NOWOŚCI

niedziela, 22 października 2017

Książka #466: Lifeblood. Krew życia, aut. Gena Showalter

     Po bardzo udanym wprowadzeniu do Wiecznego życia, Gena Showalter zabiera sympatyków serii „Evelife” do krainy po śmierci. Wszyscy pokochali losy rozdartej pomiędzy dwoma światami dziewczyny, wszyscy wraz z nią przeżywali jej skrajne emocje, aby teraz towarzyszyć jej w pierwszych krokach w nieznane i na polu bitwy. „Lifeblood. Krew życia” to godna kontynuacja pierwszego tomu, nie tak porywająca, ale równie zachwycająca i interesująca.
     Tenley na łożu śmierci sprzymierzyła się z Trojką. Pomimo tego, Miriada nie ustaje w próbach przeciągnięcia jej na swoją stronę i przygotowuje się do tego realizując niecny plan. Tymczasem dziewczyna stawia pierwsze kroki jako przyszły Przewodnik, a może nawet i Generał. Nie budzi jednak zbyt wielkiej sympatii wśród kolegów, którzy powątpiewają w jej oddanie swoim ludziom z uwagi na przebywanie Kiliana po przeciwnej stronie. Kiedy jednak wśród ludzi zaczyna się pojawiać tajemnicza infekcja zwana Półcieniem- może to zagrozić obu stronom konfliktu. Wszyscy z niecierpliwością wyczekują pojawienia się tajemniczego daru, którzy może być zbawieniem dla wszystkich.
     Zabieranie się za kontynuację poza życiowych poczynań Tenley, kiedy wrażenia po pierwszym tomie są jeszcze świeże, jest najgenialniejszym pomysłem. Brawa za to, że nie trzeba czekać kilku lat na ukazanie się dalszych przygód. Dzięki temu od razu przeskakujemy do nowej rzeczywistości, bez konieczności odświeżania sobie tego, co wydarzyło się wcześniej i doprowadziło do tego stanu rzeczy. A trzeba przyznać... się dzieje! Oczywiście, mamy nowe tereny więc konieczne jest słowo wstępu. Niestety... trochę za bardzo rozwleka się to w czasie, bo Ten musi przejść trening, poznać tereny, poznać nowych ludzi, docierać się z nowymi ludźmi i tak dalej, i tak dalej. I kiedy już myślimy, że nic ciekawego się nie wydarzy, nadchodzi... BUM! Akcja za akcją. Walka za walką. Śmierć za śmiercią. W sensie... druga śmierć. Dużo tego się kumuluje i wydaje mi się, że genialnie wyglądałoby to na ekranie, w szczególności, gdyby reżyserią zajął się Peter Jackson. Przy „Władcy Pierścieni” pokazał, że ma talent do scen batalistycznych. To by było coś. A tak to tworzymy sobie w głowie swoją własną ekranizację. Krew się leje, flaki latają, dywanik z zamordowanych Skorup się ściele... A do tego wszystkiego niesamowita moc wrażeń romantycznych i wciąż kotłujące się w głowie pytanie: „Czy to prawda, czy tylko gra?”. W zasadzie do ostatniej chwili nie wiemy, co jest prawdą. Kilian dał już się poznać jako mężczyzna pełen sprzeczności, więc nie powinno dziwić, że nie do końca darzymy go zaufaniem. Dziwne, że Ten darzy... miłość jest ślepa. Czekać trzeba tylko na finał, gdzie nastąpi zapewne wielki zwrot akcji, który wyrwie nam serca z klatek piersiowych! Albo i nie.
    Fabuła rozwija się w bardzo ciekawym kierunku. To dobrze rokuje na przyszłość Tenley w Trojce, a także jej relacje z Kilianem. Autorka pozostawiła nas ze sporym niedopowiedzeniem na koniec tego tomu. Z jednej strony zapowiada prawdziwe COŚ, z drugiej spodziewać można się niesamowitych emocji i całych litrów wylanych łez- nie, żeby przy lekturze „Firstlife” i „Lifeblood” nie zabrakło nam chusteczek. Najlepsze jest w tej chwili wyczekiwanie. Najgorsze co może zrobić Showalter to osiąść na laurach i dać nam zwykłego zapychacza czasu niegodnego całej tej serii i nie będącego idealną jego kwintesencją. Oczekuję czegoś mrocznego, równie, a może nawet bardziej wstrząsającego niż to co otrzymaliśmy przy starciach Trojki i Miriady.
     Koniec końców, pod wieloma względami, „Lifeblood” bije na głowę „Firstlife”. Jest bardziej brutalnie, a gęstniejące napięcie ciąć można nożem. Rozwijają się bohaterowie- oczywiście ci co przetrwali te wszystkie niespodziewane ataki, autorka wprowadza zupełnie inne pojęcie zdrady oraz poświęcenia. Te dwa dojmujące i potęgujące inne emocje uczucia spychają na dalszy plan pojęcie życia po życiu, odwiecznego starcia dobra ze złem, które było wszechobecne w poprzednim tomie. Nie umniejsza to jednak całości, bowiem historia ma nadal sporo do przekazania. Pozostaje nam czekać na to, jak dalej potoczą się losy walczących ze sobą Trojki i Miriady. Szkoda tylko, że na odpowiedź która z nich wygra, jak rozwinie się związek Ten i Kiliana, a także kto powróci z martwych... przyjdzie nam trochę poczekać. A ja wyczekiwać będę tego z niecierpliwością.

Ocena: 5/6
Recenzja dla wydawnictwa HarperCollins Polska!
harpercollins.pl
Tytuł oryginalny: Lifeblood / Tłumaczenie: Jacek Żuławnik / Wydawca: HarperCollins / Gatunek: fantasy / ISBN 978-83-276-3051-3 / Ilość stron: 432 / Format: 145x215mm
Rok wydania: 2017 (Świat) 2017 (Polska)

Prześlij komentarz