NOWOŚCI
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andy Fickman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andy Fickman. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 grudnia 2010

349. Plan gry, reż. Andy Fickman

środa, 24 listopada 2010

137. Ona to on, reż. Andy Fickman

Oryginalny tytuł: She's the Man
Reżyseria: Andy Fickman
Scenariusz: Jack Leslie, Ewan Leslie, Victor Levin, Karen McCullah Lutz, Kirsten Smith
Na podstawie: sztuki Williama Szekspira "Twelfth Night"
Zdjęcia: Greg Gardiner
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 17 marca 2006
Premiera polska: 09 czerwca 2006
Obsada: Amanda Bynes, James Kirk, Channing Tatum, Laura Ramsey. Alex Breckenridge, Jessica Lucas, Amanda Crew

     Viola uwielbia grać w piłkę nożną. Pewnego dnia jej kobieca drużyna zostaje rozwiązana przez trenera. Kiedy brat bliźniak Violi, Sebastian wyjeżdża na dwa tygodnie do Londynu, postanawia przebrać się za niego i pójść zamiast swojego brata na szkoły. Tak w akademiku zamieszkuje wraz z Duke`m, z którym również będzie w jednej drużynie. Nie spodziewa się jednak, że zakocha się w Duke`u. Problem polega na tym, że Duke podkochuje się w Olivi, która z kolei kocha się w Violi. Wszystko wymyka się spod kontroli, gdy w szkole pojawia się Sebastian.
    Pomysł jest po prostu świetny. Wiem, że wiele już było filmów w podobnym stylu, ale ten jest jeszcze bardziej niesamowity.
    Film jest ciekawy. Nie nudzi widza, a wręcz przeciwnie wciąga go. Chcemy wiedzieć jak zakończy się ta cała farsa. Czy ktoś się dowie, że Viola jest dziewczyną, tzn... no wiecie o co mi chodzi. Czy ktoś ją zdemaskuje? Czy pokaże, że nie tylko faceci potrafią grać w piłkę nożną? Tego wszystkiego dowiecie się, gdy poczekacie do końca filmu :)
    Film jest po prostu prześmieszny. Oprócz tego, że Viola trenuje do meczu to na dodatek musi się szykować na bal debiutantek, szykowanym przez jej mamę, która pokłada w swojej córce ogromne nadzieje, że w końcu stanie się... kobietą. Najśmieszniejsza jest cała ta farsa z zamianą płci :) tutaj musi się przebierać za faceta, musi wyglądać jak facet, musi mówić jak facet i musi myśleć jak facet :) mnie najbardziej rozwalił motyw, gdy przy chłopakach z torby wypadły jej tampony. "Po co Ci tampony????" Oczywiście Viola zdenerwowana, zdezorientowana, nie wie co powiedzieć i nagle tekst "Często leci mi krew z nosa, a tampony są dobre do zatamowania krwawienia. Beckham takich używa, nie wiedzieliście?" No jak ryknęłam śmiechem to myślałam, że się popłaczę :D Najlepsze było to jak na siłę sobie wsadzała tego tampona do nosa ;D hahaha :D oczywiście potem pomysł się przyjął :P to było jeszcze śmieszniejsze :D Trudno jest mi tutaj wymieniać co jest takiego zabawnego w tym filmie. To trzeba po prostu zobaczyć. Ja się śmiałam przez cały film praktycznie :D co chwilę to coś nowego :)
    Jednym z głównych wątków jest tutaj wątek miłosny. Jest to chyba najbardziej pokręcony wątek jaki kiedykolwiek widziałam :D Viola kocha Duke`a, ale... nie tak od razu. Jej miłość potęguje podczas pocałunku, w czasie trwania festynu charytatywnego, w "Całuśnej Budce". Oczywiście obiecała mu, że pomoże mu się umówić z Olivią, do której czuje miętę. Niestety Olivia podkochuje się w Sebastianie, tzn. Violi :) A najlepsze jest to, że Olivia czuję się odrzucona przez Sebastiana więc stara się wzbudzić w nim zazdrość i spotyka się z Duke`m. Wiadomo, że wzbudzi zazdrość, bo przecież Viola kocha się w Duke`u. W ogóle to jest bardzo skomplikowane, najlepiej nie będę się zagłębiać w ten wątek :) powierzchownie go wam przedstawiłam :P
    Oczywiście na pierwszy plan wychodzi nam tutaj chęć pokazania światu co się potrafi. To, że Viola kocha piłkę i że potrafi grać lepiej niż niejeden facet. Jest to dążenie do spełnienia swoich najskrytszych marzeń.
    Film kończy się oczywiście tak jak na takie filmy przystało, a jakżeby inaczej :)
    Bardzo podobała mi się postać Violi :) Amanda jak zwykle zagrała rewelacyjnie. Zawsze mi się podoba. Urzekła mnie swoją rolą w "Siostrzyczkach" a tutaj to przeszła samą siebie. Te jej miny... jeju jak one mnie rozbrajają to jest jakieś nieporozumienie :D Nie no po prostu co tu dużo mówić, jest genialną aktorką komediową :)
    Film bardzo mi się podobał :) już dawno się tak nie uśmiałam z jakiegoś filmu. Podoba mi się to, że w końcu trafili w gatunek prawdziwej komedii romantycznej, nie dość, że jest tam miłość to na dodatek masa humoru.

