Wychodząc naprzeciw miłości starych fanów, ale też i
potencjalnym sympatykom wśród nowego pokolenia wytwórnia Lucas Film realizuje
nie lada projekt, który zakłada wypuszczanie na ekrany kin
kolejnego filmu z serii każdego jednego roku. Saga jest tylko jedna,
ale historia która stanowi jej uzupełnienie... może rozchodzić
się w bardzo wielu kierunkach. Dlatego pomiędzy „Przebudzeniem
mocy”, a „Ostatnim
Jedi” możemy
rozkoszować się spin-offem o bohaterskim „Łotrze
1”, który zaspokoi nasz
starwarsowy głód.
Gdzieś
w odległej galaktyce, gdzieś pomiędzy czasem, gdy Lord Vader
wpatrywał się w rosnącą na jego oczach Gwiazdę Śmierci, a
Lukiem Skywalkerem dążącym do jej zniszczenia, grupa śmiałków
wdarła się do tajnej bazy Imperium, aby zdobyć jej plany. To
właśnie córka Galena Erso (Mads
Mikkelsen)- Jyn
(Felicity Jones)
otrzymuje od swojego ojca wiadomość, która może odmienić losy
wszechświata i udaremnić mroczne plany Sithów. Grupa odważnych
mężczyzn sprzeciwia się rozkazom i postanawia dołączyć do
dziewczyny. Wspólnie kradną statek, który chrzczą mianem Łotra 1
i udają się w samozwańczą misję, aby wesprzeć rebelię w walce
z Imperium.
„Łotr
1” jest zupełnie innym
filmem niż reszta serii. Dla Star Wars jest tym samym, co „Logan”
dla X-menów. Koncentruje się głównie na dramatyzmie historii,
bardziej niż na widowiskowości wybuchów i reszty efektów. Jedno
trzeba jednak zarzucić filmowi... wlecze się niemiłosiernie. Nie
potrafi zbyt długo pochwycić uwagi widza, przynajmniej przez 2/3
filmu. Wydarzenia bywają porywcze i zaskakujące, ale nie wywierają
większego wrażenia. Owszem, każdy wie o czym jest historia, szkoda
tylko, że cała uwaga skupia się na tym jednym aspekcie fabuły.
Oczywiście, gdzieniegdzie scenariusz próbuje zboczyć na wątki
poboczne- chociażby dramatu rodzinnego Jyn, ale z marnym skutkiem.
Zdecydowanie akcja zagęszcza się u finału podróży. Dynamiczne
sceny walki, wiele powodów do wzruszeń, przy których dopiero
dostrzegamy tragizm całej wyprawy. Dla fanatycznych wyjadaczy będzie
to oczywisty ruch, ale dla wrażliwców z zacięciem do romantyzmu
wydaje się to być aż nazbyt dramatyczne. Wkrada się lekkie
niezadowolenie, lekki zawód, ale w sumie bardziej przesiąkniętego
heroizmem i jednocześnie patosem zamknięcia nie można sobie
wyobrazić.
Cieszą
oko i serce każdego geeka te elementy, spoiwa łączące konkretne
filmy z kolejnych trylogii sagi. Lord Vader jak najbardziej króluje
i zachwycił nawet samego Kylo Rena. Aczkolwiek jego dziarski chód i
złowieszczo powiewająca na wietrze (w kosmosie) czarna pelerynka
trochę kłócą się z ogólnie przyjętym wizerunkiem postaci,
której wdzianko wydawało się mocno ciążyć niemalże w każdym
filmie. Niby nie jak Vader, ale w sumie wciąż w brzmieniu głosu
Jamesa Earla Jonesa. Sporym zaskoczeniem, ale w sumie logicznym
ruchem jest postać pojawiająca się w ostatnich minutach filmu. Z
początku wielkie „Whaaat?!”
a zaraz po nim „Acha,
no w sumie...”. Przy
dzisiejszej technologii robienie takich rzeczy wydaje się nie być
problematyczne, choć z drugiej może okazać się, że zaraz spadnie
zatrudnienie wśród aktorów. Dziwna rzecz. Efekt sam w sobie też
wymagałby dopracowania, bowiem było to pierwsze użyte w filmie
CGI, które wypadło mocno karykaturalnie.
