Oryginalny tytuł: Following
| Reżyseria: Christopher Nolan | Scenariusz: Christopher Nolan |
Obsada: Jeremy Theobald, Alex Haw, Lucy Russell, John Nolan | Kraj:
USA | Gatunek: Dramat, Kryminał, Thriller
Premiera: 12 września 1998 (Świat)
Nie ma to jak oglądać filmy
ulubionego reżysera od końca. „Following”
jest debiutem Christophera Nolana na wielkim ekranie w produkcjach
pełnometrażowych. Enigmatyczny, mroczny i nietuzinkowy, odrobinę
ponadgodzinny film wzbudza zainteresowanie.
Opowieść o mężczyźnie, niedoszłym pisarzu, który dla
inspiracji chodzi za ludźmi rozmyślając nad tym, dokąd zaprowadzi
ich ta droga. Trafia wtedy na tajemniczego Cobba, który z rozmysłem
pokazuje mu jak to może włamać się do cudzych mieszkań i poznać
dalszą część ludzkiej historii. Jednakże młody mężczyzna
zupełnie nie jest świadomy zamiarów swojego towarzysza.
„Following”
to pierwszy film w pełnej formie, który udało się stworzyć
Nolanowi i od razu sprawił, że każdy niemalże zakochuje się w
reżyserze i scenarzyście zarazem. Jest to bardzo surowa
konstrukcja, o niewybrednej fabule, która mogłaby się przytrafić
każdemu, a jednak w jakiś sposób niekoniecznie w najnormalniejszym
kierunku podąża. Bawi się na swój sposób strukturą próbując
jak najwięcej wnieść w ludzkie życie. Ukazuje obraz znudzonego
społeczeństwa chcącego na jakimś poziomie urozmaicić swoją
egzystencję. Tutaj mamy człowieka chcącego znaleźć inspirację
do stworzenia powieści, a może wręcz bodźca do własnego życia.
Wpada w niemałą pułapkę, której prawdziwego dna nie rozpozna
nikt, aż do ostatecznego rozwikłania sprawy. Tak mocno raniącej
umysł produkcji już dawno nie widziałam i nie chodzi tutaj o
robienie z widza idioty- wręcz przeciwnie, wprowadza go w swoisty
rodzaj oszołomienia, który twórcy udało się osiągnąć nie
tylko przez genialny twist, ale również przez oprawę muzyczną-
tak bardzo przytłaczającą, a także wizualną- zachwycająca swoim
dystansem, surowością i minimalizmem. Tutaj nic nie dzieje się
przez przypadek. To bardzo zgrabna świetnie pomyślana prezentacja
skrzywionej grupy społecznej pozbawionej wszelkich ambicji. Jak dla
mnie świetny film, w dodatku genialnie zrealizowany.
Oryginalny tytuł: Memento
| Reżyseria: Christopher Nolan | Scenariusz: Christopher Nolan |
Obsada: Guy Pearce, Carrie-Anne Moss, Joe Pantoliano, Jorja Fox,
Callum Keith Rennie, Larry Holden, Stephen Tobolowsky | Kraj: USA |
Gatunek: Kryminał, Thriller
Premiera: 05 września 2000 (Świat) 16 listopada 2001 (Polska)
Ocena: 7/10
Jeden z pierwszych
pełnometrażowych produkcji od geniusza filmu- Christophera Nolana.
Tytuł uznawany za jeden z najlepszych w całym dorobku reżysera i
scenarzysty zarazem, a przy tym najbardziej zaskakujący, bowiem w
„Memento”
nie ma jednoznacznych odpowiedzi.
Jest to historia mężczyzny, któremu zamordowano żonę, a on sam
w wyniku owych wydarzeń stracił pamięć krótkotrwałą. Od
tamtego czasu stara się odnaleźć zabójcę swojej ukochanej, co
jest niezwykle trudne z uwagi na ciągłą utratę pamięci. Z tego
też powodu obrał sobie system informujący go o postępie we
własnym śledztwie, a udział w tym mają zrobione przez niego
zdjęcia dokumentujące najważniejsze fakty.
