NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Musker. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Musker. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 czerwca 2017

1226. Vaiana: Skarb oceanu, reż. Ron Clements, John Musker

     Wytwórnia Disneya wypuściła na świat najrozmaitsze historie z różnorakich stron świata. Opowieści kosmiczne, o indiańskiej duszy, czy pięknych księżniczek z najbardziej rozpoznawalnych klasycznych baśni, to nic wobec mitologicznych wierzeń starych plemion. Niesamowity duet reżyserski Clements- Musker, którzy sprezentowali małym widzom „Małą Syrenkę”, „Aladyna”, czy „Planetę skarbów”, teraz wyruszają w tereny Oceanii, aby sięgnąć po jej dobrodziejstwa- kulturę, muzykę i mitologię, i stworzyć swój najnowszy hit, „Vaianę: Skarb oceanu”.

Źródło: Galapagos Films
     Młoda dziewczyna imieniem Vaiana (Weronika Bochat) jest jedną z potomkiń dawnego ludu, który przed wieloma laty odkrywał nowe lądy podczas wypraw morskich. Córkę wodza od małego fascynowało morze, ale ojciec skutecznie udaremniał jej wszelkie z nim kontakty. Po tym jak potężny półbóg Maui (Igor Kwiatkowski) skradł serce jednej z wysp oceanu- Té Fiti, uznane zostało za skrajnie niebezpieczne do jakiejkolwiek żeglugi. Niestety, rodzinna wyspa Vaiany znajduje się w niebezpieczeństwie, a dziewczyna nie cofnie się przed niczym, aby ją uratować. Dlatego też odnajduje łódź i wyrusza w ocean na poszukiwanie Mauiego, licząc na to, że pomoże jej zwrócić serce bogini Té Fiti, aby na świat mogły powrócić jasność i urodzaj.
     Kolejny film od Disneya, kolejna niesamowita historia i kolejna silna księżniczka. „Vaianie” daleko jest do klasycznych animacji, które budowały nasze systemy wartości, gdy byliśmy dziećmi. Teraz, idąc z duchem czasu, animacje pomagają tworzyć nowe hierarchie wartości, a przede wszystkim poznawać nowe kultury. Najnowszy film Clementsa i Muskera jest tutaj idealnym do tego przykładem. Nie tylko prezentuje nowy typ księżniczki- niezależnej i odważnej, ale przede wszystkim buduje historię, w której szacunkiem darzy się dziedzictwo kulturowe. Z pozoru opowieść wydawać się może nazbyt banalna, w końcu cóż w niej takiego wyjątkowego poza zwykłymi i niezwykłymi przygodami, które spotkać mogą na oceanie każdego korsarza. Tutaj jednak te wszystkie wydarzenia bardzo dobrze budują postać dając jej nowe doświadczenia i wzbogacając wiedzę. Subtelnie pokazują, że kobieta nie potrzebuje mężczyzny, żeby sobie poradzić, a już na pewno nie półboga (!), ale wciąż powinna umieć przyjąć pomoc, gdy wie, że jej potrzebuje. Morskie wojaże uczą Vaianę nie tylko sztuki dyplomacji, ale również i przekształcają jej świat. Odnajduje w sobie odwagę i zdolność do poświęcenia dla dobra sprawy. Tacy bohaterowie zawsze są godni, aby ich naśladować.
Źródło: Galapagos Films
     Z drugiej zaś strony film niesie za sobą pewną mądrość, a nawet i może być dobrą pomocą naukową w przypadku zbierania wiedzy o dawnych plemionach Oceanii. Twórcy fabułę zbudowali na zagadkowej tysiącletniej przerwie w odkrywczej działalności tamtejszych mieszkańców. Nie bez wpływu pozostają tu również ich wierzenia, które dały życie boskiej postaci Mauiego. „Vaiana” to jednak nie tylko opowieści rodem z Nowej Zelandii, ale przede wszystkim kultura tamtejszych regionów. Ekipa filmowa wybrała się na wyprawę po wyspach, aby poznać tamtą roślinność, tradycję- innymi słowy tamto życie, aby jak najlepiej przenieść to do filmu. Dzięki współpracy z wspaniałymi animatorami udało im się oddać piękno, zieleń i wielobarwność okolic Tahiti, a nawet odrobinę je podkręcić. Również na Tahiti podejrzeli ludowe tańce, które wspaniale ubarwiają produkcję już od pierwszych jej chwil. Jeszcze większą magię buduje najbardziej klimatyczna muzyka, jaka powstać mogła w animacji. Takiego muzycznego fenomenu u Disneya nie było od czasu „Pocahontas”. Tak bardzo przesiąkniętej kulturą polinezyjską muzyki dawno nie słyszał świat. Efekt ten udało się uzyskać genialnej ekipie - Markowi Mancina i Lin-Manuelowi Mirandzie, którzy przy współpracy z Opetaia Foaʻi, wokalistą zespołu Te Vaka wykonującego muzykę świata, stworzyli bardzo radosne, bardzo polinezyjskie, gorące kompozycje. Poza tym niezwykłym podkładem muzycznym usłyszymy również świetne piosenki, z czego w ucho najbardziej wpadają trzy: „Pół kroku stąd (How Far I'll Go)”, „Drobnostka (You're Welcome)” oraz „Błyszczeć (Shiny)”. Wszystkie wykonywane przez obsadę, zarówno w polskiej, jak i oryginalnej wersji językowej. Utwory bardzo melodyjne, choć bardziej przemawiające do człowieka w oryginale. Zawsze fajnie jest posłuchać Maleńczuka, ale skoczność „You're Welcome” z wizją śpiewającego Dwayne'a „The Rocka” Johnsona zdecydowanie jest bardziej skuteczne w swoim przesłaniu.
Źródło: Galapagos Films
     Oglądanie animacji z dubbingiem pierwotnym zawsze jest rewelacyjnym pomysłem. Nie trzeba płakać nad tym, że ewentualne dowcipy nie są dopasowane do polskich realiów, bowiem uwaga skupia się na tym jak perfekcyjnie dopasowano animację postaci do aktorów użyczających im głosu. Zrozumie to każdy, kto widział „Króla Skorpiona” z Dwaynem Johnsonem i pamięta jego biegnącą do góry brew, a później zobaczył ten sam gest na twarzy Mauiego. Oczywiście, polski dubbing sprawdza się bardzo dobrze przy każdej animacji i tutaj nie jest inaczej. Weronika Bochat nie jest może Auli'i Cravalho o hawajskiej urodzie pasującej do filmu, ale jej głos bardzo dobrze radzi sobie w starciu z tą młodą dziewczyną. Igor Kwiatkowski przy okazji występów mariolkowych w Paranienormalnych pokazał nie raz, że potrafi się świetnie bawić zarówno sobą, jak i głosem więc nie miał problemu wcielić się w postać zapatrzonego w siebie, ale też i silnego Mauiego. Maciej Maleńczuk świetnie rozegrał zarówno partie gadane, jak i śpiewane kraba Tamatoy. Z polskiej ekipy ciężko wyobrazić sobie kogoś, kto lepiej pasowałby w to miejsce.

