówno to, jak i
późniejsze wydarzenia mają zabarwienie humorystyczne. Pomijamy
szalone imprezy studenckie, czy też bardzo wulgarne żarty oraz
dialogi wypowiadane przez bohaterów. Wszystko odbywa się tutaj bez
ogródek, co z jednej strony jest dobre, bo przecież jest to film
dla dorosłych. Nie mniej takie bezpośrednie, ale też i komiczne
zwroty przypominają nam o innym filmie z Ashtonem Kutcherem –
„Amerykańskie
ciacho”,
które naprawdę ciężko jest wspominać. W filmie nie brakuje
jednakże romantycznych uniesień, bo kiedy po tych seksualnych
wycieczkach bohaterowie na chwilę przystają, robi się uroczo. Do
głosu dochodzi romantyzm z prawdziwego zdarzenia w szczególności,
że na horyzoncie pojawiają się Walentynki. Drobne gesty ze strony
Adama zawładnęłyby sercem każdej kobiety. Jak to zwykle bywa w
komediach romantycznych tego typu przychodzi też czas na swoistą
dramaturgię, która tutaj objawia się dziecinnym wykręcaniem się
od miłości, choć tak bardzo się tęskni, choć tak często się
myśli. Paranoja. Nie mniej typowe dla zwyczajowych związków także
w rzeczywistości. Czy film niesie za sobą jakiekolwiek przesłanie?
Trudno stwierdzić. Być może gdzieś tam się zawieruszyło przy
natłoku tych wszystkich uczuć i dramatyzmu.
Część
uroku filmu kryje się w pięknych zdjęciach. Rogier Stoffers („John
Q”, „Niepokój”)
nie najgorzej radzi sobie z kamerą. Ma gorsze i lepsze chwile jak
każdy. Nie mniej fascynują miejsca, w których kręcone są zdjęcia
do filmu. Z pewnością na uwagę zasługują niektóre budynki i
place, które wręcz fascynują swoim wyglądem, przykładowo miejsce
z latarniami, do którego Adam zabiera Emmę. Całości wrażenia
dopełnia muzyka, której łagodne rytmy skomponowane przez Johna
Debneya idealnie pasują do sytuacji podkreślając ich charakter.
W
dwóch najważniejszych rolach w filmie zobaczymy dwie zupełnie
różne od siebie gwiazdy kina. Ashton Kutcher, który uznawany jest
za jednego z najzabawniejszych aktorów w Hollywood, a także za
jednego z najprzystojniejszych całkiem nieźle sobie tutaj radzi.
Powstrzymuje swoją głupawą mimikę, przez co sprawia wrażenie
doroślejszego, a to zdecydowanie lepiej wpływa na odbiór filmu.
Mnie, niestety, nadal do siebie nie przekonuje. Drugą część
równania stanowi zawsze piękna i delikatna Natalie Portman, która
próbowała wykrzesać w sobie więcej emocji i udało jej się to.
Razem z Kutcherem tworzy całkiem zgraną parę i nawet do siebie
pasują. Poza nimi w filmie zobaczymy także Kevina Kline’a, który
gra chyba najgorszą z możliwych ról. Poprzez jego poczynania od
razu traci się do niego sympatię. Zaskakujące jest pojawienie się
w obsadzie Ludacrisa. Co prawda jest to tylko epizodyczny występ,
ale nie trudno jest go zauważyć. Ponadto w jednej z ról żeńskich
pojawia się Lake Bell, którą filmowi maniacy kojarzyć mogą z
filmów „Nawiedzona
narzeczona”,
czy też „To
skomplikowane”. Niestety,
jej występ w tym filmie wypada gorzej niż źle, więc lepiej byłoby
wyciąć wszystkie fragmenty, w których się ją prezentuje.
„Sex
Story”
to nie jest film wysokich lotów. Spodziewałam się czegoś
całkowicie innego. Humor był zdecydowanie zbyt przesadzony, a
dialogi zbyt wulgarne i zbyt dobitne. Drażni trochę Kutcher, a
Portman wydaje się mieć problem z niektórymi scenami. Na szczęście
cały film ratuje romantyzm, nastrojowe zdjęcia i muzyka. Fabuła
także jest niczego sobie chociaż już na początku widz wie czego
spodziewać się na końcu seansu. Nie mniej film ogląda się
przyjemnie, jest idealną propozycją na wspólny wieczór we dwoje.
Film z gatunku komedii romantycznej, o przewidywalność więc nie trudno. Osobiście polubiłem to kino, bynajmniej nie jest to kolejna historyjka o miłości szkolnej brzyduli do super sportowca. Osobiście jednak lubię Kutchera, więc wcale mi w tym filmie nie przeszkadzał.
OdpowiedzUsuń