Któż
nie zna historii jednego zagubionego chłopca, który fruwał bez
pomocy wróżkowego pyłu. Bez względu na to, czy dzięki powieści
J.M. Berriego, czy za sprawą magika Walta Disneya w przebojowej
animacji, każdy na świecie słyszał, czytał, bądź oglądał tę
wielką postać. Wielokrotnie przerabiana opowieść, wielokrotnie
rozszerzana o dodatkowe motywy teraz sięga do początków wraz z
najnowszym filmem reżyserii Joe Wrighta o tytule „Piotruś.
Wyprawa do Nibylandii”.
Źródło: Galapagos Films |
Piotruś
(Levi
Miller),
osierocony chłopiec mieszkający w ośrodku wychowawczym. Pewnej
nocy kilku chłopców, jego przyjaciół, zostaje porwanych przez
podniebnych piratów, a Piotruś znajduje się wśród nich. Pod
ostrzałem myśliwców docierają do tajemniczej krainy zwanej
Nibylandią. Tam zostają zmuszeni do ciężkiej pracy w
kamieniołomach, aby zdobyć wróżkowy pył dla najgroźniejszego
pirata wśród chmur, ich władcy- Czarnobrodego (Hugh
Jackman).
Szybko okazuje się, że Piotruś nie jest zwyczajnym chłopcem, a
może być tym z przepowiedni, na którego wszyscy czekają.
Opowieść stworzona wiele lat temu o niezwykłym chłopcu, który
nie chciał dorosnąć. Historia bardzo znana, przerabiana już tak
wiele razy, że ciężko jest to zliczyć. Każda kolejna jej odsłona
dodawała coś od siebie. Powstawały filmy będące wierną
adaptacją powieści J.M. Berriego albo kontynuowały żywot
Piotrusia. Jason Fuchs wraz ze swoim scenariuszem tworzą jakby
prequel całej tej historii, zaczynając od samych początków,
pokazując dramatyczne dzieciństwo Piotrusia, a także to jak stał
się Panem. Takie obrazy jak „Piotruś.
Wyprawa do Nibylandii”
zawsze stanowią pewną atrakcję. W końcu nie zawsze mamy okazję
poznać przeszłość naszych ulubionych bohaterów i zobaczyć
bodźce czyniące ich pozytywnymi, czy też negatywnymi postaciami. Z
pewnością niewielu zadawało sobie pytanie skąd przydomek „Pan”
lub też nie zdawało sobie sprawy z powodów jego występowania przy
imieniu Piotrusia. Film pokazuje nam również początki relacji
latającego chłopca z kapitanem Hakiem, choć nie odpowiada na
pytanie, co doprowadziło do znanego nam stanu rzeczy. Z jednej
strony jest to wszystko interesujące, a z drugiej... przedstawione w
tak flegmatyczny i mocno nijaki sposób. Jest to mocno zaskakujące,
bo przecież Wright zrobił tak dobre filmy, jak „Anna
Karenina”,
„Duma
i uprzedzenie”,
czy chociażby „Pokuta”.
Oczywiście, gdzieś po drodze przydarzyła się taka fabularna
wpadka jak „Hanna”,
ale to nie zmienia faktu, że twory reżysera należą w większości
do udanych. Natomiast „Piotruś”?
Cóż... jest raczej dość przeciętną produkcją, która ma marne
szanse na stanie się tak często wspominanym filmem jak chociażby
„Hook”.
Źródło: Galapagos Films |
Obraz jest bardzo nierówny, brak mu konkretnego tempa akcji. Niby
coś się tutaj dzieje, ale zanim się rozkręci, to już człowiek
zapomina o co naprawdę chodziło. Za dużo jest tu nagromadzenia
wątków, momentami za dużo się po prostu dzieje- z jednej strony
piraci, z drugiej dzikie plemię, jeszcze po drodze wątek rodziców
Piotrusia, a także przecież początki historii Haka i jego wiernego
kompana. Czasem takie przeładowanie nie wpływa dobrze na wrażenia,
w szczególności, że różne sytuacje mają różny wpływ na
fabułę, a niekiedy są wręcz całkowicie zbędne.
Choć
fabularnie film odrobinę kuleje, to strona techniczna nie zawodzi-
aż tak bardzo. Wszystko jest ładnie wypieszczone, choć niestety
zdarzają się drobne wpadki, jak chociażby obraz kamiennej
Nibylandii, który trąci sztucznością. Może to przez te latające
w powietrzu statki pirackie? Lekko zaburza to całe wrażenie magii,
które jest wręcz wszechobecne, w szczególności, gdy w realnym
świecie staczają one bój z myśliwcami wojennymi- serio?!
Nibylandia stanowi więc dość dziwny obraz znanego nam świata,
gdzie były krokodyle, a także cała masa wody- tutaj zastąpiona
przez powietrze. Jest o wiele bardziej surowo przez otaczające nas
kamieniołomy, ale ma to też swój obdarty z niewinności klimat. Co
innego Nibylas! To miejsce jest magiczne i pełne kolorów. Cudowne i
zachwycające, aż trudno oderwać wzrok. Inną sprawą jest oprawa
muzyczna. Tutaj nie ma się do czego przyczepić, a kultowy utwór
Nirvany wykonywany przez ekipę „Piotrusia”
oraz samego Hugh Jackmana o tytule „Smells Like Teen Spirit” jest
zachwycający. Ta aranżacja, rozpoznawalna od pierwszych brzmień
dodaje charakteru i dodatkowo podkreśla surowy smak Nibylandii. A
skoro mowa już o Czarnobrodym... stylizacja naprawdę zaskakująca,
wręcz mocno groteskowa. Zarówno on, jak i jego piraccy kamraci
wyglądają bardziej jak trupa cyrkowa z tymi swoimi wytapetowanymi
twarzyczkami oraz napuszonymi kostiumami.
Źródło: Galapagos Films |
Ciężko
jest zrozumieć czemu akurat Rooney Mara dostała nominację do
Złotej Maliny za kreację Tygrysiej Lily w tym filmie. Może i nie
była perfekcyjna, ale przyjemnie się na nią patrzyło w tej jej
dzikiej stylizacji i dało się to kupić. Natomiast Garrett
Hedlund... ten człowiek to był dopiero masakryczny. Jego James Hak
był do granic możliwości przerysowany. Hedlund starał się za
bardzo i wyszła mu zdecydowanie jedna z najbardziej pokracznych
postaci w tym filmie, choć nie był tak wypacykowany jak Hugh
Jackman. To właśnie dla tego pana specjalnie obejrzałam film z
napisami, buntując się przeciwko dubbingowanej wersji kinowej.
Wydaje się, że oglądanie i słuchanie Jackmana zdubbingowanego
przez Krzysztofa Banaszyka to swoistego rodzaju okaleczanie produkcji
i przede wszystkim samego aktora. Nie pomyliłam się. Wolverine był
przekonujący w każdym swoim ruchu i dźwięku, który wypływał mu
z krtani. Jego stylizacja i modulacja głosu, to są po prostu
elementy, które nigdy nie powinny być od siebie rozdzielane.
Oczywiście, w jego przypadku nigdy nie będę obiektywna, ale
naprawdę... widywaliśmy go w gorszych kreacjach, choć w lepszych
również. Natomiast sam Piotruś, czyli Levi Miller- praktycznie
niewidzialny, choć jest to tytułowa postać. Nie mniej, to początki
w jego karierze więc jeszcze się chłopak wyrobi- o ile ktoś da mu
szansę się wykazać.
Źródło: Galapagos Films |
„Piotruś.
Wyprawa do Nibylandii”
nie wydaje się mieć większych, aby stać się tak wiekopomnym
tworem jak disneyowski „Piotruś
Pan”,
czy „Hook”
Stevena
Spielberga. Jest to raczej obraz naraz, przynajmniej dla tych
starszych widzów. Nie traktuje o niczym konkretnym, nie daje
oglądającemu sposobności na refleksje i nie zostawia go z
jakąkolwiek puentą. Dlatego też dla dorosłych widzów oglądanie
tego filmu będzie bardziej odmóżdżającą rozrywką, ewentualnie
polem do wyłapywania smaczków odnośnie samej historii Piotrusia
Pana. Z kolei przesycenie całości magią i różnymi istotami
będzie czymś co docenią młodzi widzowie. Całość nie jest
zbytnio porywająca i ma masę błędów, ale ogólnie przyjemnie się
na to patrzy, w szczególności na zaskakującego Hugh Jackmana.
Ocena:
5/10
Recenzja
filmu DVD „Piotruś. Wyprawa do Nibylandii” – dystrybucja
Galapagos Films!
Film
dostępny zarówno na DVD, jak i Blu-Ray.
Oryginalny
tytuł: Pan
/ Reżyseria:
Joe
Wright
/ Scenariusz: Jason
Fuchs
/ Zdjęcia: John Mathieson, Seamus McGarvey / Muzyka: John Powell /
Obsada:
Hugh Jackman, Levi Miller, Garrett Hedlund, Rooney Mara, Adeel
Akhtar, Nonso Anozie / Kraj:
USA / Gatunek: Przygodowy,
Fantasy
Premiera
kinowa: 20 września 2015 (Świat) 23 października 2015 (Polska)
Premiera
DVD: 11 marca 2016
Prześlij komentarz