NOWOŚCI

poniedziałek, 30 listopada 2015

SZORTy #20: Drakula, Sokół maltański, Miasteczko Halloween

Punkt #12. Film z muzyką Wojciecha Kilara
Oryginalny tytuł: Dracula | Reżyseria: Francis Ford Coppola | Scenariusz: James V. Hart | Obsada: Gary Oldman, Winona Ryder, Anthony Hopkins, Keanu Reeves, Cary Elwes, Richard E. Grant, Sadie Frost, Tom Waits | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 13 listopada 1992 (Świat) 31 grudnia 1992 (Polska)
Ocena: 8/10

      Ten film przeszedł już do historii. Nie tylko ze względu na bycie ekranizacją wiekopomnej powieści Brama Stokera, ale też z uwagi na świetną rolę Gary'ego Oldmana, no i oczywiście klimat! „Drakula” to jeden z najpotężniejszych i najbardziej rozpoznawalnych filmów Coppoli na świecie.
     Rumuński hrabia Drakula trafia na ślad kobiety, łudząco podobnej do jego ukochanej z przeszłości. Nie cofnie się przed niczym, aby uzyskać to czego pragnie. Na jego drodze staje narzeczony kobiety wspomagany przez znanego profesora Van Helsinga, uważanego za specjalistę w temacie walki z wampirami.
      Czasem trudno uwierzyć, że tak długo człowiek walczy z tym, aby obejrzeć jakiś film. Tyle lat trwało moje przekonywanie się do „Drakuli”, że musiałam najpierw wszystkie filmy wkoło obejrzeć, zanim do niego dotarłam. Okazuje się, że obraz Coppoli to przecież ponadczasowa historia miłosna, których pełno w dzisiejszym kinie, ale jest tak magiczna, tak cudowna, tak krwawa, że trudno jest się jej oprzeć. Troszkę trąci banałem, ale osadzona jest w nieskazitelnym klimacie grozy, zamglenia, mroku... Jest to o tyle niesamowite, że udaje się tym urzec widza. Z każdą chwilą jak hrabia uwodzi swoją ukochaną, tak z każdą chwilą uwodzi też i widza. Grupa artystyczna mami nas wspaniałymi kreacjami, a Wojciech Kilar muzyką. W końcu poznaję pochodzenie jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów w świecie kina, który jest jednocześnie mroczny, ale też i piękny w tej swojej ponurości. Najlepszą postacią jest tutaj oczywiście sam Drakula, świetnie ucharakteryzowany, elegancko ubrany, wręcz zachwycający. Czy aktorsko Gary Oldman wykreował bardzo dobrą rolę? Owszem! Szkoda, że nie można powiedzieć tego samego o Keanu, ani o pozostałej części obsady. Nie umniejsza to jednak całkowitemu wizerunkowi, ani jakichkolwiek wrażeń, bo uwierzcie mi... jestem nim totalnie zauroczona!

Punkt #12. Film noir
Oryginalny tytuł: The Maltese Falcon | Reżyseria: John Huston | Scenariusz: John Huston | Obsada: Humphrey Bogart, Mary Astor, Gladys George, Peter Lorre, Lee Patrick | Kraj: USA | Gatunek: Film-Noir, Kryminał
Premiera: 03 października 1941 (Świat) 19 listopada 1965 (Polska)
Ocena: 7/10

