Reżyseria:
Kenneth Branagh
Scenariusz: Chris Weitz
Scenariusz: Chris Weitz
Zdjęcia:
Haris Zambarloukos
Muzyka:
Patrick Doyle
Kraj:
USA
Gatunek:
Familijny, Fantasy, Romans
Premiera: 13 lutego 2015 (Świat) 13 marca 2015 (Polska)
Obsada: Lily James, Cate Blanchett, Richard Madden, Helena Bonham Carter, Nonso Anozie, Stellan Skarsgård, Holliday Grainger, Sophie McShera
Premiera: 13 lutego 2015 (Świat) 13 marca 2015 (Polska)
Obsada: Lily James, Cate Blanchett, Richard Madden, Helena Bonham Carter, Nonso Anozie, Stellan Skarsgård, Holliday Grainger, Sophie McShera
Disney przeprowadza renowację swoich najbardziej kultowych tworów.
Najpierw omotał widzów nowym spojrzeniem na klasyczną baśń o
Śpiącej Królewnie, a teraz bierze się za kolejny tytuł ze
swojego repertuaru- „Kopciuszka”. Za kamerą znany
i ceniony reżyser Kenneth Branagh, który tworzy prawdziwie
sentymentalną podróż do naszego dzieciństwa. Disney w pełnej
baśniowej i całkiem swojej magicznej krasie powraca!
Ella (Lily James) w dzieciństwie traci swoją ukochaną
matkę, więc od tamtego czasu wychowuje ją jej ojciec, z którą ma
bardzo wyjątkową więź. Lata mijają a mężczyzna postanawia
pojąć za żonę kolejną kobietę. Sielanka nie trwa jednak długo,
a gdy ojciec umiera na skutek choroby życie pięknej Elli zamienia
się w koszmar za sprawą macochy (Cate Blanchett) i jej dwóch
okropnych córek (Holliday Grainger, Sophie McShera),
traktujących ją jak służącą. Teraz pod nowym
imieniem – Kopciuszek, poznaje przystojnego księcia (Richard
Madden), którego ma nadzieję spotkać ponownie. Nadarza się ku
temu okazja, bowiem król organizuje bal dla swojego syna, w trakcie
którego ma wybrać sobie żonę. Dziewczyna robi wszystko, aby
skorzystać z tej sposobności, ale na jej drodze stają okrutne
panie domu. Nie może jednak tracić nadziei bowiem jej dobra wróżka
(Helena Bonham Carter) ma zupełnie inną wizję jej
przyszłości.
Najnowszy film Branagha jest po prostu cudowny, choć z pewnością
nie z powodu fabuły... Ta jest tak bardzo kulawa, że ciężko jest
pojąć jej logikę. „Kopciuszek”
to oczywiście bardzo klasyczna opowieść i niewiele ulega zmianie w
tym temacie. Je zła macocha, są jej tragiczne córki, a także
odchodzący w dramatycznych okolicznościach ojciec. Pojawiają się
nawet ukochane gadające myszki, ale zapomnijcie o niezapomnianych
rozśpiewanych scenach, takich jak szorowanie podłogi, czy chociażby
szycie sukienki. Mamy za to o wiele więcej.
Analizuje się tu bowiem
przyczynowość wszystkich tych wydarzeń, czyli chociażby dlaczego
macocha jest tą złą, czy też skąd wzięło się imię
Kopciuszka. Interesujące zestawienie, tak wiele pokazujące.
Fascynujące jest też to, co w klasycznej animacji nie było
dostrzegalne, a mianowicie małżeństwo księcia. Napór ze strony
doradców króla o wzięcie za żonę księżniczki, władczyni
państwa, które będzie idealnym sojusznikiem. Dylematy pomiędzy
zaszczepionym w umyśle obowiązkiem, a prawdziwością uczuć
skrywanych w sercu, to coś bardzo banalnego, ale tutaj zyskujące
zupełnie inny wymiar i to nie tylko ze względu na książęcą
rolę.
