Oryginalny tytuł: Devil's
Due | Reżyseria: Matt
Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett | Scenariusz: Lindsay Devlin |
Obsada: Allison Miller, Zach Gilford, Sam Anderson, Roger Payano,
Vanessa Ray | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 09 stycznia 2014 (Świat) 02 maja 2014 (Polska)
Ocena:
3/10
Połączenie dwóch
najstraszliwszych stylów filmowych w jednym obrazie? To nie może
się nie udać. Jednakże jak udowadnia nam dwójka początkujących
reżyserów- Matt Bettinelli-Olpin oraz Tyler Gilletti zawsze musi
być ten pierwszy raz. I choć połączenie przez nich mockdokumentu
z motywem opętania przez diabła, tudzież antychrystem wydaje się
być przerażające, to „Diabelskie nasienie”
jest co najmniej śmieszne.
Urocza para zakochanych, świeżo poślubionych małżonków wyrusza
w podróż poślubną na Dominikanę każdy swój ruch dokumentując
podręczną kamerą. Tam zapoznaje się z kulturą, nie bojąc
chodzić się nocami po pustych i ciemnych uliczkach. Ostatniej nocy
przed powrotem do domu przypadkowo trafiają do jednego z lokalnych
klubów i to całkowicie odmienia ich życie. Wkrótce po przyjeździe
okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży, a wszelkie znaki
wskazują na to, iż będzie to iście diabelski poród.
Bardzo obiecujący początek,
który krzyczy wręcz, że coś będzie się dziać i to w wielkim
otoczeniu tajemnicy- pomijając fakt, że mockdokumenty zawsze
szczycą się ponadprzeciętnym klimatem. Wszystko jednak bierze w
łeb, gdy dzięki jednej z najdurniejszych scen na Dominikanie
„Diabelskie nasienie”
może zostać okrzyknięty przykładem filmu, który pokazuje co się
dzieje z człowiekiem, gdy idzie za nieznanym człowiekiem w
nieznanym kraju, do bardzo dziwnie wyglądającego lokalnego klubu.
Aż ciśnie się na usta wyrażenie „Samaś
sobie winna, głupia gąsko!”.
Potem to już tylko nuda nuda nuda, przez którą momentami przebija
się coś straszliwego, jak zabijanie wszystkich wokół, nawet przy
użyciu myśli, i dziwne dziwności manifestujące swoje obecność w
macicy wymacowując sobie drogę na zewnątrz. Okropieństwo, ale nie
na tyle przerażające, jak można by oczekiwać. Bardziej straszył
„Paranormal Activity”,
co jest naprawdę przykre zważywszy na tę makabryczną kampanię
reklamową „Devil's Due” z
małym antychrystem w wózeczku. Finał nie jest za specjalnie
zaskakujący, wręcz przeciwnie- można go przewidzieć krok po
kroku. Jest może bardziej krwawo, bardziej obrzydliwie, ale w
gruncie rzeczy ten film to jeden wielki zmarnowany potencjał.
Oryginalny tytuł: Prisoners
| Reżyseria: Denis Villeneuve | Scenariusz: Aaron Guzikowski |
Obsada: Hugh Jackman, Jake Gyllenhaal, Terrence Howard, Maria Bello,
Viola Davis, Mellisa Leo, Paul Dano | Kraj: USA | Gatunek: Thriller
Premiera: 30 sierpnia 2013 (Świat) 04 października 2013 (Polska)
Ocena:
7/10
Twórca nieznanych mi kilku
filmów, czyli Denis Villeneuve przedstawia traumatyczną historię,
która przydarzyć się może każdemu. Kino niejednokrotnie
poddawało analizie temat porwania drugiego człowieka, także
dziecka, ale „Labirynt”
to jeden z nielicznych tytułów, który potrafi zaskoczyć.
Rodzina Doverów prowadzi szczęśliwe życie. Keller i Grace mają
wspaniałych sąsiadów, z którymi zarówno oni, jak i ich dzieci
uwielbiają spędzać czas. W trakcie jednej z wizyt sześcioletnia
córeczka Doverów wraz z przyjaciółką imieniem Joy- córką
Birchów, zostają uprowadzone. Policja odnajduje porywacza o
dziecięcym umyśle, który nie jest w stanie zdradzić miejsca
pobytu dziewczynek. Keller wściekły na nieudolność policji i
detektywa Lokiego próbuje na własną rękę odnaleźć córkę.
