Epoka
filmowego uniwersum Marvela trwa w najlepsze. Wielkimi krokami
zbliżamy się do „Infinity
War”
więc studio musi się spieszyć z wprowadzaniem nowych bohaterów,
którzy mają się pojawić w starciu Avengers z Thanosem. „Doktor
Strange”
jest jedną z bardziej enigmatycznych postaci, równie zapatrzoną w
siebie jak Iron Man, a film o nim jest jeszcze bardziej strange
niż on sam. Scott Derrickson też jest w sumie strange.
Tak samo, jak i dwa jego wcześniejsze horrory.
Źródło: Galapagos Films |
Doktor
Stephen Strange (Benedict Cumberbatch) jest jednym z
najgenialniejszych neurochirurgów jakiego widział świat, widząc
ratunek tam, gdzie inni spisali pacjenta na straty. Niestety, ulega
poważnemu wypadkowi, który uszkadza nerwy w jego rękach- wyrok
jest okrutny, neurochirurgia musi odejść w zapomnienie. Szukając
pomocy trafia do Nepalu, gdzie trenując pod czujnym okiem
Starożytnej (Tilda
Swinton)
próbuje sięgnąć dalej niż ludzki umysł i wziąć w posiadanie
kosmiczną materie, która wspomoże jego leczenie. Nieoczekiwanie
znajdzie się pośrodku wojny z byłym mistrzem Kaeciliusem (Mads
Mikkelsen),
który chce sprowadzić do naszego świata złego i bezdusznego
pożeracza światów.
Po
raz pierwszy od czasu „Kapitan
Ameryka: Zimowy Żołnierz”
pojawił się u mnie problem z przetrawieniem filmu Marvela.
Zapytacie, ale jak to?! Ty... Geek Marvela ma mieszane uczucia co do
seansu z udziałem tak genialnej postaci jak Doktor Strange?!
Zaskakujące, ale prawdziwe. W szczególności, że sama produkcja ma
bardzo wiele płaszczyzn, z czego jedna przemawia do mnie bardziej,
druga już zdecydowanie mniej. „Doktor
Strange”
bowiem okazał się być swoistym- ciekawym, acz bardzo... dziwnym,
połączeniem „House'a”,
„Incepcji”
i „Siedem
lat w Tybecie”.
I jak etap neurochirurgicznych poczynań tego Strange'a uważam za
całkiem fascynujące, a w dodatku uznaję go za naprawdę
wkurzającą, acz intrygującą postać, tak etapu joginistycznego
nie potrafię ogarnąć. Całkowicie naciągany wydaje mi się wątek
projekcji astralnych, czakr i innych dziwnych reinkarnacji- tak jak
tytułowy bohater, jestem totalnie ograniczona rozumowo w tym
zakresie. Nie przyjmuję do wiadomości takich możliwości, a tym
bardziej w wykonaniu Marvela, który ostro pojechał po bandzie.
Atrakcje rodem z „Incepcji”
choć spektakularne, wydają się być bezsensowne. Dzięki nim mamy
tutaj troszkę akcji, kiedy w końcu skończą się te filozoficzne
treningi i rozważania. Twórcy nie stronią również od humoru.
Rozbrajające są akcje z lewitującą pelerynką, a i nawet
najbardziej makabryczna sekwencja rozluźniona została lekkim
dowcipem.
Źródło: Galapagos Films |
Strange,
jedno słowo, które idealnie opisuje wrażenia po tym filmie- także
wizualne, o dziwo. Tutaj w najbardziej absurdalnych momentach
przypomina odrobinę „Ant-Mana”-
w jego najbardziej absurdalnych wizualnie scenach. Po prostu... było
to za ciężkie, zbyt przytłaczające, co nie oznacza, że nie
piękne. Łamanie Nowego Jorku, aż za bardzo przypomina ujęcia z
„Incepcji”.
Spektakularne, zachwycające i konieczne do obejrzenia w 3D. Może
wtedy jakaś ściana biurowca nas przygniecie dla podsycenia
atmosfery. Wygląda to jednak bardzo poprawnie, bardzo gładko i o
dziwo... realistycznie. Jak na typową marvelową bajeczkę przystało
nie zabrakło i malowniczym detali. Te niekoniecznie trafiają w
gusta. Główny boss, z którym przychodzi zmierzyć się naszym
protagonistom wygląda jeszcze gorzej niż Thanos, a te wszędobylskie
obłoczki z materii są komicznie kolorowe. Dziwnie wygląda również
wątek astralny. Serio. Dziwnie. Po prostu. Niby ładnie, ale zbyt
przesadnie. Efekty są więc na przyzwoitym poziomie, w
szczególności, gdy skupiają się na tworzeniu rozetek z kamienic.
