Oryginalny tytuł: Population 436
Reżyseria: Michelle Maxwell McLaren
Scenariusz: Michael Kingston
Zdjęcia: Thomas Burstyn
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Horror, Thriller
Premiera światowa na Video: 13 marca 2006
Premiera polska na DVD: 03 lipca 2006
Obsada: Jeremy Sisto, Fred Durst, Charlotte Sullivan, Reva Timbers
W miasteczku Rockwell Falls od ponad stu lat jest niezmienna liczba
ludności 436. Pewnego dnia do miasteczka przybywa statystyk Steve Kendy.
Wszyscy przyjmują go bardzo przyjaźnie. Jednak bardzo dziwi go to, że
wciąż jest ta sama liczba ludzi w miasteczku. Steve zmuszony jest zostać
w miasteczku na noc. Jego uwagę zwraca urocza młoda kobieta Courtney.
Mieszkańcy zaczynają o nich rozmawiać co nie bardzo podoba się
policjantowi Bobby`iemu. Wszyscy mieszkańcy szykują się do festynu.
Steve nie zdaje sobie sprawy, że jest to festyn z okazji przyjęcia go
jako nowego mieszkańca miasteczka, 437, a w związku z tym ktoś musi
poświęcić swoje życie, aby w mieście panował porządek, harmonia i spokój
oraz żeby znowu było 436 mieszkańców.
Pomysł jest po prostu niesamowity. Film tak mnie zeschizował, że
normalnie szok. Nie jest to taki typowy horror jest to raczej thriller
oparty na wierze tamtejszych mieszkańców. Dla mnie to wszystko co się
tam działo było bardzo szokujące.
Film troszkę przynudzał, bo w
sumie nie wiadomo czego się spodziewać. Zaczyna się dość niepozornie.
Statystyk jadąc do miasta sporządzić nowe dane statystyczne łapie gumę.
Szeryf odwozi go do miasteczka, gdzie Steve zostaje ulokowany w jednym z
gospodarstw. Zbiera dane, które coraz bardziej go dziwią i jednocześnie
niepokoją. Najbardziej zszokował mnie sam festyn. Steve ma niby się
dobrze bawić na tym festynie. Nagle odsłaniają szubienicę i kobieta
mówi, że jest dumna poświęcając się takiej sprawie jak przybycie nowego
mieszkańca i zostaje powieszona. Mnie normalnie szczęka do ziemi...
Interesujący był również początek początka. Kobieta rodzi dziecko i w
tym samym momencie facet ginie na drodze... dziwne? Nawet bardzo :|
Najlepsze z tego wszystkiego było zakończenie. Normalnie oczy mi z orbit
wyszły. Czy naprawdę nad tym miasteczkiem jakieś ciemne moce czuwają?
Bo wątpię, żeby to była jakaś siła boska... Jak obejrzycie to sami się
przekonacie o czym mówię, ale przerażające jest to jak wszystko to jest
zgrane, że dziecko się rodzi a ktoś inny w tym czasie musi umrzeć.
W ogóle nie rozumiem pojawiania się scen łóżkowych w tego typu filmach.
Jaki to ma wpływ na akcję. Steve i Courtney. Nawet nie było widać
iskierek między nimi i w ogóle, a tu ni stąd ni zowąd bardzo taki... że
tak ujmę szczegółowy seks. No i co to miało w ogóle pokazać? Denerwuje
mnie coś takiego. I oczywiście ktoś musiał to zobaczyć i to nie byle kto
kurde :/ tylko sam policjant zakochany w Courtney.
Dziwne jest
też niby "leczenie" w tym mieście. Facet nawet nie ma dokumentów, ani
żadnych dyplomów ukończenia szkoły medycznej a podejmuje takie praktyki.
No nie przesadzajmy. I jeszcze ludziom miesza w głowach przez jakieś
debilne elektrowstrząsy. Co to jest kurde za miasto? Człowiek, który
buntował się przeciwko systemowi, uznawany był za chorego. A jaki to
system? Wiara w równowagę, stabilność, jedność itp itd... jak do
miasteczka przyjeżdża ktoś nowy i zostaje na co najmniej jedną noc to
jest to ktoś z miasteczka musi zginąć, aby w mieście znowu panował
ład... makabra, ale jak widać przy zakończeniu tego filmu coś musi w tym
być. Ja osobiście uważam, że to miasteczko jest przeklęte, ale jak
sobie tam wolicie :P
W filmie był podobny moment do tych z Drogi
bez powrotu czy Wzgórza mają oczy. Miejsce z ogromną ilością
opuszczonych samochodów, ale tutaj było ich o wiele więcej niż w
poprzednich filmach. Tyle ludzi przejezdnych zostało w mieście...
Osobiście zaskoczyła mnie postać grana rzez lidera zespołu Limp Bizkit
czyli Freda Dursta. Koleś uważał przejezdnego za swojego kumpla. Kto
normalny się tak zachowuje? Poza tym zaskoczyło mnie jego ostatnie, że
tak powiem starcie z Stevem. Tzn. spodziewałam się takiego zachowania,
ale nie byłam go do końca pewna. Sam aktor grający Steve`a nawet nieźle
się spisał.
Film mi się spodobał. Był totalnie walnięty i
zaskakujący, ale normalnie świetny. Nie był to taki typowy horror, ale i
tak czuć było powiew grozy. Jak dla mnie bomba :) Polecił mi ten film
mój przyjaciel metalowiec, który gustuje w horrorach. Powiedział "Film
siada na psychikę". No i miał rację...