Źródło: Galapagos Films
     „Vaiana: Skarb oceanu” nie jest może wiekopomnym arcydziełem na miarę „Króla lwa”, jest za to kolejnym krokiem, kolejną podróżą po niezbadanych nam lądach. To nie tylko odważna animacja przygodowa pełna niebezpieczeństw i zakrętów, ale również historia, która rozbudzi ciekawość świata oraz wzbogaci naszą wiedzę o kulturę i technikę dawnych plemion wysp pacyficznych. Najnowsza animacja od duetu Clements- Musker z całą siłą poszarpie nas za wszystkie zmysły. Zachwyci nas barwami i realnością przepięknej polinezyjskiej flory, przerazi nas ogromnymi stworami, ale też zainspiruje wyjątkowo radosnymi i skocznymi utworami muzycznymi, które mają w sobie więcej pacyficznego klimatu niż cokolwiek innego w tym filmie. Ekipie rewelacyjnie udało się odwzorować tamtejsze realia, które stanowiły solidny grunt dla opowieści pełnej niebezpieczeństw i humoru.

Ocena: 7/10
Recenzja filmu DVD „Vaiana: Skarb oceanu” - dystrybucja Galapagos Films
Film dostępny na DVD, Blu-Ray i Blu-Ray 3D.


Oryginalny tytuł: Moana / Reżyseria: Ron Clements, John Musker / Scenariusz: Jared Bush / Muzyka: Mark Mancina, Lin-Manuel Miranda, Opetaia Foaʻi / Polski dubbing: Weronika Bochat, Igor Kwiatkowski, Piotr Grabowski, Dorota Stalińska, Magdalena Turczeniewicz, Maciej Maleńczuk / Kraj: USA / Gatunek: Animacja, Przygodowy, Familijny
Premiera kinowa: 23 listopada 2016 (Świat) 25 listopada 2016 (Polska)
Premiera DVD: 10 maja 2017

