Szósta księga oferująca kolejne niefortunne przygody młodego rodzeństwa, sierotek w dodatku. Lemony Snicket wraz z Brettem Helquistem nie spoczywają na laurach i wprowadzają dzieci w coraz mroczniejszy świat Baudelairów. „Winda widmo”, póki co, staje się najdłuższym wydaniem z całej serii potyczek Wioletki, Klausa i Słoneczka z okropnym Hrabią Olafem.
Po przerażających wydarzeniach
w szkole z internatem, kiedy to małe sierotki straciły swoich
przyjaciół Bagiennych porwanych przez Olafa, młodzi postanawiają
odnaleźć prześladowcę i ich uwolnić. Jednakże trafiają do
kolejnych swoich opiekunów, zamieszkujących niezwykle wysoki
budynek w rodzinnym mieście rodzeństwa Baudelaire, bardzo modnych
przyjaciół swoich rodziców. Budynek jest to dość niezwykły, tak
samo zresztą jak i nowi opiekunowie, bowiem pomimo tego, że ich
apartament zlokalizowany jest na najwyższym piętrze najwyższego w
mieście budynków, to winda ułatwiająca przemieszczanie się jest
wyłączona ze względu na to, że wyszła z mody.
„Akademia
antypatii”
była chyba pierwszą z części, która nie zakończyła się
konkretną kropką. Tak jak wcześniej, nad rodzeństwem czyhało
powielające się niebezpieczeństwo ze strony Olafa (i nie było to
już nic zaskakującego), tak wydarzenia poprzedniego tomu dołożyły
dodatkowy element, na który przyszło wyczekiwać czytelnikom. Czy
rodzeństwu w końcu uda się uniknąć pułapek Olafa? Czy uda im
się odnaleźć trojaczki Bagiennych? Cóż... otoczenie, w których
przyszło żyć rodzeństwu Baudelaire wydawałoby się być pewnym
zabezpieczeniem co do pierwszego znaku zapytania. W końcu... komu
chciałoby się wchodzić na najwyższe piętro, tylko po to, aby
wcielić jakiś niecny plan w życie. No cóż, najwyraźniej wizja
przejęcia wielkiego majątku działa bardzo motywująco i o dziwo,
nasz główny prześladowca pojawia się już na bardzo wczesnym
etapie lektury. Czy to znak, czy pewna forma zmiany schematu? Ciężko
stwierdzić, ale zaskakujący jest tutaj z pewnością cel pojawienia
się Olafa. Oczywiście, całość jest całkowicie nielogiczna, w
zasadzie... zastanawiające jest, dlaczego akurat to miejsce zostało
przez niego wybrane skoro jego motywy uległy drobnej zmianie. Może
Snicket po prostu nie chciał rozdzielać tych dwóch stron
walczących ze sobą już od 6 tomów. Zaskakujące jest na pewno
powiązanie, które się tutaj uwydatnia, aczkolwiek trzeba przyznać,
że już na etapie odkrycia przez sierotki windy widmo odpowiedź
zaczyna być coraz bardziej oczywista, więc nie ma już zbytniego
zaskoczenia, kiedy rysunek z okładki staje się rzeczywistością.
Dla wielu interesująca będzie
abstrakcyjność całej opowieści. Chodzi głównie o jej niezwykle
modny charakter. Nie jeździmy windą- bo nie jest modna, chodzimy
wszyscy w prążkowanych garniturach- bo to właśnie one są modne,
zaadoptujmy sierotki- bo to ostatni krzyk mody! Na pewnym poziomie
bardzo zabawne wydaje się być wprowadzenie takiej pobocznej
historii. Oczywiście, hyzia na punkcie bycia modnym ma Esmeralda,
czyli nowa opiekunka dzieciaczków. Serio... lemoniada pietruszkowa?
Już sama nazwa jest odpychająca. Ciekawe jest zbudowanie otoczenia
na całej tej modnej manii. W końcu... nawet na rozmowach z
przedstawicielami innych krajów jest to temat numer jeden, a i dla
miłośników modnego życia organizuje się Aukcję Rzeczy Modnych.
To nic, że totalna tandeta, ale ważne, że MODNE! Moda to tutaj
temat najważniejszy, chyba nawet ważniejszy od prześladowania
sierotek Baudelaire, ale trzeba przyznać, że na pewnym etapie
zaczyna być to bardzo frustrujące.
Nie
wiem, jakim trzeba być geniuszem na opak, aby dopiero przy szóstym
tomie książki zauważyć pewną nietypowość tytułów. „Winda
widmo”,
tak jak przy wcześniejszych tytułach oferuje powtórzenie
inicjałów. Zarówno w tytułach oryginalnych, jak i polskich. Nic
dziwnego, że momentami wyglądają dziwnie, choć jednocześnie
idealnie oddają charakter tomu. Sama książka nie jest niczym
przełomowym. Oczywiście, jest dłuższa, jest mroczna i przede
wszystkim... jest baaardzo modna! To kusi, to zachęca i z pewnością
intryguje. Lekko zachwiany zostaje standardowy schemat, no i
oczywiście wciąż pozostajemy bez jednoznacznych odpowiedzi.
Budowanie napięcia, humor i abstrakcja w jednym. Czegoż chcieć
więcej? No nie wiem... może jakiegoś większego odchylenia?
Ocena:
4/6
Tytuł
oryginalny: The Ersatz
Elevator / Tłumaczenie:
Jolanta Kozak / Wydawca: Egmont / Gatunek:
przygodowa / ISBN
83-237-1704-4 / Ilość
stron: 280 / Format: 130x180mm
Rok
wydania: 2001 (Świat), 2003 (Polska)
Prześlij komentarz