To
co naprawdę jest tutaj wyjątkowe, to muzyka Michaela Giacchino. To
co ten człowiek robi z dźwiękami jest obezwładniające. Idealnie
podkreślające atmosferę, dramatyzm i waleczność kolejnych scen.
Podsyca mistyczną atmosferę, nadaje duchowości, a także
orientalności. Każdy jeden dźwięk stopniuje napięcie i wyzwala
skrywane emocje. Jest czym się zachwycić. Zdecydowanie!
Źródło: Galapagos Films |
Doktor
Strange nie jest jakimś niezwykłym superbohaterem. Jego moc nie
wynika z tego, że ugryzł go pająk, albo pijawka, która pojawiła
się w rzeczce. Nie natchnęło go, kiedy uległ wypadkowi, a
uderzenie nie przestawiło mu kręgu, odblokowując magiczną klepkę
w mózgu odpowiadającą za czary. Wszystko to zostaje przez niego
przestudiowane i wyuczone. Więc skoro supermocą Batmana jest to, że
jest bogaty, tak u Strange'a jest to genialny umysł. W tej roli
pojawia się Sherlock Holmes, który idealnie się tutaj sprawdza.
Benedict miał więc już do czynienia z trochę separacyjnym
umysłem, który się wielbi za jego wielkość, ale nie pomaga w
pokochaniu go. Zapatrzony w siebie, uważający się za Boga.
Przystojny, ale lekko chamowaty. Och, zupełnie jak Tony Stark- ten
na szczęście się ogarnął, może w końcu dojrzał. W opozycji do
niego stawia się bohaterów całkiem wyblakłych. Na ich czele stoi
Rachel McAdams, która niby jest, a równie dobrze mogłoby jej nie
być. Lepszy duet udało się Cumberbatchowi stworzyć z lewitującą
pelerynką. Miło było znowu popatrzeć na Madsa Mikkelsena, a Tilda
Swinton idealnie wpasowała się urodą w Starożytną mniszkę.
Źródło: Galapagos Films |
„Doktor
Strange”
to film, wobec którego mam naprawdę mieszane uczucia. Typowe
rozdarcie pomiędzy byciem wiernym fanem Marvela, świetną postacią
i dość niemrawą akcją. Pierwsza połowa za bardzo monotonna, ale
szybko nabiera rozpędu, aby doprowadzić widza do zaskakującego
finału. Za dużo tutaj nawiązań do innych obrazów, za dużo
warstw filmu, które o dziwo tworzą spójną całość. Pomimo
wszystko jest to interesująca historia z rewelacyjnymi rozwiązaniami
wizualnymi. Ciekawe zabawy z czasem, przestrzenią oraz materią,
zabarwione humorem w idealnej wręcz proporcji. Postaci mogłyby być
bardziej zaangażowane w relacje z innymi bohaterami, ale za czerwoną
pelerynkę, która wybrała Stephena Strange'a, niczym różdżka
Olivandera postawiła na Harry'ego Pottera, zdecydowanie na plus.
Rozdarcie trwa, nawet po dwóch seansach.
Ocena:
7/10
Recenzja
filmu DVD „Doktor Strange” - dystrybucja Galapagos Films
Film
dostępny na DVD, Blu-Ray oraz Blu-Ray 3D. Tę ostatnią można
otrzymać również w Steelbooku.
Oryginalny
tytuł: Doctor
Strange
/
Reżyseria:
Scott
Derrickson
/ Scenariusz: Scott
Derrickson, C. Robert Cargilll, Jon Spaihts
/
Na podstawie: komiksu Steve'a Ditko / Zdjęcia: Ben Davis / Muzyka:
Michael Giacchino / Obsada: Benedict Cumberbatch, Chiwetel Ejiofor,
Rachel McAdams, Benedict Wong, Tilda Swinton, Mads Mikkelsen
/ Kraj:
USA / Gatunek: Akcja,
Przygoda, Sci-Fi
Premiera
kinowa: 22 września 2016 (Świat) 14 października 2016 (Polska)
Premiera
DVD: 15 marca 2017
Prześlij komentarz