Autorka
sympatyzująca z zombiakami, a z drugiej strony miłośniczka Pisma
Świętego. Dzięki takim fascynującym połączeniom Gena Showalter
tworzy niezapomniane historie z nietuzinkowymi bohaterami. Po jej
mocno uwspółcześnionej wersji „Alicji w krainie czarów”
przyszedł czas na coś o wiele bardziej... duchowego,
śmiercionośnego. Tym sposobem zafascynowała wszystkich swoją
najnowszą książką „Firstlife. Pierwsze życie”.
Pierwszą z trylogii Everlife, którą ma zamiar podbić także
polski rynek wydawniczy.
Świat,
w którym życie to dopiero początek, a śmierć nie oznacza jego
końca. Dwie sfery, Miriada i Trojka, walczą o ludzkie dusze, bowiem
to od decyzji konkretnego człowieka zależy, w której z nich spędzi
Wieczne Życie. Los Tanley Lockwood wydaje się być przesądzony już
od czasu narodzin, ale dziewczyna wciąż waha się ze swoim wyborem,
nie zdając sobie sprawy, jak wiele od niego zależy. Obie sfery
rozpoczynają zaciekłą walkę o życie dziewczyny wysyłając na
misję swoich najlepszych Robotników.
Uwielbiam
takie nieoczywiste książki. Wiążesz z jakąś powieścią wielkie
oczekiwania i już na starcie załamujesz ręce, gdy pierwsze strony
są mocno rozczarowujące. Nie dość, że mało wciągające, to w
dodatku język mocno wulgarny, a jego charakter wymuszony. Masz
jednak nadzieję i tym razem cię nie zawodzi, bowiem fabuła
“Firstlife”
mocno
się rozkręca, dostarczając niespodziewanych emocji. I ciężko
stwierdzić, czy to za sprawą pojawienia się wątku romantycznego,
czy chwytu uderzającego prosto w serce każdej matki, ale naprawdę
zaczyna nam zależeć na bohaterach. Rozwój wydarzeń, bądź co
bądź bardzo makabryczny, nie pozostawia zbyt wielu złudzeń-
koniec może być tylko jeden.
To
po której stronie stanąć to tak naprawdę wielka loteria, gdyż i
Trojka i Miriada ma swoje mocne, jak i słabe strony. Tenley ma
jednak dodatkowe powody, aby wstąpić do jednej i drugiej. Nie
mniej, odkrywanie kolejnych tajemnic, a także szokujące wydarzenia,
mocno mieszają jej w głowie i naprawdę, ciężko jej się dziwić.
Każdy miałby na jej miejscu rozterki czy wstąpić do przepełnionej
miłością i oddaniem Trojki, czy do zaciekłej Miriady, w której
może być naprawdę kimś. Tanley nie ustaje w swoim uporze, chce
poczekać z decyzją do dnia poprzedzającego ukończenie przez nią
pełnoletności. Bardzo ryzykowne, zważywszy na to, że na każdym
kroku ktoś dybie na jej życie. Czy to odwaga, czy głupota, czy jej
upór dyktowany jest egoizmem, czy altruizmem… nie nam to oceniać.
Każdemu byłoby ciężko z taką decyzją wiedząc z czym to się
wiąże.
Autorka
zaczytuje się w Piśmie Świętym i nie ukrywa, że stanowiło ono
sporą inspirację przy tworzeniu tej powieści. Co rusz odnajdziemy
tutaj odwołania, do wiary chrześcijańskiej, do sfery duchowej
każdego człowieka, gdzie sfery to odzwierciedlenie Nieba, w którym
ostatecznie zjednoczymy się z naszymi ukochanymi, natomiast
Niezwerbowani lądują w swoistym Piekle wśród szkarad i tortur, a
dwójka wysłanników tj. Archer i Killian, to nietypowi aniołowie
stróżowie. Z jednej strony tematyka jest interesującą, ale z
drugiej dość ciężkostrawna. Niektóre rozwiązania są męczące,
inne sytuacje- w szczególności ich powtórki mocno irytujące.
Bohaterowie
niemalże tacy jak inni z literatury młodzieżowej. Nieokiełznani
nastolatkowie szarpani hormonami. Dużo w nich gniewu, jeszcze więcej
miłości i oddania. Aż serce się kraje. Tanley bardzo zawzięta,
uparta, ale też i odważna. Próbuje rozważyć wszystkie opcje
zanim podejmie ostateczną decyzję, która zaważy na jej życiu.
Niestety, na pewnym etapie staje się w tym już nużąca. Dość
zaskakującą postacią jest Archer, którego poznajemy w całkowicie
odmiennej formie. Mocno zaskakujący, niezwykle oddany i tak skory do
poświęceń. Jest gotów sprzymierzyć się z wrogiem byleby tylko
uchronić ukochaną osobę. Za to Killian jako typowy Miriadczyk jest
bardzo zawzięty. Dla niego liczy się tylko zwycięstwo bez względu
na koszty. Jest typowym złym chłopcem, przez co staje się
niezwykle pociągający. Jednakże to właśnie on przechodzi
największą przemianę w tej całej historii.
Są
takie powieści, które wywołują bardzo wiele skrajnych emocji.
Podczas lektury będziemy płakać rzewnymi łzami, a autorka nie
będzie miała obaw, żeby wyrwać nam serce. Taką książką jest
właśnie “Firstlife”, która pomimo wielu
odniesień do sfery duchowej potrafi być możliwie maksymalnie
zaskakująca. Co rusz zmusza nas do refleksji, jednocześnie coraz
bardziej wciągając w fabułę. Sprawia, że zakochujemy się w
bohaterach i nienawidzimy ich wrogów. A na finiszu po prostu rzucimy
książką w kąt, dosłownie, nie mogąc uwierzyć w to, że
zostawiono nas z krwawiącym sercem.
Ocena: 6/6
Recenzja dla
wydawnictwa HarperCollins Polska!
Tytuł
oryginalny: Firstlife
/ Tłumaczenie: Jacek Żuławik /
Wydawca: HarperCollins Polska / Gatunek: fantasy / ISBN 978-83-276-2503-8 /
Ilość stron: 432 / Format: 145x215mm
Rok wydania: 2017
(Polska) 2016 (Świat)
Prześlij komentarz