NOWOŚCI

wtorek, 8 grudnia 2015

SZORTy #22: Miruna, Jasminum, Plac Zbawiciela

Punkt #42. Etiuda z Łódzkiej Szkoły Filmowej
Oryginalny tytuł: Miruna | Reżyseria: Piotr Sułkowski | Scenariusz: Piotr Sułkowski | Obsada: Andrzej Chyra, Anna Gorajska, Henryk Niebudek, Dawid Chara, Tomasz Schuchardt | Kraj: Polska | Gatunek: Dramat, Psychologiczny, Krótkometrażowy
Premiera: 06 kwietnia 2013 (Świat)
Ocena: 7/10


      Nagradzany za granicą i jakże doceniony również w naszym rodzimym kraju. „Miruna” jako krótkometrażowa opowieść jednego ze studentów Łódzkiej Akademii Filmowej stała się czymś prostym i jakże wymownym.
      Główny bohater jest świadkiem kłótni kochanków. Po niej do jego samochodu wsiada piękna dziewczyna, która postanawia zostawić swojego chłopaka na drodze. Mężczyzna zabiera ją nad jezioro, gdzie pokaże jej jak nauczył obchodzić się z miruną.
      Bardzo interesująca etiuda z wymowną narracją, będącą kwintesencją całego tworu. Niebywała opowieść z genialną alegorią, która dla każdego będzie bardzo prosta do rozszyfrowania. Przeniesienie doświadczeń z przeszłości z miruną, na nową relację z tajemniczą dziewczyna jest tu dość oczywiste. Pomiędzy dwójką bohaterów tworzy się niezwykle intymna relacja, która w przyrównaniu z rybą może być raczej nie aż tak romantyczna, jak można by się spodziewać. „Miruna” to niezwykle skromny obraz, w którym charyzma Andrzeja Chyry przykuwa uwagę w każdej sekundzie. Twórcom udało się zbudować klimat nie tylko poprzez niebanalną fabułę, ale również przepiękne zdjęcia i muzykę mającą nawiązywać do ludowego podania „Flecista z Hemlin”, tak samo hipnotyzując. 

Punkt #43. Film poetycki
Oryginalny tytuł: Jasminum | Reżyseria: Jan Jakub Kolski | Scenariusz: Jan Jakub Kolski | Obsada: Janusz Gajos, Adam Ferency, Krzysztof Pieczyński, Grzegorz Damięcki, Dariusz Juzyszyn, Grażyna Błęcka-Kolska, Wiktoria Gąsiewska, Krzysztof Globisz, Monika Dryl, Bogusław Linda | Kraj: Polska | Gatunek: Komedia obyczajowa
Premiera: 05 maja 2006 (Świat)
Ocena: 7/10

    Jeden z najbardziej uroczych filmów, jakie ostatnio widziałam. „Jasminum” to takie polskie „Pachnidło” tylko z mniejszą ilością krwi, a większą lirycznością. Niesamowite dzieło, które pomaga odzyskać wiarę w polskie kino.
     Legenda tego zakonu głosi, że jego mnisi pachną drzewami owocowymi. Jednakże co jakiś czas daje się wyczuć również aromat jaśminu. Do tego niezwykłego miejsca przybywa kobieta ze swoją małą córeczką, która ma odnowić obraz Matki Boskiej. Podczas gdy kobieta zajmuje się swoją pracą i korzysta z możliwości tworzenia nowych zapachów, jej córka zaprzyjaźnia się z jednym z mnichów.
     Bardzo przyjemny film, pełen zapachów, nieskrywanych fascynacji i uroku. Okraszony sporą dawką humoru, skumulowanej w małej, ślicznej dziewczynce, która zaskakuje nas zabawnymi tekstami i miłością do innych. Historia bardzo niecodzienna, która ociera się o legendy i swoistą fantastykę. Duchy, zapachy, czyli coś co spodobać może się każdemu. Produkcję Kolskiego łatwo przyrównać do „Pachnidła”, gdzie główną rolę również grały najrozmaitsze wonie. Nawet i Grenouille specjalizował się w tym samym, co Natasza. Oboje smarowali kobiety dziwacznymi mazidłami, aby po obklejeniu ich zwojami materiałów wyjątkowy zapach danej osoby mógł na nie przejść. Niesamowita produkcja perfum, która u jednego wzbudziła chęć mordu, a u drugiego chęć rozwoju i pomocy innym. „Jasminum” to przede wszystkim atmosfera sprawnie zbudowana przez cudowne, bardzo proste zdjęcia oddające surowy charakter zakonu, ale również i naturalne piękno flory. To produkcja, w której spotkały się znakomite gwiazdy polskiego kina. Janusz Gajos pokazał się z zupełnie nieznanej mi strony sprawiając, że pozazdrościłam małej Wiktorii możliwości zagrania z nim. Razem stworzyli wspaniały duet! Nie sądziłam, że jakikolwiek polski film wzbudzi we mnie takie emocje. Zaintrygował fabułą, ale przede wszystkim zaczarował prostotą uczuć i harmonią, jaka wydobywa się z filmu. Gdyby jeszcze tylko całość akcji mogła kręcić się wokół klasztoru i mnichów... 
 
