Czarna Pantera
Czarna Pantera powraca! Tym razem jednak wrażenia po ponownym seansie plasują się gdzieś pomiędzy "co ja takiego w tym widziałem?!", a "naprawdę niesamowite zjawisko".
Czarna Pantera powraca! Tym razem jednak wrażenia po ponownym seansie plasują się gdzieś pomiędzy "co ja takiego w tym widziałem?!", a "naprawdę niesamowite zjawisko".
Opowieść o tym jak korzystać z nowinki od Naszej Księgarni, z przymrużeniem oka.
Do tej pory powieści, które wyleciały spod skrzydeł wydawnictwa Szósty zmysł, zaskakiwały swoją niebanalnością. Tym razem wydawnictwo poszło w trochę odmienną stronę i zaserwowało coś, co łączy ze sobą miłość i sport. k jak i nasz w zetknięciu z tą lekturą.
Oryginalny tytuł: Martyrs
Jako mała dziewczynka Lucie (Mylene Jampanoi) zostaje porwana i maltretowana. Cudem udaje jej się uciec z rąk oprawców. Jednakże zamyka się w sobie, a jedyną osobą, która ma z nią jakikolwiek kontakt jest jej przyjaciółka Anna (Morjana Alaoui). 15 lat później Lucie odnajduje osoby, które ją torturowały i morduje je oraz ich rodzinę. Wtedy dzwoni do swojej przyjaciółki, która po przybyciu na miejsce odnajduje swoją przyjaciółkę całą pokaleczoną. Lucie twierdzi, że zrobiła jej to pewna dziewczyna, której nie udało jej się uratować kiedy sama uciekała z miejsca, w którym była przetrzymywana. Anna jednakże nie chce wierzyć Lucie. Wszystko się zmienia kiedy Lucie popełnia samobójstwo, a Anna odnajduje tajemnicze przejście prowadzącej do piwnicy, w której znajduje potwierdzenie słów Lucie. Odnajduje tam inną torturowaną dziewczynę, której pragnie pomóc. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że już wkrótce sama będzie przeżywała to co ona.
Film zdecydowałam się obejrzeć tylko dlatego, że Filmweb polecał go jako jeden z filmów wartych obejrzenia w 2009 roku. Okazało się, i to nie po raz pierwszy, że moje zdanie, a zdanie Filmwebu zdecydowanie są rozbieżne. Jedno mogę powiedzieć- jak nie jesteście sadystami to nie oglądajcie tego filmu. Jest to niezwykle brutalny obraz obfitujący w krwawe sceny, które nijak mają się ku dalszej akcji. Ja wytrzymałam chyba 10 minut. Teraz już nawet nie pamiętam, ponieważ film leciał dalej, a ja oglądałam go jednym okiem. Było to spowodowane oczywiście niezwykłą brutalnością i debilnością tego filmu, ale film jakiś ma.
Wydawałoby się, że po tych wszystkich jatkach jako oglądałam w „Hostelu”, czy też pięciu częściach „Piły” już nic nie jest w stanie mnie obrzydzić. O dziwo okazało się być inaczej. Już sam początek, tzn. początek czasu „po 15 latach” był dla mnie po prostu okropny. Tak okropny, że dalej przestała interesować mnie fabuła tego filmu. Gdy po 40 minutach wydawałoby się, że nastąpi koniec filmu, wciąż zastanawiałam się co takiego jeszcze się stanie, bo w końcu film trwa około 1 godziny 30 minut. Po godzinie doczekałam się odpowiedzi. Przyszło to czego nienawidzę w takich filmach, czyli krew, tortury i brutalność. W tym momencie stwierdziłam, że dalej już nie dam rady oglądać tego filmu i przewijałam film w miarę rozsądnym tempie, żeby mieć ogólny zarys tego co się tam dzieje. W pewnym momencie zaczęło mnie zastanawiać, czemu ta dziewczyna jest taka zakrwawiona. Potem jednak do mnie dotarło. Zdziwiłam się, że nie zwróciłam tego co dopiero zjadłam. Nawet na wspomnienie tej sceny ciarki mnie przechodzą. No i po co to wszystko? Dowiadujemy się na samym końcu.
W głównych rolach wystąpiły Mrjana Alaoui oraz Mylene Jampanoi. Mylene powinnam kojarzyć z drugiej części „Purpurowych rzek”, ale oczywiście nie pamiętam jej :P Niewiele mogę powiedzieć o tej dwójce skoro nie znam ich wcześniejszych dokonań, dlatego też muszę opierać się jedynie o „Martyrs”. Trudno jest jednak napisać o obsadzie w takim filmie. Moim zdaniem były przekonujące. Ich działania były dość irracjonalne, tak jak w przypadku Anny granej przez Mrjana. Każdy by zwiał na jej miejscu z tego domu, ale ona nie… musiała znaleźć przejście i pójść do piwnicy. W ogóle to kto normalny zostaje w domu osób, które dopiero co wymordował? No, ale to nie wina aktorek tylko scenarzystów. Mnie osobiście się podobały. Mylene miała to szaleństwo w oczach, a Mrjana była dość przejmującą aktorką. Obie były bardzo realistyczne i może dlatego miałam to dziwne uczucie przez cały film.