Oryginalny tytuł: Wedding Date
Reżyseria: Clare Kilner
Scenariusz: Dana Fox
Na podstawie: powieści Elizabeth Young "Asking for Trouble"
Zdjęcia: Oliver Curtis
Muzyka: Blake Neely, Debbie Wiseman
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 04 lutego 2005
Premiera polska: 29 lipca 2005
Obsada: Debra Messing, Dermot Mulroney, Amy Adams, Jack Davenport, Jeremy Sheffield, Holland Tylor, Peter Egan, Sarah Parish
Kat, po 7 latach bycia razem, zostaje porzucona przez swojego
narzeczonego Jeffrey`a. Zbliża się ślub jej siostry, Amy. Na dodatek
Jeffrey ma być drużbą Edwarda, narzeczonego Amy. Kat postanawia wynająć
chłopaka z ogłoszenia, Nicka, aby towarzyszył jej podczas ślubu jej
siostry i przy okazji pomógł jej wywołać zazdrość w byłym. Po przybyciu
do miejsca odbycia się ślubu Kat czuje się trochę niezręcznie przy
Nicku. Jednak czas, który spędzają razem sprawia, że stają się sobie
coraz bliżsi.
Znowu ślub i znowu akcje przed ślubem. Schemat podobny do wszystkich
takich filmów, więc można domyśleć się jak o się skończy. Jednak pomimo
tego film nie jest nudny, jest bardzo przyjemnym filmem, który ogląda
się bardzo przyjemnie i nie nudzi widza.
Komedia, no ale w sumie za wiele w sobie z komedii nie posiada.
śmieszne sceny, to prawda jest ich troszku, śmieszne dialogi, także, ale
to jednak zbyt mało, żeby film nazwać komedią. Jednakże te wszystkie
humorystyczne sytuacje bardzo mi się spodobały i o dziwo sprawiły, że
się uśmiechnęłam, gdyż dowcip w tym filmie był bardzo subtelny, a nie
wulgarny jak to bywa we współczesnych komediach :)
Film
zdecydowanie o miłości. Uwielbiam te filmy. Wzruszające i normalnie aż
chcemy doświadczać tego samego w życiu, no może bez tych przykrych
momentów, chociaż z drugiej strony też mogłoby to pozostać o ile tylko
mielibyśmy pewność, że dobrze się skończy :) Film jest o miłości, ale w
pewnym sensie nie da się jej odczuć z ekranu. Dziwne, ale tak niestety
jest. Jest kilka scen, w których widać, że między bohaterami iskrzy,
ale nie panuje ta atmosfera cały czas, niestety. Film pokazuje, że
miłość potrafi wybaczać wszystko, nawet zdradę.
Postacie
w sumie niczym się nie wyróżniające. Znowu syndrom porzuconej kobiety i
znowu facet, który będzie ją pocieszał, aż w końcu się w niej zakocha.
Ech. Jednak to bardzo jest intrygujące jak facet do towarzystwa może tak
nagle się ustatkować i zostać tylko z jedną kobietą.
Film podobał mi się, nawet bardzo. Oczywiście jak zwykle się
wzruszyłam, ale u mnie to standard, były też chwile zaskoczenia, ale to
zawsze musi wystąpić w filmie :) przynajmniej przydałoby się aby
występowało. Nie sugerujcie się oceną hehe :D ten kto lubi taki rodzaj
filmów powinien ten film obejrzeć, a kto nie, to oczywiście niech
trzyma się z daleka.
