NOWOŚCI

piątek, 13 lipca 2012

Książka #176. Dziewczyna z sąsiedztwa, aut. Jack Ketchum

Oryginalny tytuł: The Girl Next Door
Gatunek: thriller psychologiczny
Rok wydania: 1989 (USA), 2011 (Polska)
Projekt okładki: Grzegorz Kamiński
Tłumaczenie: Łukasz Dunajski
ISBN 978-83-61386-09-4
Ilość stron: 308    Format: 143x205 mm




     Jack Ketchum uznawany jest za jednego z lepszych twórców grozy we współczesnym świecie literatury. Potwierdza to nawet sam Stephen King, który wypowiada się o koledze w samych superlatywach. W jednej ze swoich pierwszych wydanych w Polsce powieści o tytule „Dziewczyna z sąsiedztwa” wykorzystuje historię, która wstrząsnęła światem w latach 60tch. Książka uznawana jest za czytelników za jedną z najbardziej przerażających tytułów ostatnich lat.

    David mieszka na jednym z tych osiedli, gdzie sąsiedzi mają do siebie tak wielkie zaufanie, że nie zamykają drzwi wychodząc z domów. On sam ze swoimi przyjaciółmi, co jakiś czas, grają w tajemniczą Grę, która zdecydowanie odbiera od normalności. Gdy pewnego dnia, do ich sąsiadki i dwójki kolegów sprowadza się śliczna Meg i jej niepełnosprawna siostra- Susan, to właśnie ona staje się przedmiotem pragnień młodych chłopców. Jednakże to właśnie Davidowi najbardziej wpada w oko, dlatego też żadne z nich nie spodziewa się, że już wkrótce staną się uczestnikami nowej gry, gry prowadzonej przez ich stukniętą sąsiadkę, która całkowicie zniszczy ich niewinne dzieciństwo.
     Kiedy rozpoczynamy lekturę „Dziewczyny z sąsiedztwa”przez większość czasu zastanawiamy się nad tym, jakim sposobem pozycja ta wbiła się w pamięć milionów czytelników i na zawsze wprowadziła w zamęt ich umysły. Wszystko przez to, że pierwsza połowa powieści to zwyczajnie nudne rozważania na temat młodych chłopców, na temat ich głupich zachowań i nużącej codzienności. Względnie nic nie odbiegającego od normy- no może oprócz gry. Wciąż mamy nadzieję, że a nuż widelec w końcu coś zacznie się dziać. I dzieje się, a i owszem. Zagrożenie zakrada się niepostrzeżenie, ale większość z pewnością dostrzeże zbliżające się nieszczęście. Zaczyna się prawdziwa gra, gra, która wymyka się spod kontroli każdego, kto bierze w niej udział. Gra, w której zabawką jest młoda dziewczyna. Gra, w której oprawcami stają się młodzi chłopcy, chłopcy, którzy nawet nie zdążyli wejść w okres dojrzewania, a którzy podjudzani byli przez nienormalną kobietę, nie mogąca sobie poradzić z samą sobą. Oprócz oczywistego i całkowicie niedorzecznego okrucieństwa dostrzec można także i drugie dno w tej opowieści. Ketchum bowiem prezentuje historię, w której nie tylko młodzi ludzie zostają brutalnie zepchnięci do rzeczywistości. Ukazuje tutaj rzeczywistość, w której domowa przemoc była na porządku dziennym, kiedy to uważano, że jeżeli dziecko zasłużyło to mogło zostać zbite bądź głodzone. W jakiś sposób społeczeństwo zawsze chce usprawiedliwiać bezwzględność tego pokroju. Wydaje się, że to jest właśnie główny kontrowersyjny punkt całej historii- ludzka ignorancja i zwyrodniała znieczulica na świat i to co dzieje się w pokoju obok, a nawet tuż przed naszymi oczami.
     Faktem jest, że Jack Ketchum bez skrupułów bawi się ludzkimi emocjami. Z początku całkowicie nas zanudza przydłużonymi i nic nieznaczącymi opisami, aby w połowie rozpocząć stopniowanie napięcia, dając nam ostatecznie prawdziwie emocjonalne doznania. Z pewnością wśród czytelników znaleźliby się tacy, którzy wyznaliby, że nad drugą częścią historii wylali może łez. Nie ma się co dziwić. Nie ma też co mówić, że to jedynie fikcja literacka. Błąd! Ta historia wydarzyła się naprawdę. Wobec tego, czy możemy mówić, że „Dziewczyną z sąsiedztwa” Jack Ketchum wykazuje się ogromną wyobraźnią, kiedy to nie przebiera w słowa? Najwyraźniej nie, bowiem to co spisane na stronicach książki nie zrodziło się w jego głowie, a w umysłach młodych chłopców odpowiedzialnych za te przerażające czyny. Ketchum starał się jednak ułagodzić trochę opisy i wydarzenia. Czyni to, jak sam się przyznaje, poprzez wprowadzenie narracji pierwszoosobowej, w postaci Davida. Chłopca, który nie jest przy wszystkich wydarzeniach i jedynie musi oglądać efekty straszliwych i poniżających dziewczynę tortur. Tym samym darował nam licznych pełnych wymyślności opisów, które raz na zawsze mogłyby wbić się w naszą pamięć. Choć powieść jest dość nierówna, to jednak autorowi udało się zachować styl i sprawnie wykończyć wszystkie wątki. Czyni to w sposób bardzo lekki, a tym samym i chłonny.
    Szczerzę muszę przyznać, że po „Dziewczynie z sąsiedztwa”spodziewałam się czegoś więcej. Zachęcona licznymi i jakże pozytywnymi recenzjami liczyłam na to, że w końcu udało mi się sięgnąć po thriller z prawdziwego zdarzenia. I może rzeczywiście, na pewnym etapie lektura spełnia oczekiwania, ale, aby dotrzeć do tego momentu trzeba przejść przez bardzo wyboistą drogę młodych umysłów. Choć nie tak szczęśliwie dla jej bohaterów, to jednak lektura kończy się w dość nietuzinkowy sposób. W sposób wstrząsający. W sposób, który nigdy nie pozwoli zapomnieć o sobie czytelnikom. W sposób, w który spowodował, że w 2007 roku doczekaliśmy się ekranizacji tej niezwykłej powieści.

