NOWOŚCI

niedziela, 19 lipca 2015

1179. Minionki, reż. Kyle Balda, Pierre Coffin



     Małe, słodkie, gadające w dziwacznym języku, pradawne istoty o smaku bananów. W końcu wszyscy maniacy zaopatrywali się w Tic Taki, które oferowały nam całą rzeszę Minionków o smaku bananowym. Drobne, urocze żyjątka zaskarbiły sobie miłość wielu ludzi na całym świecie za sprawą animowanego hitu od Dreamworks „Jak ukraść Księżyc”. I tak jak Pingwiny doczekały się własnego filmu, tak teraz i Miniony mogą skupić pełną uwagę widza w trakcie seansu „Minionków”. Pytanie jest tylko jedno, po co?!
     Jednokomórkowe organizmy wraz z ewolucją wytworzyły odnóża, coś na kształt mózgu, no i jakiś rodzaj świadomości. Od chwili, kiedy tylko zaczęły myśleć pragnęły jednego- służyć wielkiemu bossowi. I tak właśnie przez wiele wiele lat przemierzały cały świat, aby odnaleźć tego jedynego, najgorszemu ze wszystkich. Wkrótce jednak zaprzestały poszukiwań i osiadły w wygodnym igloo. Niestety, czegoś było im brak- kopa, który może zaserwować im wielki złoczyńca. Dlatego też trójka najdzielniejszych z Minionków – Kevin, Stuart i Bob, wyruszają w świat, aby odnaleźć nowy dom. Wszystko idzie ku dobremu, w szczególności, że trafiają na ogłoszenie o konwencie złoczyńców, na którym gościć będzie największa sława wśród złych- Scarlett O'Haracz (Anna Gajewska). Minionki mają nadzieję, że to właśnie ona będzie ich nową panią.
     Naiwność ostatnich animacji dla dzieci jest porażająca, natomiast o inteligencji twórców sięgających po tak pokraczne pomysły... lepiej się nie wypowiadać. Tani chwyt jakim jest stworzenie filmu wokół konkretnej, lubianej przez wszystkich postaci? Nic nowego. W końcu to właśnie Pingwiny z Madagaskaru doczekały się nie tylko własnego serialu, ale też i pełnowartościowego filmu. Szkoda, że przy okazji wyszło, że ptaki w smokingach bez Juliana nie do końca się liczą i przestają być tak zabawne.
Problem z „Minionkami” jest zgoła odmienny. Oczywiście, fabuła próbuje skupiać się na ich istotkach, ale czy to aby na pewno dobry pomysł? W końcu, co za wrażenia może nam dostarczyć potworek, który się nawet poprawnie wysławiać nie potrafi!? Co zaskakujące... wszelkie próby przekazania widzowi informacji nie kończyły się totalną porażką, wręcz przeciwnie – dało się zrozumieć niemalże każde przesłanie. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to film praktycznie o niczym, choć można powiedzieć, że rewelacyjnie sprawdza się jako prequel dla serii „Jak ukraść księżyc”. W końcu wielu pewnie zastanawiało się, jak to Miniony trafiły w ręce Gru, albo dlaczego są takie głupiutkie. Nie ma co, odpowiedzi na te pytania odnajdziemy w tym filmie. Całość jednak kręci się wokół durnego tematu poszukiwania władcy i musi być on maksymalnie zły, bo inaczej Miniony nie będą się czuły wystarczająco dobrze. I tyle. Cała reszta akcji, to jedynie zlepek dziwnych wydarzeń, które doczepiają się do głównego wątku niczym rzep do psiego ogona. Nie można powiedzieć, że nie jest to fajne, ale twórcom udało się momentami przesadzić.
