NOWOŚCI

środa, 26 sierpnia 2015

Książka #364: Nieludzie, aut. Kat Falls

     Zdecydowanie potrzebna mi przerwa od dystopii. Albo ja mam już przeładowany mózg wizjami świata przyszłości, albo nowe koncepcje robią się coraz bardziej absurdalne. Zaskakuje mnie tak wysoka ocena powieści „Nieludzie” na najrozmaitszych portalach, ale trzeba stwierdzić, że Kat Falls stworzyła lekturę dość absurdalną, choć traktującą o człowieczeństwie.
     Rzecz dzieje się w świecie, w którym powstał tajemniczy wirus „ferae naturae virus” zamieniający ludzi w dzikie zwierzęta. Niezarażeni odgradzają się od nich wysokim murem, a władze pilnują, aby nikt nie wszedł do Dzikiej Strefy. Delaney wychowywana jest jedynie przez własnego ojca, który co jakiś czas znika na dłuższą chwilę. Kiedy dziewczyna zostaje pojmana dowiaduje się, że jest on szmuglerem, łamiącym wszystkie reguły. Aby uratować swojego ojca dziewczyna musi go odnaleźć i przekonać do wykonania zadania szmuglerskiego dla władzy. Jednakże, gdy tylko przekracza mur dowiaduje się, że misja nie będzie należeć do najłatwiejszych. Do tej pory chroniona przez ojca, żyjąca w sterylnych warunkach, teraz musi zmierzyć się z brudem i zagrożeniem ze strony dzikich.
     Dziwny jest ten świat, tak bardzo dziwny. Początkowo fabuła zapowiada się naprawdę obiecująco. Mamy tajemnicę, zadanie do wykonania i wizję wstąpienia do świata pełnego niebezpieczeństw. Bohaterka musi wtopić się w tłum, żeby nikt nie rozpoznał, że pochodzi zza muru, musi stać się jednym z żołnierzy, bądź dzikich- w zależności od tego, do której ekipy akurat ma się przyłączyć. Napięcie narasta w brzuchu wraz z kolejnymi komplikacjami i wydaje się, że lektura naprawdę wciągnie nas do końca. To się oczywiście nie zmienia, ale fabuła ulega diametralnej zmianie. Wszystko przez to, że pojawia się chłopak. A potem kolejny chłopak. Znowu dwa przeciwstawne bieguny, niczym wampir i wilkołak, Edward i Jacob. Teraz mamy za to wojskowego i dzikiego, Eversona i Rafe'a. No i ona jedna, bidulka, targana emocjami pomiędzy jednym a drugim. A mogło być tak pięknie... Może to właśnie dlatego młode tak lgną do tej powieści? Poprzez wciąż powielający się schemat! O rany, nie ma w tym nic zaskakującego. Przykre. Kiedy w końcu uzmysłowimy sobie, jak bardzo drażni nas ten wątek postanawiamy przenieść zainteresowanie na coś zupełnie innego. Skupiamy się więc na tym co oczywiste, czyli motywie nieludzi.
     A ten jest tutaj bardzo rozbudowany. Nieśmiało wkraczamy w dość specyficzny świat jutra, pełny niezrozumiałych modyfikacji żyjących organizmów, ludzi zmieniających się w zwierzęta (i nie mówię tutaj o pozbawianiu ich człowieczeństwa, tylko w prawdziwe zwierzęta!), no i standardowych pytań o to jakim człowiekiem jest człowiek prowadzący testy na zwierzętach i to tak zwyrodniałe. Dramatyczne w tej historii jest to, że takowe sytuacje dotykają nie tylko zdrowych i dorosłych ludzi, ale również i małe dzieci- od tego chyba najbardziej serce się kraje. Autorka tym samym testuje wytrzymałość i ludzkie emocje, bowiem nie każdy podoła takiej sytuacji. Dostrzegamy bohaterstwo postaci książkowych, które za wszelką cenę chcą pomóc ludziom, aby wirus nie zawładną nimi całkowicie i nie pozbawił reszty zdrowego rozsądku. I tutaj kolejne nieme pytanie, dotykające moralności każdego z osobna, czy stalibyśmy z boku i obserwowali wszystkie wydarzenia nic nie robiąc, czy jednak bylibyśmy na tyle wrażliwi, aby pomóc potrzebującym. Odwołuje się to do naszego człowieczeństwa ukazując, że nie trzeba być człowiekiem, aby być ludzkim i nie każdy człowiek musi nieść w sobie empatię.
    Powiedzieć, że główna bohaterka Lane jest osobą niezwykle ciekawą i charyzmatyczną, to zdecydowanie na zbyt spore komplementowanie jej skromnej osoby. Dziewczyna jest dość zadziorna, to prawda, ale intrygująca? Śmiem wątpić. Można z niej czytać, jak z otwartej księgi, a nawet bardziej. Jest dość przewidywalna, niezwykle naiwna, choć trzeba przyznać, że nie ma się co dziwić jako, że nie wiedziała na czym świat stoi. Jej problemy emocjonalne z chłopakami są straszliwie irytujące i tak naprawdę pokazują tylko, że jest zwykłą nastolatką, a nie jakąś niezwykłą heroiną. Już więcej ekspresji mieli w sobie Chorda, czy też Rafe, aczkolwiek ten pierwszy nie należy do zbyt pozytywnych bohaterów. Postaci nie są zbyt powalające, ani jakoś specjalnie charakterne, a szkoda.
     Jestem zaskakująco rozczarowana tą książką. „Nieludzie” zapowiadali się być naprawdę porywającą lekturą z wieloma elementami grozy. Liczyłam zdecydowanie na coś więcej niż romans nastolatków w świecie, gdzie największym problemem ludzi jest ich przemienianie się w zwierzęta. Czy można wymyślić coś bardziej irracjonalnego? Zatracenie się, zdziczenie i zacofanie się człowieka, nie jest do końca takie nierealne, aczkolwiek nie jest też tak porażające i nie budzi aż tak wielkiej grozy. Jako czytelnik liczyłam na bardziej krwiożercze bestie, a tak to w gruncie rzeczy dostałam jedynie ludzi z problemem. Powieść, choć traktuje o rzeczach ciężkich, nie do końca potrafi wytrwać w powadze. Ewidentnie jest to lektura dla młodzieży, która na każdym kroku dobitnie nam o tym przypomina. Szkoda, bo zapowiadało się ekscytujące przeżycie. Dobrze chociaż, że lekko się czyta.

Ocena: 2/6

Tytuł oryginalny: Inhuman / Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska / Wydawca: Uroboros / Gatunek: dystopia / ISBN 978-83-280-2003-0 / Ilość stron: 400 / Format: 135x205mm
Rok wydania: 2013 (Świat), 2015 (Polska)

Prześlij komentarz