wtorek, 15 czerwca 2010

646. Księżniczka i żaba, reż. Ron Clements, John Musker

Reżyseria: Ron Clements, John Musker
Reżyseria dubbingu: Wojciech Paszkowski
Scenariusz:Ron Clements, John Musker, Rob Edwards
Dialogi polskie: Joanna Serafińska
Muzyka: Randy Newman
Na podstawie: opowiadania Eda Bakera "The Frog Princess"
Kraj: USA
Gatunek: Animacja
Premiera światowa: 25 listopada 2009
Premiera polska: 15 stycznia 2010
Polski dubbing:
               Karolina Trębacz jako Tiana
               Marcin Mroziński jako Książę Naveen
               Wojciech Paszkowski jako Dr Facilier
               Piotr Gąsowski jako Louis
               Stefan Friedmann jako Ray
               Dominika Kluźniak jako Charlotte
               Krzysztof Dracz jako Lawrence
               Stanisława Celińska jako Mama Odie
               Anna Dymna jako Eudora
               Marcin Troński jako James
               Paweł Sanakiewicz jako Tako La Buff
Historia:
    Tiana jest dziewczyną pochodzącą z biednejrodziny, która ponad wszystko chce spełnić swoje i swojego ojca marzenie ozałożeniu wspaniałej restauracji. Jednak dążenie do marzeń wymaga od niej wielupoświęceń. Wciąż zapracowana nie ma czasu na wyjścia z przyjaciółmi. Niebywałąokazją jest dla niej przygotowanie dużej ilości ciast na imprezę  jej przyjaciółki z dzieciństwa Charlotty,która pragnie dzięki temu zdobyć serce przybywającego do Nowego Orleanu księciaNavina. Niestety, zanim książe dotrze na przyjęcie spotka się z tajemniczymmężczyzną, który stosując czarną magię zamienia go w żabę. Czarodziej zamieniaich miejscami, aby zapanować nad całym miastem. Tymczasem książe przybywa wnowej postaci na przyjęcie i tam prosi Tianę, która przebrała się zaksiężniczkę, aby go  pocałowała izmieniła z powrotem w człowieka. Ku zaskoczeniu obojga, pocałunek nie działatak jak powinien.
Moja opinia ofilmie:
    Klasyczna animacja wraca do łask. Po wielulatach cyfrowych animacji Walt Disney powraca na ekrany w swojej tradycyjnejformie. Wszyscy fani pierwszych pełnometrażowych filmów tej wytwórni pognaliprędko do kina popatrzeć na to co zaoferował nam tym razem duet John Musker –Ron Clements, dzięki którym zobaczyliśmy „Małą Syrenkę”, „Aladyna” czy„Herkulesa”. Wszystkie te bajki z łatwością można pokochać, a „Księżniczka iżaba” nie różni się od nich zbytnio, jednakże czy jest to na tyle fascynującaanimacja, aby zagwarantować ponowne wejście do gry tradycyjnej animacji?
    Filmy cyfrowe, które wychodzą spod skrzydełDisneya, powoli zaczęły mnie nudzić. Disney najwyraźniej sięgał po wszystkiejuż możliwe pomysł, ale teraz wytwórnia postanowiła powrócić do tradycyjnejformy sprzed tej całej mani na filmy typu w formie „Shreka”. Pomimo tego filmłączy w sobie zarówno pierwiastek ludzki, jak i zwierzęcy. Jest bardzo zabawny,ale niestety nie tak jak się spodziewałam. Oczywiście, jest przepiękniewykonany, przez co przypomniałam sobie dlaczego kocham te filmy.
    „Księżniczka i żaba” to tradycyjna historiaopowiadana małym dziewczynkom, gdzie to przepiękna księżniczka zdejmuje czar zksięcia zamienionego w żabę. Od takiej też historii zaczyna się opowieść omałej czarnoskórej dziewczynce, która przyjaźni się z bogatą dziewczynkąkochającą księżniczki. Cieszyć może fakt, że Disney postanowił trochę zmienićformę starej baśni, bo co się stanie kiedy pocałunek, który ma wyzwolić księciaz zaklęcia zamienia księżniczkę w żabę. A co jeżeli wszystko sprowadzi się dotego, że nie jest ona prawdziwą księżniczką? Może wyjść z tego niezwykłahistoria. Niestety, potencjał ten nie został do końca wykorzystany w filmie.Osobiście muszę się przyznać, że spodziewałam się czegoś więcej po tejhistorii, czegoś to wznieci we mnie uczucia do rysowanej animacji Disneya. Niewiem czemu wytwórnia uparła się na te zwierzęce motywy?! Jak dla mnie za dużotutaj żabiego pierwiastka, a za mało ludzkiego.
