NOWOŚCI

niedziela, 23 sierpnia 2015

SZORTy #18: Niezgodna, Więzień Labiryntu, Zostań jeśli kochasz


Oryginalny tytuł: Divergent | Reżyseria: Neil Burger | Scenariusz: Evan Daugherty, Vanessa Taylor | Obsada: Shailene Woodley, Theo James, Ashley Judd, Jai Courtney, Ray Stevenson, Zoë Kravitz, Tony Goldwyn | Kraj: USA | Gatunek: Akcja, Sci-Fi, Antyutopia
Premiera: 18 marca 2014 (Świat) 04 kwietnia 2014 (Polska)
Ocena: 7/10

      Kwestią czasu było nim przebojowa powieść Veroniki Roth doczeka się ekranizacji, w szczególności, że po fali filmów typu paranormal romance przyszedł czas na antyutopijno-dystopijne historie. Realizacji „Niezgodnej” podjął się Neil Burger, który stworzył takie hity jak „Iluzjonista”, czy „Jestem Bogiem”. Odnoszę wrażenie, że tylko dzięki niemu film stał się naprawdę dobry.
     W świecie podzielonej na kilka frakcji żyje sobie Tris wraz z rodziną. Dziewczyna właśnie ma zostać poddana testom, a jej wynik ma wyznaczyć jej przyszłość. Problem pojawia się w chwili, gdy rezultat testu nie jest jednoznaczny. Oznacza to więc, że jest ona niezgodną, a tym samym największym zagrożeniem dla ładu panującego w Chicago. Tris podąża jednak za swoim sercem i choć pochodzi z Altruizmu wybiera drogę Nieustraszonych.
     Jako osoba zaznajomiona z książką muszę stwierdzić, że film bardzo dobrze oddaje jej charakter. Jest to jedna z najbardziej udanych ekranizacji powieści dla młodzieży, co związane może być z zaangażowaniem do produkcji Burgera. „Niezgodna” to przede wszystkim bardzo ciekawa historia o własnych wyborach, a także walce z wyższą władzą. Widać to w każdym efekcie, w stylizacji bohaterów, ale i ich grze aktorskiej. Muzyka buduje napięcie, a zdjęcia oddają antyutopijny charakter tego obrazu. Wszystko tutaj pięknie ze sobą gra, nawet wtedy gdy rozkręca się akcja. Czy to chęć zniszczenia Tris ze względu na jej odmienność, czy to poprzez kontrolę umysłów- film trzyma w napięciu i intryguje do ostatniej minuty. Nie jest pewne, co czekać będzie za rogiem i czy dziewczyna w ogóle przetrwa te niecodzienne eliminacje mające uczynić z niej Nieustraszoną. Testy są jak najbardziej dynamiczne, a każdy dzień spędzony z innymi wywołuje jeszcze większe zainteresowanie widza. Zdecydowanie można uznać ten film za bardzo udany i godny polecenia tym, którym znudziły się banalne historie dla młodzieży.


Oryginalny tytuł: The Maze Runner | Reżyseria: Wes Ball | Scenariusz: Noah Oppenheim, T.S. Nowlin, Grant Pierce Myers | Obsada: Dylan O'Brien, Aml Ameen, Ki Hong Lee, Blake Cooper, Thomas Brodie-Sangster, Will Poulter | Kraj: USA | Gatunek: Thriller, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 11 września 2014 (Świat) 19 września 2014 (Polska)
Ocena: 7/10