      Uznawany za jeden z najlepszych filmów światowego kina. Przedstawiciel kina noir, w reżyserii Johna Hustona. „Sokół maltański” w swoim czasie robił świetlaną karierę. Pamiętają go do dziś, choć nie do końca może trafić do dzisiejszego widza.
     Prywatny detektyw jest podejrzanym o dokonanie dwóch morderstw. Przeprowadza najważniejsze śledztwo w swoim życiu, a przy okazji próbuje rozwikłać zagadkę zniknięcia najbardziej pożądanej statuetki- czarnego sokoła.
      Fabuła produkcji to całkowite pomieszanie z poplątaniem. Oskarżenie o zabójstwo, a przy okazji zaginiona figurka, o co podejrzewają również tego samego detektywa. Strasznie dużo pechowych sytuacji skupiających się na jednym człowieku. Z tej okazji przez biuro detektywa przewija się cała masa bohaterów, których początkowo niełatwo ogarnąć. Daje to możliwość rozejrzenia się za prawdziwym sensem filmu, bo choć akcja krąży wokół tytułowego sokoła, to całość skupia się jednak na uczuciach zranionej, wzgardzonej kobiety. Świetnie wplątuje się tutaj klimat grozy taki typowy dla kina noir. Świetna, nastrojowa muzyka, trochę jednak zbyt oczywista, jak na dzisiejsze realia, do tego cały ten czarno-biały obraz nadający niezwykłego klimatu. Budowanie atmosfery osaczenia, przytłoczenia przez zdominowanie produkcji kreacjami gangsterskimi. Najwyraźniej każdy na planie nosił gangsterski kapelutek, budując swoim stalkingiem oczywisty suspens. Ma to wszystko jakiś swój urok, bo choć film nie jest zbytnio porywający, to na pewnym poziomie intryguje.

Punkt #28. Musical
Oryginalny tytuł: The Nightmare Before Christmas | Reżyseria: Henry Selick | Scenariusz: Michael McDowell, Caroline Thompson | Dubbing polski: Wojciech Paszkowski, Mieczysław Morański, Krzysztof Kołbasiuk, Joanna Węgrzynowska-Cybińska, Andrzej Chudy, Zbigniew Konopka | Kraj: USA | Gatunek: Musical, Animacja, Fantasy
Premiera: 09 października 1993 (Świat) 16 grudnia 1994 (Polska)
Ocena: 6/10

      Tim Burton słynie z makabry, którą wtłacza w swoje produkcje. Tym razem tworzy postacie, powierzając je w ręce Henry'ego Selicka, późniejszego twórcy „Koraliny”. Tak powstaje „Miasteczko Halloween”, czyli upiorne święta Bożego Narodzenia.
     Dyniowy król rządzi swoimi poddanymi w mieście, w którym święto Halloween odbywać mogłoby się praktycznie każdego dnia. Ciągłe dyniowe zabawy zaczynają go nudzić i dlatego postanawia wcielić się w rolę Świętego Mikołaja.
     Animacja, o której słyszałam bardzo wiele, przede wszystkim bardzo wiele dobrego. Wszyscy zachwyceni są produkcją tak genialnie podobną do wszystkich animowanych tworów Tima Burtona. I choć wizualnie bardzo je przypomina, to fabularnie daleko jej do ideału. Oczekiwania były ogromne, efekt raczej umiarkowanie nijaki. Atutem jest tutaj animacja i aranżacja muzyczna. Postaci wyglądają cudownie i jednocześnie przerażająco, tak samo zresztą jak i cała scenografia- ujęcie na tle księżyca jest magiczne! Nie potrzeba niczego więcej, aby wystraszyć widza. To zdecydowanie by wystarczyło! Połączenie klimatu grozy niczym z Halloween z radosną atmosferą Bożego Narodzenia wydaje się całkowicie odstręczającym pomysłem. W większości fabuły tak właśnie jest, aż do pewnego momentu, w którym pokazany zostaje prawdziwy duch świąt w wykonaniu halloweenowych pokrak. Mnie osobiście to nie urzekło może z uwagi na dubbing, który był całkowicie nijaki. Aktorzy mogli zdecydowanie bardziej postarać się przy kreowaniu charakterów za pomocą własnych głosów. Szkoda też, że wszystkie piosenki przerobione zostały na polski język- fajnie byłoby posłuchać ich w oryginale, aczkolwiek nie było aż tak wielkiego dramatu. Ogólnie miałam nadzieję na coś o wiele bardziej przesiąkniętego makabrą, a tak to jest to tylko kolejna nużąca bajka dla dzieci z lekką nutą grozy.

Prześlij komentarz