NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Donald Petrie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Donald Petrie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 listopada 2010

181. Całe szczęście, reż. Donald Petrie

Oryginalny tytuł: Just My Luck
Reżyseria: Donald Petrie
Scenariusz: Jonathan Bernstein, Mark Blackwell, James Greer, I. Marlene King
Zdjęcia: Dean Semler
Muzyka: Teddy Castellucci
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna, Fantasy
Premiera światowa: 12 maja 2006
Premiera polska: 15 grudnia 2006
Obsada: Lindsay Lohan, Chris Pine, Makenzie Vega, Samaire Armstrong, Bree Turner, Missi Pyle, Faizon Love

   Ashley ma niesamowite szczęście. To dzięki niemu ma doskonałą pracę, w której świetnie jej idzie. Poza tym na każdym kroku towarzyszy jej fart. Jake jest jej przeciwieństwem. Od dziecka ma niewyobrażalnego pecha. Jake próbuje dostarczyć płytę CD jego zespołu do pana Philipsa. Podczas balu przebierańców urządzonego przez Ashley, Jake w przebraniu tancerza próbuje przekazać płytę CD dla producenta. Przypadkowo Ashley i Jake wpadają na siebie. Zaczynają tańczyć, coś zaczyna iskrzyć i całują się. Niestety to był błąd, gdyż Ashley zamieniła się z Jake`m na szczęście. Jest to przyczyną łańcucha nieszczęść i fartów.
    Tytułu chyba nie trzeba tłumaczyć, bo wydaje mi się dostatecznie zrozumiały, poza tym nie ma żadnych ukrytych podtekstów. Oczywiście wypadałoby zwrócić uwagę na to, że jak zwykle nie jest do końca dobrze przetłumaczony. Ja osobiście nie jestem chyba w stanie odpowiednio go przetłumaczyć, ale myślę, że byłoby to coś w stylu "Tylko moje szczęście". Jest to wyjęte z kontekstu, gdyż Ashley powiedziała to przy spotkaniu z wróżką, gdy dowiedziała się, że tajemniczy nieznajomy zabrał jej szczęście.
    Właściwie to od samego początku film jest intrygujący. Już przy czołówce mamy tutaj różne symbole i talizmany przynoszące szczęście oraz te przynoszące pecha :)
    Na samym początku jak to zwykle bywa poznajemy przybliżone sylwetki głównych bohaterów. Ashley- szczęściara i Jake- pechowiec. Ale w sumie od samego początku wiadomo, w którym kierunku pójdzie akcja. Wiedziałam, że Ashley straci szczęście a Jake je zyska. Nie wiedziałam tylko w jaki sposób się to stanie. Wiedziałam, że będzie śmiesznie, no i było :D ale nie wiedziałam, że do tego stopnia. Wiedziałam, że w końcu Ashley odzyska swoje szczęście a Jake swojego pecha :D no i widziałam, że będzie miała dylemat- szczęście- czy miłość? Dlaczego? bo za każdym razem gdy go całowała szczęście przeskakiwało raz na nią raz na niego. Mnie osobiście to rozbrajało, ale nie wierzę, że ktoś może mieć aż takiego pecha. To nie jest pech tylko jakieś Fatum jak myślę. Wszystkie najgorsze rzeczy zdarzały się jemu, a potem jej :D Najbardziej rozbroił mnie ciąg wydarzeń, gdy... Jake schylił się bo centa, który leżał w kałuży, szczęście? Nie! bo odrazu strzeliły mu spodnie, gdy się schylał :D dalej biegł za Philipsem, żeby przekazać mu płytę.