      Cały film opierał się najwyraźniej na tym, aby Miniony mogły być zabawne i urocze. No i okej, to się sprawdza. Jednakże czy da się zbudować całą produkcję na podstawie kilku żółciutkich charakterków? Nie bardzo. Miniony spełniają swoje marzenia. Odnajdują bossa, niemalże udaje im się zawładnąć światem, a przynajmniej UK, no i przede wszystkim... nawiązują nowe przyjaźnie. Nie zmienia to jednak faktu, że ich głupota jest taka okropna, iż z łatwością doprowadza do jakichś dziwacznych wpadek. To bawi, nie można powiedzieć, że nie. Aczkolwiek nie jest to wystarczające dla zachwycenia widza. Twórcy postanowili więc sięgnąć do licznych odniesień do późnych lat 60tych. Dla znających tamte czasy może być to nie lada gratka, ale dla małych dzieci... serio?! Czy twórcy naprawdę sądzą, że milusińscy zrozumieją ironię w pojawieniu się plakatu kampanii prezydenckiej Nixona? Wątpię! Pewnie niektórzy dorośli widzowie nie do końca byli w stanie to zrozumieć. Takich niuansów jest wiele, więc naprawdę można się przyczepić do tego zwrotu, jakoby film miał być skierowany do najmłodszych widzów.
     Szkoda, że w polskich kinach filmy animowane nie lecą w oryginalnej wersji. Wtedy można byłoby posłuchać głosu Geoffreya Rusha podczas narracji, czy Sandry Bullock jako królowej animowanego zła – Scarlet O'Haracz. O dziwo, polska obsada również daje radę. Znakomicie odnaleźli się w swoich rolach. Nie należy też zapominać, że w oryginale jedynie Pierre Coffin podkładał głosy pod Miniony- mógł wówczas zaoferować szeroką gamę swojego głosu, natomiast u nas? No oczywiście... trzy postaci to trzech osobnych aktorów. Jakbyśmy się bali zaangażowania pojedynczych jednostek. Smutne. Nie mniej, udawać takiego Minionka musi być strasznie trudno. W szczególności, że włada chyba wszystkimi językami świata tworząc z nich swój własny. Genialne! Na szczególną uwagę zasługuje natomiast animowana Scarlet. Jest chyba najbardziej szajbniętą postacią filmu, aleeee.... wygląda naprawdę rewelacyjnie! Prawdziwa miłośniczka temperamentnej czerwieni. Cudownie zanimowana!
     Pod bardzo wieloma względami „Minionki” zawodzą. Są za bardzo monotonne, nie wnoszą praktycznie nic nowego do znanej historii poza odpowiedzią na oczywiste pytanie. Najwyraźniej, kręcenie filmów o pojedynczych bohaterach wywodzących się z wielkich filmów, nie zawsze musi się udawać. Tu mamy przykład na to, że choć potencjał był, to umarł w butach. Ciekawe są tutaj natomiast odniesienia do późnych lat sześćdziesiątych, no i przede wszystkim... można się przy tym genialnie bawić! Humor, zabawa, innymi słowy wszystko to, czego należałoby oczekiwać od prawdziwej rasowej animacji. Gdyby tylko była choć ciut mądrzejsza, to byłby wręcz ideał. Szkoda, że większość ludzi, którzy widzieli film uznaje ten czas za stracony. Jak dla mnie nowy film z żółciutkimi „banana” to po prostu ciekawy prequel o dość przewidywalnej fabule. Polecić można go zdecydowanie sympatykom żółciutkich ludzików, ale trudno jest obiecywać, że i oni się nie zawiodą.

Ocena: 5/10

Recenzja dla portalu A-G-W.info!


a-g-w.info

cinema-city.pl
Oryginalny tytuł: The Minions / Reżyseria: Kyle Balda, Pierre Coffin / Scenariusz: Brian Lynch / Muzyka: Heitor Pereira / Dubbing polski: Andrzej Blumenfeld, Anna Gajewska, Piotr Bajtlik, Janusz Wituch, Joanna Węgrzynowska-Cybińska, Katarzyna Kwiatkowska, Jarosław Domin, Paweł Ciołkosz, Przemysław Stippa, Grzegorz Kwiecień / Gatunek: Animacja, Familijny, Komedia / Kraj: USA

Premiera: 17 czerwca 2015 (Świat) 26 czerwca 2015 (Polska)

Prześlij komentarz