piątek, 9 lipca 2010

658. Góra czarownic, reż. Andy Fickman

Oryginalny tytuł: Race to Witch Mountain
Reżyseria: Andy Fickman  
Scenariusz: Mark Bomback, Matt Lopez
Zdjęcia: Greg Gardiner
Muzyka: Trevor Rabin
Na podstawie: powieści Alexandra Keya "Escape to Witch Mountain"
 
Kraj: USA 
Gatunek: Sci - Fi / Przygodowy 
Premiera światowa: 11 marca 2009 
Premiera polska: 01 maja 2009 
Obsada: Dwayne Johnson, AnnaSophia Robb, Alexander Ludwig, Carla Gugino, Ciaran Hinds


    Film wytwórni Disneya, której reżyserem jest Andy Fickman („Ona to on”, „Plan gry”) to opowieść o młodych kosmitach przybywających na Ziemię z misją ocalenia swojego świata. Fickman potrafi stworzyć naprawdę ciekawe obrazy, bardzo spodobał mi się film „Ona to on”. Późniejsze jednak były o wiele słabsze i tak stanęliśmy przed „Górą Czarownic”. Film ten to unowocześniona wersja produkcji z lat 70tych pt. „Ucieczka na Górę Czarownic”. W związku z tym nie powinno dziwić, że film wypada raczej słabo.
    Jack Bruno po bogatej przeszłości kryminalnej zostaje taksówkarzem. Jego były szef wciąż się dopomina o dalsze jego usługi. Pewnego dnia na Ziemię spada statek kosmiczny. W związku z tym służby specjalne ścigają zbiegłych kosmitów. Niedługo po tym zdarzeniu Jack odbierając swoją taksówkę z postoju znajduje na tylnym siedzeniu nastoletnie rodzeństwo – Sarę i Setha. Proszą go o kurs w pewne miejsce i płacą dużą kwotę pieniędzy po dotarciu na miejsce. Jack chce być jednak fair i pomimo tego, że młodzi dawno się zmyli Jack podąża za nimi zwrócić im nadwyżkę. Właśnie wtedy poznaje tajemnicę ich pochodzenia, a także ratuje przed śmiercią z ręki kosmicznego najemnika –Syphona. Kiedy Sara i Seth zdobywają to po co przybyli muszą odnaleźć swój statek i wrócić do domu zanim rozpocznie się inwazja na Ziemię. Dlatego też Jack zabiera ich do pewnej pani uczonej, którą podwoził na kosmiczne Expo – dr Alex Friedman. Korzystając z jej pomocy dowiadują się, że ich celem jest teraz Góra Czarownic – tajna placówka rządowa, w której znajdą statek kosmitów.
    Muszę skończyć z napalaniem się na oglądanie jakiegoś filmu, bo potem jestem niesamowicie rozczarowana. Trzeba czasem spojrzeć obiektywnie na te produkcje imam nadzieję, że w końcu mi się to uda. Liczyłam na niesamowite widowisko.Myślałam, że będę się świetnie bawić. Wierzyłam, że pozachwycam się trochę Dwayne`m, no i oczywiście efektami. Niestety nic z tego się nie sprawdziło, a film był nie dość, że nudny to jeszcze bez jakiegokolwiek ładu i składu.
    Tytułowa Góra Czarownic jest placówką rządową, tajną placówką, gdzie nasi kosmici muszą się wybrać, aby odzyskać statek i wrócić do domu. Oczywiście do połowy filmu nie wiemy w ogóle o co chodzi, a i zdobycie tej informacji nie było jakoś nie wiadomo jak skomplikowane. Tak właśnie wygląda ten film, ale w sumie nie należy spodziewać się jakiś ideologii po produkcji Disneya. Pierwsza połowa filmu to jakieś niezrozumiałe pościgi samochodowe, które donikąd nie zmierzają. Jasne jest to, że mają jakiś cel – walka o przetrwanie, ale nieznany jest wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. Druga część filmu to już jakaś konkretna akcja, ale nie jest ona tak wciągająca jak powinna być.
