Oryginalny tytuł: Shrek Forever After
Seria: Shrek #4
Seria: Shrek #4
Reżyseria: Mike Mitchell
Scenariusz: Josh KlausnerZdjęcia: Yong Duk Jhun
Muzyka: Harry Gregson-Williams
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Komedia, Familijny
Premiera światowa: 21 kwietnia 2010
Premiera polska: 09 lipca 2010
Obsada: Cameron Diaz, Mike Meyers, Eddie Murphy, Antonio Banderas, Walt Dohrn, Julie Andrews, John Cleese, Jane Lynch, Lake Bell
Dubbing polski: Agnieszka Kunikowska, Zbigniew Zamachowski, Jerzy Stuhr, Wojciech Malajkat, Cezary Pazura, Małgorzata Zajączkowska, Jan Kulczycki
Prawie 10 lat temu na ekrany światowych kin zawitała historia o zielonym ogrze o wielkim sercu. Od tamtej pory film doczekał się kilku kontynuacji, a także historii przybocznych. Wokół niego rozrosło się całkiem spore imperium shrekowe, co jest efektem wzmożonej miłości najmłodszych widzów. Jednakże wszystko co dobre szybko się kończy, tak więc twórcom skończyły się pomysły na wspaniałe i jednocześnie zagmatwane życie Shreka, i tak, dzięki nowemu reżyserowi – Mike`owi Mitchellowi, w 2010 roku na ekrany kin wszedł ostatni film z serii „Shrek Forever”, który to ukazuje co by się stało ze znaną światu historią, gdyby nie pojawił się w niej kochany ogr.
Życie Shreka (Mike Meyers, Zbigniew Zamachowski) uległo całkowitej zmianie kiedy uwolnił z wieży swoją ukochaną żonę – księżniczkę Fionę (Cameron Diaz, Agnieszka Kunikowska). Teraz mają razem trójkę wspaniałych dzieci, a także przyjaciół, którzy też mają już dzieci. Ich życie przebiega spokojnie, bez większych rozrywek. Jednakże podczas urodzin trójki swoich pociech Shrek dochodzi do wniosku, że ma dość takiego życia kiedy to już nikt nie boi się przerażającego ogra. Zawiera on umowę z karłem imieniem Rumpelstiltskin (Walt Dohrn, Cezary Pazura), żeby podarował mu jeden dzień z życia ogra. W zamian za to Rumpel zabiera mu jeden dzień z jego dzieciństwa. Marzenie Shreka się spełnia, jednakże ma ono także swoje złe strony, gdyż okazuje się, że Rumpel sprawił, że Shrek nigdy się nie urodził i czar ten będzie miał wieczny skutek. Jedynym ratunkiem dla Shreka jest pocałunek prawdziwej miłości, który złamie czar. Oczywistym wyborem staje się jego ukochana Fiona, z tą różnicą, że w alternatywnej rzeczywistości jest walecznym ogrem zupełnie nie znającym Shreka.
Film oceniać można na dwa różne sposoby. Pierwszym z nich jest uznanie go za film całkowicie odrębny od pozostałych, a drugim rozważanie go w aspektach kolejnego sequela. W zależności od tego z jakiego punktu widzenia zaczniemy go postrzegać możemy wystawić mu dwie zupełnie różne oceny. Bowiem jako film niezależny wypada całkiem słabo. Historia okazuje się być głupia i całkowicie przewidywalna. Z drugiej zaś strony jako kontynuacja okazuje się genialną metodą na zamknięcie całej shrekowej sagi. Przecież nie ma rewelacyjniejszego sposobu na to wszystko niż spojrzenie z dystansu na całą historię i ujrzenie jej na nowo poprzez usunięcie głównego bohatera.
