NOWOŚCI

środa, 31 maja 2017

1225. Łotr 1. Gwiezdne wojny- historie, reż. Gareth Edwards

     Wychodząc naprzeciw miłości starych fanów, ale też i potencjalnym sympatykom wśród nowego pokolenia wytwórnia Lucas Film realizuje nie lada projekt, który zakłada wypuszczanie na ekrany kin kolejnego filmu z serii każdego jednego roku. Saga jest tylko jedna, ale historia która stanowi jej uzupełnienie... może rozchodzić się w bardzo wielu kierunkach. Dlatego pomiędzy „Przebudzeniem mocy”, a „Ostatnim Jedi” możemy rozkoszować się spin-offem o bohaterskim „Łotrze 1”, który zaspokoi nasz starwarsowy głód.
Źródło: Galapagos Films

     Gdzieś w odległej galaktyce, gdzieś pomiędzy czasem, gdy Lord Vader wpatrywał się w rosnącą na jego oczach Gwiazdę Śmierci, a Lukiem Skywalkerem dążącym do jej zniszczenia, grupa śmiałków wdarła się do tajnej bazy Imperium, aby zdobyć jej plany. To właśnie córka Galena Erso (Mads Mikkelsen)- Jyn (Felicity Jones) otrzymuje od swojego ojca wiadomość, która może odmienić losy wszechświata i udaremnić mroczne plany Sithów. Grupa odważnych mężczyzn sprzeciwia się rozkazom i postanawia dołączyć do dziewczyny. Wspólnie kradną statek, który chrzczą mianem Łotra 1 i udają się w samozwańczą misję, aby wesprzeć rebelię w walce z Imperium.
     „Łotr 1” jest zupełnie innym filmem niż reszta serii. Dla Star Wars jest tym samym, co „Logan” dla X-menów. Koncentruje się głównie na dramatyzmie historii, bardziej niż na widowiskowości wybuchów i reszty efektów. Jedno trzeba jednak zarzucić filmowi... wlecze się niemiłosiernie. Nie potrafi zbyt długo pochwycić uwagi widza, przynajmniej przez 2/3 filmu. Wydarzenia bywają porywcze i zaskakujące, ale nie wywierają większego wrażenia. Owszem, każdy wie o czym jest historia, szkoda tylko, że cała uwaga skupia się na tym jednym aspekcie fabuły. Oczywiście, gdzieniegdzie scenariusz próbuje zboczyć na wątki poboczne- chociażby dramatu rodzinnego Jyn, ale z marnym skutkiem. Zdecydowanie akcja zagęszcza się u finału podróży. Dynamiczne sceny walki, wiele powodów do wzruszeń, przy których dopiero dostrzegamy tragizm całej wyprawy. Dla fanatycznych wyjadaczy będzie to oczywisty ruch, ale dla wrażliwców z zacięciem do romantyzmu wydaje się to być aż nazbyt dramatyczne. Wkrada się lekkie niezadowolenie, lekki zawód, ale w sumie bardziej przesiąkniętego heroizmem i jednocześnie patosem zamknięcia nie można sobie wyobrazić.
Źródło: Galapagos Films

     Cieszą oko i serce każdego geeka te elementy, spoiwa łączące konkretne filmy z kolejnych trylogii sagi. Lord Vader jak najbardziej króluje i zachwycił nawet samego Kylo Rena. Aczkolwiek jego dziarski chód i złowieszczo powiewająca na wietrze (w kosmosie) czarna pelerynka trochę kłócą się z ogólnie przyjętym wizerunkiem postaci, której wdzianko wydawało się mocno ciążyć niemalże w każdym filmie. Niby nie jak Vader, ale w sumie wciąż w brzmieniu głosu Jamesa Earla Jonesa. Sporym zaskoczeniem, ale w sumie logicznym ruchem jest postać pojawiająca się w ostatnich minutach filmu. Z początku wielkie „Whaaat?!” a zaraz po nim „Acha, no w sumie...”. Przy dzisiejszej technologii robienie takich rzeczy wydaje się nie być problematyczne, choć z drugiej może okazać się, że zaraz spadnie zatrudnienie wśród aktorów. Dziwna rzecz. Efekt sam w sobie też wymagałby dopracowania, bowiem było to pierwsze użyte w filmie CGI, które wypadło mocno karykaturalnie.
     Najnowszy film Garetha Edwardsa to z pewnością obraz, na który przyjemnie się patrzy. Cudowne zdjęcia Greiga Frasera swoją epickością wypełniają całe kadry. Przepięknie musiało to wyglądać na wielkim ekranie, wręcz majestatycznie. W szczególności baza na Scarif. Przepiękna planeta i te zdjęcia oddające jej charakter. Nie brakuje tutaj klasycznego starwarsowego „pow-pow-pow”. Laserowe strzały, świetlne miecze- choć ten jedynie w użyciu Vadera- stare, dobre i jak najbardziej udane efekty dźwiękowe. Po raz pierwszy widać również rozmach z jakim działa Gwiazda Śmierci. To jest dopiero spektakularne zjawisko! Do tych wszystkich mniej lub bardziej subtelnych efektów pięknie komponuje się muzyka napisana przez niesamowitego Michaela Giacchino. Oczywiście, wykorzystane zostały również kultowe już brzmienia Johna Williamsa, ale Giacchino stworzył coś równie pięknego, lirycznego, a momentami nawet odrobinę bardziej dramatycznego. Balsam dla uszu!
Źródło: Galapagos Films

