Scenariusz: Mike Reiss
Zdjęcia: Jose Luis Alcaine
Muzyka: David Newman
Kraj: USA / Hiszpania
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 15 maja 2009
Premiera polska: 31 lipca 2009
Obsada: Nia Vardalos, Alexis Georgoulis, Richard Dreyfuss, Rachel Dratch, Harland Williams, Caroline Goodall, Ian Ogilvy, Maria Botto, Brian Palermo, Maria Adanez, Jareb Dauplaise, Alistair McGowan
Właściwie każdy
z nas marzy o tym, aby chociaż raz odwiedzić piękną Grecję. Niestety
nie każdy może sobie na to pozwolić więc nie ma nic lepszego na zbliżenie
się do tego wspaniałego kraju jak tylko oglądanie filmów – nie tylko
tych dokumentalno-przyrodniczych. Nie dziwi więc, że twórcy coraz
częściej zabierają nas na różne zagraniczne wycieczki, a sama Grecja
kilkakrotnie stawała się inspiracją dla światowych filmów. Nie inaczej
jest z „Moją wielką grecką wycieczką”, którą zafundował nam Donald Petrie
(„Miss Agent”, „Jak stracić chłopaka w 10 dni”), który wśród komedii
romantycznych czuje się jak ryba w wodzie. Jednakże na tle swoich
poprzedników grecka wycieczka wypada dość blado i poza
wspaniałymi krajobrazami nie ma się czym zachwycać.
Georgia przeprowadza
się do Grecji zachwycona tamtejszą starożytną architekturą.
Jejmarzeniem jest nauczanie, jednakże zanim osiągnie swój cel postanawia
zatrudnićsię w biurze podróży jako pilot wycieczek. Georgia nie odnosi
zbyt dużych sukcesów zawodowych, a jej podopieczni mają ją za nudziarę.
Zmęczona ciągłym udawaniem, że wycieczki ją fascynują ma zamiar wyjechać z
Grecji. Zanim jednakto się stanie udaje się na swoją ostatnią wycieczkę
z typowymi turystami. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jej szefowa
uknuła z jej współpracownikiem Nico intrygę, która pozwoli im raz na
zawsze pozbyć się Georgii. Załamana ciągłymi przeszkodami na wycieczce, a
także niefrasobliwymi podróżnikami Georgia wybucha i mówi kilka
nieprzyjemnych słów. Jednakże dzięki miłemu Ivowi i kierowcy autobusu –
Poupim, odnajduje swoje „kefi” i zaczyna się cieszyć prawdziwą Grecją, a
przy okazji nawiązuje niesamowitą więź ze swoimi podopiecznymi.
Osobiście należę
do tych osób, które uwielbiają starożytną Grecję i po prostu
nie przeżyją jeżeli przynajmniej raz w życiu nie zwiedzą najważniejszych
miejsc. Od zawsze marzę, żeby pojechać do Grecji. Liczę na to, że uda mi
się tego dokonać w ramach podróży poślubnej, czyli już za 2 lata. Póki co
nakręcam się poprzez oglądanie filmów, w których pojawia się temat
Grecji. Oczywiście na razie nie było ich zbyt wiele, gdyż „Moja wielka
grecka wycieczka” jest dopiero czwartym filmem z tym motywem, ale nie
zmienia to faktu, że i tak już bardzo kocham ten kraj, pomimo tego, że w
nim nie byłam. Do filmu podchodziłam z dystansem i właściwie to nie
wiedziałam czy chcę go obejrzeć. Wiedziałam, że twórcy skupią się raczej
na samej Grecji niż na rozbudowywaniu jakiś szerszych wątków. No i
w sumie nie myliłam się. Nie było w ogóle zabawnie. Z romansem ten film
miał także niewiele wspólnego. Prawda – oglądało się przyjemnie, ale
czasami to nie wystarcza, gdyż w takim filmie potrzeba czegoś więcej –
czegoś co ja osobiście nazywam magią.
Ze względu
na tytuł nie trudno się domyśleć, że film ten będzie stanowił pewnego
rodzaju wycieczkę po Grecji. Dlatego też mogliśmy zobaczyć tutaj kluczowe
elementy,które są fundamentem dla greckiej kultury. Film ten w całości
kręcono w Atenach. Kilka scen nakręcono na Akropolu, a Centralna Rada
Greckich Archeologów udzieliła pozwolenia także na robienie zdjęć w
zabytkowych obiektach w Delfach, Olimpii i Termopilach. Akropol to
wapienne wzgórze, na którą znajdują się przede wszystkim trzy świątynie:
Partenon na cześć Ateny, Erechtejon poświęcona dla Posejdona i Ateny, a
także świątynia Nike – Apteros. Delfyz kolei to prastare miasto, a
zarazem grecka świątynia, które znane były ze względu na postać wyroczni
zwanej Pytią. W Olimpii znajduje się przede wszystkim sanktuarium władcy
wszystkich Bogów greckich – Zeusa, w którym to można było zobaczyć jego
posąg – niegdyś uznawany za jeden z 7 cudów świata.Termopile zna
niemalże każdy fan Sparty i jej mieszkańców, gdyż to właśnie
pod Termopilami odbyła się największa w dziejach bitwa Spartan z Persami.