    Taka historia generować może tylkonajśmieszniejsze wątki. Mnie osobiście najbardziej ubawiła scena, w której książęNaveen w swojej żabiej postaci namawia Tianę na pocałunek. Dawno się tak nieuśmiałam. Ponadto w filmie pojawia się wiele zabawnych postaci, do którychzdecydowanie należy świetlik Ray: „Kobiety kochają tłuste odwłoki!”. Dużo tutajmożna by wymieniać, tak więc widać, że pod względem poczucia humoru filmporównuje dawnym animacjom.
    Bajka ta bardzo mi się spodobała – w końcuto Disney! A to wszystko za sprawą animacji. Po raz pierwszy, bowiem, od czasu„Rogatego Rancza”, czyli od 6 lat, światło dzienne ujrzała animacja ręcznierysowana. Oczywiście, ilustratorzy po raz kolejny pokazali czym jest prawdziwyDisney. Postacie Disneya każdy widz odróżni od standardowej. Te wszystkienieskazitelne rysy dopracowane w każdym szczególe. To autentycznie zachwyca –przynajmniej mnie. Tym bardziej cieszy, że po raz kolejny postanowionoprzedstawić świat księżniczek, a więc piękne suknie, piękne wnętrza. Po razpierwszy Disney przedstawia swoim widzom czarnoskórą księżniczkę. Czym w pewiensposób udowadnia swoją tolerancję. Rewelacyjnie przedstawiona została takżepostać dr Faciliera. Ten posługujący się VooDoo czarny charakter dodawałnajwięcej barw poprzez swoje czary. Fascynujący także byli jego pomocnicy zinnego świata. Fantastycznie to wyglądało. Jest to chyba najlepsza oprawaczarnego charakteru w historii filmów Disneya.
    To co najbardziej mnie rozczarowało wfilmie to fakt, iż nie ma tutaj żadnych chwytliwych piosenek. Oczywiście, niejest to najważniejsze, ale właściwie z każdego filmu Disneya można było wynieśćjakąś rytmiczną piosenkę z niezbyt skomplikowanym tekstem, która wpada w ucho iswoim brzmieniem wypełnia całą duszę. Randy Newman skomponował naprawdę pięknąmuzykę, która idealnie pasuje do muzyki z dawnych lat, ale nie stworzony zostałżaden utwór, który były charakterystyczny dla tej animacji, tak jak „Kolorowywiatr” w „Pocahontas”.
    Dubbing polski, przyznam szczerze, mógłby byćlepszy. Niektóre z głosów nie były zbytnio dopasowane do postaci. No, aległówne, na szczęście, dało się znieść. Tiana mówiła głosem Karoliny Trębacz(nie żebym znała), Książe Naveen – Marcina Mrozińskiego, Charlottą zostałaDominika Kluźniak – fantastyczna postać, tak nawiasem mówiąc. Ponadto usłyszećmożemy także głosy Wojciecha Paszkowskiego (Dr Facilier), Piotra Gąsowskiego(Louis), Stefana Friedmanna (Ray) oraz wielu innych.
    „Księżniczka i żaba” to przepiękna animacjaDisneya, która może dać początek, nowy początek nowym tradycyjnym animacjomDisneya. Kolejna historia z morałem, kolejna dająca możliwość nacieszenia oka,a także i ucha. Po tak długiej przerwie czekałam na podobny film zutęsknieniem. Filmem jestem zachwycona, ale wiem, że wielu krytyków powątpiewaw to, aby Disney na tyle ucieszył się wynikami, aby stworzyć kolejne tego typuprodukcje. A szkoda, bo tęsknię, naprawdę tęsknię za tradycyjnymi filmami,które pokochałam, gdy pierwszy raz odwiedziłam kino, w którym zobaczyłam„Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków”.
Galeria:
 
 
 
 
 
 

