NOWOŚCI

wtorek, 26 kwietnia 2011

770. Heartbreaker. Licencja na uwodzenie, reż. Pascal Chaumeil

Oryginalny tytuł: L'Arnacoeur
Reżyseria: Pascal Chaumeil
Scenariusz: Laurent Zeitoun, Jeremy Doner, Yohan Gromb
Zdjęcia: Thierry Arbogast
Muzyka: Klaus Badelt
Kraj: Francja / Monako
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 23 stycznia 2010
Premiera polska: 13 sierpnia 2010
Obsada: Romain Duris, Vanessa Paradis, Julie Ferrier, Francois Damiens, Andrew Lincoln

    Dla reżysera – Pascala Chaumeila, który mógł być dotychczas znany z kręcenia reklamówek oraz seriali, w 2005 roku po raz pierwszy spróbował sił przy reżyserowaniu filmu fabularnego. Jego produkcja obeszła świat bez większego echa, aż do 2010 roku, kiedy to podjął się realizacji komedii romantycznej z dawną gwiazdą kina francuskiego – Vanessą Paradis. Pomimo tego, że cały świat może oglądać jego najnowszy film okazuje się, że niestety, jego twórczość nie powala na kolana.
    Alex Lippi (Romain Duris) zawodowo zajmuje się rozbijaniem związków poprzez uświadamianie kobietom, że nie są szczęśliwe w ich dotychczasowym związku. Pomaga mu w tym jego siostra- Melanie (Julie Ferrier), oraz jej mąż- Marc (Francois Damiens). Mają oni jednak jedną zasadę – nie biorą się za zlecenie jeżeli widzą, że para jest ze sobą szczęśliwa. Wtedy dostają propozycję uwiedzenia przepięknej córki pewnego bogacza – Juliette Van Der Becq (Vanessa Paradis), która za 10 dni ma poślubić swojego ukochanego- Brytyjczyka Jonathana (Andrew Lincoln). Alexowi i spółce zadanie wydaje się dziwne, gdyż uważają, że para jest ze sobą szczęśliwa. Jednakże Alex dręczony przez człowieka, od którego pożyczył sporą sumę pieniędzy decyduje się podjąć owego zadania, aby spłacić dług. Zostaje ochroniarzem dziewczyny i stara się jej pokazać z jak najlepszej strony, nie wiedząc, że ona sama zawładnie jego sercem.
    Twórcy poruszają w filmie dość kontrowersyjny temat jakim są związki damsko – męskie, a także wszelkie próby ingerencji w nie. Wprowadza więc bohaterów, którzy żyją z rozbijania cudzych związków stosując tanie chwyty podrywu i przede wszystkim przeprowadzając dogłębną analizę dziewczyny, która staje się ich celem. Uświadamiają jej, że nie musi męczyć się w związku bez przyszłości i gdzieś tam jest jej wymarzony książę, który będzie kochał to samo co ona. Być może celem twórców było ukazanie zmienności kobiecej natury, która to zmienia się wraz ze zmianą adoratorów. Pokazują tym samym, że kobiety nie potrafią wytrwać w stałym związku i spoczywają na laurach nie chcąc nad nim pracować. Nie mówiąc już o tym, że ukazuje się je jako zołzy, które potrafią zaprzepaścić kilka lat związku i odwołać w ostatniej chwili ślub dla dopiero co poznanego faceta. Wątek jest jak najbardziej kontrowersyjny, nie mniej wzbudza to zainteresowanie w widzu. Niestety, dalszy rozwój sytuacji, kiedy już Alex trafia na Juliette, jest całkowicie przewidywalny jeżeli chodzi o ich relacje. Widz od samego początku może domyślić się jak zakończy się ta historia i pomimo tego, że będzie kilka elementów, które będą próbowały zbić nas z tego toku rozumowania, to jednak wszystko prowadzi do jednego celu. No, ale przecież o to powinno chodzić w komediach romantycznych. Humoru w filmie mamy, niestety, nie za wiele, a prawie wszystkie sceny zobaczyć można już w zwiastunie filmu. Jest to niezwykle frustrujące i koniec końców mamy chyba tylko jedną czy dwie sceny, z których można się naprawdę pośmiać. A szkoda, bo taka fabuła mogła zaowocować ogromną ilością gagów, które wspominać można by było jeszcze bardzo długo, a tak po 24 godzinach po seansie widz w ogóle ledwo kojarzy o czym był film.