Jak widzicie mnie także fascynuje Grecja. Najważniejsze jednak jest to,
że jest ona przepiękna co idealnie widać na zdjęciach Jose Luisa Alcaine.
Niesamowite krajobrazy, po prostu, zapierają dech w piersi.
Film
daje także idealny przykład tego z jakimi to turystami przychodzi
zmierzyć się pilotom wycieczek. Są tacy, którzy na wszystko narzekają,
tacy, którzy muszą koniecznie wszystko zwiedzić, a także tacy, których
zawsze wszystko bawi. Każdy ten rodzaj zobaczymy w tym filmie, a także
wielu innych. Z początku jest to pewnego rodzaju potępienie dla
podróżujących, ale z drugiej strony okazuje się, że niewiele potrzeba aby
znaleźć z daną osobą wspólny język i uprzyjemnić mu tym samym podróż.
Dlatego też bardzo cenię sobie drugą część filmu kiedy akcja opierała się
już bardziej na relacjach z ludźmi. Pierwsza część filmu starała się być
bardziej dowcipna, ale mnie osobiście za specjalnie to nie bawiło.
Przyznam się jednak, że uczucie, które nawiązało się pomiędzy Georgią i
Poupim było naprawdę oszałamiające. Autentycznie mi się podobało.
Nia
Vardalos zyskała sławę rolą uroczej i z początku paskudnej Greczynki w
filmie „Moje wielkie greckie wesele”. Nic więc dziwnego, że zaangażowano
ją także do roli w„Mojej wielkiej greckiej wycieczce”, aby teraz
przynajmniej mogła odwiedzić Grecję. Mnie osobiście jako aktorka się nie
podoba. Jakoś nie potrafi mnie przekonać do tego, że pomimo tak
dojrzałego wieku gra niespełna 25-latkę. No,ale jakby na to nie patrzeć t
mogła wypaść znacznie gorzej. W filmie towarzyszył jej Alexis Georgoulis
– Grek z pochodzenia, za którym pewnie będą teraz szaleć miliony (w tym i
ja). Zachwycił swoim wyglądem, no i charakterem.Aktorsko zawsze mogło
być lepiej, ale tak jak w przypadku Nii nie było tak najgorzej. Poza nimi
w filmie zobaczymy twarze te bardziej i te mniej nam znane.Do tych
pierwszych zaliczyć można z pewnością Richarda Dreyfussa
(„Posejdon”),Rachel Dratch („Love`N Dancing”), czy też Harlanda
Williamsa („Fajna z niego babka”). Do tych drugich z kolei Alistaira
McGowana, Maria Botto oraz Ian Ogilvy. Nie mniej jednak każdy z nich
idealnie pasował do przypisanej mu roli.
Film bardzo
przyjemnie się ogląda. Jest tutaj wiele momentów, w których widz
może doznać zachwytu. Jest także miejsce, aby trochę się powzruszać.
Wszystko to w pięknej krainie zwanej Grecją, która jest marzeniem wielu.
Trudno jest więc nie dać się porwać greckiemu klimatowi i przy okazji
jego edukacyjnym możliwościom. Film może się podobać, ale jak dla mnie
jest on dość przeciętny. Mogło być zdecydowanie lepiej, gdyby wprowadzić
jakieś zabawne gagi i bardziej je rozbudować. Myślę jednak, że jest
idealnym etapem przejściowym pomiędzy szarą rzeczywistością, a realizacją
waszego marzenia o wypadzie do tego kraju.
"Wesele" mnie jakoś szczególnie nie zachwyciło, tak przeciętnie, ale można obejrzeć ;)
bądź świadoma tego, że wesele z wycieczką nie ma nic wspólnego oprócz aktorki :P
UsuńChyba nie w moim stylu. Pozdrawiam ;) [szczere-recenzje]
OdpowiedzUsuńAbsolutnie uwielbiałam "Moje wielkie greckie wesele", z przyjemnością więc podejdę do drugiej części, choć brak obecności "Chrisa o poranku" zdecydowanie mi nie odpowiada. :)
to nie jest druga część !
Mnie się bardzo podobało, widziałam go dwa razy i za każdym razem z fascynacją. Przyjemny seans na wakacyjne dni.
OdpowiedzUsuń