NOWOŚCI

wtorek, 3 stycznia 2012

Książka #73. Osaczona, aut. P.C. Cast, Kristin Cast

 Tytuł oryginalny: Hunted
Cykl: Dom Nocy #5
Gatunek: fantasy młodzieżowe
Wydawca: Książnica
Rok wydania oryginału: 2009 (USA), 2010 (Polska)
Koncepcja okładki: Michael Storrings  Fotografia na okładce: Inga Ivanova
Tłumaczenie: Iwona Michałkowska-Gabrych
ISBN 978-83-245-7896-2
Ilość stron: 400  | Format: 130x205 mm
    Seria „Dom Nocy” ma tak wielu fanów wśród nastolatków, że nie poprzestają oni jedynie na lekturze. Zainspirowani historią Zoey Redbird tworzą własne prace, a także filmiki, którymi dzielą się z cały światem. Jest to ogromny fenomen na miarę zjawiska Harry’ego Pottera. Fani nie chcą rozstać się z młodymi wampirzymi adeptami dlatego też wciąż zasypują mailami autorki powieści – P.C. Cast i Kristin Cast, aby kontynuowały tą niezwykle magiczną serię. Z tego też powodu powstał kolejny, piąty już tom o tytule „Osaczona”, w której bohaterowie mierzą się z kolejnymi zagrożeniami.
    Świat spowiły ciemności, kiedy w Domu Nocy na oczach jego uczniów do życia powrócił upadły anioł Kalona. Wraz z jego przybyciem adepci i wampiry podzieliły się na dwie części, jedna z nich została w szkole, a druga zeszła do podziemi. Pod ziemię zeszła także Zoey Redbird, która za pomocą swoich niezwykłych mocy, pomogła swoim przyjaciołom uciec z terenu Domu Nocy. Teraz skrywają się w kanałach wraz z czerwonymi adeptami próbując wymyślić jak uratować świat przez mrokiem Kalony. Niestety, kiedy Zoey zostaje ranna przez Kruka Prześmiewcę, z winy swojego byłego ludzkiego chłopaka Heatha, zmuszona jest powrócić do szkoły, aby powrócić do pełni zdrowia. 
    Jedno trzeba przyznać autorkom, nie brakuje im pomysłów na kontynuowanie tego co rozpoczęły pierwszą powieścią. Kiedy w „Nieposkromionej” nawiązywały do czirokeskich wierzeń, w „Osaczonej” wznawiają to co przytoczyły w powieści poprzedniej, jednakże trudno oprzeć się wrażeniu, że sam temat spychany jest na dalszy plan. Rozpoczęty temat Kalony jest kontynuowany w nowej powieści, aczkolwiek nie odkrywa się przed czytelnikiem żadnych rewelacji. Nie ma nic innego co mogłoby rozbudować trochę te wątek, gdyż w zasadzie większości dowiadujemy się z „Nieposkromionej”. Z tego też powodu tematem przewodnim „Osaczonej” jest obmyślanie planu na wyzbycie się Kalony z tego świata, a sposób, żeby tego dokonać będzie wiązał się ponownie z czirokeską legendą. Jednakże, fabuła nie skupia się tylko na tym wątku, ponieważ najważniejsze pozostają osobiste dramaty Zoey, a dokładnie jej problemy sercowe z facetami. Ponownie staje przed dylematem- Heath czy Erik. Na domiar złego powraca jeszcze Stark. Dziewczyna nie może się opędzić od chłopaków, co już zaczyna być trochę męczące, a można stwierdzić nawet, że irytujące. W końcu są ważniejsze rzeczy. Choćby nawet diametralne zmiany w złośliwej Afrodycie, która być może spotkała miłość swojego życia, czy dziwne tajemnice, które trzyma Stevie Rae. Nie należy zapominać o nawiązaniach do religii katolickiej pod postacią siostry benedyktynki- Mary Angeli, i porównywaniu matki Maryjnej do bogini Nyks. Jednakże powieść zaczyna być schematyczna. W każdej przecież musi pojawić się wątek z tworzeniem kręgu- choć w „Osaczonej” zostaje to bardziej rozbudowane w klasztorze o pradawne moce, zawsze muszą pojawiać się jakieś złe moce, z którymi przyjdzie walczyć Zoey i jej ekipie, no i przede wszystkim te rozterki sercowe. Czytelnik ostatecznie czeka na jakieś wielkie fajerwerki w każdym z tematów, żeby autorki w końcu poszły o krok dalej, ale nie. One wciąż trzymają się sprawdzonych sposób, zamiast trochę zaryzykować i dać powieści pójść naprzód.  