Przez przypadek wpadła na niego laska, on się na nią przewrócił, potem wstał, chciał jej pomóc, ona wrzeszczała, żeby zostawił ją w spokoju, w tym momencie zsunęły mu się spodnie :D wiadomo co dalej? oczywiście jakby tego było mało w pobliżu była policja:D skończyło się tak, że wylądował w areszcie i tak z tego co mówił to chyba nie był to pierwszy raz :D:D rozbrajające to było :) Było wiele przeróżnych prześmiesznych scen, ale nie da się tego wszystkiego opisać, to trzeba po prostu zobaczyć. Jedną z moich ulubionych śmiesznych scen, była scena, gdy Jake zabrał Ashley do siebie. Chciała sobie uprać ciuchy, ale wsypała za dużo proszku. Pralka włączało się na ekraniku dotykowym i wszystko się tam ustawiało. Nie umiała połapać co i jak, ale w końcu włączyła. Problem w tym, że z pralki zaczęła się wydobywać piana :D której Ashley za Chiny nie mogła się pozbyć :D piany przybywało a pralka nie chciała się wyłączyć. No i wtedy Jake otwiera drzwi a tu cała łazienka w pianie :D dość komicznie to wyglądało :D hehe :D
    Oczywiście nie mogło obyć się bez wątku miłosnego. Wielka Love między Ashley i Jake. Problem tylko w tym, że jak już się dowiedziała, że to on był tym tajemniczym mężczyzną z balu, pocałowała go i odebrała mu swoje szczęście. Można się domyśleć rozwoju wydarzeń. Oczywiście później Ashley miała wyrzuty sumienia. Więc mu je oddała. I wtedy uciekła. Stwierdziła, że go kocha, ale nie mogłaby go całować. Ech... normalnie jak w telenoweli ale mnie się to podobało, aż łezka mi się zakręciła w oczku. No i oczywiście   Ashley ucieka na dworzec, bo chce jechać do rodziców. Gdy tylko patrzy na tablicę przyjazdów wszystkie pociągi, które miały być na czas nagle stały się opóźnione, a wtedy Ashley z taką rezygnacją "Oczywiście...". Pojawił się Jake, zaczęli się całować i zmieniły się pociągi wszystkie na czas. Potem znowu się pocałowali i znowu były opóźnione :D i tak kilka razy aż zakończyło się to przeciążeniem :D:D Na szczęście szybko rozwiązali problem z przeskakującym szczęściem, gdy przybiegła kuzynka Jake`a :D to było urocze :) ale co to wam nie powiem :P
    Co do obsady to w roli Ashley zobaczymy Lindsay Lohan. Trochę dziwnie wyglądała w tym filmie, ale to pewnie za sprawą tych rudych włosów. Nie podobała mi się, ale grała nieźle ;) W roli Jake`a wystąpił Chris Pine. Zastanawiałam się skąd go znam, aż spojrzałam do filmografii. Grał oczywiście w Pamiętniku Księżniczki 2 :) ukochanego Mia :) Mii, nie wiem jak to odmienić :d no wiecie tej księżniczki :P hehe :D grał rewelacyjnie tu i był niezwykle uroczy ;) hehe :D poważnie :) reszta obsady bez zarzutów, wszystko świetnie zgrane i w ogóle rewelacyjne.
    Film bardzo mi się podobał. Był i śmieszny i wzruszający. Naprawdę genialny. Polecam go wszystkim!