Najnowszy
film Garetha Edwardsa to z pewnością obraz, na który przyjemnie
się patrzy. Cudowne zdjęcia Greiga Frasera swoją epickością
wypełniają całe kadry. Przepięknie musiało to wyglądać na
wielkim ekranie, wręcz majestatycznie. W szczególności baza na
Scarif. Przepiękna planeta i te zdjęcia oddające jej charakter.
Nie brakuje tutaj klasycznego starwarsowego „pow-pow-pow”.
Laserowe strzały, świetlne miecze- choć ten jedynie w użyciu
Vadera- stare, dobre i jak najbardziej udane efekty dźwiękowe. Po
raz pierwszy widać również rozmach z jakim działa Gwiazda
Śmierci. To jest dopiero spektakularne zjawisko! Do tych wszystkich
mniej lub bardziej subtelnych efektów pięknie komponuje się muzyka
napisana przez niesamowitego Michaela Giacchino. Oczywiście,
wykorzystane zostały również kultowe już brzmienia Johna
Williamsa, ale Giacchino stworzył coś równie pięknego,
lirycznego, a momentami nawet odrobinę bardziej dramatycznego.
Balsam dla uszu!
Produkcja
cierpi na jedną zasadniczą chorobę- za mało tutaj wyrazistych
postaci, a za dużo zbędnego gadania, które niewiele wnosi do
opowieści. Okazuje się, że nawet użycie robota nie jest aż tak
fascynujące jak to zwykle bywa. Oczywiście, K miał całkiem
niewybredne poczucie humoru, momentami wzbudzał naprawdę skrajne
emocje, ale było tego zdecydowanie za mało, aby oznaczyć go mianem
ulubionego starwarsowego robota. Nie mniej, podkładanie tu głosu
przez Alana Tudyka wypada bardzo ciekawie. Te charakterystyczny komik
o rozpoznawalnej zabawie własnym głosem dał uczucia tej maszynie i
z pewnością uczynił ją jedną z najbardziej świetlistych postaci
Łotra 1. Ciężko jest jednak zaakceptować częsty fakt, że
postacie drugoplanowe a nawet zrobotyzowane przyćmiewają tych
grających pierwsze skrzypce. Przyzwyczailiśmy się już do
subtelnych i stonowanych kreacji Felicity Jones więc trudno jest
wyobrazić sobie ją jako zatwardziałą bojowniczkę o wolność.
Wojownika nie na słowa, ale na faktyczne czyny! I rzeczywiście,
odgrywanie przez nią tej roli nie jest do końca realistyczne. Ze
swoim delikatnym głosikiem i dziewczęcą postawą wojowniczka z
niej żadna. Bardziej charakterna wydaje się być męska część
załogi Łotr 1, gdzie każdy oferuje sobą coś zupełnie innego-
chociażby ze względu na zamiłowania i zadziorność.
„Łotr
1” jest dla serii Star
Wars bardzo ożywczą produkcją. To stonowany film, który daleki
jest od tych wybuchowych, przepełnionych zbędnym efekciarstwem
współczesnych produkcji. Zdecydowanie stanowi bardziej dramatyczne
oblicze całej serii, co widać nie tylko w fabule, czy grze
aktorskiej, ale również poetyckiej oprawie– lirycznej muzyce, czy
majestatycznym ujęciom malowniczych krajobrazów. Lekko okraszony
humorem, intrygującymi personami i szlachetnymi wyczynami stanowi
idealny łącznik pomiędzy starą i nową trylogią.
Ocena:
7/10
Recenzja
filmu DVD „Łotr 1. Gwiezdne wojny- historie” - dystrybucja
Galapagos Films
Film
dostępny na DVD, Blu-Ray i Blu-Ray 3D.
Oryginalny
tytuł: Rouge
One: A Star Wars Story
/
Reżyseria:
Gareth
Edwards
/ Scenariusz: Chris
Weitz, Tony Gilroy
/
Zdjęcia: Greig Fraser / Muzyka: Michael Giacchino / Obsada:
Felicity Jones, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Wen Jiang, Riz
Ahmed, Ben Mendelsohn, Guy Henry, Forest Whitaker, Mads Mikkelsen /
Kraj:
USA / Gatunek: Sci-Fi,
Przygodowy
Premiera
kinowa: 10 grudnia 2016 (Świat) 15 grudnia 2016 (Polska)
Premiera
DVD: 26 kwietnia 2017
Prześlij komentarz