Ten młody wiekiem obraz stworzony
przez Nolana jest jednym z najbardziej niespotykanych. Fabuła być
może jest mocno oklepana, ale główny wątek powala. Facet, który
każdego dnia budzi się nie pamiętając dnia poprzedniego to nie
małe utrapienie. Nolanowi świetnie udaje się więc stworzyć ten
klimat przytłoczenia, małego szaleństwa. Jednakże to co
najbardziej porywa w „Memento”
to nie sama historia, ale przede wszystkim środki, aby utrzymać ją
w ruchu, no i przede wszystkim bardzo sprytny, a i jakże ciekawy
manewr kierunku akcji. Jest to chyba najlepiej zmontowany film, jaki
przyszło mi oglądać ostatnimi czasy- jak nie i w całym moim
życiu. Pomysł jest tak fenomenalny, że z początku trudno jest się
ogarnąć w tym co rozgrywa się na ekranie. Niebanalna koncepcja
budzi niepokój, a przy okazji nakręca zainteresowanie widza. Do
tego dochodzi jeszcze przejmująca muzyka i tak bardzo klimatyczne
ujęcia. Całość udało się podrasować jeszcze przy pomocy Guya
Pierce, który jest świetny w swojej roli, tak szalenie pokręcony,
a z czego nie zdajemy sobie do końca sprawy. Nie mniej, pomimo tych
licznych zachwytów, pomimo niespodziewanego twistu (na tę chwilę
już chyba za bardzo oklepanego) muszę stwierdzić, że ta historia
nie do końca mną zawładnęła. Mogłoby być o wiele bardziej
ekspresyjnie, a tak to momentami dialogi straszliwie nudzą.
Oryginalny tytuł: Insomnia
| Reżyseria: Christopher Nolan | Scenariusz: Erik Skjoldbjærg,
Nikolaj Frobenius, Hillary Seitz
| Obsada: Al Pacino, Robin Williams, Hilary Swank, Maura Tierney,
Jonathan Jackson | Kraj: USA, Kanada | Gatunek: Kryminał, Thriller
Premiera: 03 maja 2002 (Świat) 17 stycznia 2003 (Polska)
Ocena: 7/10
Wyzwanie zakończone. Trzeci film
Nolana zamyka moje filmowe zaległości reżysera i tym samym mogę
powiedzieć, że zaznajomiona jestem ze wszystkimi tytułami-
pełnometrażowymi, które sygnuje swoim nazwiskiem!
„Bezsenność” uważam
jednak za jeden z najsłabszych produkcji. Ten remake norweskiego
hitu w ogóle nie pasuje mi do dotychczasowych obrazów reżysera.
Detektyw Dormer wraz ze swoim
partnerem przyjeżdża do małego miasteczka na Alasce, gdzie
zamordowana została młoda dziewczyna. W okresie kiedy 24 godziny na
dobę świeci słońce trudno jest zmrużyć oczy, dlatego Dormer
zaczyna cierpieć na bezsenność. W pościgu przez przypadek strzela
do swojego partnera, a dochodzenie które prowadził przeciwko
detektywowi może poddawać w wątpliwość wypadkowość tego
zdarzenia. Świadkiem całego zajścia jest zabójca dziewczyny,
który proponuje Dormerowi układ.
Jeden z najbardziej niezwykłych
filmów od Nolana, bowiem jeden z najbardziej nużących i najmniej
porywających fabularnie. Historia jak to zwykle bywa u kryminalnych,
ktoś zawinił i teraz demony przeszłości go ścigają. Swoistym
obrotem spraw jest zależność detektywa od mordercy i odwrotnie.
Oboje toczą ze sobą psychologiczną grę testującą, czy są dla
siebie wystarczającymi rywalami i czy wytrwają w wykładzie do
końca. „Bezsenność”
to prezentuje przemyślany obraz człowieka, który nie śpi od wielu
dni, ale przede wszystkim skutki tytułowej bezsenności. Przez to
zakrzywione zostają drogi dobra, które zaczyna krzyżować się ze
złem, ale nawet sam bohater u finału produkcji mówi o etycznym i
właściwym zachowaniu. Nie udałoby się osiągnąć zamierzonego
efektu, gdyby nie gra aktorska wspaniałego Robina Williamsa i Ala
Pacino, których kreacje są pierwszorzędne, zdecydowanie
zachwycające i w dodatku przekonujące. Klimat pogłębiony jest
oczywiście poprzez niesamowicie surowe zdjęcia i ten ponury klimat
alaskańskich terenów. Szarości, ciągłe zmierzchanie, a co za tym
idzie senny klimat świetnie tutaj pasuje i podkreśla jedynie walory
opowieści. Film warty zobaczenia, aczkolwiek depresyjny nastrój się
udziela i szybko może ułożyć nas do snu.
To teraz krótki metraż - "Doodlebug" (1997)!
OdpowiedzUsuńMnie też "Bezsenność" jakoś nie pasuje do pozostałych filmów Nolana. Jedyne co jest ciekawe to zdjęcia.
Memento doceniłam dopiero za drugim razem i z chęcią obejrzałabym jeszcze trzeci raz :) został mi jeszcze tylko The Following do nadrobienia! :D
OdpowiedzUsuń