piątek, 23 lipca 2010

664. Moja wielka grecka wycieczka, reż. Donald Petrie

Reżyseria: Donald Petrie 
Scenariusz: Mike Reiss 
Zdjęcia: Jose Luis Alcaine 
Muzyka: David Newman 
Kraj: USA / Hiszpania 
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 15 maja 2009 
Premiera polska: 31 lipca 2009
Obsada: Nia Vardalos, Alexis Georgoulis, Richard Dreyfuss, Rachel Dratch, Harland Williams, Caroline Goodall, Ian Ogilvy, Maria Botto, Brian Palermo, Maria Adanez, Jareb Dauplaise, Alistair McGowan 

    Właściwie każdy z nas marzy o tym, aby chociaż raz odwiedzić piękną Grecję. Niestety nie każdy może sobie na to pozwolić więc nie ma nic lepszego na zbliżenie się do tego wspaniałego kraju jak tylko oglądanie filmów – nie tylko tych dokumentalno-przyrodniczych. Nie dziwi więc, że twórcy coraz częściej zabierają nas na różne zagraniczne wycieczki, a sama Grecja kilkakrotnie stawała się inspiracją dla światowych filmów. Nie inaczej jest z „Moją wielką grecką wycieczką”, którą zafundował nam Donald Petrie („Miss Agent”, „Jak stracić chłopaka w 10 dni”), który wśród komedii romantycznych czuje się jak ryba w wodzie. Jednakże na tle swoich poprzedników grecka wycieczka wypada dość blado i poza wspaniałymi krajobrazami nie ma się czym zachwycać.
 Georgia przeprowadza się do Grecji zachwycona tamtejszą starożytną architekturą. Jejmarzeniem jest nauczanie, jednakże zanim osiągnie swój cel postanawia zatrudnićsię w biurze podróży jako pilot wycieczek. Georgia nie odnosi zbyt dużych sukcesów zawodowych, a jej podopieczni mają ją za nudziarę. Zmęczona ciągłym udawaniem, że wycieczki ją fascynują ma zamiar wyjechać z Grecji. Zanim jednakto się stanie udaje się na swoją ostatnią wycieczkę z typowymi turystami. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jej szefowa uknuła z jej współpracownikiem Nico intrygę, która pozwoli im raz na zawsze pozbyć się Georgii. Załamana ciągłymi przeszkodami na wycieczce, a także niefrasobliwymi podróżnikami Georgia wybucha i mówi kilka nieprzyjemnych słów. Jednakże dzięki miłemu Ivowi i kierowcy autobusu – Poupim, odnajduje swoje „kefi” i zaczyna się cieszyć prawdziwą Grecją, a przy okazji nawiązuje niesamowitą więź ze swoimi podopiecznymi.
    Osobiście należę do tych osób, które uwielbiają starożytną Grecję i po prostu nie przeżyją jeżeli przynajmniej raz w życiu nie zwiedzą najważniejszych miejsc. Od zawsze marzę, żeby pojechać do Grecji. Liczę na to, że uda mi się tego dokonać w ramach podróży poślubnej, czyli już za 2 lata. Póki co nakręcam się poprzez oglądanie filmów, w których pojawia się temat Grecji. Oczywiście na razie nie było ich zbyt wiele, gdyż „Moja wielka grecka wycieczka” jest dopiero czwartym filmem z tym motywem, ale nie zmienia to faktu, że i tak już bardzo kocham ten kraj, pomimo tego, że w nim nie byłam. Do filmu podchodziłam z dystansem i właściwie to nie wiedziałam czy chcę go obejrzeć. Wiedziałam, że twórcy skupią się raczej na samej Grecji niż na rozbudowywaniu jakiś szerszych wątków. No i w sumie nie myliłam się. Nie było w ogóle zabawnie. Z romansem ten film miał także niewiele wspólnego. Prawda – oglądało się przyjemnie, ale czasami to nie wystarcza, gdyż w takim filmie potrzeba czegoś więcej – czegoś co ja osobiście nazywam magią.
