NOWOŚCI

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Książka #448: Winda widmo, aut. Lemony Snicket

   
  Szósta księga oferująca kolejne niefortunne przygody młodego rodzeństwa, sierotek w dodatku. Lemony Snicket wraz z Brettem Helquistem nie spoczywają na laurach i wprowadzają dzieci w coraz mroczniejszy świat Baudelairów. „Winda widmo”, póki co, staje się najdłuższym wydaniem z całej serii potyczek Wioletki, Klausa i Słoneczka z okropnym Hrabią Olafem.
     Po przerażających wydarzeniach w szkole z internatem, kiedy to małe sierotki straciły swoich przyjaciół Bagiennych porwanych przez Olafa, młodzi postanawiają odnaleźć prześladowcę i ich uwolnić. Jednakże trafiają do kolejnych swoich opiekunów, zamieszkujących niezwykle wysoki budynek w rodzinnym mieście rodzeństwa Baudelaire, bardzo modnych przyjaciół swoich rodziców. Budynek jest to dość niezwykły, tak samo zresztą jak i nowi opiekunowie, bowiem pomimo tego, że ich apartament zlokalizowany jest na najwyższym piętrze najwyższego w mieście budynków, to winda ułatwiająca przemieszczanie się jest wyłączona ze względu na to, że wyszła z mody.
     „Akademia antypatii” była chyba pierwszą z części, która nie zakończyła się konkretną kropką. Tak jak wcześniej, nad rodzeństwem czyhało powielające się niebezpieczeństwo ze strony Olafa (i nie było to już nic zaskakującego), tak wydarzenia poprzedniego tomu dołożyły dodatkowy element, na który przyszło wyczekiwać czytelnikom. Czy rodzeństwu w końcu uda się uniknąć pułapek Olafa? Czy uda im się odnaleźć trojaczki Bagiennych? Cóż... otoczenie, w których przyszło żyć rodzeństwu Baudelaire wydawałoby się być pewnym zabezpieczeniem co do pierwszego znaku zapytania. W końcu... komu chciałoby się wchodzić na najwyższe piętro, tylko po to, aby wcielić jakiś niecny plan w życie. No cóż, najwyraźniej wizja przejęcia wielkiego majątku działa bardzo motywująco i o dziwo, nasz główny prześladowca pojawia się już na bardzo wczesnym etapie lektury. Czy to znak, czy pewna forma zmiany schematu? Ciężko stwierdzić, ale zaskakujący jest tutaj z pewnością cel pojawienia się Olafa. Oczywiście, całość jest całkowicie nielogiczna, w zasadzie... zastanawiające jest, dlaczego akurat to miejsce zostało przez niego wybrane skoro jego motywy uległy drobnej zmianie. Może Snicket po prostu nie chciał rozdzielać tych dwóch stron walczących ze sobą już od 6 tomów. Zaskakujące jest na pewno powiązanie, które się tutaj uwydatnia, aczkolwiek trzeba przyznać, że już na etapie odkrycia przez sierotki windy widmo odpowiedź zaczyna być coraz bardziej oczywista, więc nie ma już zbytniego zaskoczenia, kiedy rysunek z okładki staje się rzeczywistością.
     Dla wielu interesująca będzie abstrakcyjność całej opowieści. Chodzi głównie o jej niezwykle modny charakter. Nie jeździmy windą- bo nie jest modna, chodzimy wszyscy w prążkowanych garniturach- bo to właśnie one są modne, zaadoptujmy sierotki- bo to ostatni krzyk mody! Na pewnym poziomie bardzo zabawne wydaje się być wprowadzenie takiej pobocznej historii. Oczywiście, hyzia na punkcie bycia modnym ma Esmeralda, czyli nowa opiekunka dzieciaczków. Serio... lemoniada pietruszkowa? Już sama nazwa jest odpychająca. Ciekawe jest zbudowanie otoczenia na całej tej modnej manii. W końcu... nawet na rozmowach z przedstawicielami innych krajów jest to temat numer jeden, a i dla miłośników modnego życia organizuje się Aukcję Rzeczy Modnych. To nic, że totalna tandeta, ale ważne, że MODNE! Moda to tutaj temat najważniejszy, chyba nawet ważniejszy od prześladowania sierotek Baudelaire, ale trzeba przyznać, że na pewnym etapie zaczyna być to bardzo frustrujące.
     Nie wiem, jakim trzeba być geniuszem na opak, aby dopiero przy szóstym tomie książki zauważyć pewną nietypowość tytułów. „Winda widmo”, tak jak przy wcześniejszych tytułach oferuje powtórzenie inicjałów. Zarówno w tytułach oryginalnych, jak i polskich. Nic dziwnego, że momentami wyglądają dziwnie, choć jednocześnie idealnie oddają charakter tomu. Sama książka nie jest niczym przełomowym. Oczywiście, jest dłuższa, jest mroczna i przede wszystkim... jest baaardzo modna! To kusi, to zachęca i z pewnością intryguje. Lekko zachwiany zostaje standardowy schemat, no i oczywiście wciąż pozostajemy bez jednoznacznych odpowiedzi. Budowanie napięcia, humor i abstrakcja w jednym. Czegoż chcieć więcej? No nie wiem... może jakiegoś większego odchylenia?

Ocena: 4/6

Tytuł oryginalny: The Ersatz Elevator / Tłumaczenie: Jolanta Kozak / Wydawca: Egmont / Gatunek: przygodowa / ISBN 83-237-1704-4 / Ilość stron: 280 / Format: 130x180mm
Rok wydania: 2001 (Świat), 2003 (Polska)

Prześlij komentarz