NOWOŚCI

czwartek, 20 listopada 2014

Książka #335. Kosogłos, aut. Suzanne Collins

Tytuł oryginalny: Mockingjay
Gatunek:fantastyka, antyutopia
Wydawca: Media Rodzina
Rok wydania: 2010 (Świat), 2010 (Polska)
Tłumaczenie:Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
ISBN 978-83-7278-491-9
Ilość stron: 376     Format: 135x205 mm
     Do tej pory dwa tomy powieści od Suzanne Collins cieszyły się niesłabnącą popularnością. Dwa filmy, będące ich ekranizacją również spotkały się z uznaniem krytyków filmowych i miłośników dystopijnych klimatów. Wkrótce na ekrany wchodzi ostatnia odsłona „Igrzysk Śmierci” o tytule „Kosogłos”,która zgrabnie wkomponowuje się w aktualny trend rozbrajania finałowego tomu znanej powieści na dwie części. Wszystko wskazuje na to, że będzie o wiele bardziej krwawo i destruktywnie niż dotychczas.
     Mija niedługa chwila od kiedy Katniss zostaje wyzwolona z areny igrzysk ćwierćwiecza. Dochodzi do siebie po informacjach o zniszczeniu jej rodzinnego Dystryktu Dwunastego i przygotowuje się na odwet w roli Kosogłosa- symbolu rebelii, w który wierzy całe Panem, a także prezydentowa Coin, marząca o zjednoczeniu wszystkich dystryktów. Jednakże Peeta nie miał tyle szczęścia i zamiast w ręce rebeliantów trafia pod opiekę prezydenta Snowa, który skutecznie przeprogramowuje go do swoich własnych celów. Wkrótce rozpocznie się wojna, ale tak naprawdę dla Katniss cel jest tylko jeden- zlikwidować człowieka, który zniszczył jej dom i zmuszał do udziału w Igrzyskach. Jej celem jest zamordowanie Snowa.
     Głodowe Igrzyska przybierają zupełnie inną formę. Do tej pory typowe krwawe jatki na wyszczególnionych arenach, teraz przeniesione do miasta, przez które przedrzeć próbują się rebelianci. Sceny najbardziej krwawe ze wszystkich dotychczasowych, sprawiające, że postacie, które w końcu udało nam się zaakceptować, które obdarzyliśmy sympatią niekoniecznie muszą dotrwać do ostatniej strony tomu. W całej tej dramaturgii przeraża z jaką brutalnością autorka traktuje poszczególnych bohaterów. Jak bardzo nie boi się zadawać silnych ciosów, które mogą zaważyć na ludzkiej psychice. Dużo się dzieje, większość akcji dotyczy zbrojnych przygotowań, tak zupełnie odmiennych od tych, o których czytaliśmy dotychczas. Do tego przeplata się gdzieś tutaj swoista intryga i manipulacja.
     Ponownie odnaleźć możemy dylematy głównej bohaterki- Katniss, i tak jak wielokrotnie nakreślane jest przez innych w powieści- laska znowu ma problemy ze swoimi uczuciami i tym, którego chłopca sobie wybierze. Pomimo tego, że jeden z nich z uporem pragnie odebrać jej życie, po tej sieczce emocjonalnej jaką zaserwował mu Snow. Wszystko to może i fajne, przynajmniej dla niektórych, ale dla innych może okazać się za bardzo męczące. Nie ma co się jednak obawiać, bowiem wszelkie przejawy agresji, ale przede wszystkim wstrząsający finał gwarantują niezapomniane emocje. Niektórzy uważają, że wielki twist w postępie wydarzeń jest mocno zaskakujące, ja jednakże nie do końca dopuszczam to do swojej myśli, bo tak naprawdę każdy kto dobrze poznał Katniss przez te wszystkie tomy opowieści nie powinien być zdziwiony tym, co się wydarzy. Nie mniej, nie oznacza to, że traumy nie było- bo była, oj i to bardzo. W szczególności, kiedy czytamy jakie są tego konsekwencje. Mocno rozbrajające posunięcie jeżeli chodzi o finał i choć prawdopodobnie w zamierzeniu wywoływać miał potok uczuć, to jednak przyjąć to można było na spokojnie, totalnie bezemocjonalnie.
     Suzanne Collins kończy swoją opowieść w wielkim stylu, ale można byłoby się spierać, że z wielkim rozmachem. Oczywiście, „Kosogłos” to lektura bardzo mocna pod względem całej rebelii i jej kosztów, aczkolwiek gdzieś zaciera się ta granica solidarności i faktycznego wyzwolenia ludzi spod rządów Kapitolu. Z pewnością autorka zachwyca śmiałością, a jej skłonności literackie porównać można do tych, które objawia sam George R.R. Martin. Naturalnym jest, że finał Igrzysk Śmierć to finał z prawdziwego zdarzenia, z mocnym przytupem i sporym rozlewem krwi. Nie jest to jednak aż tak epickie, jak można by oczekiwać po zakończeniu takiej poczytnej serii. Lekki zawód, mocny niedosyt, który zapełnić może jedynie ekranizacja. Czas pokaże.
Ocena: 4/6

2 komentarze :

  1. Dla mnie Kosogłos był idealny. Wszystko czego od niego oczekiwałam otrzymałam, a nawet trochę więcej. I już nie mogę usiedzieć w miejscu, bo jutrzejszej premiery nie mogę się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą, spodziewałam się czegoś więcej po trzecim tomie, byłam odrobinę rozczarowana

    OdpowiedzUsuń