Zobaczymy wówczas co się dzieje z piękną Fioną, której Shrek nie ocalił z wieży. Będziemy świadkami tego jak Osioł zostaje niewolnikiem czarownic, kiedy to podczas swojej ucieczki nie spotyka Shreka, który go ratuje. Ujrzymy również na własne oczy jaki okropny los spotka Kota w butach, który nie spotkawszy Shreka i nie przeżywszy z nim niezapomnianych przygód zdecydowanie stracił na wyglądzie. No i najważniejsze… co się stanie kiedy to rudowłosy karzeł przejmie dowodzenie nad Siedmiogórogrodem. W filmie nie zabraknie także humoru, który niestety umywa się przed scenami, które oglądać mogliśmy w poprzednich filmach. Bawi, ale niestety wszystko to już było i szkoda, że musimy śmiać się nad niedolą niektórych bohaterów. Jest to niesamowite wydarzenie, chociaż oczywiście okoliczności jego poznania są jak najbardziej głupie i dziecinne. Jednakże jest także morał z całej tej gmatwaniny, stary jak świat, że nie docenisz tego co masz, dopóki tego nie stracisz.
Animacja studia DreamWorks Animation znów góruje nad całością. Przez to, że film zrobiony był w technice 3D, animatorzy i specjaliści od efektów musieli się całkiem nieźle natrudzić nad budową postaci. Samo tworzenie włosów Fiony zajęło im aż 9 miesięcy. W końcu przestała je nosić upięte w stabilny warkocz i zmieniły się w falujące ogniki. Bardzo rozbudowano postacie ogrów. Wcześniej ograniczano się jedynie do Shreka, Fiony i dzieciaków, a teraz mamy ich całą masę, które różnią się od siebie. Postarano się o najmniejsze szczegóły, które są charakterystyczne dla każdych z nich. Ciekawie rozwiązano także motywy w zamku Rampela, w szczególności bombkę, która wyglądała niesamowicie. Wszystko wyglądało przepięknie. Całości dopełniała muzyka, która być może nie powala na kolana, ale kompozycje Harry`ego Gregsona-Williamsa umilały widzowi czas podczas tej całej akcji.
Seria o Shreku to są chyba jedyne animacji, przy których nie czepiam się dubbingu. Apostolakis-Gluzińska poszła za zamysłem nieżyjącej już Joanny Wizmur i szczęśliwie dla filmu nie zmieniała głosów najważniejszych postaci. Po raz kolejny usłyszymy Zamachowskiego w roli Shreka, a także Stuhra jako Osła. Nie zabraknie też Kunikowskiej w roli Fiony oraz Malajkata w roli Kota w butach. Nowością jest z kolei postać Rumpelstiltskina, któremu głosu użyczył specjalista w dubbingowej branży – Cezary Pazura. Całkowicie oddał charakter postaci i momentami trudno było go rozpoznać poza tym przytłaczającym wyglądem. Rola ta w sumie niewiele wymagała od niego poświęceń, czy też zmian głosowych, ale i tak wypadał całkiem nie najgorzej. Tak więc „Shrek” wyznacza standardy, jeżeli chodzi o dubbingowanie animacji i Polacy w tym względzie mają powody do dumy.
„Shrek Forever” to już ostatnia część przygód zielonego ogra, jego ukochanej Fiony i najlepszego przyjaciela Osła. Pomimo tego, że wszystko wywraca się do góry nogami to jednak zachowuje stały schemat. Wciąż w filmie chodzi o przyjaźń i miłość i w tym tkwi cały urok tej historii. Trzeba mieć jedynie nadzieję, że twórcy nie postanowią na siłę ciągnąć historii, która tak naprawdę już dawno się wypaliła. Już „Shrek Forever” był zbrodnią wyrządzoną na tej serii, aczkolwiek ciekawy pomysł alternatywnej rzeczywistości całkowicie zmienia wrażenia. Nie mniej, jak dla mnie, film i tak pozostaje przeciętny. Chyba jako jedna z nielicznych nie uległam manii na Shreka i dobrze mi z tym.
Jak dla mnie pomysł zamieniania "Shreka" w całą serię był już poroniony, druga część była znacznie słabsza od pierwszej, a na tę nawet szkoda słów. Jasne, zalety, które wymieniasz - animacja, dbałość o szczegóły, a w wersji polskiej dubbing - nadal cieszą, ale w filmie szukam raczej czegoś więcej ;)
OdpowiedzUsuńIdea pokazania historii od innej strony to dość optymistyczna wizja. Raczej większą rolę zagrały tu pieniążki lecące strumieniem do kieszeni twórców ;) Cóż, mam nadzieję że na tym stanie. No i zobaczymy jak to będzie z "Kotem w butach".
Pozdrawiam!