Punkt
#12. Film z muzyką Wojciecha Kilara
Oryginalny
tytuł: Dracula
| Reżyseria: Francis Ford Coppola | Scenariusz: James V. Hart |
Obsada: Gary Oldman, Winona Ryder, Anthony Hopkins, Keanu Reeves,
Cary Elwes, Richard E. Grant, Sadie Frost, Tom Waits | Kraj: USA |
Gatunek: Horror
Premiera: 13 listopada 1992 (Świat) 31 grudnia 1992 (Polska)
Ocena:
8/10
Ten
film przeszedł już do historii. Nie tylko ze względu na bycie
ekranizacją wiekopomnej powieści Brama Stokera, ale też z uwagi na
świetną rolę Gary'ego Oldmana, no i oczywiście klimat! „Drakula”
to jeden z najpotężniejszych i najbardziej rozpoznawalnych filmów
Coppoli na świecie.
Rumuński hrabia Drakula trafia na ślad kobiety, łudząco podobnej
do jego ukochanej z przeszłości. Nie cofnie się przed niczym, aby
uzyskać to czego pragnie. Na jego drodze staje narzeczony kobiety
wspomagany przez znanego profesora Van Helsinga, uważanego za
specjalistę w temacie walki z wampirami.
Czasem
trudno uwierzyć, że tak długo człowiek walczy z tym, aby obejrzeć
jakiś film. Tyle lat trwało moje przekonywanie się do „Drakuli”,
że musiałam najpierw wszystkie filmy wkoło obejrzeć, zanim do
niego dotarłam. Okazuje się, że obraz Coppoli to przecież
ponadczasowa historia miłosna, których pełno w dzisiejszym kinie,
ale jest tak magiczna, tak cudowna, tak krwawa, że trudno jest się
jej oprzeć. Troszkę trąci banałem, ale osadzona jest w
nieskazitelnym klimacie grozy, zamglenia, mroku... Jest to o tyle
niesamowite, że udaje się tym urzec widza. Z każdą chwilą jak
hrabia uwodzi swoją ukochaną, tak z każdą chwilą uwodzi też i
widza. Grupa artystyczna mami nas wspaniałymi kreacjami, a Wojciech
Kilar muzyką. W końcu poznaję pochodzenie jednego z najbardziej
rozpoznawalnych utworów w świecie kina, który jest jednocześnie
mroczny, ale też i piękny w tej swojej ponurości. Najlepszą
postacią jest tutaj oczywiście sam Drakula, świetnie
ucharakteryzowany, elegancko ubrany, wręcz zachwycający. Czy
aktorsko Gary Oldman wykreował bardzo dobrą rolę? Owszem! Szkoda,
że nie można powiedzieć tego samego o Keanu, ani o pozostałej
części obsady. Nie umniejsza to jednak całkowitemu wizerunkowi,
ani jakichkolwiek wrażeń, bo uwierzcie mi... jestem nim totalnie
zauroczona!
Punkt
#12. Film noir
Oryginalny
tytuł: The Maltese
Falcon | Reżyseria:
John Huston | Scenariusz: John Huston | Obsada: Humphrey Bogart, Mary
Astor, Gladys George, Peter Lorre, Lee Patrick | Kraj: USA | Gatunek:
Film-Noir, Kryminał
Premiera: 03 października 1941 (Świat) 19 listopada 1965 (Polska)
Ocena:
7/10
Uznawany
za jeden z najlepszych filmów światowego kina. Przedstawiciel kina
noir, w reżyserii Johna Hustona. „Sokół maltański”
w swoim czasie robił świetlaną karierę. Pamiętają go do dziś,
choć nie do końca może trafić do dzisiejszego widza.
Prywatny
detektyw jest podejrzanym o dokonanie dwóch morderstw. Przeprowadza
najważniejsze śledztwo w swoim życiu, a przy okazji próbuje
rozwikłać zagadkę zniknięcia najbardziej pożądanej statuetki-
czarnego sokoła.
