Zdecydowanie
potrzebna mi przerwa od dystopii. Albo ja mam już przeładowany mózg
wizjami świata przyszłości, albo nowe koncepcje robią się coraz
bardziej absurdalne. Zaskakuje mnie tak wysoka ocena powieści
„Nieludzie”
na najrozmaitszych portalach, ale trzeba stwierdzić, że Kat Falls
stworzyła lekturę dość absurdalną, choć traktującą o
człowieczeństwie.
Rzecz
dzieje się w świecie, w którym powstał tajemniczy wirus „ferae
naturae virus” zamieniający
ludzi w dzikie zwierzęta. Niezarażeni odgradzają się od nich
wysokim murem, a władze pilnują, aby nikt nie wszedł do Dzikiej
Strefy. Delaney wychowywana jest jedynie przez własnego ojca, który
co jakiś czas znika na dłuższą chwilę. Kiedy dziewczyna zostaje
pojmana dowiaduje się, że jest on szmuglerem, łamiącym wszystkie
reguły. Aby uratować swojego ojca dziewczyna musi go odnaleźć i
przekonać do wykonania zadania szmuglerskiego dla władzy. Jednakże,
gdy tylko przekracza mur dowiaduje się, że misja nie będzie
należeć do najłatwiejszych. Do tej pory chroniona przez ojca,
żyjąca w sterylnych warunkach, teraz musi zmierzyć się z brudem i
zagrożeniem ze strony dzikich.
Dziwny jest ten świat, tak
bardzo dziwny. Początkowo fabuła zapowiada się naprawdę
obiecująco. Mamy tajemnicę, zadanie do wykonania i wizję
wstąpienia do świata pełnego niebezpieczeństw. Bohaterka musi
wtopić się w tłum, żeby nikt nie rozpoznał, że pochodzi zza
muru, musi stać się jednym z żołnierzy, bądź dzikich- w
zależności od tego, do której ekipy akurat ma się przyłączyć.
Napięcie narasta w brzuchu wraz z kolejnymi komplikacjami i wydaje
się, że lektura naprawdę wciągnie nas do końca. To się
oczywiście nie zmienia, ale fabuła ulega diametralnej zmianie.
Wszystko przez to, że pojawia się chłopak. A potem kolejny
chłopak. Znowu dwa przeciwstawne bieguny, niczym wampir i wilkołak,
Edward i Jacob. Teraz mamy za to wojskowego i dzikiego, Eversona i
Rafe'a. No i ona jedna, bidulka, targana emocjami pomiędzy jednym a
drugim. A mogło być tak pięknie... Może to właśnie dlatego
młode tak lgną do tej powieści? Poprzez wciąż powielający się
schemat! O rany, nie ma w tym nic zaskakującego. Przykre. Kiedy w
końcu uzmysłowimy sobie, jak bardzo drażni nas ten wątek
postanawiamy przenieść zainteresowanie na coś zupełnie innego.
Skupiamy się więc na tym co oczywiste, czyli motywie nieludzi.
A ten jest tutaj bardzo
rozbudowany. Nieśmiało wkraczamy w dość specyficzny świat jutra,
pełny niezrozumiałych modyfikacji żyjących organizmów, ludzi
zmieniających się w zwierzęta (i nie mówię tutaj o pozbawianiu
ich człowieczeństwa, tylko w prawdziwe zwierzęta!), no i
standardowych pytań o to jakim człowiekiem jest człowiek
prowadzący testy na zwierzętach i to tak zwyrodniałe. Dramatyczne
w tej historii jest to, że takowe sytuacje dotykają nie tylko
zdrowych i dorosłych ludzi, ale również i małe dzieci- od tego
chyba najbardziej serce się kraje. Autorka tym samym testuje
wytrzymałość i ludzkie emocje, bowiem nie każdy podoła takiej
sytuacji. Dostrzegamy bohaterstwo postaci książkowych, które za
wszelką cenę chcą pomóc ludziom, aby wirus nie zawładną nimi
całkowicie i nie pozbawił reszty zdrowego rozsądku. I tutaj
kolejne nieme pytanie, dotykające moralności każdego z osobna, czy
stalibyśmy z boku i obserwowali wszystkie wydarzenia nic nie robiąc,
czy jednak bylibyśmy na tyle wrażliwi, aby pomóc potrzebującym.
Odwołuje się to do naszego człowieczeństwa ukazując, że nie
trzeba być człowiekiem, aby być ludzkim i nie każdy człowiek
musi nieść w sobie empatię.
Powiedzieć, że główna
bohaterka Lane jest osobą niezwykle ciekawą i charyzmatyczną, to
zdecydowanie na zbyt spore komplementowanie jej skromnej osoby.
Dziewczyna jest dość zadziorna, to prawda, ale intrygująca? Śmiem
wątpić. Można z niej czytać, jak z otwartej księgi, a nawet
bardziej. Jest dość przewidywalna, niezwykle naiwna, choć trzeba
przyznać, że nie ma się co dziwić jako, że nie wiedziała na
czym świat stoi. Jej problemy emocjonalne z chłopakami są
straszliwie irytujące i tak naprawdę pokazują tylko, że jest
zwykłą nastolatką, a nie jakąś niezwykłą heroiną. Już więcej
ekspresji mieli w sobie Chorda, czy też Rafe, aczkolwiek ten
pierwszy nie należy do zbyt pozytywnych bohaterów. Postaci nie są
zbyt powalające, ani jakoś specjalnie charakterne, a szkoda.
Jestem
zaskakująco rozczarowana tą książką. „Nieludzie”
zapowiadali się być naprawdę porywającą lekturą z wieloma
elementami grozy. Liczyłam zdecydowanie na coś więcej niż romans
nastolatków w świecie, gdzie największym problemem ludzi jest ich
przemienianie się w zwierzęta. Czy można wymyślić coś bardziej
irracjonalnego? Zatracenie się, zdziczenie i zacofanie się
człowieka, nie jest do końca takie nierealne, aczkolwiek nie jest
też tak porażające i nie budzi aż tak wielkiej grozy. Jako
czytelnik liczyłam na bardziej krwiożercze bestie, a tak to w
gruncie rzeczy dostałam jedynie ludzi z problemem. Powieść, choć
traktuje o rzeczach ciężkich, nie do końca potrafi wytrwać w
powadze. Ewidentnie jest to lektura dla młodzieży, która na każdym
kroku dobitnie nam o tym przypomina. Szkoda, bo zapowiadało się
ekscytujące przeżycie. Dobrze chociaż, że lekko się czyta.
Ocena: 2/6
Tytuł
oryginalny: Inhuman /
Tłumaczenie:
Małgorzata Koczańska / Wydawca: Uroboros / Gatunek:
dystopia / ISBN
978-83-280-2003-0 / Ilość
stron: 400 / Format: 135x205mm
Rok
wydania: 2013 (Świat), 2015 (Polska)
Prześlij komentarz