Gatunek: romans
Wydawca: Mira
Rok wydania oryginału: 1984
Rok wydania w Polsce: 2011
Tłumaczenie: Katarzyna Karpińska, Bogusław Stawski
Redakcja: Grażyna Ordęga
Korekta: Ewa Popławska, Władysław Ordęga
Korekta: Ewa Popławska, Władysław Ordęga
ISBN 978-83-238-7753-0
Ilość stron: 304
Format: 130x200 mm
Któż nie zna typowych Harlequinów, których nazwa przyjęła się od wydawnictwa wydającego powieści dla kobiet. Wielu uważa, że to powieści typowe dla niepoprawnych romantyczek, które całkowicie zatracają się w zmysłowym świecie romansów. Znana, nagradzana i powszechnie uwielbiana amerykańska pisarka- Diane Palmer, zasłynęła dzięki swoim romantycznym powieściom. Przez 16 lat była dziennikarką i w druku ukazało się aż 150 jej powieści. Jedna z nich o tytule „Diamond Girl” została również zekranizowana w 1998 roku. W 2002 roku Diane Palmer, znana bliskim jako Susan Eloise Spaeth wydała omnibusa o tytule „Ślubne marzenia”, gdzie w dwóch osobnych historiach- „Australijczyk” oraz „Gra uczuć”, przedstawiła bardzo poruszające i trudne drogi do miłości.
W „Australijczyku” bohaterką jest młoda kobieta o imieniu Priscilla, która w wieku osiemnastu lat zakochała się w swoim o dziesięć lat starszym sąsiedzie – Johnie. Tuż przed wyjazdem na studia na Hawaje John spełnia jej najskrytsze marzenia, dając tym samym początek płomiennemu romansowi. Para się zaręcza i wszystko wydaje się być pięknie. Jednakże pewnego dnia czar pryska, a Priscilla postanawia raz na zawsze zapomnieć o ukochanym. Po 5 latach studiów wraca do Australii, gdzie wychodzi na jaw prawdziwy powód zerwania zaręczyn, a przytłumione uczucie znowu zaczyna palić żywym ogniem.
Natomiast w „Grze uczuć” bohaterką jest pisarka znanych romantycznych powieści historycznych- Katriane, którą wielką antypatią darzy brat jej najlepszej przyjaciółki Ady o imieniu Egan. Mężczyzna ma wyrobione zdanie o kobiecie piszącej tak rozmaite sceny erotyczne, co jest powodem ich częstych kłótni. Nie przeszkadza mu to jednak, aby przyjechać do Katriane na święta, które spędza wraz z Adą, a wtedy ich wojna trwająca od lat zamienia się w gorące uczucie.
Kobiety mają tą tendencję, że lubują się w powieściach romantycznych. Historie tego typu zawsze wzbudzają w nich sporo wzruszeń i na chwilę pozwalają uciec w świat idealnej, ale tak nierzeczywistej miłości. Obie powieści zawarte w jednym omnibusie – „Australijczyk” oraz „Gra uczuć”, zachowują ten sam schemat. Pojawia się dziewica, pojawia się zamknięty w sobie, ale też i pełen namiętności starszy prawie o 10 lat mężczyzna, no i oczywiście płomienny romans z wyboistą drogą do szczęśliwego zakończenia. „Ślubne marzenia” od raz zdradzają wokół jakich tematów będą krążyć opowieści, ale czytelniczce długo przyjdzie czekać zanim dostanie upragniony finał. Jednakże droga do niego wcale nie jest taka męcząca. Z przyjemnością czyta się o przekomarzaniach bohaterów, o ich wojnach, kąśliwych uwagach, a przede wszystkim ich ekscesach. Historie są zagmatwane, dużo jest w nich tajemnic, które w jednym momencie zmieniają bieg wydarzeń, nie mniej tym bardziej podkręca się atmosferę. Trudno jest czytać o zawodach miłosnych, o cierpieniach, które muszą znosić bohaterki ze strony swoich ukochanych. Dziwna jest też sprawa z tak dużą różnicą wieku- 10 lat, to byłoby nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, w dzisiejszych miastach. No, ale prawda jest taka, że prawdziwa miłość nie patrzy na wiek i wydaje się, że takie właśnie jest przesłanie tych dwóch nowelek. Nie zabraknie tutaj też licznych nawiązań do religijności, jak chociażby tematyka czystości przedmałżeńskiej. Powieść porusza wątki nie tylko miłości, ale też i przyjaźni, godzenia się ze stratą, problemów rodzinnych, i tym podobnych motywów. To w jakiś sposób urozmaica powieść, powodując, że wystarczy dwanaście godzin, aby w całości ją pochłonąć.
Narratorem stworzonym przez Diane Palmer jest osoba trzecia, które obserwuje z boku wydarzenia rozgrywających się na stronicach owej powieści. Jest on wszechwiedzący i właściwie wpaja się w umysły głównych bohaterów. Bardzo dobrze zna ich odczucia, ich myśli. Palmer stworzyła bardzo dobry wizerunek głównych bohaterów. Udało jej się sprawnie określić ich charaktery. Z jednej strony mamy cnotliwą dziewczynę, w zasadzie to już kobietę, a z drugiej doświadczonego mężczyznę, który jest dumny i ma problemy z wyrażaniem swoich uczuć. Na każdym kroku zostaje to w zasadzie podkreślone. Z drugiej zaś strony powieść obfituje w najrozmaitsze opisy scen miłosnych, od których można dostać wypieków na policzkach, ale jest to niewiarygodnie przyjemne uczucie. Zmysłowe opisy z pewnością robią wrażenie, więc jak tutaj nie kochać Harlequinów.
Zarówno w USA, jak i w Polsce powieść została wydana nakładem Wydawnictwa Harlequin. Postarano się o bardzo urokliwą okładkę, która przykuwa wzrok. Któż nie poddałby się uroczej blond dziewczynce, zapewne druhence panny młodej. Okładka od razu wprawia czytelniczkę w romantyczny nastrój, gdyż jest tak delikatna i świeża, jak rzadko potrafi być oprawa książki. Sam tekst nie wyróżnia się w zasadzie niczym od innych. Jest napisany typową czcionką, który nadaje surowy charakter powieści, ale nie jest to istotne, gdyż i tak powieść szybko wciąga.
Niesamowite jest to, jak jedna książka potrafi zauroczyć człowieka i całkowicie zmienić jego poglądy na temat literatury. Nie mówię, że od dziś namiętnie będę czytać tego typu romanse, ale z pewnością będę sięgała po nie częściej niż dotychczas. Bowiem „Ślubne marzenia” to prawdziwy romans, z typowymi kłopotami, które towarzyszyć mogą nam w prawdziwym życiu. Niejednokrotnie uszczypliwa, ale też i pełna ciepła, miłości, ale przede wszystkim namiętności. Poza tym… po raz pierwszy udało mi się przeczytać 300 stron książki w niecałe 10 godzin, a to mówi samo przez siebie.
Ocena: 5/6
Za egzemplarz recenzencki pragnę serdecznie podziękować księgarni Matras, a także Sztukaterowi, dzięki któremu mogłam książkę przeczytać i zrecenzować.
Cześć Agniecha :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że też zaczęłaś prowadzić bloga - dodaję Cię od razu do linków.
Pozdrowienia!