    Zaletą tego filmu są zdecydowanie scenerie, które uchwycone zostają za pomocą pracy Thierry`ego Arbogasta („Joanna D`Arc”). Dzięki niemu (i pomysłowi scenarzystów) zobaczyć możemy przepiękne Maroko, a także i Monako. Piękne piaskowe krajobrazy, ale także i przepiękne pejzaże i urocze uliczki Monte Carlo. Miejsca te są niezwykle zachwycają i dzięki nim film zyskuje na świeżości. Ponadto przez cały film towarzyszą widzowi kompozycje Klausa Badelta, którego kinomaniacy kojarzyć mogą za pracę przy takich filmach jak „Gladiator” oraz „Piraci z Karaibów”.
    W filmie największą gwiazdą jest oczywiście Vanessa Paradis. Minęło sporo czasu od kiedy zagrała w jakieś konkretnej produkcji, w której warto byłoby ją zapamiętać. W całości poświęcała się wówczas swojemu związkowi z Johnnym Deppem oraz ich dzieciom. Paradis po długiej przerwie powraca do grania i to w dodatku w komedii romantycznej, która nie należy do najlepszych. Niestety, jej istnienie w tym filmie wydaje się być obojętne i jedynie jej prawdziwi fani będą zachwyceni jej grą aktorską. Inni dostrzegą jednak brak zaangażowania, ale być może taka właśnie miała być ta rola. Nie mniej jej aktorstwo zostawia wiele do życzenia i najwyraźniej przerwa nie wyszła Paradis na dobre. Widzowie kojarzyć mogą Romaina Durisa z takich głośnych filmów jak „Zakochany Molier” czy też „Niebo nad Paryżem”. Jednakże, gdyby robiono konkurs na najbrzydszą twarz francuskiego show biznesu to Duris znalazłby się pewnie w najlepszej dziesiątce. No, ale przecież nie o to chodzi w filmach, tylko o aktorstwo, ale nawet i to nie było w jego wykonaniu zbyt przekonujące. Do ciekawych postaci należała przede wszystkim Helena Noguerra w roli Sophie, która nie stroniła od alkoholu oraz imprezowania. Z drugiej zaś strony był też szwagier Alexa – Marc, grany przez Francoisa Damiensa. Wzbudzał wiele emocji i duża część komizmu wypływała właśnie od niego. Ogólnie obsada nie zachwycała, ale też nie była jakoś szczególnie kiepska.
    Podsumowując, „Heartbreaker. Licencja na uwodzenie” jest niezbyt udaną komedią, ale za to bardzo dobrze zrobionym filmem romantycznym. Jest to idealna pozycja do obejrzenia we wspólny wieczór z połówką, bo być może coś wtedy zrozumie o związkach i nie będzie konieczności zatrudniania Alexa od uwodzenia i uświadamiania. Nie mniej film mógł być o wiele lepszy, gdyż fabuła jest naprawdę interesująca, jednakże nie wykorzystano w pełni jej potencjału na dobrą komedię.     

2 komentarze :

  1. Nie wiem, czy chciałabym się zapoznać z tym filmem. Z jednej strony tematyka mi się kompletnie nie spodobała, bo historyjki o takim 'łamaczu serc' nie są w moim stylu. Druga strona medalu to Vanessa, której nie widziałam jeszcze ani jednego filmu, dlatego nie potrafię ocenić jej warsztatu. A chciałabym, bo w świecie spotyka się totalnie kontrastowe wypowiedzi o jej aktorstwie (i także urodzie).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A skomentuje, bo coś zaniedbuje...
    No więc miałam szansę iść na ten film do kina, ale francuskie produkcje mnie odstraszają, jednak mimo wszystko jestem zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń