NOWOŚCI

wtorek, 29 marca 2016

1203. Piotruś. Wyprawa do Nibylandii, reż. Joe Wright

     Któż nie zna historii jednego zagubionego chłopca, który fruwał bez pomocy wróżkowego pyłu. Bez względu na to, czy dzięki powieści J.M. Berriego, czy za sprawą magika Walta Disneya w przebojowej animacji, każdy na świecie słyszał, czytał, bądź oglądał tę wielką postać. Wielokrotnie przerabiana opowieść, wielokrotnie rozszerzana o dodatkowe motywy teraz sięga do początków wraz z najnowszym filmem reżyserii Joe Wrighta o tytule „Piotruś. Wyprawa do Nibylandii”.
Źródło: Galapagos Films
     Piotruś (Levi Miller), osierocony chłopiec mieszkający w ośrodku wychowawczym. Pewnej nocy kilku chłopców, jego przyjaciół, zostaje porwanych przez podniebnych piratów, a Piotruś znajduje się wśród nich. Pod ostrzałem myśliwców docierają do tajemniczej krainy zwanej Nibylandią. Tam zostają zmuszeni do ciężkiej pracy w kamieniołomach, aby zdobyć wróżkowy pył dla najgroźniejszego pirata wśród chmur, ich władcy- Czarnobrodego (Hugh Jackman). Szybko okazuje się, że Piotruś nie jest zwyczajnym chłopcem, a może być tym z przepowiedni, na którego wszyscy czekają.
     Opowieść stworzona wiele lat temu o niezwykłym chłopcu, który nie chciał dorosnąć. Historia bardzo znana, przerabiana już tak wiele razy, że ciężko jest to zliczyć. Każda kolejna jej odsłona dodawała coś od siebie. Powstawały filmy będące wierną adaptacją powieści J.M. Berriego albo kontynuowały żywot Piotrusia. Jason Fuchs wraz ze swoim scenariuszem tworzą jakby prequel całej tej historii, zaczynając od samych początków, pokazując dramatyczne dzieciństwo Piotrusia, a także to jak stał się Panem. Takie obrazy jak „Piotruś. Wyprawa do Nibylandii” zawsze stanowią pewną atrakcję. W końcu nie zawsze mamy okazję poznać przeszłość naszych ulubionych bohaterów i zobaczyć bodźce czyniące ich pozytywnymi, czy też negatywnymi postaciami. Z pewnością niewielu zadawało sobie pytanie skąd przydomek „Pan” lub też nie zdawało sobie sprawy z powodów jego występowania przy imieniu Piotrusia. Film pokazuje nam również początki relacji latającego chłopca z kapitanem Hakiem, choć nie odpowiada na pytanie, co doprowadziło do znanego nam stanu rzeczy. Z jednej strony jest to wszystko interesujące, a z drugiej... przedstawione w tak flegmatyczny i mocno nijaki sposób. Jest to mocno zaskakujące, bo przecież Wright zrobił tak dobre filmy, jak „Anna Karenina”, „Duma i uprzedzenie”, czy chociażby „Pokuta”. Oczywiście, gdzieś po drodze przydarzyła się taka fabularna wpadka jak „Hanna”, ale to nie zmienia faktu, że twory reżysera należą w większości do udanych. Natomiast „Piotruś”? Cóż... jest raczej dość przeciętną produkcją, która ma marne szanse na stanie się tak często wspominanym filmem jak chociażby „Hook”.
Źródło: Galapagos Films
Obraz jest bardzo nierówny, brak mu konkretnego tempa akcji. Niby coś się tutaj dzieje, ale zanim się rozkręci, to już człowiek zapomina o co naprawdę chodziło. Za dużo jest tu nagromadzenia wątków, momentami za dużo się po prostu dzieje- z jednej strony piraci, z drugiej dzikie plemię, jeszcze po drodze wątek rodziców Piotrusia, a także przecież początki historii Haka i jego wiernego kompana. Czasem takie przeładowanie nie wpływa dobrze na wrażenia, w szczególności, że różne sytuacje mają różny wpływ na fabułę, a niekiedy są wręcz całkowicie zbędne.
     Choć fabularnie film odrobinę kuleje, to strona techniczna nie zawodzi- aż tak bardzo. Wszystko jest ładnie wypieszczone, choć niestety zdarzają się drobne wpadki, jak chociażby obraz kamiennej Nibylandii, który trąci sztucznością. Może to przez te latające w powietrzu statki pirackie? Lekko zaburza to całe wrażenie magii, które jest wręcz wszechobecne, w szczególności, gdy w realnym świecie staczają one bój z myśliwcami wojennymi- serio?! Nibylandia stanowi więc dość dziwny obraz znanego nam świata, gdzie były krokodyle, a także cała masa wody- tutaj zastąpiona przez powietrze. Jest o wiele bardziej surowo przez otaczające nas kamieniołomy, ale ma to też swój obdarty z niewinności klimat. Co innego Nibylas! To miejsce jest magiczne i pełne kolorów. Cudowne i zachwycające, aż trudno oderwać wzrok. Inną sprawą jest oprawa muzyczna. Tutaj nie ma się do czego przyczepić, a kultowy utwór Nirvany wykonywany przez ekipę „Piotrusia” oraz samego Hugh Jackmana o tytule „Smells Like Teen Spirit” jest zachwycający. Ta aranżacja, rozpoznawalna od pierwszych brzmień dodaje charakteru i dodatkowo podkreśla surowy smak Nibylandii. A skoro mowa już o Czarnobrodym... stylizacja naprawdę zaskakująca, wręcz mocno groteskowa. Zarówno on, jak i jego piraccy kamraci wyglądają bardziej jak trupa cyrkowa z tymi swoimi wytapetowanymi twarzyczkami oraz napuszonymi kostiumami.
Źródło: Galapagos Films
     Ciężko jest zrozumieć czemu akurat Rooney Mara dostała nominację do Złotej Maliny za kreację Tygrysiej Lily w tym filmie. Może i nie była perfekcyjna, ale przyjemnie się na nią patrzyło w tej jej dzikiej stylizacji i dało się to kupić. Natomiast Garrett Hedlund... ten człowiek to był dopiero masakryczny. Jego James Hak był do granic możliwości przerysowany. Hedlund starał się za bardzo i wyszła mu zdecydowanie jedna z najbardziej pokracznych postaci w tym filmie, choć nie był tak wypacykowany jak Hugh Jackman. To właśnie dla tego pana specjalnie obejrzałam film z napisami, buntując się przeciwko dubbingowanej wersji kinowej. Wydaje się, że oglądanie i słuchanie Jackmana zdubbingowanego przez Krzysztofa Banaszyka to swoistego rodzaju okaleczanie produkcji i przede wszystkim samego aktora. Nie pomyliłam się. Wolverine był przekonujący w każdym swoim ruchu i dźwięku, który wypływał mu z krtani. Jego stylizacja i modulacja głosu, to są po prostu elementy, które nigdy nie powinny być od siebie rozdzielane. Oczywiście, w jego przypadku nigdy nie będę obiektywna, ale naprawdę... widywaliśmy go w gorszych kreacjach, choć w lepszych również. Natomiast sam Piotruś, czyli Levi Miller- praktycznie niewidzialny, choć jest to tytułowa postać. Nie mniej, to początki w jego karierze więc jeszcze się chłopak wyrobi- o ile ktoś da mu szansę się wykazać.
Źródło: Galapagos Films
     „Piotruś. Wyprawa do Nibylandii” nie wydaje się mieć większych, aby stać się tak wiekopomnym tworem jak disneyowski „Piotruś Pan”, czy „Hook” Stevena Spielberga. Jest to raczej obraz naraz, przynajmniej dla tych starszych widzów. Nie traktuje o niczym konkretnym, nie daje oglądającemu sposobności na refleksje i nie zostawia go z jakąkolwiek puentą. Dlatego też dla dorosłych widzów oglądanie tego filmu będzie bardziej odmóżdżającą rozrywką, ewentualnie polem do wyłapywania smaczków odnośnie samej historii Piotrusia Pana. Z kolei przesycenie całości magią i różnymi istotami będzie czymś co docenią młodzi widzowie. Całość nie jest zbytnio porywająca i ma masę błędów, ale ogólnie przyjemnie się na to patrzy, w szczególności na zaskakującego Hugh Jackmana.

Ocena: 5/10
Recenzja filmu DVD „Piotruś. Wyprawa do Nibylandii” – dystrybucja Galapagos Films!
Film dostępny zarówno na DVD, jak i Blu-Ray.


Oryginalny tytuł: Pan / Reżyseria: Joe Wright / Scenariusz: Jason Fuchs / Zdjęcia: John Mathieson, Seamus McGarvey / Muzyka: John Powell / Obsada: Hugh Jackman, Levi Miller, Garrett Hedlund, Rooney Mara, Adeel Akhtar, Nonso Anozie / Kraj: USA / Gatunek: Przygodowy, Fantasy
Premiera kinowa: 20 września 2015 (Świat) 23 października 2015 (Polska)
Premiera DVD: 11 marca 2016

Prześlij komentarz