      Produkcja cierpi na jedną zasadniczą chorobę- za mało tutaj wyrazistych postaci, a za dużo zbędnego gadania, które niewiele wnosi do opowieści. Okazuje się, że nawet użycie robota nie jest aż tak fascynujące jak to zwykle bywa. Oczywiście, K miał całkiem niewybredne poczucie humoru, momentami wzbudzał naprawdę skrajne emocje, ale było tego zdecydowanie za mało, aby oznaczyć go mianem ulubionego starwarsowego robota. Nie mniej, podkładanie tu głosu przez Alana Tudyka wypada bardzo ciekawie. Te charakterystyczny komik o rozpoznawalnej zabawie własnym głosem dał uczucia tej maszynie i z pewnością uczynił ją jedną z najbardziej świetlistych postaci Łotra 1. Ciężko jest jednak zaakceptować częsty fakt, że postacie drugoplanowe a nawet zrobotyzowane przyćmiewają tych grających pierwsze skrzypce. Przyzwyczailiśmy się już do subtelnych i stonowanych kreacji Felicity Jones więc trudno jest wyobrazić sobie ją jako zatwardziałą bojowniczkę o wolność. Wojownika nie na słowa, ale na faktyczne czyny! I rzeczywiście, odgrywanie przez nią tej roli nie jest do końca realistyczne. Ze swoim delikatnym głosikiem i dziewczęcą postawą wojowniczka z niej żadna. Bardziej charakterna wydaje się być męska część załogi Łotr 1, gdzie każdy oferuje sobą coś zupełnie innego- chociażby ze względu na zamiłowania i zadziorność.
Źródło: Galapagos Films

      „Łotr 1” jest dla serii Star Wars bardzo ożywczą produkcją. To stonowany film, który daleki jest od tych wybuchowych, przepełnionych zbędnym efekciarstwem współczesnych produkcji. Zdecydowanie stanowi bardziej dramatyczne oblicze całej serii, co widać nie tylko w fabule, czy grze aktorskiej, ale również poetyckiej oprawie– lirycznej muzyce, czy majestatycznym ujęciom malowniczych krajobrazów. Lekko okraszony humorem, intrygującymi personami i szlachetnymi wyczynami stanowi idealny łącznik pomiędzy starą i nową trylogią.

Ocena: 7/10
Recenzja filmu DVD „Łotr 1. Gwiezdne wojny- historie” - dystrybucja Galapagos Films
Film dostępny na DVD, Blu-Ray i Blu-Ray 3D.


Oryginalny tytuł: Rouge One: A Star Wars Story / Reżyseria: Gareth Edwards / Scenariusz: Chris Weitz, Tony Gilroy / Zdjęcia: Greig Fraser / Muzyka: Michael Giacchino / Obsada: Felicity Jones, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Wen Jiang, Riz Ahmed, Ben Mendelsohn, Guy Henry, Forest Whitaker, Mads Mikkelsen / Kraj: USA / Gatunek: Sci-Fi, Przygodowy
Premiera kinowa: 10 grudnia 2016 (Świat) 15 grudnia 2016 (Polska)
Premiera DVD: 26 kwietnia 2017

Prześlij komentarz