Zdjęcia:
Michael Barrett
Muzyka:
Walter Murphy
Kraj: USA
Gatunek:
Komedia, Fantasy
Premiera: 29 czerwca 2012 (Świat) 07 września
2012 (Polska)
Obsada: Mark Wahlberg, Mila Kunis, Seth MacFarlane,
Joel McHale, Giovanni Ribisi, Patrick Warburton
Pluszowy misiek to zabawka naszego dzieciństwa. Z nim wiąże się
bardzo wiele wspomnień, a jego samego upychamy gdzieś po kątach,
aby wytrwał przy naszym boku wiele lat. Jednakże bohater filmu
„Ted” w reżyserii Setha MacFarlane'a nie musi rozstawać się
ze swoim towarzyszem zabaw z dawnych lat. Po tym jak spełnia się
jedno z jego marzeń (szkoda, że i nasze nie mogą!) dorasta on wraz
z Tedem- swoim pluszowym misiem.
Gdy John Bennett był małym chłopcem nie mógł znaleźć
przyjaciół. W końcu jego rodzice podarowali mu przepięknego
miśka, a dzięki sile jego życzenia zabawka ożyła i stała się
jego najbliższą osobą. Kiedy Ted zyskiwał sławę John mężniał.
Poznał piękną dziewczynę- Lori (Mila Kunis), a także
znalazł pracę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie beztroski
imprezowy misiek, który odwraca uwagę Johna (Mark Wahlberg)
od ważniejszych rzeczy. W końcu Mila nie wytrzymuje i ich związek
zawisa na włosku.
Uroczego pluszaka miał każdy z nas. Zabierał nasze koszmary, na
klatę przyjmował wszystkie nasze troski, był naszym
najwierniejszym kompanem. Choć dla każdego był on przyjacielem nie
trzeba było go ożywiać, aby móc zabierać go wszędzie i by mógł
żyć on własnym życiem. „Ted” staje się więc
urzeczywistnieniem wszystkich dziecięcych marzeń. Jedno życzenie
wypowiedziane we właściwej chwili może odmienić całe życie.
Jednakże podwaliną produkcji jest tutaj coś zupełnie innego- na
tapetę bierze się dorosłość, a w zasadzie pełne w nią wejście.
Bo czymże jest pluszowy misiek. Jest on pewną ucieczką od
prawdziwego życia, trzymaniem się naszej dziecięcej strony. Z
drugiej zaś strony jest najlepszym kumplem, z którym dość trudno
jest się rozstać. Jednakże tak jak bohater filmu w końcu trzeba
podjąć decyzję i wybrać to co jest dla nas najważniejsze.
„Ted” uznawany jest za jeden z najśmieszniejszych filmów
zeszłego roku, ale czy naprawdę jest aż tak zabawny? Co może być
zabawnego w nieprawdopodobnie nieokrzesanym miśku? Dysponuje on
niesamowicie wulgarnym poczuciem humoru, tak samo wulgarnym, jak i on
sam. I nie trzeba jasnowidza, by wiedzieć, że znajdą się zarówno
sympatycy, jak i przeciwnicy takiego podejścia do sprawy. Jedno jest
pewne- mnie z pewnością większość komizmów tego filmu w ogóle
nie rozbawiło. Można wręcz powiedzieć, że większość czasu da
się tutaj odczuwać lekkie przygnębienie, w szczególności gdzieś
od połowy filmu, co jest całkowicie oczywiste, totalnie
schematyczne, bo nigdy nie może być ubawu od pierwszej do ostatniej
minuty filmu. Zawsze musi pojawić się jakiś melodramatyzm, który
sprawi, że osoby nam nielubiane lub te, które bywają nam obojętne,
wychodzą w naszych oczach na znacznie lepszych niż do tej pory
uważaliśmy. Standardowy zabieg, który się wykonuje przy tego typu
produkcjach.
Obraz dość przyzwoity, który przyciąga uwagę pluszowym misiem,
ale nie byle jakim, bo pluszowym misiem, który żyje! Animacja
postaci Teda całkiem nie najgorsza, wygląda niemalże jak żywy,
ale zdarzają się chwile, w których da się dostrzec jego
sztuczność- chociażby przy walce na piąstki. Misiek mówi głosem
samego reżysera- Setha MacFarlane'a, i trzeba przyznać, że głos
jest głęboki i idealnie oddający charakter postaci. Bo choć
uwielbiam Morgana Freemana to tembr jego brzmienia w ogóle nie by to
nie pasował.
Po raz pierwszy od bardzo dawna zobaczyłam Marka Wahlberga w roli,
która nie zirytowała mnie do granic możliwości. Jako John nie
zabłysnął może szczytem geniuszu aktorskiego, ale trochę zatarło
to moje wspomnienie jego rozszerzonych nozdrzy w „Zdarzeniu”.
Moja uwaga bardziej skupiła się na Mili Kunis. Dziewczyna ma
niesamowity dar uwodzenia widza. Hipnotyzujące duże oczy, których
zazdrości jej każda. A jak wypada aktorsko? Nie jest może to
szczyt, aczkolwiek widać, że ma ona poczucie humoru, tak samo jak i
Wahlberg, choć on może troszku mniej.
„Ted” to
produkcja, po której spodziewałam się czegoś więcej. Wychwalana
w niebiosa za genialne poczucie humoru stała się idealnym wyborem
na smutaśny wieczór. Szybko jednak okazuje się, że ile ludzi na
świecie tyle różnych wrażliwości na tematy i humorystyczne
koncepcje wykorzystane w filmie. W efekcie, jedni mają ubaw po
pachy, a na Tobie żarty nie robią żadnego wrażenia. Jednakże
dzięki temu możemy dostrzec, że Ted to nie tylko niezwykła
przytulanka, ale przede wszystkim swoisty symbol pożegnania z
dzieciństwem. Nie mniej, i tak pozostaje zwyczajnym średniakiem.
Ocena: 6/10
całkiem słaby film, aż dziwię się, że taka wysoka ocena...
OdpowiedzUsuńMnie się podobał :) Na pewno bardziej niż Milion sposobów jak zginąć na zachodzie... Ech..
UsuńNo mnie też dziwi, że tak wielu osobom się podobał. Dla mnie to porażka, ledwo dotrwałam do końca! :/
UsuńKwestia gustu. Ze wszystkich tych prostackich komedii jakie się teraz pojawiają ten film był jak dla mnie na dopuszczalnym poziomie :))
UsuńOglądałam ten film już dosyć dawno temu i nie pamiętam go tak dobrze, jak bym chciała. Wiem jednak, że mimo bardzo specyficznego poczucia humoru całkiem przyjemnie spędziłam z nim wieczór. Nie była to może komedia wysokich lotów, ale niektóre sceny szczerze mnie rozbawiły.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze powiedziane. Nikt nie spodziewa się po nim nie wiadomo jakich rewelacji, najważniejsza jest dobra zabawa i takową film zagwarantował.
Usuńja również widziałem ten film dosyć dawno :) spodobał mi się :) może nie powalił na kolana, ale miło spędziłem przy nim czas
OdpowiedzUsuńDla mnie wielkie rozczarowanie, znaczy film nawet spoko, ale po tak oryginalnym pomyśle spodziewałem się czegoś więcej.
OdpowiedzUsuńOglądałem rok lub dwa lata temu, a pamiętam jedynie wstawki z Flashem Gordonem, które cholernie mi się podobały :D
Fajne recenzje- nie przesłodzone, napisane w prost co myśli odbiorca :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do bezpłatnej promocji bloga na mojej platformie (rejestracja zajmuje chwilę)
http://www.top-blogs.eu