Fabuła „Labiryntu”
posuwa się bardzo ślamazarnie. W zasadzie to całość jej
założenia to zwyczajnie przyglądanie się rozwojowi wypadków i
dawanie możliwości widzowi, aby poddał analizie to co dzieje się
na ekranie. Nie jest to w żaden sposób innowacyjne, aczkolwiek jest
w tym coś co potrafi człowieka zaintrygować. Z obrazu emanuje
niesamowity klimat, który podkreślają bardzo dobre zdjęcia oraz
muzyka. Jednakże psychologiczna gra mająca tutaj miejsce nie jest
dla każdego. Stawia człowieka przed pytaniem, czy sięgnął by po
tak drastyczne środki jak Keller, a może pozostawiłby sprawę
policji. Motyw porwania dzieci jest zawsze tematem bardzo delikatnym,
więc twórcy bez problemu manipulują oglądającym. Wielokrotnie
pozwalają widzowi krążyć po omacku podsuwając oczywiste,
aczkolwiek nie zawsze słuszne rozwiązania. Dzięki temu tylko
potęgują napięcie obrazu, tak świetnie już zbudowane. Wielu
zachwyca się finałem tej tragedii i choć momentami walka z
własnymi demonami wydawała się być za bardzo przytłaczająca, to
tutaj znajduje swój kres. Na pewno zakończenie traumatyczne, ale
czy zaskakujące? Co uważniejszy widz połączy elementy układanki!
Fakt faktem, że Jackman zaliczył świetny występ, oby więcej
takich!
Oryginalny tytuł: Escape
Plan | Reżyseria:
Mikael Håfström
| Scenariusz: Miles Chapman | Obsada: Sylvester Stallone, Arnold
Schwarzenegger, Jim Caviezel, Faran Tahir, Amy Ryan, Sam Neill,
Vinnie Jones | Kraj: USA | Gatunek: Akcja, Thriller
Premiera:
18 lipca 2013 (Świat) 20 marca 2014 (Polska na DVD)
Ocena: 6/10
Szwedzki reżyser, który
zaskarbił sobie wiele serc po tym, jak przeniósł na wielki ekran
„1408”
oraz „Rytuał”
powraca z kolejnym, tym razem nieco lżejszym projektem. Po pełnych
grozy tworach skupia się na historii rodem z „Prison
Break”, a do akcji
zaprasza dwie najbardziej rozpoznawalne twarze.
Ray Breslin w dość niecodzienny
sposób zarabia na życie. Zarządcy więzień zapraszają go do
siebie, aby wydostał się z zamknięcia i tym samym wykazał
wszelkie nieprawidłowości, które wkradły się w ich systemy
zabezpieczeń. Kiedy więc do jego szefa przychodzi CIA z ofertą
wydostania się z nietypowego więzienia, do którego spychani są
Ci, których wrogowie chcą się pozbyć- Ray zgadza się bez
przeszkód. Gdy jednak dociera na miejsce, okazuje się, że ucieczka
będzie trudniejsza niż myślał. Pomocą służy mu Rottmayer,
który chce wydostać się wraz z nim.
„Plan ucieczki”
jest to film, w którym coś powinno się dziać. No i owszem, powoli
krystalizuje nam się tutaj zwarta koncepcja, bardziej bądź mniej
wpadająca w nasz gust. Ci, którym przypadły do gustu wyczyny
Mike'a Scofielda powinni zostać usatysfakcjonowani. Niestety, z
realizacją bywa tutaj różnie. Raz jest dynamicznie, interesująco,
ale innym razem całe napięcie gdzieś znika i pojawia się
znudzenie tą plątaniną słów. Świetna idea więzienia, nie do
końca legalnego, genialny pomysł na lokalizację, który dodatkowo
utrudnia ewakuację. Wszystko to wpływa klaustrofobicznie na widza.
Ogólnie fabuła nie jest szczególnie nowoczesna, nie ma tutaj
większych elementów zaskoczenia, a jak już to i tak zaprezentowane
są w bezemocjonalny sposób. Do tego dochodzi dwójka sztandarowych
aktorów kina akcji, czyli Stallone i Schwarzenegger. Duet nie z tej
ziemi, prawdziwe mięśniaki, które ewidentnie się tu odnajdują,
aczkolwiek nie do końca do siebie przekonują. Innymi słowy film
jest mocno przeciętny, jak na koncepcję, którą wykorzystuje mogło
być o wiele lepiej.
Labirynt to bardzo dobry thriller (zakończenie podbiło u mnie ocenę), a Plan ucieczki to był dla mnie taki film w stylu lat 90: ucieczka z więzienia i twardziele, dobrze wspominam ten seans.
OdpowiedzUsuńObejrzę każdy z nich (nawet to nieszczęsne "Diabelskie nasienie"). Już jakiś czas chodzi za mną "Labirynt", ale jakoś zawsze wolę sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńRadziłabym Ci wyłączyć weryfikację obrazkową przy komentarzach. :)
niestety, wyłączenie weryfikacji skończy się zaspamowaniem mojej skrzynki...
UsuńPrisoners bardzo mi się podobał! :)
OdpowiedzUsuń