NOWOŚCI

sobota, 15 kwietnia 2017

Książka #440: Ironia losu, aut. Katarzyna Misiołek

 
    Pochodząca z Krakowa autorka, Katarzyna Misiołek, już od trzech powieści szarpała za nasze emocje z ogromną zawziętością. Tworząc literaturę obyczajową i sięgając po coraz bardziej zaskakujące pomysły, w końcu musiała wziąć na warsztat jeden z najbardziej intymnych sekretów ludzi, ale wciąż najczęstszy z powodów rozwodów. Jej czwarta, z kolei, powieść o tytule „Ironia losu” oferuje historię z pozoru dość lekką, ale nie pozbawioną brutalnego realizmu.
     Marzena ma z pozoru szczęśliwe i proste życie- spokojna praca, cudowny dom i kochający mąż Hubert. Jednakże tylko z pozoru, bowiem bardzo często daje sobie zachwiać tę równowagę, gdy ukradkiem wymyka się na spotkanie ze swoim młodym kochankiem, dzięki któremu czuje się pożądana. Powoli dystansuje się od znajomych, a także i zapracowanego w szpitalu męża. Do czasu, gdy drzwi obok wprowadza się nowa sąsiadka- młoda i piękna Patrycja. Dzięki niej kobieta uzmysławia sobie co może stracić, choć wciąż nie może odpuścić sobie adrenaliny, którą dają jej potajemne schadzki z Jackiem.
     Jeszcze nigdy powieść Katarzyny Misiołek nie wprawiła mnie w taką konsternację. A przecież znam każdą jej książkę! Każdą jedną historię. I choć poznałyśmy się, gdy dotykała bardzo osobistego dla mnie tematu, tak tym razem poszło to o krok dalej- tym razem nie potrafiłam zrozumieć tej historii, a właściwie- zachowania głównej bohaterki, Marzeny. Tematyka zdrady zawsze jest bardzo śliska. W każdym kręgu, także czytelniczym, znajdzie się osoba zdradzona, zdradzana bądź znająca takie osoby. Jest to tak powszechny temat, że aż dziwnie błahy. Można nawet podejrzewać, że co drugie małżeństwo kończy się rozwodem z tego powodu. I choć da się zrozumieć dreszczyk emocji towarzyszący tajemnicy, schadzkom, czy nawet ryzyku nakrycia, tak aż takiego uzależnienia jakie pokazywała Marzena, już niekoniecznie. Zaniedbane kobiety popełniają głupstwa. Zaniedbani mężczyźni popełniają głupstwa. Rzadko z takich głupstw da się stworzyć coś dobrego, realnego i szczerego. Oczywisty jest więc finał wydarzeń w powieści, choć można było jeszcze bardziej „pojechać po bandzie”. Sięgnąć po naprawdę mroczny akcent ludzkiej psychiki. Pozostaje nam zaczytywać się w rozdartej duszy Marzeny i patrzeć jak z każdą kolejną stroną zatraca się w swoim kłamstwie trując nim wszystkich wokół.
      Autorka słynie jednak z nieoczywistych rozwiązań i sama przyznaje, że jej powieści nigdy nie kończą się w banalny sposób- czyli typowym happy endem dla romansów. Jednakże z „Ironią losu” to już lekka przesada. Oczywiście, fajnie, że historia rozwija się w wielu kierunkach, że nie skupia się jedynie na moralnych dylematach Marzeny. Autorka bardzo zgrabnie rozprawia się z mentalnością małych społeczeństw i wścibstwem sąsiadów, dając tym drugim pstryczka w nos i pokazując, gdzie jest ich miejsce. Dobrym pomysłem jest też poświęcenie uwagi drugiej istotnej postaci tej powieści, jaką jest Patrycja. To ona przyjmuje cios uformowany z ludzkiej obsesji, który powinien uderzyć w jej najlepszą przyjaciółkę- wtedy byłoby jeszcze dramatycznie. Jednakże to właśnie ona wnosi do historii spory bagaż doświadczeń więc i dostarcza wielu emocji.
      Patrząc na wielopłaszczyznowość najnowszej powieści Katarzyny Misiołek ciężko jest zrozumieć tak zaskakujący jej finał. Z jednej strony nieoczywistości są tu oczywiste, ale z drugiej... motyw ten pojawił się praktycznie znikąd. Nie mówiąc już o pokracznym zachowaniu Marzeny, która do tej pory wydawała się być względnie stabilna emocjonalnie, a przynajmniej psychicznie. Trochę zaburza to cały wizerunek tej postaci wykreowany przez te 400 stron. Nie do końca wykorzystany został również potencjał Jacka. Mógł być tutaj naprawdę ciekawą postacią, a poza drobnymi incydentami pozostał jedynie dosłowną odskocznią od najistotniejszych kwestii tej historii i głównych problemów Marzeny. Szkoda.
     Zazwyczaj kończąc lekturę pióra Katarzyny Misiołek rozpływam się w zachwytach. Za każdym razem uderzała w samo sedno, a książka wydawała się opowiadać moją własną historię. Jednakże „Ironia losu” oferuje coś zupełnie innego, daje możliwość wejścia w psychikę kobiety zdradzającej i tym jak próbuje żyć z tak przytłaczającym sekretem. Autorka porusza temat tak osobisty, że aż prosiło się, aby pokazać go właśnie od tej strony. Dobrze jednak, że nie jest to jedyny wątek w tej powieści. Znajdziemy tutaj elementy obsesyjnej miłości, skrajnej rozpaczy, a nawet i kobiecej przyjaźni. Szkoda tylko, że niektóre z wątków potraktowane są po macoszemu. Pojawiając się tylko po to, aby wypełnić historię, być dopowiedzeniem dającym pewną ciągłość fabularną, ale nie będącym na tyle frapującym, aby zakończyć go we właściwy sposób. I choć wciąż jestem rozdarta- nawet po kilku dniach od lektury, i choć jestem zaskoczona finałem, jego nieoczywistym pojawieniem się, i choć wciąż nie do końca rozumiem dlaczego, to jednak spędziłam przyjemne chwile podczas potajemnych schadzek z tą książką.


Ocena: 5/6
Recenzja dla wydawnictwa MUZA!

muza.com.pl


Tytuł oryginalny: Ironia losu / Redakcja: Małgorzata Bułakiewicz / Wydawca: MUZA / Gatunek: obyczajowe / ISBN 978-83-287-0570-8 / Ilość stron: 416 / Format: 130x200mm
Rok wydania: 2017 (Polska)

Prześlij komentarz