Fabuła
produkcji to całkowite pomieszanie z poplątaniem. Oskarżenie o
zabójstwo, a przy okazji zaginiona figurka, o co podejrzewają
również tego samego detektywa. Strasznie dużo pechowych sytuacji
skupiających się na jednym człowieku. Z tej okazji przez biuro
detektywa przewija się cała masa bohaterów, których początkowo
niełatwo ogarnąć. Daje to możliwość rozejrzenia się za
prawdziwym sensem filmu, bo choć akcja krąży wokół tytułowego
sokoła, to całość skupia się jednak na uczuciach zranionej,
wzgardzonej kobiety. Świetnie wplątuje się tutaj klimat grozy taki
typowy dla kina noir. Świetna, nastrojowa muzyka, trochę jednak
zbyt oczywista, jak na dzisiejsze realia, do tego cały ten
czarno-biały obraz nadający niezwykłego klimatu. Budowanie
atmosfery osaczenia, przytłoczenia przez zdominowanie produkcji
kreacjami gangsterskimi. Najwyraźniej każdy na planie nosił
gangsterski kapelutek, budując swoim stalkingiem oczywisty suspens.
Ma to wszystko jakiś swój urok, bo choć film nie jest zbytnio
porywający, to na pewnym poziomie intryguje.
Punkt
#28. Musical
Oryginalny
tytuł: The Nightmare
Before Christmas |
Reżyseria: Henry Selick | Scenariusz: Michael McDowell, Caroline
Thompson | Dubbing polski: Wojciech Paszkowski, Mieczysław Morański,
Krzysztof Kołbasiuk, Joanna Węgrzynowska-Cybińska, Andrzej Chudy,
Zbigniew Konopka | Kraj: USA | Gatunek: Musical, Animacja, Fantasy
Premiera: 09 października 1993 (Świat) 16 grudnia 1994 (Polska)
Ocena: 6/10
Tim
Burton słynie z makabry, którą wtłacza w swoje produkcje. Tym
razem tworzy postacie, powierzając je w ręce Henry'ego Selicka,
późniejszego twórcy „Koraliny”.
Tak powstaje „Miasteczko Halloween”,
czyli upiorne święta Bożego Narodzenia.
Dyniowy król rządzi swoimi poddanymi w mieście, w którym święto
Halloween odbywać mogłoby się praktycznie każdego dnia. Ciągłe
dyniowe zabawy zaczynają go nudzić i dlatego postanawia wcielić
się w rolę Świętego Mikołaja.
Animacja, o której słyszałam bardzo wiele, przede wszystkim
bardzo wiele dobrego. Wszyscy zachwyceni są produkcją tak genialnie
podobną do wszystkich animowanych tworów Tima Burtona. I choć
wizualnie bardzo je przypomina, to fabularnie daleko jej do ideału.
Oczekiwania były ogromne, efekt raczej umiarkowanie nijaki. Atutem
jest tutaj animacja i aranżacja muzyczna. Postaci wyglądają
cudownie i jednocześnie przerażająco, tak samo zresztą jak i cała
scenografia- ujęcie na tle księżyca jest magiczne! Nie potrzeba
niczego więcej, aby wystraszyć widza. To zdecydowanie by
wystarczyło! Połączenie klimatu grozy niczym z Halloween z radosną
atmosferą Bożego Narodzenia wydaje się całkowicie odstręczającym
pomysłem. W większości fabuły tak właśnie jest, aż do pewnego
momentu, w którym pokazany zostaje prawdziwy duch świąt w
wykonaniu halloweenowych pokrak. Mnie osobiście to nie urzekło może
z uwagi na dubbing, który był całkowicie nijaki. Aktorzy mogli
zdecydowanie bardziej postarać się przy kreowaniu charakterów za
pomocą własnych głosów. Szkoda też, że wszystkie piosenki
przerobione zostały na polski język- fajnie byłoby posłuchać ich
w oryginale, aczkolwiek nie było aż tak wielkiego dramatu. Ogólnie
miałam nadzieję na coś o wiele bardziej przesiąkniętego makabrą,
a tak to jest to tylko kolejna nużąca bajka dla dzieci z lekką
nutą grozy.
Prześlij komentarz