Dziewiąty. Dziewiąty tom z cyklu „Serii niefortunnych zdarzeń”. Co to oznacza? Jesteśmy coraz bliżej zakończenia trzynastoczęściowej historii, którą spisał sam Lemony Snicket- badający sprawę sierotek Baudelaire, a wszystko zilustrował jego kompan Brett Helquist. Wraz z „Krwiożerczym karnawałem” odkrywają się kolejne sekrety, najpilniej strzeżone z tajemnic, które rzucają nowe światło na wszystkie wydarzenia i sugerują już na tym etapie względny happy end całej opowieści.
Rodzeństwo Baudelaire
rozpoczęło swoją kolejna przygodę w bagażniku nikczemników,
którzy czyhają na ich fortunę. To była jedyna możliwość
poznania prawdy i uprzedzenia kolejnego kroku Hrabiego Olafa. Wraz z
nimi trafiają na całkowite pustkowie, na którym znajduje się
tylko jedno- Gabinet Osobliwości Madame Lulu, znanej i skutecznej
wróżbitki. Olaf nie po raz pierwszy przybywa tam po wskazówki,
gdzie może odnaleźć sierotki Baudelaire. Tym razem jednak
dzieciaczki również oczekują pomocy od kobiety, dlatego też
przywdziewają komiczne szaty znalezione w bagażniku trupy Olafa i
udają dziwadła, aby móc uzyskać odpowiedzi na swoje własne
pytania.
Oj,
no to się porobiło. Sierotki Baudelaire całkowicie upadły na
swoje młodzieńcze główki. Samoistnie pakować się w ręce swoich
prześladowców? Cóż... dość skrajne posunięcie! Nawet jeżeli
są bardzo inteligentne jak na swój wiek i mają w zanadrzu wiele
pomysłów. Jednakże jednego czego nauczyliśmy się o tej trójce
przez te wszystkie epizody, których doświadczali to oczywiście-
mają potwornego pecha i trzymają się ich dziwaczne przypadki, ale
czy z drugiej strony to wszystko nie jest aż nadto naciągane, aby
zawsze udawało im się wyjść z opresji? Mocno naginana jest tutaj
ta rzeczywistość, co może i nie dziwi z racji charakteru powieści,
ale z drugiej strony odbiera jej trochę logiki. O dziwo, w
„Krwiożerczym
karnawale”
nie jest już tak kolorowo. Prawo Murphy'ego się tutaj sprawdza- jak
ma się coś stać, to się to dzieje. Dziwaczne, że Lemony Snicket
nie był w stanie pokrzyżować planów Olafa. Zaskakuje, że
wszystko jest wciąż mroczne i mrocznym pozostaje. Zaskakuje, że
nie brak w tej historii rozlewu krwi, choć oczywiście trochę to
ułagodzone, bo przecież jest to książka dla dzieci! Nie mniej,
bez problemu utrzymuje klimat poprzednich części, a nawet jest
odrobinę lepsza.
Fajnie,
że akcja toczy się w takim miejscu jak Gabinet Osobliwości. Teraz,
starszym widzom przypomina to popularny serial „American
Horror Story”,
gdzie czwarty sezon oscylował wokół podobnych dziwadeł.
Aczkolwiek... dziwadła, które pojawiają się w dziewiątym tomie
„Serii niefortunnych zdarzeń” ciężko nazwać do końca
dziwadłami. Bowiem ani facet, który sprawnie posługuje się obiema
rękami, ani mężczyzna z garbem- nie są aż tak bardzo dziwni.
Jedynie wyginająca się we wszystkie strony kobieta może być
odrobinę za bardzo jak kobieta guma, ale zdecydowanie więcej
dziwnych dziwności się widywało w kinie, czy w literaturze.
Ciekawie prezentuje się za to afirmacja ich potrzeby akceptacji
przez otoczenie. Oczywiście, przedstawione jest to w dość
infantylny sposób, choć te ich przekomarzanki któż to jest
większym dziwakiem są dość zabawne.
Hrabia Olaf wciąż jest tutaj
naczelnym antagonistą- to już się powoli staje nudne, ale akurat w
tym tomie zszedł bardziej na boczną stronę. Nie tworzy nikczemnych
spisków, bowiem to Baudelaire'owie postanowili pobawić się w
przebieranki- a tak dla odmiany. W końcu... z kim przystajesz, takim
się stajesz. Wszelkie knowania nie skupiają się już tylko na
naszych sierotkach, bowiem działają w ukryciu, ale i tak działania
ekipy Olafa wzbudzają wiele emocji i nie należą do najbardziej
łagodnych w dziejach. Przedstawienie musi trwać dalej, a lwy nie
mogą pozostać wiecznie głodne.
Historia
sierotek Baudelaire nabiera tempa. „Krwiożerczy
karnawał”
jest naprawdę pełen krwi i brutalności, choć przedstawionej w
lekko ułagodzony sposób, aby dzieciaczki nie miały koszmarów po
nocach. Kolejne sekrety wychodzą na światło dzienne, a nadzieje,
które się pojawiają niekoniecznie muszą okazać się być
płonnymi. Świetny klimat karnawału i Gabinetu Osobliwości oraz
bardzo przenikliwy morał o ludzkiej dziwaczności. Bardzo fajnie
skomponowane tempo akcji, wyrobione już poczucie humoru, choć nie
pozbawione infantylności. W dodatku tom pozostawia czytelnika w
osłupieniu, taki cliffhanger nigdy nie jest wskazany! Zaskakujący i
bardzo mroczny. Oby kolejne tomy były równie dobre!
Ocena:
5/6
Tytuł
oryginalny: The
Carnivorous Carnival / Tłumaczenie:
Jolanta Kozak / Wydawca: Egmont / Gatunek:
przygodowa / ISBN
83-237-2071-1 / Ilość
stron: 314 / Format: 130x180mm
Rok wydania: 2002 (Świat), 2004
(Polska)
Prześlij komentarz