    Ze względu na tytuł nie trudno się domyśleć, że film ten będzie stanowił pewnego rodzaju wycieczkę po Grecji. Dlatego też mogliśmy zobaczyć tutaj kluczowe elementy,które są fundamentem dla greckiej kultury. Film ten w całości kręcono w Atenach. Kilka scen nakręcono na Akropolu, a Centralna Rada Greckich Archeologów udzieliła pozwolenia także na robienie zdjęć w zabytkowych obiektach w Delfach, Olimpii i Termopilach. Akropol to wapienne wzgórze, na którą znajdują się przede wszystkim trzy świątynie: Partenon na cześć Ateny, Erechtejon poświęcona dla Posejdona i Ateny, a także świątynia Nike – Apteros. Delfyz kolei to prastare miasto, a zarazem grecka świątynia, które znane były ze względu na postać wyroczni zwanej Pytią. W Olimpii znajduje się przede wszystkim sanktuarium władcy wszystkich Bogów greckich – Zeusa, w którym to można było zobaczyć jego posąg – niegdyś uznawany za jeden z 7 cudów świata.Termopile zna niemalże każdy fan Sparty i jej mieszkańców, gdyż to właśnie pod Termopilami odbyła się największa w dziejach bitwa Spartan z Persami. Jak widzicie mnie także fascynuje Grecja. Najważniejsze jednak jest to, że jest ona przepiękna co idealnie widać na zdjęciach Jose Luisa Alcaine. Niesamowite krajobrazy, po prostu, zapierają dech w piersi.
    Film daje także idealny przykład tego z jakimi to turystami przychodzi zmierzyć się pilotom wycieczek. Są tacy, którzy na wszystko narzekają, tacy, którzy muszą koniecznie wszystko zwiedzić, a także tacy, których zawsze wszystko bawi. Każdy ten rodzaj zobaczymy w tym filmie, a także wielu innych. Z początku jest to pewnego rodzaju potępienie dla podróżujących, ale z drugiej strony okazuje się, że niewiele potrzeba aby znaleźć z daną osobą wspólny język i uprzyjemnić mu tym samym podróż. Dlatego też bardzo cenię sobie drugą część filmu kiedy akcja opierała się już bardziej na relacjach z ludźmi. Pierwsza część filmu starała się być bardziej dowcipna, ale mnie osobiście za specjalnie to nie bawiło. Przyznam się jednak, że uczucie, które nawiązało się pomiędzy Georgią i Poupim było naprawdę oszałamiające. Autentycznie mi się podobało.
    Nia Vardalos zyskała sławę rolą uroczej i z początku paskudnej Greczynki w filmie „Moje wielkie greckie wesele”. Nic więc dziwnego, że zaangażowano ją także do roli w„Mojej wielkiej greckiej wycieczce”, aby teraz przynajmniej mogła odwiedzić Grecję. Mnie osobiście jako aktorka się nie podoba. Jakoś nie potrafi mnie przekonać do tego, że pomimo tak dojrzałego wieku gra niespełna 25-latkę. No,ale jakby na to nie patrzeć t mogła wypaść znacznie gorzej. W filmie towarzyszył jej Alexis Georgoulis – Grek z pochodzenia, za którym pewnie będą teraz szaleć miliony (w tym i ja). Zachwycił swoim wyglądem, no i charakterem.Aktorsko zawsze mogło być lepiej, ale tak jak w przypadku Nii nie było tak najgorzej. Poza nimi w filmie zobaczymy twarze te bardziej i te mniej nam znane.Do tych pierwszych zaliczyć można z pewnością Richarda Dreyfussa („Posejdon”),Rachel Dratch („Love`N Dancing”), czy też Harlanda Williamsa („Fajna z niego babka”). Do tych drugich z kolei Alistaira McGowana, Maria Botto oraz Ian Ogilvy. Nie mniej jednak każdy z nich idealnie pasował do przypisanej mu roli.
    Film bardzo przyjemnie się ogląda. Jest tutaj wiele momentów, w których widz może doznać zachwytu. Jest także miejsce, aby trochę się powzruszać. Wszystko to w pięknej krainie zwanej Grecją, która jest marzeniem wielu. Trudno jest więc nie dać się porwać greckiemu klimatowi i przy okazji jego edukacyjnym możliwościom. Film może się podobać, ale jak dla mnie jest on dość przeciętny. Mogło być zdecydowanie lepiej, gdyby wprowadzić jakieś zabawne gagi i bardziej je rozbudować. Myślę jednak, że jest idealnym etapem przejściowym pomiędzy szarą rzeczywistością, a realizacją waszego marzenia o wypadzie do tego kraju.