    Cały filmowany jest taką dobrze znaną w dzisiejszych czasach mgiełką, której ostatnio żaden film nie jest pozbawiony – ocal roślinkę ocal świat. Wszystko znowu kręci się wokół skażenia Ziemi i próby jej uratowania. Nie brak tutaj aluzji do sytuacji jaka panuje teraz na świecie. Młodzi kosmici przybywają bowiem ze skażonej planety, którą prawdopodobnie będą musieli opuścić chyba, że powiedzie się eksperyment przeprowadzony na Ziemi, gdzie to martwe rośliny mogły odżyć.Dziwne, że w ogóle się to udało, no, ale musi być jakiś motor napędowy  do dalszej akcji. Trochę to jest wkurzające,bo gdzie się nie obejrzysz to mówią o skażeniu i globalnym ociepleniu. Myślę,że każdy zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, więc nie rozumiem czemu wciąż jest to obecne w dzisiejszych produkcjach.
    Film niestety nie jest tak widowiskowy jak można byłoby się spodziewać, co jest dość dziwne biorąc pod uwagę ingerencję istot pozaziemskich. Oczywiście mali bohaterowie pokazali na co ich stać i jakie mają zdolności. Najbardziej efektywna była oczywiście zdolności Setha, to jego przenikanie przez ściany. W głowie zostaje scena, w której to Jack i kosmici ścigani są przez agentów i Seth opuszcza taksówkę, żeby móc zatrzymać rządowe wozy. Wygląda to dość ciekawie. Wkroczenie do akcji Syphona także powinno rozbudzić nie małe uczucia,jednakże dla mnie jego postać mogłaby w ogóle się nie pojawić w tym filmie. Nie wiem jaki to miało sens oprócz skomplikowania życia bohaterom. No, ale w sumie,gdyby nie on to film w ogóle byłby pozbawiony efektów specjalnych, a tak to dzięki jego atakom można było trochę się pozachwycać.
    Dwayne„The Rock” Johnson, czyli mój ulubiony zapaśnik o zniewalającym uśmiechu, od pewnego czasu niczym nie zaskakuje w swoich filmach. „Góry Czarownic”,niestety, także nie można zaliczyć do jakiś większych sukcesów. Oczywiście zdarzają mu się lepsze chwile, ale jego bohater w ogóle był dla mnie niezrozumiały. Nie wiem jakim sposobem tak szybko przywiązał się do tych dzieciaków, ale mniejsza o to.  Po raz kolejny pokazał jaki to on nie jest paker, że jest twardy i w ogóle silny. Podobały mi się niektóre jego teksty, ale prawdę mówiąc nie był on za specjalnie przekonujący. Jego mali towarzysze, czyli AnnaSophia Robb („Most do Terabithii”, „Plaga”) oraz Alexander Ludwig („Ciemność rusza do boju”), także nie mają się czym pochwalić.Kosmitami może i byli przyjaznymi, ale jakoś nie widać było w nich tej nieziemskości. Carla Gugio, która tutaj została panią doktor od kosmosu wcześniej grała jedną z dawnych strażniczek w filmie „Watchmen”. Podziwiać możemy jedynie jej wygląd, bo z aktorstwem to wypadła raczej kiepsko. Ogólnie jednak aktorzy niczym nie podpadli. Nie są aż tak rażąco beznadziejni, ale mogło być zdecydowanie lepiej.
   Podsumowując nie jest to produkcja najwyższych lotów. Kolejny typowy film dla dzieciaków. Nic nie wnosi, niczego nie uczy, nie pozostawia żadnych pozytywnych wrażeń. Niestety nie zachwyca. Za mało akcji, fabuła niespójna,dziwaczni bohaterowie z dziwacznymi zachowaniami. Jedynych wrażeń dostarcza ten zły najemca, który ma zgładzić kosmitów i który jest niemalże nie do pokonania.Mogło być zdecydowanie lepiej, jest niestety dość kiepsko. Dawno nie widziałam tak marnego filmu, który wyszedł spod skrzydeł Disneya.