Produkcja Disneya musi być zawsze niezwykle baśniowa, zawsze
niesamowicie magiczna, a cóż jest bardziej magiczne niż historia
Kopciuszka. To przecież tutaj pojawiają się gadające myszy, ale
przede wszystkim najwspanialsza z dobrych wróżek, która tylko
czeka, aby odmienić los dziewczyny. Tyle magii, tak pięknie
nakreślonej. Lepiej nie można byłby sobie wyobrazić przeniesienia
animacji na obraz aktorski. Wspaniale to wszystko zagrało, a efekty
nie są specjalnie nachalne. I tutaj właśnie pojawia się jeden z
najwspanialszych elementów całego filmu- kostiumy! Jest to jeden z
największych atutów i nie jest tutaj mowa jedynie o zjawiskowej,
choć mega rozłożystej kreacji Elli. Piękna, to prawda, ale
bardziej uderzające po oczach są kreacje macochy. Świetnie
podkreślające jej urodę, nadające mocno surowy wyraz, ale przy
tym tak cudowne, że każdy miłośnik mody oczy nacieszy. To samo
można powiedzieć o obcisłych gatkach księcia i jego królewskiej
ekipy, ale z pewnością nie o strojach Gryzeldy i Anastasii. Z
pewnością na uwagę każdego konesera sztuki, a przynajmniej osoby
wrażliwej na estetykę, zasłuży wspaniała aranżacja pałacu.
Spektakularne wnętrza i jeszcze cudowniejsze ogrody. Pięknie!
Muzyka nie jest może specjalnie baśniowa, a same kompozycje Patrick
Doyle nie robią aż tak wielkiego wrażenia, ale z pewnością
stapiają się z obrazem i warstwą wizualną.
Ciężko jest tutaj mówić o wielkim aktorstwie. Sama Lily James,
choć wielce urodziwa, nie do końca przekonuje w roli Kopciuszka.
Rolę ma dość banalną, a jednak nie była w stanie ogarnąć tego
klasycznego wizerunku. Pomijając już fakt, że przez cały film
chodziła praktycznie w jednej sukience- która później uległa
mocniejszemu przybrudzeniu, to dialogi przez nią wypowiadane były
niesamowicie monotonne i mocno infantylne. A jak już wchodziła w
dyskusje z księciem to... Scena w ogrodzie będzie chyba jedną z
najgorszych w historii pewnie z uwagi na dialogi. Książę nie jest
zbytnio zjawiskowy, ale w głowie wciąż tli się wspomnienie Robba
Starka, a tam wiadomo jak skończył. Internety już naśmiewają się
z pewnego schematu- górowanie serca nad rozsądkiem i jego
opłakanych skutków. Największą uwagę w filmie przykuwa ta
najbardziej mroczna, czyli sama macocha. Nie tylko swoim zjawiskowym
wyglądem- Cate Blanchett wygląda bowiem lepiej niż kiedykolwiek
wcześniej, ale przede wszystkim całą kreacją aktorską.
Przekonująca i jak najbardziej zniechęcająca. Choć Helena Bonham
Carter pojawia się na ekranie przez kilka chwil, to daje radę
wzbudzić nie lada sensację i zachwycić każdego widza. Wygląda
cudownie i jest to tak bardzo odmienna rola od jej dotychczasowych
występów.
Pomimo wielkich oczekiwań
„Kopciuszek”
okazuje się być baaardzo przeciętnym filmem. Nie robi tak
spektakularnego efektu, jak animacja sprzed półwiecza, ale nie
oznacza to, że nie jest filmem do przeżycia. Historia tak dobrze
wszystkim znana ożywa na wielkim ekranie. W końcu możemy na własne
oczy zobaczyć zjawiskową kreację Kopciuszka, a także kryształowe
pantofelki, które stały się pewnego rodzaju symbolem. Opowieść
jest to pełna nikczemności, klasycznej walki dobra ze złem, gdzie
oczywiście to pierwsze wygrywa. W filmowej wersji dochodzi do tego
wyraźnie nakreślona polityka i układy sił, czego w baśniowej
wersji próżno jest szukać. Jest czym nacieszyć oko, bowiem
produkcja jest niesamowicie piękna i przyjemna w odbiorze, ale
trudno jest oprzeć się wrażeniu, że jest to chyba jedna z
najnudniejszych ekranizacji Disneya, jakie ostatnio powstały.
Ocena: 6/10
Czyli lepiej pozostać przy oryginalnej kreskówce?:)
OdpowiedzUsuń