OCEN: 7/10            Dobry
      

wtorek, 26 maja 2009

440. Planeta skarbów, reż. John Musker, Ron Clements

Oryginalny tytuł: Treasure Planet
Reżyseria: John Musker, Ron Clements
Scenariusz: John Musker, Ron Clements, Rob Edwards, Kaan Kaylon, Barry Johnson
Muzyka: Johnny Rzeznik, James Newton Howard
Kraj: USA
Gatunek: Animacja / Przygodowy / Sci- Fi
Premiera światowa: 05 listopada 2002
Premiera polska: 29 listopada 2002
Dubbing polski: Krzysztof Dębski, Krzysztof Bednarek, Joanna Jeżewska, Andrzej Mastalerz, Joanna Szczepkowska, Janusz Gajos, Rafał Nowicki, Jan Tomaszewski, Janusz Zadura, Wojciech Paszkowski, Marek Obertyn
    Filmówpertraktujących o wyspie pełnej skarbów było jak dotąd mnóstwo. Najstarszy,który ujrzał światło dzienne pochodzi bodajże z 1934 roku i jest to filmVictora Fleminga. Na podstawie tej historii powstało wiele filmów kinowych, jaki telewizyjnych, a nawet i seriali. Jednakże niecałe 70 lat później filmdoczekał się swojej animowanej wersji, która przeniosła historię na zupełnieinny poziom, i tak powstała „Planeta skarbów” spod pędzla dzielnej ekipy Walta Disney`a.A to wszystko dzięki współpracy Johna Musker`a i Rona Clements`a.
    Jim Hawkins od maleńkości uwielbiał historie opiracie imieniem Flint i jego Planecie Skarbów, na której przechowywał łupycałego wszechświata. Gdy Jim dorósł wciąż żyje marzeniami o tym miejscu.Pewnego wieczoru pod gospodę jego matki przybywa statek, którym przybyła istotaimieniem Billy Bones mająca w swoim posiadaniu tajemniczą kulę, która zawiera wsobie mapę wskazującą jak dotrzeć do skarbu znajdującego się na PlanecieSkarbów. Niestety wraz z nią przybywają także piraci, którym przewodzi Cyborgchcący dostać ją w swoje ręce. Jim, jego matka oraz jej przyjaciel dr Dopplermuszą jak najszybciej opuścić gospodę. Jim zaraża dr Dopplera swoją chęciąodnalezienia skarbu i odbudowania gospody matki, dlatego też Doppler sponsorujecałą wyprawę poszukiwawczą. Znajdują odpowiedni statek, któremu przewodziKapitan Amelia oraz podrzędną załogę składającą się z samych łotrów. Okazujesię, że John Silver, który kucharzy na pokładzie przewodzi tym zbirom i towłaśnie on jest tym cyborgiem, przed którym B. Bones chciał ukryć mapę jakdotrzeć do Planety Skarbów.
    Filmtak jak przystało na każdą dobrą animację Disneya jest porywający. Ciekawi podkażdym względem i ubarwia ciekawymi postaciami. Nie rozumiem dlaczego tak długozwlekałam z obejrzeniem tego filmu. Przecież tak ogromną miłością darzę filmyDisney`a.   Animacja ta jest zupełnieinnym wymiarem animacji. Wszystko tutaj jest lepsze, ale momentami jest wręczodwrotnie. Jest dużo humoru, czyli tego co najważniejsze. Nic dziwcie się więc,że film oceniam tak a nie inaczej.
    Jakjuż wspominałam mamy tutaj zupełnie inny wymiar animacji rzadko kiedy stosowanyprzez wytwórnię Disney`a. Dlaczego? Mamy tutaj połączenie tak jakby dwóchtechnik animacyjnych. Po pierwsze jest to standardowy klasyczny rysunek częstostosowany przez artystów w animacjach, a po drugie mamy tutaj animacjękomputerową. Pod tym względem film dopracowany jest w każdym szczególne chociażmomentami wyróżnia się to bardzo na tle tego wszystkiego, ale to chyba nie jestnajważniejsze. Zwyczajną animację zastosowano przede wszystkim do postaci ibardziej przyziemnych miejsc. Natomiast animację komputerową do kosmosu iwszelkich tych wspaniałych statków i innych wspaniałości. To była prawdziwauciecha i uczta jednocześnie dla moich oczu. Do tworzenia tego filmu wytwórniazatrudniła setki artystów. Nic więc dziwnego, że efekt jest tak zniewalający.Co powala najbardziej? No oczywiście kosmos. Na taki kosmos mogłabym patrzećgodzinami. Było to wszystko po prostu przepiękne. Zresztą już sam plakat dofilmu zapowiada nam fascynującą przygodę.