Punkt #11. Film Krzysztofa Krauze
Oryginalny tytuł: Plac Zbawiciela | Reżyseria: Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze | Scenariusz: Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze | Obsada: Jowita Budnik, Arkadiusz Janiczek, Ewa Wencel, Dawid Gudejko, Natan Gudejko, Beata Fudalej, Małgorzata Rudzka | Kraj: Polska | Gatunek: Dramat społeczny
Premiera: 29 lipca 2006 (Świat) 29 lipca 2006 (Polska)
Ocena: 9/10

    Zdobywca nagród polskiej kinematografii, znakomity film znakomitego reżysera Krzysztofa Krauze, który stworzył wraz ze swoją żoną. „Plac Zbawiciela” jako dramat społeczny sprawdza się idealnie, w przejmujący sposób pokazujący polską rzeczywistość.
     Młode małżeństwo wraz z dwójką swoich małych synów popada w tarapaty finansowe. Zamiast wprowadzić się do swojego wymarzonego, nowego mieszkania, zmuszeni są gnieździć się wraz z matką w małym lokum. Ciągły stres związany z problemami kumuluje złość całego otoczenia na żonie.
     Najbardziej życiowy film, jaki przyszło mi oglądać. Film Krauze to prawdziwy przegląd ludzkiego życia, aczkolwiek absurdalność sytuacji zmusza człowieka do stwierdzenia, że takie rzeczy to tylko w Polsce. Nauka przede wszystkim dla młodych ludzi- pomyślcie dziesięć razy zanim zdecydujecie się na zakup mieszkania deweloperskiego, które jeszcze nie stoi! Dramat potęgujący istniejące problemy. On pracujący, ona opiekująca się dziećmi. Morał? Zmiana dotychczasowych przyzwyczajeń, co też nie do końca pasuje współmieszkańcom. Terror psychiczny ze strony teściowej Beaty, a nawet ze strony męża. Czy dziwne, że kobieta popadła w taką depresję? Nie bardzo! Postać teściowej świetnie zagrana przez Ewę Wencel, co zupełnie nie oznacza, że nie jest chyba najgorszą matką wszechświata. Okropna dla syna- niedoceniająca go, okropna dla synowej. Fakt faktem, że żyjąc dotychczas beztrosko mieli prawo mieć problemy z ogarnięciem tego sajgonu w jaki się wpakowali. Ciężko jest patrzeć na wszelkie ciosy zadawane Beacie. Ciężko słuchać tych dramatów. Ciężko patrzeć jak wychodzą wszelkie bolączki jej małżeństwa z Bartkiem. Facet, któremu ma ochotę przyłożyć się w twarz na dzień dobry. Szczęśliwie, sprawiedliwości staje się zadość i tutaj może wpada drobna ściema, gdyż nie zawsze wszystko kończy się happy endem w sądzie. Naprawdę, przejmujący film o poruszającej ścieżce dźwiękowej, na który patrzy się z niedowierzaniem i z wielkim bólem zarazem.

Prześlij komentarz