Rybich
bohaterów przebojowej animacji “Gdzie
jest Nemo?”
stworzył
13 lat temu. Andrew Stanton do serca wziął sobie sympatię milionów
widzów z całego świata i ponownie wziął do ręki eleganckie
rybki akwariowe i rzucił je w wielki oceaniczny świat, aby znowu
mogły przeżyć morskie przygody. Jednakże “Gdzie
jest Dory”
daleko
do poprzednika, choć nawet i on nie wywoływał we mnie większego
entuzjazmu.
Dory
(Joanna
Trzepiecińska),
urokliwa
niebieska rybka z brakiem pamięci krótkotrwałej miała cudowne
dzieciństwo. Szkoda tylko, że niewiele z niego pamięta- zapomniała
nawet o swoich rodzicach. Gdy jednak pewnego dnia wpada jej do głowy
swobodne wspomnienie sprzed lat kurczowo trzyma się go z jednym
postanowieniem- musi odnaleźć swoich rodziców. Liczy na to, że
ponowna wyprawa za ocean wraz z Marlinem (Rafał
Sisicki)
i
jego synem Nemo (Karol
Kwiatkowski)
przyniesie
odpowiednie rezultaty i znowu będzie mogła spędzać czas w
płetwach swoich rodziców.
Nigdy
nie przepadałam za kontynuacjami od Disneya. Klasyka powinna zostać
klasyką i bez sensu odświeżać ją dowalając kolejne filmy, które
zaburzają obraz całości. Dziwne więc, że powstał sequel “Gdzie
jest Nemo”, który zauroczył, ale serca mojego nie podbił. Nie
jest jednak zaskoczeniem, że skupia się na światełku poprzednika,
czyli mega komicznej i fantastycznej Dory, która intryguje także i
tym razem. Wkupuje się w nasze serca z łatwością bowiem mamy
tutaj zaserwowany największy rozmiękczacz na świecie, czyli
bobaskową rybkę. Czy jest coś bardziej słodkiego i uroczego niż
pyzaty główny bohater mówiący słodkie bobasowe rzeczy? Nawet
jeżeli jest rybą? Ano, nie ma! Zabawna i słodka za młodu wciąż
taką pozostaje. I tyle w temacie Dory, bo reszta jest dobrze znana z
pierwszego filmu. Ciągłe zapominalstwo rybci odchodzi trochę na
dalszy plan, co odrobinę zadziwia. Najwyraźniej wspomnienie
rodziców stało się jakąś magiczną kotwicą dla reszty. A może
po prostu za mocno się uderzyła w głowę i piąta klepka wskoczyła
na właściwe miejsce. Wygłupom nie ma tutaj końca, aczkolwiek nie
jest to w większości przypadków aż tak zabawne. Choć trzeba
przyznać, że udawanie śledzia było intrygujące. Nie ma tutaj też
i większych zwrotów w akcji, choć poszukiwanie rodziców i swojego
dawnego domu przybrało dość ciekawy obrót. Nie mniej, bez
zachwytów.
Wciąż
jest to piękna animacja. Pełno tu niezwykłych kolorów, których
nazw zapewne nie znamy. Wielobarwność morskich stworzeń jest
ujmująca, istna plątanina, od której po dłuższym czasie bolą
oczy. A same stworzonka… nigdy nie przestanie mnie zadziwiać
pomysłowość artystów pracujących dla Disneya i Pixara. Morskim
żyjątkom daje się bardzo dużo charakteru i nawet takich bohaterów
jak ośmiornica, czy wieloryb można polubić. Przy takich filmach
ciężko o realność, ale takie fałszerstwo jestem w stanie
zaakceptować. Z takimi odgłosami morskich otchłani cudownie zgrała
się muzyka skomponowana przez Thomasa Newmana. Przyjemnie się tego
słucha.
Dubbing
do filmu również dobrze się spisał. Znowu usłyszymy Joannę
Trzepiecińską, która z pełnym zaangażowaniem i przy świetnej
zabawie daje charakternego kopa niezwykłej rybce jaką jest Dory.
Niestety, Globisza zastąpił Rafał Sisicki, którego Marlin brzmi
zaskakująco podobnie! Kajetan niestety zdążył dorosnąć, więc
nie mógł już użyczyć głosu małemu Nemo, ale dzielnie zastępuje
go młody kolega Kwiatkowski, który mógłby być jego głosowym
bliźniakiem. Wśród nowych bohaterów mamy Hanka ośmiornicę, a
wraz z nim charakterystyczny głos Ferdka Kiepskiego aka Andrzej
Grabowski. A także i Annę Cieślak, dzięki której dobrze
bawiliśmy się w towarzystwie ślepawej wielorybnicy.
Tytuł
“Gdzie
jest Dory”
nie
urzekł mnie na tyle, aby chcieć do niego wracać. Więcej emocji
wywołał seans krótkometrażowego “Pisklaka”,
którego
odnajdziemy na płycie DVD z filmem. Sama Dory jest postacią arcy
ciekawą, taką gwiazdą wśród rybek, ale nie udaje się na
tym zbudować kolejnego wielkiego hitu. Mnie przynajmniej to nie
przekonuje. Pomimo tego, że jest to wartościowe kino o poszukiwaniu
siebie i rodziny. Fajnie się ogląda, bo jest to dobra
rozrywka, w dodatku przyjemna dla oka i dla ucha, ale momentami
strasznie trąci banałem a niekiedy nawet i nudą.
Ocena:
6/10
Recenzja
filmu DVD „Gdzie jest Dory” - dystrybucja Galapagos Films
Film
dostępny zarówno na DVD, jak i Blu-Ray
Oryginalny
tytuł: Finding Dory
/ Reżyseria:
Andrew
Stanton / Scenariusz:
Andrew
Stanton /
Zdjęcia: Jeremy Lasky / Muzyka: Thomas Newman / Dubbing polski:
Joanna Trzepiecińska, Rafał Sisicki, Karol Kwiatkowski, Andrzej
Grabowski, Anna Cieślak, Rafał Cieszyński, Ewa Błaszczyk, Marek
Barbasiewicz, Krzysztof Stelaszyk, Zbigniew Zamachowski, Rudi
Schubert
/ Kraj: USA / Gatunek: Animacja,
Przygodowe, Familijne, Komedia
Premiera
kinowa: 08 czerwca 2016 (Świat) 17czerwca 2016 (Polska)
Premiera
DVD i Blu-ray: 23 listopada 2016
Kurcze szkoda, że nie do końca przypadła Ci do gustu ta animacja. Sama niedawno ją oglądałam i mam zupełnie inne odczucia po seansie. Bardzo nam się z córką podobała ta bajka. Dory jest świetna. Hank... uwielbiamy :) Z pewnością powrócimy nie raz do tej animacji :)
OdpowiedzUsuń