    Jak wszystkie tomy „Domu Nocy” także i ten jest spisany w pierwszej osobie, gdzie narratorem jest zasadniczo sama Zoey. Ona stanowi źródło wszystkich wydarzeń rozgrywających się w powieści, więc ten sposób prezentacji narracji nie dziwi. Jednakże po kilku tomach zaczynają razić pewne rzeczy, których, być może, nie dostrzegaliśmy wcześniej. Są to przede wszystkim straszne dialogi. Niektóre z tekstów są tak bezmyślne, naciągane i infantylne, że aż denerwujące. Bardzo drażnią frazy przyzywające moc żywiołów. Same rozważania na temat sercowych dylematów Zoey też nie należą do najinteligentniejszych. Z jednej strony bardzo to drażni, ale z drugiej może jest to odpowiedni sposób, aby skomunikować się z młodym czytelnikiem. W końcu, dzięki córce P.C. Cast – Kristin, autorki mogły posługiwać się młodzieżowy slangiem, który nie znalazły racji bytu w ambitniejszych pozycjach, a tutaj sprawia, że powieść staje się przystępniejsza dla czytelnika. Nie mniej, wydaje się, jakby te zwroty stosowane były w tekście na siłę, niekiedy wychodzi to bardzo nienaturalnie. Autorki stosują również bardzo niekonwencjonalne porównania, na które nikt z nas by nie wpadł. To w jakiś sposób urozmaica trochę czytaną treść.   
    Można by pokusić się o rozszyfrowanie tytułu „Osaczona”, który w oryginalnej wersji brzmi „Hunted”. W pewien sposób jest to dobre tłumaczenie, choć nie dosłowne. W końcu Pani Iwona Michałkowska-Gabrych musiała postarać się o kontynuację także w kwestii tytułów. Zarówno polski i oryginalny tytułu mają zdecydowane odniesienie do fabuły, bowiem bohaterka ścigana jest przez Kruki, które chcą doprowadzić ją do Kolony widzącym w niej swoją pradawną ukochaną. Dlatego nie ma zaskoczenia, że osoba tłumacząca tekst wybrała akurat ten zwrot. 
    To co zdecydowanie przykuwa uwagę czytelnika do powieści, to standardowo, jest oprawa. Okładka z czarnym tłem, ponownie oprawiona w wypukłe wywijasy mogące symbolizować część tatuażu Zoey. Na frontowej okładce ponownie ujrzymy zdjęcie przepięknej ciemnowłosej wytatuowanej dziewczyny z czerwonym piórem we włosach symbolizującym ciągłą obecności czirokeskich legend w tej serii powieści. Okładka fascynuje swoim pięknem i licznymi odniesieniami do fabuły, choć o tym drugim czytelnik przekonuje się dopiero po lekturze. 
    Zagłębiając się w kolejne teksty z serii „Dom Nocy” zauważyć można pewną tendencję spadkową. Pierwsza powieść była ciekawa, bo było to coś nowego, choć nawiązującego do innych filmów, czy książek z zakresu wampiryzmu. „Osaczona” udowadnia, że choć autorki wciąż mają prawdziwe chęci, aby zadowalać swoich wiernych fanów to jednak wychodzi im to coraz gorzej. Co prawda, wciąż zasypują nas pomysłami, ale niektóre z nich nie wynagradzają pewnych elementów, które stanowią dla czytelnika prawdziwą udrękę. Tym razem powieść nie wzrusza, ale wprowadza w bojowy nastrój, a momentami zdaje się porażać. Z pewnością jest to lektura, która nie każdego zadowoli. Dla wymagających będzie jedną z wielu, a dla fanów kolejnym przystankiem w oczekiwaniu na wielki finał historii.

Ocena: 4/6 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A., a także portalowi Sztukater, który mi ją udostępnił.

Prześlij komentarz