     Ekranizacja kolejnej dystopijnej bestsellerowej powieści. Dla Wesa Balla „Więzień Labiryntu” jest pierwszym zderzeniem z wielkimi pełnometrażowymi obrazami i jeżeli jego produkcja nadal będą mieć taki charakter i klimat, to wróżę mu światłą przyszłość w branży filmowej.
     Tajemnicze więzienie otoczone przez niezwykły labirynt, do którego brama otwiera się każdego ranka. Wtedy do akcji wkraczają biegacze, odkrywający kolejne korytarze labiryntu w poszukiwaniu wyjścia. Muszą wrócić przed zamknięciem wrót, bowiem nocą korytarze strzeżone są przez złowrogich Strażników. Właśnie do tego miejsca trafia Thomas, nastoletni chłopak, przez którego wszystko się zmienia, a szansa na opuszczenie więzienia jest większa niż kiedyś.
     Dawno już nie było tak klimatycznego postapokaliptycznego filmu. „Więzień Labiryntu” to historia niebanalna, oparta na swoistym schemacie survivalowym, ale i oferująca niesamowity finał, który zbije wszystkich z tropu. Niczym marionetki wykonujące polecenia z góry bohaterowie wzbudzają najsilniejsze z emocji. Jedni budzą nasz szacunek, drudzy przerażenie, a jeszcze inni niesmak. Rozmaitość charakterów, wielopłaszczyznowość opowieści, a jednak obraz pozostaje spójny. Połączony świetną klaustrofobiczną atmosferą, która tworzy napięcie na najwyższym poziomie. Świetna scenografia, mocno obskurna, a przy tym tak dobrze podkreślająca klimat. Pożałować można jedynie, że nie twórcy nie poszaleli bardziej ze ścieżką dźwiękową, bo można było stworzyć bardziej kontrastującą opowieść. Najnowszy obraz Balla nie jest może i wielkim arcydziełem, ale z pewnością wyróżnia się spośród innych filmów utrzymanych w tej koncepcji od początku narzucającym nam pewne ideologie. Tutaj wszystko jeszcze jest utajnione, przykryte grubą warstwą akcji, dynamizmu i dramatyzmu.


Oryginalny tytuł: If I Stay | Reżyseria: R.J. Cutler | Scenariusz: Shauna Cross | Obsada: Chl Grace Moretz, Mireille Enos, Jamie Blackley, Joshua Leonard, Liana Liberato, Stacy Keach | Kraj: USA | Gatunek: Dramat
Premiera: 18 sierpnia 2014 (Świat) 12 września 2014 (Polska)
Ocena: 5/10

     Co powstaje jeżeli bardzo obiecującą książkę przeniesiemy na wielki ekran? Zazwyczaj bardzo przeciętna ekranizacja, która nosi jedynie znamiona pasjonującej lektury, którą przeczytaliśmy. I tak jak zdania odnośnie pierwowzoru „Zostań, jeśli kochasz” są podzielone, tak też i filmowa wersja budzi wiele kontrowersji.
    Mia jest bardzo utalentowaną wiolonczelistką, która marzy o dalszej edukacji na kierunku muzycznym. To zupełnie inna droga, którą wymarzyli sobie jej rodzice- fani rocka. Jej zdolności oraz osobowość przykuwają uwagę młodego rockmana, który świata poza nią nie widzi. Niestety dochodzi do tragedii, w wyniku której dziewczyna zapada w śpiączkę. Uwięziona pomiędzy światem żywych i umarłych będzie musiała zdecydować, czy wrócić do swojego ciała.
    Literatura młodzieżowa miewa swoje lepsze i gorsze chwile. Tak samo zresztą, jak i jej ekranizacje. Najnowszy twór niezbyt popularnego reżysera nie robi tak spektakularnego wrażenia, jakiego można by oczekiwać. Z pozoru mocna historia zamienia się w zwykłą opowieść o ambicjach i miłości. Ciągłe wzniesienia i spadki w życiu nastolatki, to coś niezwykle banalnego. Niemożność dostosowania się do rówieśników, walka z oczekiwaniami rodziców, ale przede wszystkim z własnymi uprzedzeniami, lękami. Nie jest to nic nowego i nic co mogło by nas poruszyć, wręcz przeciwnie- narusza granice ludzkiej cierpliwości w dłużyznach i nużących wywodach. Szkoda, że nie skupiono się bardziej na metafizycznym charakterze historii. To właśnie w tej części tkwił potencjał. Mogłoby wyjść z tego coś naprawdę ciekawego, a tak to pozostaje jedynie mdłym filmem o niczym. Nie oznacza to jednak, że nie ma tutaj chwili na wzruszenia. Cierpienie bohaterki chwyta za serce, choć prawda jest taka, że Moretz w wersji dramatycznej nie jest zbytnio przekonująca. Wypada wręcz karykaturalnie. Nie potrafi oddać siły danej chwili, tak jak perfekcyjnie wychodzi to Keachowi. Jego przemowa do przebywającej w śpiączce Mii rozkleja, autentycznie. Ciężko jest powstrzymać łzy wzruszenia. I tak właśnie powinno się grać. Jedynie ze względu na jego postać, a także całe emocje, które udało mu się włożyć do produkcji, film nie okazał się totalną klapą.

Prześlij komentarz