    Jeżelichodzi o same przygody to co jak co, ale tutaj naprawdę były one porywające.Niekiedy fascynujące, innym razem mrożące krew w żyłach. Moim zdaniem najlepsząsceną był wybuch supernowej. No po postu porażające. W dodatku statek znajdowałsię zbyt blisko i w każdej chwili mogli tam spłonąć. Nie wspominając już o tejczarnej dziurze, do której nie zostali o mało wciągnięci. Wyglądało togenialnie i muszę przyznać, że aż włos na ręce mi się zjeżył. Podobała mi siętakże akcja już na samej Planecie w jej centrum, czyli tam gdzie był skarb. Nomuszę wam powiedzieć, że ten cały Flint to nieźle sobie to wszystko obmyślił.Oczywiście nie zważam na to, czy jest to możliwe, bo odpowiedź na to pytanie jesttylko jedna- Nie!, ale wywarło to na mnie niemałe wrażenie. W szczególnościpóźniej, gdy nie było jak uciec z tej planety, a miała za chwile wybuchnąć. Tobyły faktyczne chwile grozy, ale także dobrze się przy nich bawiłam.
    Filmzachwycał także humorem ze strony Dr Dopplera. Podobały mi się także postaci,które występowały w filmie, ponieważ akcja rozgrywa się w kosmosie więc trudnobyło o normalnych ludzi. To samo można było powiedzieć o załodze statku R. L.Legacy. Co jeden to dziwniejszy i tak jak Cyborg był nawet znośny tak jegoekipa przyprawiała o ciarki, np. pan wielki robal- prawie, że modliszka.Podobał mi się stworek, który był malusi, ale miał chyba z sześcioro oczuumieszczonych na takich pojedynczych czółkach. Podobał mi się także stwór, któryskładał się z dwóch stworów- głowy z długimi mackami przypominającymi włosyoraz pozostałą częścią ciała. Zabawnie to wyglądało. Fajny był także prychającystworek. On to był zabójczy :D Ale… nie obyło się także bez słodkości. Kumojemu zaskoczeniu znowu pojawił się stworek, który rozkleił mnie do reszty, abył to Morf. Uwierzcie mi- stworzonko było zabójcze. Wyglądał jak mały latającyróżowy glutek, który przybierał różne formy. A jaki był słodziutki, no masakra.Ubawiłam się dzięki niemu niesamowicie, w szczególności jak miał na kogoś oko,bo wtedy robiły się z niego dwie duże gałki oczne hihi :D słodki.
    Filmniestety widziałam w oryginalnej wersji językowej dlatego mówiąc o obsadziedubbingowej skomentuję tą oryginalną. Joseph Gordon- Levitt, którego jaosobiście pokochałam za rolę w serialu „Trzecia planeta od Słońca” użyczyłgłosu Jimowi. David Hyde Pierce znany z serialu „Frasier” został dr Dopplerem.Kapitan Amelia przemówiła głosem brytyjskiej aktorki, której filmografii niemuszę nikomu przedstawiać, czyli Emmy Thompson. Natomiast Johnem Silver`emzostał Brian Murray, dla którego było to pierwsze doświadczenie dubbingowe wżyciu. W dubbingu brał udział także Martin Short, który dał swój głos zabawnemurobotowi znalezionemu na Planecie Skarbów imieniem B.E.N. Muszę przyznać, żewszystkie te postacie były na swój sposób oryginalne. Każda była inna, dlategoteż podkładanie do nich głosu musiało być ogromnym wyzwaniem. Uważam jednak, żenasi bardziej lub mniej znani aktorzy poradzili sobie z tym znakomicie i towłaściwie dzięki nim powstał tak wspaniały film.
    Cóżmogę więcej powiedzieć- jestem tym filmem zachwycona. Dawno już nie widziałamtak fascynującej i pięknej bajki. Może to też dlatego, że jest tutaj prawiewszystko co uwielbiam, czyli piraci, kosmos, no i słodkie postacie typu Morf. Myślęjednak, że są to tylko jedne z wielu elementów w filmu, które przyciągną uwagęnie tylko małych widzów, ale także tych dorosłych. No, bo w sumie kogo niefascynuje miejsce, gdzie znajduje się skarb całego wszechświata.
      
Ocena: 9/10