Ocena: 5/6

11 komentarzy :

  1. A czego Ty wymagająca niewiasto jeszcze chciałaś? Tosz ja do dziś się ocząsnąć nie mogę po tej książce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a bo ja wiem... pewnie tego, żeby od początku działy się podobne rzeczy.

      Usuń
  2. czytałam i historia z całą pewnością na długo pozostanie w mej pamięci...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Książka wstrząsająca. Ketchum opisał wszystko bardzo dosadnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam książki, ale o tej historii już wcześniej słyszałam. Z chęcią przeczytam, jak opisał ją Ketchum.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jest tak bardzo wstrząsająca z uwagi na fakt, iż oparto ją na faktach. Gdyby nie to, myślę, że przeszłaby bez echa, ponieważ równie epatującej przemocą prozy jest na pęczki. Mnie w przeciwieństwie do Ciebie Aga podobał się ten sielski wstęp. Jak to King zaznaczył w przedmowie (którą powinno się czytać na końcu, przez wzgląd na liczne spoilery) Ketchum najpierw zarysowuje nam tutaj mit amerykańskiego snu, po czym bezwzględnie wdeptuje go w ziemię - pokazuje co ma miejsce wszędzie, na każdym kroku za zamkniętymi drzwiami domów, na pierwszy rzut oka wzorowych obywateli. Pięknie poruszył tutaj problem społecznej znieczulicy oraz mentalności dzieciaków lat 50-60-tych, która mówiła: jeśli dorosły na coś pozwala, choćby były to tortury niewinnej dziewczyny to nie ma w tym nic zdrożnego.
    Najpierw obejrzałam ekranizację książki, którą tak na marginesie całą przepłakałam, ale mimo to powieść równie mocno, jeśli nie bardziej, mną wstrząsnęła. Jak na razie jest to najlepsza książka Ketchuma jaką czytałam, a czytałam wszystkie, które dotąd ukazały się w Polsce. Myślę, że wielbiciele horroru (bo to jest horror, a nie thriller) mają wręcz obowiązek przeczytać tę powieść. Kamień milowy literatury grozy! Polecam również wierną historię Sylvii Likens pokazaną w filmie "Amerykańska zbrodnia".
    Ps. Aga, dzięki za reckę, czekałam na nią z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. definicja mówi, że horror to tematy typu duchów, demonów, wampirów, itp, czyli rzeczy, które nie mogą nam się przytrafić bo są czystą fikcją. Thrillery to natomiast zagrożenie realne. W sumie to taki "Krzyk" to też bardziej thriller niż horror :)

      zgadzam się z każdym Twoim słowem, ja po prostu nie zwróciłam aż tak szczególnej uwagi jak Ty na całą otoczkę :) może też dlatego że czytana była w czasie kryzysu literackiego.

      Mam zamiar nadrobić film "Amerykańska zbrodnia" oraz "Dziewczyna z sąsiedztwa", ale nie wiem kiedy bo jak pomyślę o tym wszystkim to mi się słabo robi :(

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ooooo :O

      tak czy inaczej :D dla mnie ta powieść i tak nie jest horrorem. zwyczajnie mi nie pasuje to określenie ;)

      Usuń
  6. Pozwolisz, że nie zgodzę się z Twoja opinią, co prawda książkę czytałam bardzo dawno temu i na dodatek dopiero po obejrzeniu ekranizacji, która zresztą rozwaliła mój stan emocjonalny na amen, więc nie wytoczę tutaj arsenału argumentów, ale coś pobuczę :)
    Czytając nie miałam ani chwili znużenia lekturą, ten pozorny spokój był ciszą przed burzą, sielskość, błahostki, a w szafie potwory i mieszkańcy z wypaczonymi psychikami, makabra. "Dziewczyna..." zrobiła na mnie wielkie wrażenie, nie spałam przez nią kilka nocy, bezsilność i złość to uczucia, które mną targały w trakcie i po lekturze, takiego Ketchuma lubię, nie przesadzonego i emocjonalnego. To wsio w tym temacie :).
    Miłego dnia i BuŹka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja raczej odpuszczę sobie tę książkę. Jak na razie nie czuję się na siłach aby czytać o takich lub podobnych historiach.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się bardziej podobała inna książka Ketchuma - "Jedyne dziecko". Ta faktycznie była odrobinkę... jakby nudniejsza :) Aczkolwiek bardzo lubię wszystko co wychodzi spod pióra Ketchuma.

    OdpowiedzUsuń