NOWOŚCI

niedziela, 17 lutego 2019

Książka #495: Piorun, aut. Angel Payne

     Dawno już nie czytałam powieści z tego gatunku, który niegdyś pochłaniałam tytuł za tytułem. Zatem, gdy tylko pojawiła się propozycja nieznanej mi autorki Angel Payne od wydawnictwa Edipresse od razu podjęłam decyzję o lekturze. W szczególności, że w grę wchodził wątek romansu z szefem- moim ulubionym! Jednakże nic nie wskazywało na to, że opowieść otrze się o inny ulubiony motyw w popkulturze. Dlaczego więc „Piorun” nie zostanie moją ulubioną książką?

     Reece Richards jest bogatym i rozpieszczonym przez ojca młodym mężczyzną, którego życia diametralnie się zmienia podczas jednej z jego romantycznych eskapad. Teraz jest właścicielem jednego z najprężniej rozwijających się hoteli w Los Angeles, w którym na nocną zmianę zatrudnia się urocza Emma. Tych dwoje od razu łączy nić porozumienia, a ich igraszki zyskują zupełnie niespodziewanej dla nich obojga mocy. Dla Reece'a to nowość móc otworzyć się przed kobietą, a dla Emmy zaskakującym będzie drugie oblicze jej szefa.

     Zapomniałam już jak prosta jest konstrukcja powieści tego kalibru. Co niektórzy nazywają takie twory pornografią na papierze i wcale mnie to nie dziwi. Szczątkowa lub zerowa fabuła i masa stron ociekających seksem... no i świetnie! Komuś to przeszkadza? Takim typem literatury jest również i „Piorun”. Powieść całkowicie pozbawiona przekazu, za to będąca idealną rozrywką. W końcu kino superbohaterskie to nie jest studium psychologiczne nad wyborami wybranych postaci i ich dramatycznym życiem. A jednak książka Angel Payne wyróżnia się na tle innych w swoim gatunku. Czytając blurba na końcu książki, gdy to sama główna bohaterka opowiada o swoich początkach znajomości ze swoim ukochanym, zwracając się do niego określeniem per „superbohater” nikt nie spodziewa się, że gra serio będzie się toczyć o superbohatera. I to nie byle jakiego, a takiego który dostarczy Wam elektryczność do domów i do Waszych majtek oraz rozpędzi się w okamgnieniu, co z jednej strony może być zaletą a z drugiej wadą- w zależności od tego pod jakim kątem na to spojrzeć. I zasadniczo problemy pojawiają się tutaj takie same jak u każdego superbohatera, czyli wielki dylemat czy porzucić ukochaną chcąc ją chronić przed ewentualnymi zwyrolami, którzy chcąc dopaść jego dopadną ją, czy po prostu cieszyć się uroczą miłością obfitującą w serduszka i jednorożce z cukrzycą wymiotujące tęczą. Wybór tak ciężki, jak miażdżenie człowieka siłą zelektryzowanego umysłu. Sama elektryczność superbohaterska podąża w dość zadziwiającą stronę dodając nieziemskich doznań, a autorce idealnie udaje się odzwierciedlić domniemany stan poprzez słowo pisane.

     Jednakże poza tymi superbohaterskimi elementami znajdującymi się w „Piorunie”, nie ma tutaj nic takiego, co mogłoby przykuć uwagę lub w zasadzie wyróżnić ten tytuł na tle innych. Jest cała masa łóżkowych scen, ale w gruncie rzeczy nie jest to coś specjalnie wymyślnego, fantazyjnego- no może poza jedną z pierwszych scen. Później nawet i ta cząstka zostaje zepchnięta na dalszy plan, tylko po to, aby udowodnić, że ze zwierzęcego seksu może się wziąć coś więcej, prawdziwa miłość pełna czułości, miłych słów i całej masy słodkiej czekolady. W konsekwencji staje się to mega nużące i zniechęcające, ale i tak trzyma to przy życiu, a w zasadzie przy książce, czytelników, który wciąż mają nadzieję na więcej doznań.

     Bohaterowie to nie jest jakiś szczyt możliwości pisarskiej. Dziewczyna niby niezależna, niby taka dziarska, a jednak jej potrzeby sprowadzają się do pierwotnych żądz. Do tego klasyczny przypadek kobiecych fantazji, czyli romans z szefem i zabawy w miejscu pracy. Dość banalne, tak jak i sama Emma. Z kolei Reece... ucieleśnienie seksu i tajemniczości. Mężczyzna o dwóch twarzach i dwóch życiach. Czuły, zachłanny, spragniony. Typowy przystojniaczek w typowych lekturach erotycznych. W prawdziwym świecie takie rzeczy się nie zdarzają.

     Rozdarcie podczas lektury „Pioruna” jest chyba już czymś normalnym wśród czytelniczek. Z jednej strony to całkowity pornos na papierze, bez wkładu w nasze życiorysy, a z drugiej strony dostarcza tyle zabawy i emocji, że trudno się oderwać od tego banału. Nieistotne, że ten schemat znamy już z dziesięciu innych powieści tego pokroju. Istotnym jest to, że wciąż zagłębiamy się w nie z wypiekami na twarzy i uśmiechem na ustach. Romans z szefem? Któż o nim nie marzy! Romans z superbohaterem? Wiadomo, nigdy się nie zdarzy. Książkę polecam dla oderwania się od szarej rzeczywistości, ale nie spodziewajcie się wiekopomnego arcydzieła światowej literatury.

Ocena: 2/6
Recenzja dla wydawnictwa Edipresse Polska!

Tytuł oryginalny: Misadventures with a Super Hero / Tłumaczenie: Agnieszka Myśliwy / Wydawca: Edipresse Polska / Gatunek: erotyk, romans / ISBN 978-83-8117-652-1 / Ilość stron: 296 / Format: 135x215mm

Rok wydania: 2019 (Polska) 2017 (Świat)

Prześlij komentarz