Reżyseria: Paweł Pawlikowski
Scenariusz: Paweł Pawlikowski,
Rebecca Lenkiewocz
Zdjęcia: Ryszard Lanczewski, Łukasz Żal
Muzyka: Kristian Eidnes Andersen
Kraj: Polska, Dania
Gatunek: Dramat
Premiera: 30 sierpnia 2013 (Świat) 25
października 2013 (Polska)
Obsada: Agata Trzebuchowska, Agata
Kulesza, Dawid Ogrodnik, Jerzy Trela, Adam Szyszkowski, Halina
Skoczyńska, Dorota Kuduk, Joanna Kulig
Data wydania DVD: 14. października 2014
Wydanie: DVD z książką
Dystrybutor: Solopan
Dodatki: brak
Zakonnice, Żydzi i bolączki
przeszłości- innymi słowy pierwszy polski film, który nie jest
wtórny i nie próbuje być podobny do zachodnich produkcji.
Odnoszący sukcesy w Wielkiej Brytanii reżyser polskiego
pochodzenia, Paweł Pawlikowski jest najbardziej obiecującym twórcom
dzisiejszych czasów i ani przez chwilę nie dziwi, że jego „Ida”
ma szansę zawalczyć o Oscara. Trzymam kciuki, bowiem szanse ma
spore!
Niegdyś jako Anna Lebenstein
(Agata Trzebuchowska)
cudem uniknęła śmierci z rąk niemieckich najeźdźców. Jej
rodzina nie miała niestety tyle szczęścia i zamordowana przez
rodaków pochowana została gdzieś w lesie. Jako sierota wychowywana
została w zakonie i tam też postanowiła złożyć śluby. Jednakże
gdy poinformowana zostaje o istnieniu swojej ciotki, sędziny Wandy
Gruz (Agata Kulesza)
od razu postanawia udać się do niej w odwiedziny. Przy jej pomocy
chce poznać prawdę o swoich rodzicach, a przy okazji zasmakować
prawdziwego życia dopóki na dobre z niego nie zrezygnuje.
„Ida” nie
jest typowym krzykliwym dziełem, jakich pełno w kinach. Stonowany
klimat daje dobrą podwalinę dla fabuły tak bardzo czytelnej, choć
szalenie nużącej. Pomaga skupić się na tym, co jest w filmie
najważniejsze, aczkolwiek pod tą grubą warstwą niemych rozważań
trudno jest wykryć prawdziwą historię. Z jednej strony Pawlikowski
próbuje skupić naszą uwagę na przeszłości osieroconej za młodu
Idy. Podróż od jednego przystanku do drugiego, mająca odkryć
istotne elementy jej rodzinnej historii, przy okazji poruszając
brutalność, bezwzględność czasów hitlerowskich i wymordowania
Żydów. W jej trakcie tej podróży odkryte zostają stare,
niezagojone rany, ale jakimś sposobem stanowią one również pewny
bodziec do zmian. Stąd też drugie dno odniesienie do porzucenia
życia, którego w ogóle się nie zna, bo cóż może wiedzieć
nowicjuszka wychowywana przez siostry zakonne- praktycznie nic. Nic
nie wie o zmysłowości, o miłości, o realiach prawdziwego życia.
Dopiero spotkanie z ciotką- sędziną, choć o dość lekkich
obyczajach, daje jej względne odczucie bliskości rodziny i pewnego
mentora w nowym życiu. Wydarzenia, które się rozgrywają później,
tak bardzo dla mnie niezrozumiałe, a jednak pobudzające do
działania młodą bohaterkę ocierają się o odrobinę szaleństwa,
może nawet i cierpienia. Z pewnością nie można powiedzieć, że
film jest lekki w odbiorze- wręcz przeciwnie, dużo tu
najrozmaitszych metafor, które nie dla każdego są czytelne.
Tematyka idealna, wręcz typowo oscarowa, zresztą... tak samo jak i
wygląd opowiadanej historii.
Pod tym względem Pawlikowski ma się czym pochwalić. Czarno-białe
obrazy i minimalizm scenograficzny tylko podkreśla enigmatyczność
opowieści. W połączeniu z najwspanialszym w świecie kadrowaniem
daje nam nadzieję dla polskiego kina. Jest to coś innowacyjnego,
coś niebanalnego, coś przykuwającego uwagę. Znakomicie odnajdują
się tutaj leniwe brzmienia jazzu, od którego mamy ochotę przytulić
się do podusi i pójść spać. Z pewnością to wszystko genialnie
współdziała z całą fabuła, na pewno jest to zjawiskiem
niecodziennym i mocno frapującym.
Film ten oferuje coś, co czasami trudno jest znaleźć w polskich
filmach, czyli znakomite aktorstwo, świetnie zbudowane postaci.
Surowa, ale też i na swój sposób swobodna i świetnie obyta ze
światem pani sędzina, czyli Agata Kulesza, która przekonuje w
każdej minucie. Udaje jej się stworzyć dość intrygującą
relację ze swoją filmową siostrzenicą Agatą Trzebuchowską,
czyli tytułową Idą. Młoda dziewczyna bardzo dobrze sprawdzająca
się w swoim wizerunku zagubionej, nieogarniętej dziewczyny, która
nie zna świata, zarówno tego utraconego przed latami, jak i
przyszłego. Tej dwójce daleko jest do obrazu idealnej rodziny, nie
czuć od nich zbyt wielkiej wylewności w uczuciach, wyczuwalny jest
wręcz spory dystans. I ta właśnie nietypowa patologia, na swój
sposób intryguje. Tak bardzo, że czekamy na to w jakim kierunku się
to rozwinie. Inny ekranowy duet, czyli Trzebuchowska i Ogrodnik,
czyli postać z hitu „Chce się żyć”, który prezentuje się z
całkiem innej strony. Z kolei ta para stara się stworzyć coś na
wzór intymności i scena ich wspólnego tańca jest zachwycająca w
swojej prostocie. Specjalnie nie poświęca się im tyle uwagi na ile
można byłoby oczekiwać, żeby czasem wątek Idy i Lisa nie
przyćmił prawdziwego sensu filmu.
Najnowszy film od Pawła
Pawlikowskiego stanowi zupełne przeciwieństwo tego, co oferowało
nam dotychczas kino polskie. „Ida”
jest obrazem mocnym, ale też i bardzo ciężkim w odbiorze. Twórca
bawi się najrozmaitszymi formami przekazu, dialogi ograniczając do
minimum, a widz i tak wie jaką historię opowiada ten film. Bardzo
dobry obraz koszmaru wybicia Żydowskich rodzin, poszukiwania swojej
własnej drogi i przede wszystkim czerpania z życia pełnymi
garściami. Cudowna zabawa szarościami i kadrem, tworząca bardzo
minimalistyczny klimat, bardzo surową wizję Polski lat 60tych- tak
bardzo intrygującą, choć momentami szalenie nudną. Nie jest to
film dla każdego, a to sprawia, że staje się idealnym kandydatem i
moim faworytem w walce o Oscary!
Ocena: 7/10
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję dystrybutorowi Solopan!
no ja muszę konieczne ten film obejrzeć, ale jeszcze nie było okazji :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę zobaczyć ten film!
OdpowiedzUsuńTen film jest wspaniały, prawdziwy kunszt - cudowna gra aktorska :)
OdpowiedzUsuń